The RationalistSkip to content


We have registered
204.378.574 visits
There are 7364 articles   written by 1065 authors. They could occupy 29017 A4 pages

Search in sites:

Advanced search..

The latest sites..
Digests archive....

 How do you like that?
This rocks!
Well done
I don't mind
This sucks
  

Casted 2992 votes.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
 Reading room »

Doradztwo religijne i religioznawcze II [1]
Author of this text:

Motto: "Gdy się wierzy, że posiadło się prawdę,
trzeba wiedzieć, że się w to wierzy, a nie, że się to wie".
Lequier

Minęła godzina dziesiąta, potem kwadrans po i kiedy już myślałem, że tym razem nikt nie zadzwoni, odezwał się telefon. A jednak!

Doradca: Porady religijne i religioznawcze. W czym mogę pomóc?

Młodzieniec: Mam takie jedno pytanie: w stosunku do naszego Boga czasem używa się określenia „Bóg-Ojciec", jako że wszyscy ludzie przez niego stworzeni są niejako jego dziećmi. A jeśli tak, to po kochającym ojcu (a za takiego Bóg jest uważany) można by oczekiwać, że wszystkie swoje dzieci będzie kochał w jednakowym stopniu, prawda? Jak zatem w tym kontekście rozumieć fakt, iż w pewnym momencie dziejów ludzkości wybrał on sobie jeden naród spośród wielu i zawierając z nim przymierze za przymierzem otoczył go opieką, a resztę ludzkości pozostawił własnemu losowi?

Katechetka tłumaczyła nam to wolną wolą Boga i tym, że człowiek jako ułomne stworzenie, nie powinien próbować zrozumieć bożego zamysłu, bo i tak nie jest w stanie go pojąć,.. ale jakoś mnie to nie przekonało. Jest może jeszcze jakieś inne wytłumaczenie tego dziwnego i nie zrozumiałego dla mnie zachowania Boga?

D: Oczywiście, że jest! Tyle, że jest ono poza wiedzą dostępną katechetce. Jest to jeden z tych problemów teologicznych, na który nie sposób odpowiedzieć zadowalająco z punktu widzenia doktryny religijnej; trzeba spojrzeć na to od strony religioznawstwa. Otóż prawie każda religia rości sobie pretensje do opisania całościowej historii ludzkości: od jej powstania, aż po jej eschatologiczny koniec. Jak więc przejść od początkowej opowieści o stworzeniu pierwszej pary ludzi w rajskim ogrodzie, do właściwego plemiennego Boga Jahwe, który był wytworem kulturowym narodu Izraelitów? Musiał on prędzej czy później „wybrać" sobie ten akurat naród, „zawierać z nim liczne przymierza" i do wyłącznej opieki nad nim zawęzić swoje zainteresowanie ludźmi. Dlatego tak się stało, iż każdy z bogów człowieka jest bogiem lokalnym, którego początki zawsze są związane z jakąś konkretną nacją i jej kulturą (religią). Jak ważna jest identyfikacja Boga z „jego narodem" niech świadczy wstęp do Dekalogu: „Ja jestem Pan, twój Bóg, który cię wywiódł z ziemi egipskiej, z domu niewoli. Nie będziesz miał cudzych bogów obok Mnie". Itd. (Wj 20, 2,3).

Czym skutkuje taka ścisła przynależność Boga do jednego, „wybranego przez niego" narodu? Oto jaki stosunek do innych narodów miał Bóg Jahwe: „Lęk wzbudzę przed tobą oraz przyprawię o przerażenie wszelki lud, do którego przyjdziesz. Sprawię, że będą uciekać przed tobą wszyscy twoi nieprzyjaciele /../ oddam w ręce wasze mieszkańców tego kraju, a ty ich przepędzisz spośród was" (Wj 23,27,31). „Według rozkazu jaki otrzymał Mojżesz od Pana, wyruszyli przeciw Madianitom i pozabijali wszystkich mężczyzn /../ Następnie uprowadzili w niewolę kobiety i dzieci /../ Spalili wszystkie miasta, które tamci zamieszkiwali i wszystkie obozowiska namiotów /../ Zabijecie więc spośród dzieci wszystkich chłopców, a spośród kobiet te, które już obcowały z mężczyzną /../ macie wypędzić wszystkich mieszkańców kraju przed sobą /../ albowiem ja dałem wam tę ziemię w posiadanie" ( Lb 31,7-17. 33,52,53). „Zacznij zajmować, bierz w posiadanie jego kraj /../ mieszkańców tego miasta wybijesz ostrzem miecza /../ Gdy Pan, Bóg twój wytępi narody, których ziemię ci daje /../ abyś zamieszkał w ich miastach i domach /../ Skoro ci je Pan, Bóg twój odda w ręce — wszystkich mężczyzn wytniesz ostrzem miecza /../ niczego nie zostawisz przy życiu". ( Pwt 2,31. 13,16. 19,1. 20,13,16). Tak w dużym skrócie traktował swe dzieci ten „kochający" boży rodzic. Jeśli to wszystko, polecam się na przyszłość.

Następny interesant nie dał na siebie długo czekać.

Doradca: Porady religijne i religioznawcze. W czym mogę pomóc?

Uczeń: W związku z zachętą bp. Pieronka abyśmy wyrabiali sobie poglądy na temat wiary, które potem możemy przedstawić na egzaminie maturalnym, chciałbym się dowiedzieć — bo różnie o tym mówią — czy osobom wierzącym, pozostaje ślepa wiara w religijne prawdy, czy też mogą starać się poznawać Boga własnym rozumem? I jaki stosunek do tego problemu ma sam Kościół katolicki?

D: Co tam Kościół! Zacznijmy od najwyższego autorytetu: otóż w Piśmie św. w Psalmie XIV jest taki fragment: „Pan spogląda z nieba na synów ludzkich, badając czy jest wśród nich rozumny, który szukałby Boga". Więc nie wierzący a rozumny, prawda? Natomiast Sobór Watykański I orzekł: „Gdyby ktoś powiedział, że Bóg jeden i prawdziwy, Stworzyciel i Pan, nie da się poznać co do istnienia z tych rzeczy, które są stworzone światłem naturalnego rozumu ludzkiego: "Anathema sit!". A więc starym kościelnym zwyczajem, klątwa na każdego kto ośmieliłby się temu przeczyć. To nie wszystko. Ten sam Sobór orzekł także: „Nie tylko wiara i rozum między sobą nie są sprzeczne — lecz przeciwnie: niosą sobie wzajemną pomoc /../ wiara zaś rozum wyzwala od błędów, strzeże go i poucza go na różny sposób". Natomiast papież Pius X, tak to ujął: „Boga można z pewnością poznać światłem rozumu naturalnego, jak również udowodnić jego istnienie". Zaś św. Bazyli Wielki tak pisze w liście do Amfilochiusza: „W naukach często pierwsza jest wiara, ale w naszej dziedzinie teologicznej pierwsze jest myślenie".

U: Acha! Pojmuję! Zatem wszystkie religijne autorytety zgadzają się co do tego, iż można się starać poznawać Boga drogą rozumową, prawda?

D: No,.. nie do końca. Aby nie poprzewracało się ludziom w głowach od tych nadmiernych możliwości poznawania swego Boga, po upływie stulecia Sobór Watykański II, tak orzeka: "Święty Sobór podejmując to, czego uczył Sobór Watykański I, głosi, że istnieje dwojaki, różny porządek poznania: mianowicie wiary i rozumu". Trzeba przyznać, że jest to bardzo interesujące „podjęcie" tematu.

U: Czyli jak to w końcu jest naprawdę?!

D: Horacemu przypisuje się taką konstatację: „Jesteśmy oszukiwani pozorami prawdy". Zatem każdy, kto zamiast bezkrytycznie wierzyć religijnym autorytetom, ma zamiar posługiwać się własnym rozumem, powinien przede wszystkim nauczyć się odróżniać prawdę od jej pozorów. Dlatego aby ułatwić ci znalezienie odpowiedzi na to pytanie, dodam jeszcze jedną informację. Zdaniem biskupa Jeremiego Taylora "ta wiara jest najlepsza, która jest najprostsza i lepiej jest we wszystkich wypadkach pokornie podporządkować się, niż ciekawie badać i zaglądać pod osłonę pokrywającą tajemnicę i narażać wiarę przez zdobywanie wiedzy". Myślę, iż to ci powinno wystarczyć, aby właściwie zrozumieć ten problem. Jeśli to wszystko, żegnam.

Po kilkunastu minutach ciszy, odzywa się sygnał telefonu.

Doradca: Porady religijne i religioznawcze. W czym mogę pomóc?

Kobieta: Słyszał pan o tym szaleńcu, który rzucił słoikiem z farbą w naszą największą świętość narodową — obraz Matki Boskiej Częstochowskiej?! No, mam nadzieję, że nieźle za to beknie! Iluż obecnych tam osób obraził on uczucia religijne! Sędzia będzie miał prostą sprawę; wystarczy przesłuchać wiernych, którzy tam byli i widzieli na własne oczy ten bluźnierczy akt profanacji!

D: Raczej jego nieudaną próbę. Jakiej porady pani oczekuje ode mnie w związku z tym?

K: Jakiej tam porady?! Żadna porada mi nie jest potrzebna! Tak tylko mnie ciekawi, co pan o tym wydarzeniu sądzi? Musiał niechybnie diabeł go opętać, bo jak to można inaczej wytłumaczyć?

D: Dlaczego myśli pani, że to sprawka diabła, a nie na przykład Boga?

K: No, teraz to pan przesadził! Jaki Bóg miałby w tym interes, aby natchnąć kogoś do popełnienia takiej karygodnej obrzydliwości?!

D: Może dlatego, iż w swoim Dekalogu wyraźnie zabronił malowania takich obrazów, oddawania im czci i adorowania ich?

K: Jak to zabronił?! Pierwsze słyszę! Chyba musiało się coś panu pomylić; Bóg miałby zabraniać namalowania portretu Matki jego Syna? Przecież to ewidentna bzdura!

D: Po pierwsze to nie jest portret Matki Boskiej, nie była przecież murzynką, prawda? A po drugie, czy zna pani historie tych dwóch nacięć na obliczu Czarnej Madonny? Wie pani chociaż kiedy i z jakiego powodu one tam się znalazły?

K: Coś tam ksiądz kiedyś mówił; jacyś źli ludzie to zrobili, ale mam nadzieję, że ponieśli za to surową karę, bo należało im się. Podnieść rękę na taką świętość?! Toż to obraza boska!

D: Może to pani wydawać się dziwne, ale ci co to uczynili — polscy i czescy husyci w 1430 r. — zrobili to z wewnętrznego przekonania i głębokiej wiary, że „należy niszczyć wszystkie miejsca bałwochwalstwa i fałszywych cudów, służące do wyłudzania pieniędzy i gromadzenia bogactw. Jan Długosz pisał, że wg nauki husytów "obrazy Boga i świętych powyrzucać trzeba" ( „W kręgu religii i historii" Edmund Lewandowski). Jednym słowem; zrobili to, gdyż obraz ten i jemu podobne obrażały ich uczucia religijne.

K: Co też za głupoty pan wygaduje?! Jak może jakiś święty obraz obrażać czyjeś uczucia religijne?! To jakaś piramidalna bzdura!

D: Bzdurą jest to dla osoby, która nie uznaje autorytetu Pisma Św. Natomiast dla każdego prawowiernego chrześcijanina, czy innego wyznawcy religii opartej na Biblii — jest to do tego stopnia ważny zakaz boży, iż nie pozwoli on sobie w żadnym wypadku, nie przestrzegać tego przykazania: „Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu /../ Nie będziesz oddawał im pokłonu i nie będziesz im służył, ponieważ Ja, Pan, twój Bóg jestem Bogiem zazdrosnym" itd. (Wj 20,4,5).

K: Czyli co?! To może według pana dobrze zrobił ten szaleniec, rzucając słoikiem z farbą w naszą największą świętość?! Może ochroniarze powinni pozwolić mu zdewastować i sprofanować nasz skarb narodowy, bo jakiś niespełna rozumu osobnik poczuł się nim obrażony?!

D: Nie znam pobudek, którymi kierował się ten człowiek. Jeśli jednak powodowały nim pobudki religijne, czyli poczuł, że widok tego malowidła obraził jego uczucia religijne, to wystarczy, iż powoła się on na świadectwo Biblii, aby ta stała się jego najlepszym obrońcą. Chyba tylko niewierzący sędzia odważyłby się nie uznać jej autorytetu,.. o ile oczywiście nie uzna, że autorytet Kościoła więcej znaczy niż autorytet Boga, wtedy wiadomo czym to się skończy.


1 2 3 4 Dalej..
 See comments (17)..   


«    (Published: 28-01-2013 )

 Send text to e-mail address..   
Print-out version..    PDF    MS Word

Lucjan Ferus
Autor opowiadań fantastyczno-teologicznych. Na stałe mieszka w małej podłódzkiej miejscowości. Zawód: artysta rękodzielnik w zakresie rzeźbiarstwa w drewnie (snycerstwo).

 Number of texts in service: 130  Show other texts of this author
 Newest author's article: Słabość ateizmu
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.
page 8693 
   Want more? Sign up for free!
[ Cooperation ] [ Advertise ] [ Map of the site ] [ F.A.Q. ] [ Store ] [ Sign up ] [ Contact ]
The Rationalist © Copyright 2000-2018 (English section of Polish Racjonalista.pl)
The Polish Association of Rationalists (PSR)