|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Outlook on life »
Metoda poznawcza racjonalizmu [2] Author of this text: Mariusz Agnosiewicz
Obrona
Pomimo, iż krytyk prawidłowo wyinterpretował ten sąd z mojej wypowiedzi, jednak wbrew temu, w części zatytułowanej jak powyżej, nie
podejmuje się krytyki takiego właśnie sądu, lecz dokonuje dla ułatwienia
jego zniekształcenia. Argumenty polegają zasadniczo na wykazywaniu słabości
zmysłów człowieka w poznawaniu rzeczywistości, zatem krytykuje się sąd:
„Świat poznajemy zmysłami". Mówiąc inaczej: cały wywód na ten temat
jest w istocie krytyką skrajnego sensualizmu, a nie racjonalizmu (zespolonego
oczywiście z sensualizmem), zatem jest bezwartościowy polemicznie i jako
taki może być wyrzucony do kosza. Na tym mógłbym poprzestać, ale chciałbym
uszczegółowić to wyjaśnienie.
Wyjaśnienia szczegółowe
1. Zmysłowy Don Kichot
Szumne wyliczanie słabości zmysłów jako oręż
przeciw racjonalizmowi jest zabiegiem ośmieszającym autora, gdyż to są fakty
banalne, to stwierdzanie oczywistości, której nikt o światopoglądzie
naukowym nie kwestionuje, gdyż są to fakty stwierdzane właśnie dzięki
badaniom naukowym świata, w celu korekcji zniekształceń poznania. Momentami
ta argumentacja ociera się o absurd, jak np. posłużenie się przykładem ołówka
zniekształconego percepcyjnie po włożeniu do wody, tudzież fatamorgany na
pustyni. Takie słabości poznawcze potraktowane jako swoiste słabości
epistemologii ateistycznej są w najlepszym razie zabawne. Ateista może wyszukać
jeszcze lepsze przykłady, kierując je przeciw „epistemologii religijnej",
jak np. „widzenie" Matki Boskiej w jakichś przypadkowych zaciekach przez
religijne rzesze, słyszenie „głosu Boga", widzenie tunelu przedśmiertnego i całej masy różnorakich omamów zmysłowych jakim żywi się ludzka
religijność. A cudy? Jakież to złomowisko omamów zmysłowych! Można przyjąć,
że większość niezłomnych przekonań religijnych bierze się właśnie z niedoskonałości ludzkiego aparatu zmysłowo-racjonalnego. Aby nie szukać
egzotycznych przykładów: nawrócenie założyciela chrześcijaństwa. Pewnego
razu Paweł jechał do Damaszku i nagle w słońcu południa oświeciła go
jasność i „ujrzał Pana". Trafnie zauważa Deschner: „nie trzeba
wykluczać historyczności owej sceny, która rozegrała się pod Damaszkiem.
Historia religii zna wszak poetyckie ukazywanie banalnych przeżyć. Co więcej,
mocny blask słoneczny zawsze sprzyja wizjom, a pustynia była z dawien dawna
szczególnie dogodnym miejscem dla tego rodzaju zjawisk". Dla racjonalisty
zdarzenie to wyczerpuje wszelkie znamiona wspominanej przez Lewandowskiego
fatamorgany! Powtórzmy jeszcze raz: wskazywanie złudzeń zmysłowych jako
przyczyny słabości ateizmu jest wielkim nieporozumieniem, to jest miecz
obosieczny, a jak pokazałem powyżej, można zeń uczynić nawet ostrze
skierowane w jedną tylko stronę, ale przeciwną niż ta przeciwko której występuje
katolicki apologeta.
2. O tym jak Galileusz pognębił ateistów
To właśnie ludzie żądni wiedzy „ziemskiej", których
nie zadowalał mitologiczny obraz świata, doskonalili metodę poznania poprzez
zmysły, badając zniekształcenia przez nie tworzone. Jeśli fakt stwierdzony
ponad wszelką wątpliwość nie odpowiadał świadectwu zmysłów, racjonaliści
nie mieli żadnych skrupułów w przyznaniu, że nie można dawać wiary świadectwu
zmysłów, czego bardzo często nie można było powiedzieć o ludziach oddanych
doktrynom religijnym. Ta konkluzja bardzo łatwo może ujść naszej uwadze, w gąszczu
sofisterii apologetycznej. I tak dla przykładu: Lewandowski w swoim tekście
nawiązuje do sporu wokół tez Galileusza i Kopernika, jako argument przeciw
ateizmowi. Pisze: "Przykładem ukrytych w naszym umyśle idei zniekształcających
interpretację naszej obserwacji może być tu również spór z Galileuszem. Głównym
argumentem jego oponentów przeciw ruchowi obrotowemu Ziemi było stwierdzenie,
że gdyby Ziemia obracała się, to kamień zrzucony z wieży naprzeciw niej
spadałby wskutek obrotu Ziemi po torze łukowym w miejscu za wieżą, a nie
przed nią. Wydawało się to tak oczywiste i zgodne z obserwacją, że nikt nie
przypuszczał nawet w najśmielszych snach, że takie argumentowanie może być
złudne. (..) A jednak okazało się, że to nie argumentowanie Kopernika i Galileusza było niezgodne z rzeczywistością, tylko właśnie ich oponenci
byli w błędzie." Jest to szczyt hipokryzji, gdyż autor słów sugeruje
tożsamość „naiwnoateistycznej sensualności" jaką „obala", z postawą
krytyków Galileusza, a przecież wiadomo, że ówcześni racjonaliści i naukowcy generalnie uznali argumentację naukową heliocentryzmu, a zasadniczą
przyczyną dla której środowiskom chrześcijańskim „w najśmielszych
snach" nie przychodziło do głowy odrzucić błędne świadectwo zmysłów,
był fakt, że sankcjonowała je mitologia judeochrześcijańska na straży której
stali siepacze inkwizycyjni. Zatem wspomniani przez Lewandowskiego „błądzący
oponenci" Galileusza to w linii prostej poprzednicy krytyka — katoliccy
apologeci. Wywodzili oni wówczas właśnie to co wykpiwa współczesny
apologeta. Poczytajmy dla przykładu fragment z encyklopedii ks. Chmielowskiego,
koryfeusza osiemnastowiecznego katolicyzmu polskiego: „Gdyby ziemia się
obracała, tedyby rzuciwszy kto kamień do góry, albo strzałę prościusieńko
puściwszy, niżeliby ten, albo ta na dół padły, powinienby Człek z Ziemią
odlecić od nich na kilka tysięcy mil, a przecie często na tegoż który
rzuca, albo strzela w górę, znowu padają owe rzeczy do góry rzucone." Wpadłby
zapewne w nieliche zdziwienie, gdyby dane mu było się dowiedzieć, iż jego
prawomyślne twierdzenia będą wykorzystane jako przykład ..słabości
ateizmu.
Jakkolwiek cały wywód o słabości zmysłów, pomyślany
jako argument przeciwko współczesnym racjonalistom, jest kiepskim pomysłem,
tak prowadzenie czytelników takimi ścieżkami myślowymi jak powyżej, budzi
naszą szczególną irytację.
3. Obserwacje „skażone" teoriami
Jako najważniejszą słabość poznania zmysłowego autor
roztrząsa wyimaginowany problem „czystości poznania". Nie istnieje — grzmi — czysta obserwacja z której następnie wyłaniają się prawa, gdyż
wcześniej w naszym umyśle mamy pewne założenia, wyobrażenia, przedsądy
(nie mylić z przesądami, jak uczynił to Lewandowski). Jest to problem
wyimaginowany, gdyż cofa nas do zarzutów Poppera wobec filozofii nauki Bacona.
Autor dla nadania powagi swym wywodom przywołuje wypowiedź Poppera o „skażeniu
teoriami" wszystkich twierdzeń (o skażeniu filozof ten pisał w cudzysłowie).
Oczywiście, że nie istnieje czysta obserwacja, zgadzamy się przecież z Popperem. Ale ten na którego powołuje się Lewandowski dla uzasadnienia swoich
wywodów deprecjonujących poznanie naukowe, był scjentystą! Wyjaśnienie tego
jest bardzo proste: wnioski z problemu uwikłania poznania teoriami są odmienne
od tych jakie snuje krytyk: to w żadnym razie nie deprecjonuje praw nauki i światopoglądu
naukowego. Apologeta mistyfikuje tę kwestię, usiłując przekonać nas, że
zasadniczym problemem jest czy pierwsza była kura czy jajko, podczas kiedy w nauce idzie o to, czy z jajka wykluwa się coś wartościowego. Ten sztuczny
problem wyjaśnia R. Feynman: "W średniowieczu (!) sądzono, że ludzie po
prostu dokonują wielu obserwacji i że to same obserwacje sugerują prawa. Ale
to tak nie działa. Wymagana jest o wiele większa wyobraźnia. Dlatego następna
rzecz o której musimy powiedzieć, dotyczy pochodzenia nowych hipotez, chociaż
tak długo, jak długo one się pojawiają, nie ma to żadnego znaczenia.
Potrafimy rozstrzygać, czy hipoteza jest poprawna czy nie, chociaż nie ma nic
wspólnego z tym, skąd ona się wzięła. Po prostu sprawdzamy, czy pozostaje w zgodzie z obserwacjami. W nauce nie interesuje się więc tym, skąd pochodzi
hipoteza. (..) Prawa są prawami zgadywanymi, ekstrapolacjami, a nie czymś,
co wynika bezpośrednio z obserwacji. Są one tym, co udało się odgadnąć i co przeszło, jak na razie, przez sito." [ 4 ]
W serwisie Katolik dział poświęcony ateizmowi otwiera
sekcję zatytułowaną „Polemiki z błędami". Jedyne co można o tym
powiedzieć, to że jest to zbiór błędnych twierdzeń na temat ateizmu, do których
polemiki dopiero należałoby napisać. [ 5 ] Kolejne akapity zarzutów
apologety wędrują do kosza.
4. Naturalne domniemanie epistemologiczne
Tyrady antyzmysłowe kończą się rozważaniami nad "gigantyczną
tautologią", określoną dalej "pięknym przykładem logicznego
błędu, zwanego błędnym kołem", jaką wykonkludował krytyk z przytaczanego we wstępie fragmentu mojej wypowiedzi: „Natura nasza podała
nam naturalne nasze domniemanie: otaczającą cię rzeczywistość poznajesz
zmysłami i rozumem. Dlaczego? Dlatego, że tymi jedynie narzędziami udaje nam
się zdobywać wiedzę o otaczającej nas rzeczywistości, która jest wiedzą
praktyczną, czyli weryfikowalną, (też w zakresie praktyki) i funkcjonalną".
Na czym ma polegać moje zapętlenie? "Co dla cytowanego ateisty jest
„dowodem" na to, że otaczającą nas rzeczywistość poznajemy naszymi zmysłami i rozumem? To, że otaczającą nas rzeczywistość poznajemy naszymi zmysłami.
Myślę, że dalszy komentarz jest tu zbyteczny, tautologia jest tu
ewidentna." — dodaje Lewandowski. Krytyk nie zrozumiał jednak fragmentu
stanowiącego przedmiot jego krytyki. Nie było bowiem mowy o tym, że
poznawanie przez nas świata za pomocą zmysłów i rozumu jest dowodem na
prawdziwość poznawania przez nas świata za pomocą zmysłów i rozumu, ale o "naturalnym
domniemaniu", o jakim czasami pisałem, czyli stwierdzeniu, że
skoro nasz naturalny aparat zmysłowy i racjonalny pozwala nam trafnie
rozpoznawać rzeczywistość w jakiej egzystujemy (dzięki czemu np. możemy
przewidywać w określonym zakresie pewne prawidłowości zdarzeń w tejże
rzeczywistości), więc na zasadzie domniemania nasze czynności poznawcze
opierają się na tym naturalnym aparacie, którego skuteczność została
stwierdzona w pewnych aspektach.
Z moich tekstów komentator wychwycił wprawdzie, że
wnioskowanie „ponieważ poznajemy, więc poznajemy", jakie mi przyszył,
jawi się trochę niewyraźnie, gdyż stwierdza dalej: "Co ciekawe, ten sam
ateusz w innym miejscu przyznaje…" — po czym przytacza moją wypowiedź
świadczącą, że wcale nie dowodzę pewności poznania przez to tylko, że mam
wbudowany naturalnie aparat poznawczy. A w przypisie do tego dodaje: "Inne
ciekawe stwierdzenia poddające jakby w niepewność epistemologię
ateisty…" — i przytacza jeszcze inną moją wypowiedź, która nie
pozostawia żadnych wątpliwości co do rzekomej tautologii. To co tak
„jakby" zaciekawiło krytyka, to po prostu moje wyraźne zaprzeczenie
przyszywanej mi tautologii. To ciekawe, że ateusz nie uważa tego co ja uważam,
że on uważa...
1 2 3 4 5 6 Dalej..
Footnotes: [ 4 ] R.P. Feynman, Sens tego
wszystkiego. Rozważania o życiu, religii, polityce i nauce, Warszawa
1999, ss.24-25,27. [ 5 ] Wcześniej już analizowałem
fragment innego tekstu z tego działu Katolika: „Tajemnice istnienia.
Filozoficzne odpowiedzi na najważniejsze pytania: Ważniejsze źródła
dzisiejszego ateizmu", apologety Tadeusza Rutowskiego. Moje uwagi na ten
temat znajdują się w tekście „O naukowym ateizmie i teologii wojującej"
(str. 2046), w bloku „Irracjonalizm naukowego ateizmu, czyli jak się
manipuluje owcami". « (Published: 14-11-2003 Last change: 26-02-2006)
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 2915 |
|