|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
»
Bo grant się należy? O dotacjach unijnych i aniołach biznesu [2] Author of this text: Krzysztof Sykta
Po pierwsze — taka pomoc faktycznie już się nie powtórzy.
Od 2014 r. wsparcie finansowe dla nowootwieranych firm przybierze formę przede
wszystkim
niskooprocentowanych pożyczek. Takie same zmiany czekają również
dotacje z Funduszu Pracy. Bezrobotni otrzymywać będą pożyczki do spłaty, a nie granty. Bezzwrotne wsparcie na działalność nie jest wcale tak
popularne. Kiedy w Tychach rząd asygnował kilka milionów złotych na wsparcie dla
zwolnionych pracowników Fiata okazało się, że na kilkaset zarejestrowanych osób
tylko dwie chcą założyć własne firmy… Po prostu nie każdy nadaje się do
prowadzenia biznesu. Nie każdy ma stosowne kwalifikacje, wiedzę, potencjał,
znajomości, pomysł na zaistnienie na rynku. Osoba pracują 20 lat przy taśmie nie
otworzy naraz innowacyjnej firmy w dodatku za 20 tys. zł brutto, w tym VAT do
zwrotu.
Dąbrowski zachwala system wsparcia oparty na cyklach
inwestycja — spłata, tyle że to właśnie taki system prowadzi do cykli
koniunkturalnych i zahacza o problematykę kreacji pieniądza. Przy spłacie
kredytu całość środków finansowych zaangażowana w inwestycję wraca do
pożyczkodawców i podaż pieniądza na rynku pozostaje bez zmian przy wzrastającej
podaży dóbr. W sytuacji gdy nie następuje wzrost wartości pieniądza a raczej
stała jego deprecjacja i spadek realnej siły nabywczej, nowe firmy muszą upadać
bo ta sama ilość pieniądza przypada na większą ilość dóbr, które zamiast tanieć,
drożeją. W przypadku systemu grantów publicznych sytuacja jest podobna -
pieniądz który zostaje na rynku (i co tak bardzo nie podoba Dąbrowskiemu)
wcześniej musi zostać z niego zabrany. Kiedy grant zostaje wydany trafia z powrotem tam skąd przybył — do kieszeni podatników. Jedynie w przypadku grantów
unijnych część zainwestowanych środków (pochodząca z budżetów innych państw
członkowskich) zwiększa podaż pieniądza, ok. 50 % każdej dotacji to wkład nie
unijny, ale pochodzący z naszych podatków płaconych w formie składek do
wspólnego unijnego budżetu wraz z obligatoryjnym wkładem własnym budżetu
państwa, wynoszącym 15% każdej „unijnej" złotówki.
6) Niszczenie rynku kapitałowego
Rozdawnictwo grantów niszczy podstawy
drobnego rynku kapitałowego, a nie może go efektywnie zastąpić. Granty nie mogą
zastąpić komercyjnego finansowania, bo nigdy nie będzie ich dostatecznie dużo,
by dać je wszystkim chętnym. A niszczenie rynku odbywa się na wielu poziomach:
Po pierwsze, rynek finansowania małych
firm zostaje zabrany tym, którzy mogliby go efektywnie obsługiwać.
Po drugie, bezzwrotne granty kreują
fałszywe oczekiwania, że startujące firmy „powinny" dostawać wsparcie.
Po trzecie, sytuacja taka uniemożliwia
tworzenie się nowych instytucji i firm obsługujących rynek.
Po czwarte, „zamrożony" zostaje proces
społecznego uczenia się, w którym strony potencjalnych negocjacji rozpoznają
swoje oczekiwania, przedsiębiorcy uczą się, jak pozyskiwać kapitał, a inwestorzy — oceniać inwestycje.
Teza, że rozdawnictwo grantów niszczy podstawy rynku
kapitałowego jest całkowicie bezpodstawna. Dotacje na działalność to kropla w morzu potrzeb. Dla mnie osobiście jest zdumiewające, że tak mało środków
Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki kierowana jest na bezpośrednie wsparcie
inwestycyjne, a większość priorytetów obejmuje działania miękkie, szkoleniowe,
doradcze i badawcze. Gro środków „marnowane" jest na nikomu niepotrzebne kolejne
szkolenia zamiast faktycznie rozwijać biznes.
W przytoczonych wyżej argumentach widać wyraźnie, na czyją
rzecz autor lobbuje. Bezzwrotne granty „niszczą rynek" fundacji aniołów biznesu,
bo te nie mają tylu chętnych, ile by miały gdyby grantów nie było. Bezzwrotne
granty nie kreują fałszywych oczekiwań, a raczej je weryfikują. Jeżeli z całego
podregionu dotację ma szansę uzyskać góra 120 osób, z czego połowa to osoby
zwolnione z przyczyn pracodawcy, to o jakim systemie grantów w ogóle mówimy?
Wbrew temu co pisze autor organizacje aniołów biznesu nie działają w absolutnie
niekorzystnych warunkach — w sytuacji dumpingowej, silnie promowanej
konkurencji. Bo konkurencji tej praktycznie nie ma, a z roku na rok będzie coraz
mniejsza. Tak jak pisałem wcześniej — granty odchodzą w niebyt, zapewne na
skutek lobbingu fundacji, banków i organizacji, reprezentowanych przez
„niezależnych ekonomistów".
7) Kształtowanie nierealnych oczekiwań
(...) Przy wszechobecnej promocji
bezzwrotnych dotacji znaczna część osób docierających na spotkania związane z pozyskiwaniem komercyjnego finansowania rezygnuje, dowiedziawszy się, że
warunkiem pozyskania zewnętrznego
inwestora jest oddanie części własności zakładanej firmy.
Osoby zainteresowane pozyskaniem wsparcia ze strony aniołów
biznesu rezygnują właśnie dlatego, że muszą oddać część własności firmy, a „anioł biznesu" przejmuje dla siebie część firmy lub przyszłych zysków. Promocja
dotacji nie ma tutaj żadnego związku z prostego powodu — po pierwsze, promocja
ta praktycznie nie istnieje, po drugie, ktoś kto chce pozyskać dofinansowanie
wybierze prędzej kredyt do spłaty niż zrzeknie się części własnej firmy. To
„anioły" biznesu często stawiają nierealne wymagania, bo gdyby były realne
obydwie strony doszłyby do konsensusu w sytuacji gdy granty stanowią
mikroskopijną pomoc, funkcjonującą na rynku.
8) Fałszywe wzorce
W normalnej gospodarce ci, którzy chcą
założyć firmę, oszczędzają, szukają możliwości finansowania wśród rodziny,
przyjaciół czy aniołów biznesu. Co istotne, oni sami i ich otoczenie uczą się
budować relacje z inwestorami. (...) Uzasadniony chyba niepokój musi budzić fakt,
że obecnie młody przedsiębiorca uczy się, „jak wypełniać aplikację o grant" i jak zaspokajać wymagania urzędników grantami dysponującymi, zamiast uczyć się,
jak zaspokajać potrzeby klienta.
Udzielanie dotacji w obecnym systemie i obecnej formie nie
zmienia niczego — osoba otwierająca firmę
musi oszczędzać, szukać dodatkowych
możliwości, analizować rynek, pozyskiwać kontrakty, uczyć się zaspokajania
potrzeb, kreacji własnego wizerunku, budować marketing internetowy i bezpośredni. Musi, ponieważ granty udzielane są w niewielkiej kwocie, dla
niewielkiej grupy osób.
Argument o „zaspokajaniu potrzeb urzędników" zahacza już o ignorancję autora lub o celowe
fałszowanie rzeczywistości. Nawet prosty wniosek składany w powiatowym
urzędzie pracy (przy okazji, obecnie nikt z urzędników nie uczy jak go
wypełniać, bezrobotny ma sam sobie radzić) musi zawierać kompleksową analizę
rynku, potrzeb klienta, analizę marketingową, wykaz posiadanych kwalifikacji,
uzasadnienie zakupów, kosztorys, rachunek zysków i strat. Jest to więc typowy
plan biznesowy, służący analizie rynku i weryfikacji danego pomysłu. Nikt tu nie
zaspokaja potrzeb urzędniczych. Jeśli czyjeś potrzeby są zaspokajane to własne,
bo takie wnioski piszemy dla samych siebie, po to by dokonać analizy silnych i słabych stron swojego pomysłu biznesowego.
Podobnie szkolenia prowadzone w ramach programów
operacyjnych obejmują w 80 % kwestie merytoryczne, wdrażanie instrumentów
marketingowych, prowadzenie negocjacji, tworzenie umów, prowadzenie księgowości a w 20% opracowywanie samego biznesplanu. „Aplikacja o grant" w PO KL to
dokument dwustronicowy, i nikt nie musi uczyć jej wypełniać. Podstawą oceny jest
biznesplan, narzędzie stosowane od dziesięcioleci, czy nawet stuleci, a nie jak
sugeruje autor, wymyślone przez unijnych biurokratów.
9) Niszczenie wiary w siebie
Zastanówmy się przez chwilę: jaki wpływ
na skuteczność danej osoby ma fakt, że ktoś zachęcony programem grantu na
rozpoczęcie własnego biznesu dowie się, że pieniądze się skończyły? Albo że po
ukończeniu szkolenia nie znajdzie się wśród tych osób, które grant otrzymały?
Czy w takim systemie hojnego wsparcia dla wybranych nie będzie więcej osób
zniechęconych do przedsiębiorczości niż tych, u których to wsparcie odegra
pozytywną rolę?
Argument wymyślony na siłę. Równie dobrze moglibyśmy
dywagować o niszczeniu wiary w siebie przez aniołów biznesu, które odmówiły
wsparcia. Aplikowanie o środki pociąga za sobą ryzyko, albo się pozyska
dofinansowanie, albo nie. Jeśli nie w tym roku, to może w kolejnym. W przypadku
programów unijnych obecnie praktycznie 100% osób przyjętych do projektów
otrzymuje wsparcie. Odpadają wyłącznie te osoby, których wnioski są faktycznie
bardzo słabe. Paradoksalnie, największym problemem jest znalezienie chętnych do
wzięcia udziału w projektach z określonych grup docelowych. Nie każdy nadaje się
do prowadzenia działalności, nie każdy też czuje, że jest w stanie się
samorealizować jako przedsiębiorca.
10) Nieuczciwa konkurencja
(..) Obecny system wspierania
przedsiębiorczości i innowacyjności porównać by można do fundowania wybranym
luksusowego transportu helikopterem zamiast budowania dróg dostępnych dla
wszystkich.
Poniekąd jest to argument prawdziwy — dlaczego mamy
wspierać wybrane pomysły zamiast zapewniać wsparcie dla wszystkich? Tyle że nie
„wszyscy" oczekują wsparcia, a wsparcie najlepszych tworzyć ma właśnie ramy
innowacyjnej gospodarki. Zresztą, podobnego argumentu można by użyć przeciwko
aniołom biznesu: dlaczego wybrane firmy mają pozyskiwać wsparcie inwestorów,
zamiast tworzyć zręby uczciwej konkurencji dla całego systemu?
Tekst publikowany na stronie
sykta.pl
1 2
« (Published: 02-11-2013 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 9392 |
|