|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
»
Polska, Białoruś, Międzymorze [5] Author of this text: Mariusz Agnosiewicz
Gdyby epoka jelcynowska potrwała dłużej Łukaszenka mógłby swój cel osiągnąć. Stało się jednak tak, że władzę przejął pojętny szef służb specjalnych, który
umiejętnie zahamował rozkład Rosji — sądzę, że w dużej mierze obserwując politykę Łukaszenki.
Zamysły Łukaszenki można uznać za sarmackie w duchu, lecz dziś pogrążone są w kryzysie, gdyż Rosja weszła na tor polityki narodowej. Zarówno dla
Łukaszenki, jak i Putina punktem odniesienia są czołowi politycy z okresu w którym te państwa najlepiej się rozwijały. Wbrew bzdurnym opiniom, że jest to
jakaś mutacja polityki sowieckiej, w istocie obaj są zapatrzeni w wiek XVIII. Przy czym o ile w przypadku Łukaszenki podobieństwo znajdujemy w polityce
sarmackiej ówczesnych oligarchów litewskich, o tyle w przypadku Putina jest to niestety caryca Katarzyna.
Podobieństwo sięga nawet tak głeboko, że główny konflikt dzisiejsza Rosja znów ma z Turcją! Ukraina to tylko teren rozbiorów między Rosją a Niemcami i USA.
Ruchawka przy tym jest na podobieństwo naszej barskiej.
Łukaszenka rozumie, że koncepcja konfederacji z Rosją staje się już przeszłością. Realnością staje się natomiast kwestia włączenia jako kresów imperium
rosyjskiego. W wariancie tym Łukaszenka spadłby do rangi wojewody, z ograniczonym wpływem na gospodarkę.
Spośród dawnych ziem jagiellońskich to właśnie na Białorusi od pewnego czasu najsilniej pielęgnuje się tradycje Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Polacy
wciąż patrzą na Rzeczpospolitą głównie oczyma podręczników komunistycznych, bardziej się u nas kultywuje pamięć tragedii drugiej wojny niż najlepszego
okresu w historii Polski. To Sienkiewicz wpoił Polakom kult najgorszych momentów naszej historii. Bo potop szwedzki był dla nas gorszy niż druga wojna
światowa i odnieśliśmy w nim takie samo pyrrusowe zwycięstwo, które zostało literacko sheroizowane.
Białoruś zachowała najlepszą pamięć Rzeczypospolitej
Tymczasem na Białorusi wraca się do tradycji Rzeczypospolitej. I nie jest prawdą, że spowodowała to aneksja Krymu, jak twierdzi Andrzej Poczobut w Gazecie
Wyborczej („Krym nauczył Łukaszenkę białoruskiego patriotyzmu"). Aneksja Krymu sprawiła jedynie, że gesty te czynione są bardziej otwarcie. Może dlatego,
że Łukaszenka utracił wszelkie złudzenia co do zamiarów Rosji, a może jedynie jako forma nacisku na Rosję, by ta nie próbowała aneksji Białorusi, gdyż
Białoruś dysponuje alternatywą.
Wbrew rusyfikacji Białorusi, bezpodstawna byłaby teza, że Łukaszenka wynaradawia Białorusinów. Autorzy książki „Łukaszenka. Niedoszły car Rosji" przyznają,
że Łukaszenka umocnił tożsamość narodową: „po dwóch dekadach rządów Łukaszenki nikt na Białorusi nie powie 'jestem tutejszy'. Każdy powie: 'jestem
Białorusinem"."
Mińsk
| 3. Pas słucki |
Powrót do tradycji sarmackich miał miejsce na szczeblu państwowym w sposób jawny w roku 2012, kiedy reaktywowano
technologię i tradycję produkcji pasów słuckich, czyli słynnych pasów szlacheckich. Był to program państwowy zainicjowany przez samego Łukaszenkę. Dlaczego
były dyrektor kołchozu miałby reaktywować tradycje szlacheckie?
Warto podkreślić, że tradycje sarmackie realnie na Białorusi żyją. Tylko na Białorusi na początku lat 90. ludzie na demonstracje patriotyczne przywdziewali
kontusze.
Szczególnie uroczyście Białoruś celebruje właśnie 270. rocznicę urodzin Tadeusza Kościuszki. Zespół Dzieciuki z Grodna
stworzył folkowo-punkowy utwór „Tadeusz
Kościuszko" sławiący emancypacyjnego bohatera trzech narodów. Białorusini zbierają też podpisy na rzecz powstania ulicy Tadeusza Kościuszki w Mińsku.
Prawdziwym jednak nawiązaniem do Rzeczpospolitej nie były pomniki czy folklor, lecz posunięcia gospodarcze. A tutaj kluczowy wydaje się być rok 2006, kiedy
władze Białorusi ogłosiły projekt odbudowy Kanału Ogińskiego, czyli drogi wodnej łączącej Morze
Czarne z Bałtykiem. Był to ni mniej ni więcej tylko krok w kierunku Międzymorza.
I nie był to jednostronny projekt, gdyż w tym samym roku powstał też na poziomie UE „Program Współpracy Transgranicznej Polska-Białoruś-Ukraina
2007-2013" (mieszczący się pod wdzięcznym adresem: pl-by-ua.eu), który wypracował projekt
Odtworzenie szlaku wodnego E-40 na odcinku Dniepr-Wisła: od strategii do
planowania, w którym chodzi o przywrócenie żeglowności na odcinku Brześć-Warszawa. W 2006 powstał więc
między Polską, Białorusią i Ukrainą projekt odbudowy infrastruktury Międzymorza.
Oto dlaczego szlaki wodne to transport niezwykle perspektywiczny
Łukaszenka jest w Polsce oceniany niesprawiedliwie i jednostronnie, przez pryzmat z jednej strony popularyzacji rosyjskiego, z drugiej zaś tłumienia
tendencji nacjonalistycznych, domagających się przywrócenia pozycji języka białoruskiego. Łukaszenka nie chce nadgorliwych nacjonalistów białoruskich, gdyż
doprowadziliby oni do zerwania z Rosją i przyklejenia Białorusi do strefy zachodniej, podczas kiedy Łukaszenka początkowo chciał władzy w Rosji, później
zaś widział Białoruś raczej jako łącznik Wschodu z Zachodem.
Być może tego właśnie wyrazem jest ogłoszony wczoraj przez władze Słonimia, w obwodzie grodzieńskim
projekt wybudowania pomnika Lwa Sapiehy (1557-1633). Był to wybitny polityk Rzeczpospolitej,
dążący unii personalnej między Polską a Rosją. W 1587 popierał kandydaturę cara Fiodora I na tron Polski, od 1598 forsował natomiast Zygmunta III na cara
Rosji. Był on głównym twórcą unii brzeskiej, czyli połączenia cerkwii prawosławnej z kościołem katolickim. Kiedy Rosja pogrążyła się chaosie, Sapieha
popierał zbrojną interwencję w Moskwie, która zakończyła się jej zdobyciem. Ponieważ jednak Waza torpedował te projekty, ostatecznie wyszła z nich jedynie
trwała waśń polsko-rosyjska.
Kiedy dziś władze białoruskie stawiają pomnik głównemu twórcy polityki wschodniej Rzeczypospolitej, w ramach której zdobyto Kreml, to wydaje się to
zupełnie inną polityką historyczną białoruskiego państwa aniżeli się prezentuje w Polsce. U nas propaganda antyłukaszenkowska wciąż króluje w mediach. Do
studia nie zaprasza się przedstawicieli różnych opinii o Łukaszence, podczas kiedy te opinie się różnią zarówno w łonie środowisk lewicowych, jak i
prawicowych. Ośrodki polityczno-medialne zachowują się tak, jakby ich głównym celem było obalenie aktualnej władzy na Białorusi. Czego innego należałoby
się spodziewać zwłaszcza po aktualnej władzy polskiej, która sama musi się mierzyć z takimi samymi usiłowaniami ze strony władz unijnych. Kiedy zatem Unia
usiłuje ingerować nazbyt głęboko w sprawy polskie to się to potępia, nadal jednak prowadzi się taką samą politykę wobec Białorusi, zamiast grać na
zbliżenie z tym krajem, z poszanowaniem odrębności dróg rozwojowych.
Reglamentowana wolność polityczno-medialna
Ostatnio w polskich mediach nagłośniono sprawę pobicia w budynku sądu przez siły OMON dziennikarza Pavla Dabrawolskiego związanego z portalem TUT.by.
Dziennikarz ten wziął udział w procesie graficiarzy, którzy malowali na budynkach publicznych garffiti wymierzone w
język rosyjski: „Białoruś ma być białoruska" itp. Na procesie tym zrobił się tumult, bo pojawili się działacze z
transparentami, skandujący okrzyki. Policja spacyfikowała odpowiedzialnych za zajście i okazało się, że był wśród nich także dziennikarz, co stało się
powodem międzynarodowego rabanu o dławieniu wolności prasy na Białorusi.
Osoby odpowiedzialne za to złamały jednak prawo, nie chcieli słuchać poleceń funkcjonariuszy, więc sprawa nie jest wcale oczywista. W Polsce takie
zachowania w sądzie karane są nader surowo. Warto przypomnieć ogłoszenie wyroku w styczniu 2012 w sprawie odpowiedzialności za stan wojenny. Adam Słomka
zrobił na sali podobny raban, za co trafił za kraty na dwa tygodnie (sic!).
Dziennikarz twierdzi, że został pobity, OMON twierdzi, że
sam atakował w trakcie szarpaniny. Całkiem oczywiście
możliwe, że służby dopuściły się ekscesu, lecz wiarygodności dziennikarza nie umacnia fakt, że twierdzi on, że był bity przez 20 minut, a
pokazał siniaka na biodrze, jakiego można się nabawić przez upadek. W komentarzach wielu internautów białoruskich
kwestionuje wersję dziennikarza.
Rzeczniczka Sądu Najwyższego Białorusi Julia Piaskowa zapowiedziała jednak postępowanie wyjaśniające w tej sprawie, a co ważniejsze -
przeprosiła środowisko dziennikarskie. Moją podejrzliwość
wzbudza przede wszystkim kontekst całej sprawy. Otóż Białorusi z pewnością nie zależy obecnie na tego rodzaju rozgłosie, gdyż kilka miesięcy temu Unia
zdjęła z Białorusi sankcje na okres próbny czterech
miesięcy, które mijają w lutym. I akurat teraz pojawia się prześladowanie dziennikarza, które jest dla Unii sprawą newralgiczną. Faktem jest, że wielu
siłom zależy na tym, by Unia podtrzymywała sankcje wobec Białorusi.
Łukaszenka przez lata wzmacniał rosyjski, choć sam mówi nim z wyraźnym akcentem wschodniomohylewskiego białoruskiego. Według językoznawcy Wincuka Wiaczorka
białoruskim i językiem mieszanym posługuje się dziś 30-40% mieszkańców, zaś rosyjski stał się bardziej prestiżowym językiem, gwarantującym lepszą karierę.
Swego czasu taką rolę odgrywał na Białorusi język polski. Później jednak białoruski odżył i zakwitł i taki pewnie proces będzie miał miejsce wobec
rosyjskiego. Obecnie coraz więcej intelektualistów i artystów promuje powrót do białoruskiego.
1 2 3 4 5 6 7 8 Dalej..
« (Published: 08-02-2016 Last change: 17-02-2016)
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 9972 |
|