|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Science » » » »
Podświadomość czy mózg – sedno problemu [3] Author of this text: Olgierd Żmudzki
Jak wielka jest rola afiksów w językach różnych od europejskich, możemy zobaczyć na przykładzie języka szona opisanego w Atlasie języków [8] Dowiadujemy
się tam, że podobnie jak wszystkie języki bantu — różni się on np. od angielskiego i innych języków europejskich pod tym względem, że czysty temat
czasownika n i g d y nie występuje jako samodzielny wyraz. Trzeba tu wyraźnie podkreślić, że w językach bantu każdy wyraz musi zawierać — oprócz tematu -
co najmniej jeden afiks W angielskim temat cook ="gotować" może występować w różnych kontekstach, jako w pełni uformowane słowo (ze znaczeniem: „gotować,
gotuję, gotujesz, gotujemy…"). Natomiast w szona nie ma takich samodzielnych słów. Muszą być one połączone w wypowiedzi z afiksami i dopiero wtedy
nabierają właściwego znaczenia. I tak nie ma samodzielnego słowa „bik", które znaczy gotowanie w połączeniu z odpowiednim afiksem, podobnie słowo: tem — z
afiksem znaczy: uderza, także tor — z afiksem znaczy: bierze. Podobnie ponad 600 innych słów nabierają w wypowiedzi znaczenia dopiero w połączeniu z
afiksami.
Przykład innego języka, także nie posługującego się strukturą charakterystyczną dla języków europejskich, przytacza w swojej książce Jean Aitchison [9]:
„W używanym w południowej Gwatemali języku nie ma żadnego słowa, które w ogólności znaczyłoby "leżeć"." Przytaczane przez autorkę zwroty z tego języka
określają różne sytuacje związane z leżeniem.
mutsl — on leży na brzuchu
pak'l — on leży na plecach
tsalts — on leży na boku
Są to podobnie jak w językach polisyntetycznych pełne znaczeniowo zdania, w których nie można wyodrębnić ani podmiotu, ani orzeczenia.
Niemal identyczny pomysł posługiwania się językiem ma miejsce w omawianym wcześniej afrykańskim języku szona patrz Atlas języków [10]. Nie ma w nim słów
oznaczających chodzenie, które jest opisywane dla każdego szczegółowego przypadku — sytuacji odrębnym słowo — zdaniem.
chatwair — brnąć przez błoto
chwakatik — iść łamiąc suche gałązki
dowor — chodzić boso
W obu opisywanych wyżej językach nie zauważamy śladu znanej nam struktury językowej. Może zastanawiać, że identyczne pomysły posługiwania się językiem o
strukturze innej, niż mają języki europejskie, rozwinęły się zarówno w Ameryce Południowej jak i w Afryce.
Przy tak skonstruowanych językach wprowadzanie pojęć i zwrotów abstrakcyjnych, metaforycznych, czy symbolicznych trudno sobie wyobrazić. Zastanówmy się
bowiem, jak przetłumaczyć na przykładowo język szona nasze: — gotować się na wojnę, -uderzać w konkury, — brać w łapę, czy — iść przebojem przez życie? A
jest to jeden z wielu języków, w których z istoty ich gramatycznej struktury tworzenie różnych form językowych abstrakcji jest niemożliwe, co widać dosyć
wyraźnie na przedstawionych wyżej przykładach. Problem ten omawialiśmy wcześniej w Racjonaliście w styczniu 2014 r. w 4-tej części rozważań „Jak powstał
ludzki język". Tutaj je przypomnieliśmy, by zadać kluczowe pytanie tego rozdziału, a mianowicie: dlaczego istnienie języków o innej strukturze, niż ta
realizowana w językach krajów europejskich, jest negowane i wręcz ukrywane przez językoznawców?
Zauważmy jakie konsekwencje wynikną z upowszechnienia podziałów językowych z jednej strony na takie, w których istnieje językowa struktura z podmiotem i
orzeczeniem, a z drugiej na takie, w których taka struktura nie istnieje. W konsekwencji prowadzi to do braku możliwości formułowania w drugich,
analizowanych uprzednio językach, pojęć, jak wspomnieliśmy wcześniej ogólnych, abstrakcyjnych i symbolicznych.
Co jednak sprawia, że pewna część językoznawców z całym przekonaniem ogłasza, że treści formułowane w językach europejskich można przekładać na każdy z
języków ludów prymitywnych? Dlaczego tak twierdzą, wbrew łatwo sprawdzalnym faktom, które temu zaprzeczają?
Przedstawimy w tej sprawie pewną hipotezę — próbę wyjaśnienia tego dziwnego zjawiska. U jego podstaw leży punkt widzenia świata, który najogólniej można
określić europocentryzmem. Określa on jako możliwe sposoby widzenia świata formułowane jedynie przy pomocy języków europejskich. Problem wydaje się jednak
bardziej skomplikowany i wiąże się z cywilizacyjnymi tradycjami, które od 4 wieku naszej ery oparte są w naszej cywilizacji na różnych postaciach
chrześcijaństwa. Jaki bowiem wyłania się obraz językowego dorobku całej ludzkości przy bardziej precyzyjnym opisie? Zaczyna się ona dzielić na część, w
które możliwe jest formułowanie pojęć symbolicznych i ogólnych, a w tym zwłaszcza opisujących podstawy i dogmaty religii chrześcijańskiej oraz na część, w
której różne ludy nie potrafią tego typu pojęć — słów w ogóle formułować, a w konsekwencji treści religii chrześcijańskiej są dla nich niedostępne. Co
dalej wyniknie z takiego stwierdzenia? Wszyscy wyznawcy chrześcijaństwa muszą w konsekwencji przyjąć logiczny wniosek, że ich religia — ich wierzenia — są
oparte w znacznym stopniu na języku, którym się posługują, stąd w dalszej konsekwencji nie mają znaczenia powszechnego dla wszystkich ludzi i ludów
żyjących na świecie. Twierdzenia o powszechności europejskich struktur językowych są podstawą, mającą ukryć fakt tak bardzo niewygodny dla chrześcijan i
europocentrystów.
Wyjaśnijmy teraz, jakie znaczenie ma wspomniana europejska struktura językowa, w której właśnie jest możliwe formułowanie symboli, metafor, abstrakcji i
pojęć ogólnych. Podmiot w ramach tej struktury może nazywać jakieś elementy realnego świata, ale może także takie, które są tworami naszej wyobraźni /
fantazji. Struktura języka, jego forma gramatyczna, nie określa, czy w funkcji podmiotu, ale i orzeczenia czy określeń muszą wystąpić elementy realnego
świata, czy nie. Możemy więc tworzyć prawidłowo gramatyczne zdania, nie weryfikując przy ich konstruowaniu, czy opisujemy w nim realny świat, czy nasze o
nim wyobrażenia. W takiej sytuacji granica między tymi światami może się zacierać. Traktujemy słowa nazywające elementy świata, ich działania i cechy
zarówno realne, jak i te wyobrażone, jako równoprawne elementy naszych wypowiedzi. A w dalszej konsekwencji, te wyobrażone, mogą być mylone z realnymi!
Krańcowym przykładem tego typu możliwości są idee niegdyś stworzone i opisywane przez Platona. Zdaniem tego filozofa są one bardziej realne od tego, co
możemy zaobserwować w świecie rzeczywistym!
Rozdział 4. Mózg a język
Wskazaliśmy w rozdziale drugim na samodzielne działania, jakie podejmuje mózg, realizując różne cele adaptacji sterowanego przez siebie organizmu do
sytuacji, jakie napotyka. Możliwości te znacznie się zwiększyły, wraz pojawieniem się umiejętności posługiwania się przez człowieka językiem. Jego
powstanie miało prawdopodobnie podłoże w rozwiniętej umiejętności łączenia różnych faktów z otaczającego realnego świata z dźwiękami artykułowanymi. W
pierwszym etapie rozwoju polegało to na dzieleniu się informacjami o otaczającym pierwotnych ludzi świecie.
Rozwijające się zdolności naszego mózgu doprowadziły z czasem do dalszego rozwoju języka i pojawienie się nowej struktury językowej. Wśród wielu aspektów
tego nowego etapu, kluczowa była możliwość łączenia artykułowanych dźwięków z jakimś pojedynczym elementem otaczającego świata. Pojawienie się zwłaszcza
rzeczownika i czasownika (podmiotu i orzeczenia), jako odrębnych części wypowiedzi, umożliwiło manewrowanie nimi, korzystając z rozwijających się
sprawności w kojarzeniu różnych zjawisk świata. Jak wskazaliśmy w rozdziale poprzednim m.in podmiot w funkcji gramatycznej mógł odnosić się do realnego
elementu świata, ale także do jakiegoś tworu naszej wyobraźni. Zaczęliśmy dla lepszego poznawania i porządkowania świata posługiwać się nowymi
możliwościami języka, tworząc różne elementy świata w nim nie istniejące. Nasz mózg dostrzegł w języku nowy, jeszcze jeden ze sposobów rozumienia i
poznawania świata, obok tych, które dawały mu nasze zmysły.
Warto w związku z tym dodać, że znany filozof John Langshaw Austin w jednym ze swych rozważań o wiele mówiącym tytule „Jak działać słowami" [11]
przedstawił pojęcie „performatywności". Jego koncepcja performatywu głosi, iż są to wypowiedzi w rodzaju zakładów, obietnic, klątw, wyroków itd., które
dokonują czegoś przez sam fakt bycia wypowiedzianymi. One także są możliwe do konstruowania tylko w języku posiadającym strukturę języka europejskiego.
Zauważmy, że wyobraźnia posługująca się różnymi wymyślonymi obrazami i innymi tworami, odegrała ważną rolę w rozwoju nauki. Jej wiele praw powstało z
hipotez, które w przeszłości ktoś przedstawił, nie udowadniając początkowo ich zasadności. Obecnie wiele twierdzeń dotyczących świata subatomowego,
powstania Wszechświata, mechanizmów funkcjonowania czarnych dziur, to także efekty wyobrażeń, które być może kiedyś zostaną potwierdzone. Jak w nauce
funkcjonuje wyobraźnia, mogliśmy się niedawno przekonać, gdy postawiona przed pół wiekiem hipoteza o istnieniu bozonu Hicksa, została doświadczalnie
niedawno potwierdzona.
W związku z tym problemem musimy teraz przedstawić ważną myśl, sformułowaną przez twórcę antropologii strukturalnej Claude’a Levi — Straussa [12], która
dotyczy tworzenia różnych struktur — modeli, przy pomocy których porządkujemy zjawiska otaczającego nas świata. Otóż badacz ten w odróżnieniu od innych
strukturalistów twierdził, że tworząc wspomniane struktury, niczego w otaczającej nas rzeczywistości nie odkrywamy. Wysiłek intelektualny polega na
tworzeniu jedynie abstrakcyjnych konstruktów, które jeśli pomagają nam porządkować świat, tym samym spełniają rolę, do której je stworzyliśmy, które jednak
w realnym świecie nie istnieją — są wytworami naszej wyobraźni /fantazji. Jest to jedna z sytuacji, która jest konsekwencją drugiego kroku związanego z
uwolnieniem bardziej rozwiniętych języków od konieczności konkretnego jedynie myślenia, odwołującego się do realnie istniejącej i bezpośrednio odbieranej
rzeczywistości.
Mózg zaczął kreować rzeczywistość nazwijmy ją równoległą, istniejąca obok realnej. A zaczęła ona funkcjonować wypełniona tworami spoza realnego świata.
Jakie były etapy takich działań? Można przedstawić tu hipotezę, że pierwszymi postaciami tej nowej wyobrażonej rzeczywistości były takie, które łączyły
elementy realnie istniejących zwierząt, czy ludzi. Centaur jednoczył elementy ciała konia i człowieka, jednorożec był koniem wzbogaconym o posiadanie rogu,
sfinks posiadał ciało lwa i ludzką twarz. Inną wersją tych działań wyobraźni były istoty składające się z dwóch ciał, czy kilku głów. Z czasem pojawił się
skrzydlaty byk i lew, a także koń ze skrzydłami — pegaz. Proces ten rozwinął się następnie w wymyślaniu istot nie posiadających wielu ludzkich i
zwierzęcych cech takich jak smoki, gobliny, elfy, koboldy, czy feniksy, W czasach nam współczesnych słyszymy o obserwacjach (?) Czupakabry, czy Yeti.
1 2 3 4 5 6 Dalej..
« (Published: 01-09-2014 )
Olgierd ŻmudzkiMagister filologii polskiej. Pracował w przeszłości w Bielsku-Białej, m.in. w Beskidzkim Towarzystwie Społeczno-Kulturalnym, jako redaktor, a w byłym FSM-ie, jako kierownik rozgłośni zakładowej. Od 20-tu lat był pracownikiem Działu Zbiorów Specjalnych Książnicy Beskidzkiej (poprzednia nazwa: Wojewódzka Biblioteka Publiczna). W tym czasie prowadził działalność publicystyczną, w kraju m.in. z miesięcznikiem "Opcja na prawo". Za granicą, w Kanadzie, współpracował z "Gazetą", największym prywatnym dziennikiem polonijnym wychodzącym w Toronto (opublikowano tam ok. 200 jego artykułów). Na łamach tego pisma przedstawiono ponadto w odcinkach jego książkę pt. "Uniseks - tabu XXI wieku" - poruszającą problemy kryzysu współczesnej rodziny i różnych odmian feminizmu. Obok działalności pisarskiej jest także fotografikiem. Obecnie na emeryturze. Number of texts in service: 18 Show other texts of this author Newest author's article: Tajniki kognitywistyki językowej | All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 9724 |
|