The RationalistSkip to content


We have registered
200.035.971 visits
There are 7364 articles   written by 1065 authors. They could occupy 29017 A4 pages

Search in sites:

Advanced search..

The latest sites..
Digests archive....

 How do you like that?
This rocks!
Well done
I don't mind
This sucks
  

Casted 2991 votes.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
 Culture »

Wineta, Wolin, Polska - morskie kulisy historyczne [4]
Author of this text:

Polska, obok Norwegii i Rosji jest główną ostoją bielików. Niektórzy uważają, że symbolem Polski jest występujący na terenie Polski orzeł przedni - największy z naszych orłów, lecz bielik jest odeń większy i znacznie bardziej nadawał się na główny polski symbol, nawet jeśli wedle dzisiejszej systematyzacji nie uznaje się go za orła, tylko pokrewnego mu jastrzębiowatego.

Nader symboliczne jest to, że polskie bieliki zaczęły masowo ginąć wraz z zaborami państwa polskiego. W XIX w. Niemcy wybijali nawet po 400 bielików rocznie i u progu odrodzenia państwa w początkach XX w. na naszych ziemiach pozostało zaledwie 20 par. Dzięki zorganizowanemu wysiłkowi ochronnemu udało się odbudować polskie królestwo bielikowe, którego populacja doszła do 1500 par i była wykorzystywana do odbudowy populacji bielików w Anglii, Irlandii i Izraelu. Duże znaczenie miało tutaj wyeliminowanie pestycydów DDT oraz objęcie tajemnicą prawną ich lokalizacji.

Można natomiast powiedzieć, że wyspa Wolin jest centrum życiowym bielików.

Polska — państwo z morza

Myśląc dziś o początkach czy esencji państwa polskiego, naszą uwagę kierujemy ku Gnieznu czy Krakowowi, a mało kiedy ku morzu. Ze wszystkich polskich miast Szczecin wydaje się jakby najluźniej związany z Polską. Kiedy jednak zaczniemy rozumieć historię w paradygmacie ekonomicznym, dochodzimy do wniosku, że Polska narodziła się dzięki opanowaniu regionu szczecińskiego (z dominującym wówczas Wolinem), gdyż kontrola ujścia Odry oznaczała kontrolę najważniejszego ekonomicznie portu bałtyckiego, czyli najważniejszego węzła ekonomicznego Europy Północnej. To dzięki temu Polska jako jedyne państwo słowiańskie była w stanie powstrzymać ekspansję cesarstwa niemieckiego na tereny słowiańskie. Dokąd na zachodzie sięgała Polska, tam ocalała Słowiańszczyzna.

Z polskich stolic w zasadzie jedynie Kraków miał sens ekonomiczny, gdyż związany był z bogatymi złożami soli i srebra. O gospodarce organizmu politycznego trzeba myśleć w sposób organiczny, np. nie wystarczy mieć bogactwa naturalne, by zbudować silny organizm — trzeba jeszcze mieć arterie cyrkulacji tych bogactw. O ile więc sercem polskiej gospodarki można uznać Śląsk, gdzie są najważniejsze polskie zasoby naturalne, o tyle jej arteriami były Odra i Wisła, zaś płucami — porty nadmorskie Szczecin i Gdańsk.

Polska narodziła się dzięki ujściu Odry. Dzięki ujściu Wisły stała się potęgą i weszła w tzw. Złoty Wiek.

Polski organizm gospodarczy zaczął się rozpadać w XVII w. Pierwszym wielkim ciosem był atak szwedzki w 1626 na Pomorze Gdańskie, które rozpoczęło trzyletnią niszczycielską wojnę polsko-szwedzką o ujście Wisły. Zachwiała ona całą gospodarką Polski, dla której Gdańsk był główną drogą eksportu licznych towarów. O jego znaczeniu dla całej Europy może świadczyć fakt, że szwedzka blokada Gdańska spowodowała znaczący wzrost cen żywności i towarów leśnych w Anglii, Francji, Holandii i innych krajach zachodnioeuropejskich. Efektem tej wojny było nałożenie ceł szwedzkich na polski handel przez Gdańsk.

W tym samym czasie Pomorze Zachodnie dostało się pod okupację Szwedów i Brandenburgii, która zakończyła tam panowanie pokrewnej Piastom dynastii Gryfitów (1637), książąt pomorskich, którzy władali Księstwem Pomorskim od czasów Bolesława Krzywoustego. W 1675 na Śląsku wymarła ostatnia linia dynastii piastowskiej.

Od XVIII w. nastały dla Polski wieki ciemne, których początkiem była Noc Saska. Objawiały się one upośledzeniem polityki i myślenia gospodarczego w kraju, które do dziś trwa, objawiając się brakiem priorytetowości polityki surowcowej i morskiej w polityce gospodarczej.

Jedynie okres II RP oraz dekada Gierka były próbami odbudowy tradycji myślenia strategicznego w polskiej gospodarce. W II RP odzyskano część Śląska oraz zbudowano Gdynię, jako substytut Gdańska. Choć wielu może to zniesmaczyć, PRL dał Polsce najbardziej przełomowe granice od wielu wieków. Polska powróciła wówczas nie tylko na Śląsk, ale i do Gdańska oraz Szczecina, czyli odzyskała swoje serce oraz oba płuca gospodarcze. Jest to kształt pozwalający odbudować bardzo silny organizm gospodarczy Polski.

Problemem póki co jest nasz ustrój demokratyczny, który uzależnia tę politykę od stanu świadomości społecznej, a ta póki co nie uwzględnia, że Polska powinna mieć w gospodarce państwa niezwykle silnie wyodrębioną politykę i strategię surowcową oraz politykę i strategię morską.

Korzystają na tym wybitnie różnorodne grupy interesu: w ramach proniemieckich rządów PO gospodarka polska w polityce morskiej pogłębia swoje podporządkowanie interesom niemieckim: np. w 2012 w ustawie o obszarach morskich RP ograniczono polską suwerenność wobec ważnej strategicznie części Zalewu Szczecińskiego, choć spór o nią trwał od 1995; w 2014 odstąpiono Niemcom kontrolę nad przestrzenią powietrzną nad Szczecinem. Trzeba pamiętać, że rozmontowanie polskich stoczni również było ratunkiem dla niemieckich stoczni.

II RP oraz Gierek doskonale rozumieli, że polska gospodarka musi być zbudowana w oparciu o polskie zasoby naturalne oraz w oparciu o morze.

Wielki projekt okiełznania morza

W tym kontekście pozytywnie — przynajmniej ogólnie — jawi się projekt wieloletni ochrony polskiego wybrzeża. Jest to idealny przykład wyzwania gospodarczego stojącego przed państwem — gdyż jedynie państwo może realizować interesy z tak długofalową perspektywą gospodarczą.

Niemniej jednak trzeba podkreślić, że w wymiarze strategii gospodarczej nie jest to przełom, gdyż ukierunkowany jest on głównie na ochronę gospodarki turystycznej, która mieści się w niemieckiej strategii podporządkowania polityki morskiej w Polsce niemieckiej racji stanu — w Niemczech mają być ulokowane interesy handlowe i przemysłowe Bałtyku, w Polsce — wypoczynkowe i rekreacyjne.

Tym niemniej ochrona interesów turystycznych też ma pewien walor gospodarczy dla Polski północnej.

Jak pisałem wyżej, morza przez silne procesy abrazyjne oraz wahania poziomu wód stale niszczą wybrzeża. Obecnie wkraczamy ponownie w fazę przyspieszonej zmiany poziomu morskiego, więc szybko nasilać się będzie wyniszczanie wybrzeża. W pierwszym rzędzie najmocniej jest to odczuwalne w tych miejscach, których gospodarka ma miejsce na samym styku z morzem, czyli na plażach.

Plaże morskie to pozytywny efekt uboczny procesów abrazyjnych — piasek to drobinki skał nadmorskich, które rozpuściły fale. Problem w tym, że morze łapczywie zagarnia go do siebie. Idzie o to, aby stępić zęby morza czyli fale w strefach, gdzie zachować chcemy nienaruszoną linię brzegową. Obecnie wydaje się miliony na sztuczną odbudowę plaż poprzez dosypywanie piasku, lecz jest to nieefektywne i kosztowne. Efektywnym sposobem jest natomiast ograniczanie fal poprzez odpowiednie budowle hydrotechniczne. Badania naukowe wykazały, że najefektywniejsze i najkorzystniejsze z punktu widzenia ochrony naturalnych warunków jest budowa progów morskich o charakterze raf naturalnych. Tłumią one energię fal, uspokajając wybrzeże i chroniąc je od niszczycielskiej siły sztormów.

W ramach tej ochrony zmierza się także do powstrzymania abrazji aktualnie „demontowanych" przez morze wybrzeży skalnych, którym morze nadało efektowny kształt urwiskowy, zwany klifem. W Polsce cenne klify mamy obecnie na Wolinie, w Jastrzębiej Górze oraz w gdyńskim Orłowie. Klify stale się „cofają", od kilkudziesięciu cm do kilku metrów rocznie. Trwa obecnie batalia o to, by je zabezpieczyć — między ekologami a ludźmi, którzy żyją z gospodarki turystycznej.

Ekologowie sprzeciwiają się budowlom hydrotechnicznym i chcą, by zachować „naturalny" charakter nadbrzeża. Jest to paradoks, gdyż budowanie ścisłych rezerwatów wokół klifów powoduje, że są one wystawione na niszczycielską siłę morza.

Od strony ekonomicznej problem jest duży. Każdego roku Morze Bałtyckie bezpowrotnie zabiera znaczącą część lądu — ok. 50 ha, o rynkowej wartości ok. 500 mln zł. Poza tym coraz częściej pojawiają się niszczycielskie sztormy, np. kilkugodzinny sztorm ze stycznia 2005 spowodował straty w Orłowie w wysokości 25 mln zł. Za inwestycje w ochronę linii brzegowej odpowiedzialne są Urzędy Morskie w Gdyni, Słupsku i Szczecinie.

Pierwsza poważna inwestycja budowy progów morskich oraz ostróg została wykonana w latach 2005-2006 r. dla gdyńskiego Orłowa. Progi z kamiennych głazów o średnicy 0,7-1,5 m ulokowano 120-170 m od brzegu na długości 330 m, o szerokości ok. 19 m. Wykonało je gdańskie Przedsiębiorstwo Robót Czerpalnych i Podwodnych. Koszt robót wyniósł 3 mln zł. Było to wówczas nowatorskie rozwiązanie w skali światowej. Dzięki temu chroniona jest plaża między molo a klifem. Badania z 2009 wykazały, że znacznie spowolniły one także erozję samego klifu, który jest jednym z najważniejszych zabytków naturalnych polskiego morza. Przeprowadzone po kilku latach badania środowiska naturalnego nie ujawniły żadnych negatywnych konsekwencji dla środowiska naturalnego tego rejonu morza. Naturalne głazy zaczęły się przeobrażać w naturalne rafy.

Niestety po 2006 nastąpił zanik tego rodzaju prac, które potrzebne były na wielu odcinkach polskich plaż, których niszczenie przez morskie fale i sztormy w kolejnych latach przynosiło wielomilionowe straty.

Nawet w samym Orłowie w niechronionej części plaży sztorm z 2009 zniszczył perełkę architektoniczną plaży — zbudowane przed wojną Orłowskie Łazienki. W 2012 zdecydowano też o zrzuceniu z klifu na plażę zbudowanego po wojnie bunkra, który coraz mocniej zagrożony był procesami abrazyjnymi.

Jedyną poważną budowlą hydrotechniczną realizowaną w tym czasie był niemal 3-kilometrowy falochron dla powstającego w bulach gazoportu w Świnoujściu, którego inwestorem był Szczeciński Urząd Morski. Budowa tego gazoportu od początku jest prowadzona tak, jakby wykonawcom bardziej zależało na budowaniu niż zbudowaniu. Naturalnie największą w III RP hydrobudowę dostały nie firmy polskie, lecz zagraniczne: Boskalis International B.V., HOCHTIEF Construction AG, HOCHTIEF Polska Sp. z o.o., Per Aarsleff A/S, Aarsleff Sp. z o.o. oraz Korporacja Budowlana DORACO Sp. z o.o. Jest to największy falochron w Europie, którego koszt wyniósł gigantyczną kwotę 815 mln zł.


1 2 3 4 5 6 Dalej..
 See comments (20)..   


«    (Published: 15-06-2015 )

 Send text to e-mail address..   
Print-out version..    PDF    MS Word

Mariusz Agnosiewicz
Redaktor naczelny Racjonalisty, założyciel PSR, prezes Fundacji Wolnej Myśli. Autor książek Kościół a faszyzm (2009), Heretyckie dziedzictwo Europy (2011), trylogii Kryminalne dzieje papiestwa: Tom I (2011), Tom II (2012), Zapomniane dzieje Polski (2014).
 Private site

 Number of texts in service: 952  Show other texts of this author
 Number of translations: 5  Show translations of this author
 Newest author's article: Oceanix. Koreańczycy chcą zbudować pierwsze pływające miasto
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.
page 9860 
   Want more? Sign up for free!
[ Cooperation ] [ Advertise ] [ Map of the site ] [ F.A.Q. ] [ Store ] [ Sign up ] [ Contact ]
The Rationalist © Copyright 2000-2018 (English section of Polish Racjonalista.pl)
The Polish Association of Rationalists (PSR)