|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Society »
W końcu ktoś dokonuje wyboru… czy będziesz to ty? Author of this text: Eric S. MacDonald
Translation: Małgorzata Pietraszewska
Rozpocznę
ten tekst odnosząc się do artykułu Vincenta Nicholsa, rzymsko-katolickiego
arcybiskupa Westminsteru w Anglii. (Artykuł można odnaleźć
tutaj.)
Przeczytanie go przed dalszą lekturą tego tekstu może być pomocne, choć i tak
będę go pokrótce cytować. Jednak, aby odczuć ten ton przesadzonej troski — jako,
że techniki zastraszania są głównym narzędziem przeciwników wolnego wyboru w kwestii umierania — trzeba przeczytać artykuł samemu.
Zakładam,
że Nichols uważa swoje argumenty za słuszne. Pisząc, że prawo do „dobrej śmierci"
(zauważmy, jak umieszcza ten termin w cudzysłowie) źle wpłynie na społeczeństwo,
przypomina nieco George’a Pitchera, innego autora z łam „Telegraphu" (dla
odmiany anglikańskiego duchownego), który napisał artykuł pod tytułem: „Jak
powstrzymać kolejny powrót eutanazji". Pitcher, z typowo chrześcijańskim
zakłamaniem, stwierdza, że orędownicy prawa do wyboru w kwestii
umierania — których określa mianem „lobby śmierci" — uważają, że „najlepszym
sposobem poradzenia sobie z problemem śmiertelności człowieka jest zabijanie
ludzi".
Nichols, choć może nie aż tak brutalny jak Pitcher, równie nieco fałszywie i błędnie przedstawia to, czego domagają się ludzie opowiadający się za prawem
wyboru swojej śmierci.
Ta błędna interpretacja faktów wynika z charakterystycznych założeń
przyjmowanych przez wielu religijnych ludzi na temat moralności. Wierzą
oni na przykład w to, że jeśli moralność nie jest absolutna i bezkompromisowa, wówczas
pozbawiona mocnych fundamentów prowadzi do relatywizmu. Jeśli coś nie
jest zdecydowanie dobre lub złe, wtedy jest kwestią własnego upodobania. I dlatego właśnie Pitcher tak pogardliwie wyraża się o „lobby śmierci", twierdząc,
że zwolennicy eutanazji są po prostu ludźmi opanowanymi przez obsesję śmierci i zabijania, nawet jeśli kieruje nimi szacunek dla wolności oraz współczucie dla
cierpiących i umierających.
W rzeczywistości, wolność i współczucie to wielkie wartości, a nie tylko kwestia
chwilowej zachcianki. Obrońcy wspomaganego umierania uważają, że wartości te są
tak ważne, że nawet decyzja cierpiących, aby przyspieszyć swą śmierć, powinna być
uszanowana. Oczywiście na ściśle określonych zasadach.
Nichols
pisze: "Podczas gdy jest wiele kwestii etycznych, medycznych i prawnych
towarzyszących eutanazji, wszystkie one w gruncie rzeczy opierają się na
przekonaniu, że mamy pełne prawo decydować o swojej śmierci. Jest to oczywisty
triumf filozofii przedkładającej prawa jednostki ponad wszystkie inne względy
oraz typowe dla relatywistów podejście, że określenie tego co jest dobrem, jest
kwestią jednostkowego osądu." Jednak jego twierdzenie o relatywizmie po
prostu nie ma podstaw, jak również idea o absolutnym uprawnieniu moralnym. Obrońcy praw człowieka nie są
ani relatywistami, ani absolutystami — przynajmniej nie mają po temu powodu.
Wierzą, że moralność jest kwestią porozumienia, którego warunkiem jest
poszanowanie wolności wyboru.
Niemniej, podczas gdy każdy ma prawo decydowania o swojej śmierci — to znaczy,
może zakończyć swoje życie samobójstwem, jeśli sobie tego życzy — nie każdy ma
prawo, aby uzyskać w tym pomoc. Aby uniknąć nadużyć, prawo to powinno być
chronione. Brak takiej ochrony mógłby okazać się bardzo niebezpieczny. Na
przykład, procedura ta nie powinna nikomu przynosić zysków materialnych.
Należałoby w takich przypadkach wykluczyć zaangażowanie choćby spadkobierców.
Tak więc prawo wyboru swojej śmierci nie jest prawem absolutnym, jak
mówi arcybiskup Nichols. Wolność ta musi być szczegółowo uregulowana
prawnie, ponieważ życie jest bardzo cenne. Choć nie wydaje się ono być absolutną
świętością, gdyż uznajemy sytuacje, w których jego zakończenie jest rzeczą
właściwą (jak podczas wojny, czy samoobrony), życie jest wielką wartością i ta
wartość musi być chroniona.
Być może
dlatego właśnie Nichols i Pitcher wraz z innymi absolutystami uważają, że świat
legnie w gruzach, jeśli nie będziemy mieli zasad absolutnych, które nie
dopuszczają żadnych wyjątków. Sądzą oni błędnie (a nie mieli po temu podstaw,
gdyż zwolennicy prawa do śmierci mówili w tej sprawie bardzo wyraźnie, że nie
jest to żadne absolutne prawo i że muszą istnieć starannie zdefiniowane warunki w postanowieniach prawnych pozwalających na legalizacje takiego wyboru), że
zwolennicy prawa do udzielania pomocy przy eutanazji i prawa wyboru swojej
śmierci są relatywistami, którzy twierdzą, że wszystko wolno. Nie jest to
prawdą.
Wielu religijnych moralistów, takich jak Nicholas czy Pitcher, ciągle traci to z pola widzenia, niechcący albo celowo. Dzieje się tak dlatego, że ich
idea moralności musi być absolutna, gdyż sądzą, że inaczej nie będzie
żadnej moralności Dlatego też Kościół rzymsko-katolicki Nicholsa całkowicie zabrania aborcji, bez
względu na okoliczności. Oto parę przykładów:
-
Dziewięciolatka zaszła w ciążę bliźniaczą z wykorzystującym ją ojczymem.
Kościół twierdzi, że powinno się ją było zmusić do urodzenia, chociaż ciąża
- i to bliźniacza — dla tak małej dziewczynki jest czynnikiem poważnie
zakłócającym prawidłowy rozwój biologiczny, utrudniającym edukację i
odbierającym prawo do bycia dzieckiem. Wszyscy ci, którzy przyczynili się w
jakiś sposób do tej aborcji zostali ekskomunikowani, włączając w to również matkę
dziecka, ale już nie wykorzystującego ją ojczyma! Ktoś zawsze dokonuje
wyboru. Pytanie tylko brzmi, czy to ludzie tacy jak arcybiskup, który
ekskomunikował matkę dziewczynki i personel medyczny zaangażowany w sprawę,
powinni dokonywać wyboru za dziewięcioletnią dziewczynkę? Naturalnie,
ekskomunika miała być przestrogą dla wszystkich, którzy odważyliby się to
powtórzyć i sygnałem, że za taką zbrodnię grozi wieczne potępienie w piekle.
-
Podobna sytuacja miała miejsce w Phoenix, w Arizonie, w listopadzie 2009
roku. Tym razem chodziło o przypadek matki posiadającej już kilkoro dzieci,
będącej w 11. tygodniu ciąży, której utrzymanie zagrażało jej życiu.
Aborcja w tym przypadku została zaakceptowana przez zakonnicę, siostrę
Margaret McBride, która została za to ekskomunikowana przez biskupa Phoenix.
Tym, co powinna zdaniem biskupa uczynić siostra, było pozwolenie na śmierć
zarówno matki jak i embriona. To oficjalne stanowisko kościoła. Ale dlaczego
to Kościół powinien dokonywać wyboru, a nie kobieta po konsultacji z tymi,
którzy się nią opiekowali? Jeśli ktoś musi dokonać wyboru, dlaczego miałby
wyręczać go w tym Kościół?
Nieprawdą są słowa arcybiskupa Nicholasa, że alternatywą zasad absolutnych jest
relatywizm. Fałszywe są twierdzenia
Pitchera, który z ironią mówi, że zwolennicy wspomaganego umierania uważają, że powinno
się rozwiązać problem śmiertelności ludzi zabijając ich. Jest to religijne
znieważanie ludzi mających głębokie przekonania moralne. Jednostki
mają prawo dokonywać wyboru, nawet w kwestii momentu i sposobu w jaki umrą. Założenie, że jest inaczej, jest przyzwoleniem na podejmowanie tej
decyzji przez innych, a do tego nikogo nie wolno zmuszać.
Niemoralność podejmowanych przez biskupów i arcybiskupów wyborów, które oparte
są na nieludzkich
doktrynach, jest tak ewidentna, że nikt nie powinien powierzać swojego życia ich
moralnemu przewodnictwu. Nie mają oni do tego praw, ani nie są wystarczająco
ludzcy, aby decydować o życiu innych. Reguły, którym są podporządkowani, nie
zezwalają im na ludzkie odruchy. Ktoś musi podjąć decyzję, ale to nie powinni
być oni. Osobą, która dokonuje wyboru powinien być ten, czyjego życia to
dotyczy, a nie ktoś inny.
Bóg czy bogowie nie powinni mieć tu żadnego wpływu. Znane powiedzenie „Bóg daje
życie i tylko Bóg może je odebrać" jest absurdalne. Nawet gdyby bóg był, w co
wolno wątpić, nie ma żadnego powodu, aby wierzyć, że Bóg żąda raczej tego
niż tamtego. Prowadzi nas to do zupełnie innej dyskusji, ale warto
zwrócić uwagę na jeszcze jedno. Decyzje, które Kościół chce kontrolować, to
wszystkie decyzje dotyczące życia, jego początku i końca. Te decyzje powinny ich
zdaniem pozostawać w rękach Boga. Mam dla nich informację: już od dłuższego
czasu nie są one w rękach Boga, od pierwszych sukcesów naukowej medycyny w osiemnastym wieku, a im bardziej rozwija się medycyna i im bardziej
rozwija się medyczna technologia, tym bardziej się oddalamy. Mało kto umiera
naturalną śmiercią, pisze Michael de Ridder w swojej
książce Wie wollen wir sterben? (Jak chcemy umrzeć?). Wywiad (po angielsku) z dr de Ridderem można
przeczytać w
Der Spiegel .
Warto.
Tekst
oryginału
Choice in Dying, 9 grudnia 2010r.
« (Published: 19-01-2011 )
Eric S. MacDonald Były pastor anglikański. Jego żona po długiej chorobie, w 2007 roku zdecydowała się na eutanazję, w czym Eric McDonald ją popierał i jej pomagał. Po jej śmierci porzucił kapłaństwo i porzucił religię. Mieszka w Kanadzie. Od grudnia 2010 roku prowadzi niesłychanie ciekawy blog, Choice in Dying, poświęcony głównie eutanazji. Private site
Number of texts in service: 71 Show other texts of this author Newest author's article: Spojrzenie na Mahometa w konkretnym kontekście | All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 844 |
|