The RationalistSkip to content


We have registered
204.321.672 visits
There are 7364 articles   written by 1065 authors. They could occupy 29017 A4 pages

Search in sites:

Advanced search..

The latest sites..
Digests archive....

 How do you like that?
This rocks!
Well done
I don't mind
This sucks
  

Casted 2992 votes.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
 Philosophy » » »

Nietzsche i Jezus [3]
Author of this text: Marco Vannini

Translation: Marek Bończak

To są prawdy fizjologiczne, na bazie których i dla których zbudowano doktrynę o zbawieniu. Uważam, że jest ona wysublimowaną ewolucją hedonizmu powstałą na absolutnie chorobliwych fundamentach".

Należy zwrócić uwagę na ostatni przymiotnik: „chorobliwy". Bertram podkreśla pozytywną wartość choroby u Nietzschego, który bardzo często twierdzi, że jest chory, jednocześnie uważa, iż jest w stanie, właśnie dzięki chorobie, zdolności cierpienia oraz jego przeobrażania osiągnąć najwyższe poziomy zrozumienia. Niektóre wyrażenia z tym związane są bardzo znaczące i Bertram słusznie mówi o elementach chrześcijańskich u Nietzschego, „większego niż Schopenhauer spadkobiercy Pascala":

„Jeśli zaś chodzi o chorobę, to czy możemy się bez niej obejść? Wielkie cierpienie jest najlepszym wyzwoleniem ducha… jedynie wielkie, długie cierpienie potrzebujące czasu, w którym, że tak powiem, jesteśmy spalani, zmusza nas… do zejścia w naszą ostateczną głębię… Wątpię, czy takie cierpienie "czyni lepszymi" — jednakże wiem, że ono w nas „drąży głęboko"". Lub paradoksalnie: "Nie należy myśleć, że zdrowie może być stałym celem (=ideałem, summum bonum): chrześcijaństwo wybrało chorobę i miało ku temu ważkie powody! Zdrowy to pojęcie prawie takie jak "piękny", „dobry" — ekstremalnie zmienne!"

Nie ma wątpliwości, że badania fizjologiczne (i psychologiczne) Jezusa, które prowadzą do definicji „idioty", uznają tę ostatnią za coś pozytywnego, w ścisłym związku ze znaczeniem nadanym temu słowu przez Dostojewskiego - tak bardzo pozytywnego, że sam Nietzsche identyfikuje się z postacią Jezusa — idioty.

6. Szaleństwo i zbawienie

Eugen Biser słusznie zauważa, że Nietzsche wybrał dla siebie rolę szaleńca; nie chciał „być świętym, raczej błaznem", którego jedynie jeden krok dzieli od postaci szaleńca, którego ustami po raz pierwszy w formie definitywnej ogłosił śmierć Boga, zapowiedzianą w aforyzmie „więźniowie" w Ludzkie, arcyludzkie. Gdy uznaje się Jezusa za „wolnego ducha" i twierdzi się, że nie tylko „zaprzeczył wszelkiemu rozłamowi między człowiekiem a Bogiem", lecz zjednoczenie z nim przeżył jako dobrą nowinę, przypisuje mu się to, co zawiera stwierdzenie „szaleńca": żądanie zwrotu człowiekowi atrybutów, które zostały „zmarnowane", gdy przypisano je Bogu.

W ten sposób koło się zamyka: człowiek szalony, epileptycy i idioci z powieści Dostojewskiego (być może również sam epileptyk Dostojewski), Jezus: epileptyk i idiota (jak św. Franciszek), Nietzsche: ciężko chory nerwowo, wszyscy oni są, podobnie jak szalony i piany bóg Dionizos, wyobrażenia nadczłowieka, który nie tylko przezwyciężył moralność sług, sąd, odzyskał niewinność postępowania, ale również pokonał wiarę. „Ten, kto wierzy nie jest Synem", pisze Mistrz Eckhard, a Nietzsche powtarza, że Jezus, doświadczając Synostwa, zanegował wiarę i żył zjednoczony z Bogiem.

Nie dziwią, zatem słowa Fragmentów Pośmiertnych:

"Chrześcijaństwo jest jeszcze możliwe w każdej chwili… Nie wiąże się ono z bezwstydnymi dogmatami, które przyoblekły się w jego imię: nie potrzebuje ani teorii osobowego Boga, ani grzechu, ani nieśmiertelności, ani odkupienia, ani wiary. Nie jest mu absolutnie potrzebna żadna metafizyka, i jeszcze mniej ascetyzm, czy „naturalna nauka" chrześcijańska… Praktyka chrześcijańska nie jest mrzonką bardziej niż buddyzm: to środek do bycia szczęśliwym..."

Jezus realizuje nowy sposób życia, nie proponuje nowej wiedzy. Jest zdominowany głębokim instynktem podpowiadającym jak żyć, by czuć się „w niebie", czuć się „wiecznym". Odkupienie jest rzeczywistością psychologiczną, szczęśliwością otrzymaną i doświadczoną w życiu praktycznym; jest byciem — w — domu w świecie nie dotkniętym inną rzeczywistością, w świecie wewnętrznym.

7.Jezus-Dionizos i Jezus-Nietzsche

W tym sensie nie powinna gorszyć praca Franza Brentana o Nietzsche naśladowcy Jezusa; również Jaspers w swoim dziele Nietzsche i chrześcijaństwo ukazuje jak krańcowe antychrześcijaństwo Nietzschego w pewnym momencie zmienia się w swoje przeciwieństwo, to znaczy podwójną identyfikację: Jezus-Dionizos i Jezus-Nietzsche. W rozdziale zatytułowanym „Jezus i Dionizos" przytacza niektóre analogie językowe, których Nietzsche używa w związku z Jezusem i sobą samym. Cytowaliśmy już fragmenty Antychrześcijanina, w których krytykuje się „heroiczny" charakter Jezusa: otóż w Ecce Homo Nietzsche pisze o sobie w podobnych słowach:

„Nie pamiętam bym się kiedykolwiek wysilił — nie można udokumentować w moim życiu żadnego śladu walki, ja jestem przeciwieństwem heroicznej natury, Czegoś chcieć, za czymś wzdychać, mieć przed sobą jakiś cel, pragnienie — nie znam tego z doświadczenia. Nie chcę, aby coś stało się inne niż jest; ja sam nie chcę stać się inny". O Jezusie pisze: „Cała reszta, cała natura posiada dla niego jedynie wartość znaku, metafory". O sobie Nietzsche pisze: „Dla jakiego celu została stworzona natura, jeśli nie po to, bym miał znaki i przez nie przemawiał do dusz".

Nasze zdziwienie wzrasta, kontynuuje Jaspers, gdyż Nietzsche dokonuje wspomnianych analogii nie tylko nieświadomie, ale rozmyślnie posługuje się Jezusem dla ukazania swej pozycji „poza dobrem i złem", swojej niemoralności w walce z moralnością: „Jezus zajął stanowisko przeciwne sędziom: chciał stać się niszczycielem moralności". „Jezus mówił: cóż obchodzi nas, synów Boga, moralność?" i dobitnie: „Bóg, jako pozagrobowy świat dobra i zła".

Również problem wieczności, doświadczania szczęśliwości, rozwiązany przez Jezusa jego życiem, jest problemem Nietzschego. Z ewidentną zgodnością Nietzsche pisze: „To, co zdaje się wyróżniać Chrystusa i Buddę, jest prawdopodobnie szczęście wewnętrzne, które czyni z nich ludzi religijnych". Nietzsche dąży do szczęśliwości wewnętrznej, jakkolwiek inną drogą — to znaczy poprzez doświadczenie zawieszenia wszystkich celów i jednocześnie obalenie wszelkich celów przyszłości i uświadomienie sobie wiecznego powrotu, w wymiarze mistycznym, nie zaś poprzez czyn — to jednak w tym aspekcie będzie zgodny z Jezusem, twierdząc, że „szczęśliwość istnieje".

8.Jezus w Zaratustrze

Skupiliśmy się na ostatnim Nietzschem, ponieważ w tym momencie gęstnieją odniesienia do Chrystusa i chrześcijaństwa — jak gdyby osiągnął pełnię wygasł ukryty przez dziesięciolecia i z czasem coraz bardziej wirulentny kryzys. Analiza wcześniejszych pism potwierdza naszą interpretację, która w połączeniu z pismami z lat 1887 — 1888 ukazuje ich pełen sens.

W szczególności arcydzieło Nietzschego Zaratustra, mimo że niewiele w nim bezpośrednich odniesień do postaci Jezusa, zostało skomponowane jako „piąta ewangelia". Jego treść pełna jest aluzji i odniesień, mniej lub bardziej wyraźnych, do Biblii i Zbawiciela, do tego stopnia, że może ono pozostać zaszyfrowane i niejasne, jeśli nie znajdzie się odpowiedniego klucza do lektury, którym niemal zawsze jest relacja nienawiść-miłość do Jezusa oraz dążenie do tej identyfikacji, której Nietzsche dokona dopiero pod koniec swego świadomego życia.

Niewątpliwie u podstaw książki leży doświadczenie z Sils Maria: ekstatyczne doświadczenie absolutnej teraźniejszości, wszelkiej teraźniejszości, pomimo i dzięki cierpieniu, „objawienie blasku, niezmierzonego piękna świata, obfitości tego, co rzeczywiste" (P. Valadier) — doświadczenie, którego również niektórzy naukowcy katoliccy nie obawiali się nazwać „mistycznym". Nie jest ono specyficznie chrześcijańskie, raczej można by nazwać je dionizyjskim, lecz w Nietzschem obie formy dążą do zjednoczenia. Obecna jest również przeciwność: Jezus-chrześcijaństwo kościelne i kapłańskie.

Pierwszy aspekt jest ewidentny na przykład w „Pieśni upojenia" zamykającej czwartą księgę:

"Krzewie winny, dlaczego mnie wysławiasz? Czyż cię nie ściąłem? Ja jestem okrutny — ty krwawisz; jaki los czeka twe uwielbienie ze strony mego pijanego okrucieństwa? Wszystko, co osiągnęło doskonałość i dojrzałość chce umrzeć — tak mówisz. Błogosławiony, błogosławiony niech będzie nóż zbierającego winogrona...

Czy kiedykolwiek zgodziliście się na radość? Zatem, przyjaciele moi, zgodziliście się na wszelkie cierpienie. Wszystkie rzeczy są zespojone, powiązane, złączone przez miłość; gdy dwa razy pragnęliście tego, co stało się jedynie raz, wówczas zapragnęliście, by powróciło wszystko.

Wszystko jeszcze raz, wszystko wiecznie, wszystko zespojone, powiązane, złączone przez miłość — oto jak kochacie świat".

Wyobrażenia i koncepcje chrześcijańskie przeplatają się tutaj z wyobrażeniami i koncepcjami dionizyjskimi: w obu symbolikach wyraża się, według Nietzschego, sens życia, które trwa i znajduje radość, bogactwo i spełnienie w i dzięki cierpieniu; „tak" powiedziane życiu w jego totalności, obejmującej również śmierć. Nie wiemy, czy Nietzsche czytał tę powieść, lecz z pewnością ostatnie wersety powyższego fragmentu szczególnie i głęboko współbrzmią z ostatnimi wersetami Braci Karamazow, gdzie wobec ogromnego cierpienia (śmierć małego Iliuszy, bieda i choroba psychiczna jego rodziców), wzrasta silna i obfita miłość, trzymanie się za rękę w ekstatycznej radości, która zawiera w sobie pewność „powrotu" i obecną już pełnię.

Możliwość interpretacji w ten sam sposób postaci Dionizosa i Jezusa staje się pewniejsza we fragmencie zamykającym trzecią księgę: „Siedem pieczęci", również pełnym odniesień do Biblii (poza tytułem, autor nawiązuje do Apokalipsy również w szóstym paragrafie, gdy mówi o „alfie i omedze"). Jego inny tytuł to: „Pieśń Tak i Amen", nawiązującego bezpośrednio do 2Kor 1, 17 — 20, gdzie Chrystus jest „tak" i dzięki niemu wypowiedziane jest „amen". Znaczenie jest to, co zwykle: akceptacja, miłość do życia w jego totalności, w radości przewyższającej najgłębsze cierpienie i pragnie: „głębokiej, głębokiej wieczności". Również w tym przypadku przychodzi na myśl uderzający paralelizm (nie wiemy, czy znany Nietzschemu): w rozdziale „Religia objawiona" dzieła „Fenomenologia ducha", Hegel utrzymuje, że powiedzieć, iż zło jest tym samym, co dobro, jest nieduchowną formą wypowiedzi, będącej przyczyną nieporozumień. Spirytualizacja, z jaką istota stała się przedmiotem twierdzi, że Bóg nie żyje: to właśnie sumienie religijne intuicyjnie pojmuje ducha w chwili przebaczenia zła, to znaczy w czynności, podczas której całkowicie sprzeczne rozpoznaje się jako to samo, i owo rozpoznanie wdziera się jako Tak między obie skrajności. Nie jest to zbliżenie na siłę: Nietzsche znajduje się, również w Zaratustrze, w kontekście całkowicie chrześcijańskim: śmierć Boga, zrozumienie zła, prawda jako absolut. Bardzo często nie zdaje on sobie z tego sprawy do samego końca i dlatego przeciwstawia się chrześcijaństwu.


1 2 3 4 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Nietzsche. Poglądy na chrześcijaństwo oraz krytyka moralności chrześcijańskiej
Sięgnijmy do Nietzschego


«    (Published: 01-10-2003 Last change: 19-07-2006)

 Send text to e-mail address..   
Print-out version..    PDF    MS Word
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.
page 2747 
   Want more? Sign up for free!
[ Cooperation ] [ Advertise ] [ Map of the site ] [ F.A.Q. ] [ Store ] [ Sign up ] [ Contact ]
The Rationalist © Copyright 2000-2018 (English section of Polish Racjonalista.pl)
The Polish Association of Rationalists (PSR)