|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Society »
Opowieść o Magnusie Hirschfeldzie [4] Author of this text: Paweł Fijałkowski
Nowelizacja przepisów odnoszących się do zachowań homoseksualnych
została odczytana przez członków Komitetu jako cios w jego dotychczasową
działalność zmierzającą do emancypacji gejów i lesbijek. Doprowadziło to
do buntu przeciw twórcy petycji, czyli Hirschfeldowi, który chcąc położyć
kres walkom wewnętrznym 24 listopada 1929 r. zrezygnował z funkcji przewodniczącego.
Jednakże niebawem członkowie Komitetu zrozumieli, że nie mogą winić za porażkę
Hirschfelda i w lutym 1930 r. ponownie wybrali go na swego przywódcę. Ale on
nie angażował się jużw dalszą
działalność, pozostawiając kierownictwo Ryszardowi Lindsertowi, aktywiście
Komunistycznej Partii Niemiec (KPD).
O życiu prywatnym Hirschfelda, o jego seksualności i związkach z innymi mężczyznami wiemy bardzo mało. Jego biograf Herzer stwierdza: „Nasz
obraz Hirschfelda pozostaje specyficznie blady i fragmentaryczny. Hirschfeld
jako osoba prywatna znika niemal całkowicie za niby oficjalną fasadą, którą
pokazuje w swych książkach z wieloma rozsianymi epizodami autobiograficznymi i anegdotami". Niewiele na ten temat mówi ponad dwieście zachowanych jego listów,
stanowiących zresztą zapewne ułamek prowadzonej przezeń korespondencji. Była
to sfera, którą starannie ukrywał przed światem, aczkolwiek większość współczesnych
nie miała wątpliwości co do tego, że był homoseksualistą. Pisał na ten
temat Tomasz Mann w liście do brata Henryka w styczniu 1908 r. w związku z procesem Moltkego.
Nieco wiadomości na temat życia intymnego Hirschfelda znajdujemy w policyjnych archiwach, aczkolwiek możemy mieć poważne wątpliwości co do
prawdziwości zawartych w nich informacji. W lipcu 1920 r. urzędnik IV oddziału
berlińskiej policji informował ministra opieki społecznej, jakoby w maju 1918
r. Hirschfeld zwabił do swej sypialni dwóch młodocianych posłańców
pocztowych, „dotykał ich przy tym w sposób nieprzyzwoity" i czynił uwagi
na temat życia seksualnego. Ze wspomnień osób znających Hirschfelda wynika,
że mniej więcej w tym czasie poznał człowieka, który przez następne
kilkanaście lat był jego partnerem. Mowa o Karolu Giese, dwudziestoletnim urzędniku
kupieckim, który w 1919 r. po publicznym wykładzie Hirschfelda na temat
homoseksualizmu zgłosił się doń ponieważ „też taki" był. Niebawem
zamieszkał z Hirschfeldem, porzucił kupiectwo i pracował jako kierownik
archiwum w Instytucie
Tuż po zakończeniu wiedeńskiego kongresu, Hirschfeld rozpoczął
przygotowania do swej wielkiej podróży po świecie, którą rozpoczął w listopadzie 1930 r. wypływając z Hamburga na pokładzie niemieckiego statku
Columbus. Wyruszył sam, pozostawiając Karola Giesego w Berlinie. Miała to być
przede wszystkim naukowa podróż z odczytami, ale niebawem okazała się być
ucieczką z kraju, który w nadchodzących latach został opanowany przez
faszystów. Jej trasa wiodła przez Amerykę Północną (Nowy Jork i San
Francisco), Japonię, Chiny, Indonezję, Indie, Filipiny, Egipt i Palestynę.
Przebywając w Szanghaju Hirschfeld poznał 23-letniego studenta medycyny Tao Li
(właść. Li Shiu Tong), który został drugą wielką miłością jego życia.
Podczas pobytu Hirschfelda w Palestynie w lutym i marcu 1932 r.
zaproponowano mu, by osiedlił się tam na stare lata. Zetknięcie z efektami
działalności ruchu syjonistycznego wywarło na nim wielkie wrażenie, niewątpliwie
spotęgowane wciąż spychaną na margines świadomością żydowskich korzeni. W książce „Die Weltreise eines Sexualforschers ("Podróż seksuologa dookoła
świata", Brugia 1933) piał o swej życzliwości do „syjonistycznego
eksperymentu" cieszył się, że mógł osobiście na miejscu studiować szczęście
osadników. „Jakże wyjątkowo wiele znaczą dla mnie ci ludzie, natura,
historia i przyszłość tego kraju"- pisał. Ale jednocześnie wyczuwał budzący
jego sprzeciw nacjonalizm i szowinizm, u młodych ludzi śpiewających
hebrajskie pieśni dostrzegał oznaki wskazujące, „że duma narodowa zbliża
się już u nich do zgubnego narodowego zaślepienia wymierzonego w tych, którzy
nawet nie rozumieją po hebrajsku".
Sprawy te były dla Hirschfelda nieporównywalnie mniej ważne od
naczelnej idei jego życia, czyli międzynarodowej reformy seksualnej. Tymczasem w Lidze coraz większe znaczenie zyskiwały poglądy będące w gruncie rzeczy
zagrożeniem dla idei emancypacji mniejszości seksualnych, poglądy, z którymi
Hirschfeld nie zgadzał się i które zwalczał określając jako kukułcze
jajo. Już na wiedeńskim kongresie w 1930 r. zwolennik psychoanalizy i aktywista KPD Wilhelm Reich przedstawił tezę, że reforma seksualna w kapitalizmie jest iluzją, a szansa na jej przeprowadzenie zaistnieje dopiero w społeczeństwie socjalistycznym, w związku z czym rok później domagał się,
by Liga zadeklarowała przyłączenie się do międzynarodowej walki klasy
robotniczej. Poglądy Reicha podzielał duński seksuolog Jonatan Hoegh Leunbach,
również zwolennik psychoanalizy, który uważał, że homoseksualizm jest
produktem seksualnego ucisku przez patriarchalną rodzinę i społeczeństwo
klasowe, i w przyszłym społeczeństwie socjalistycznym zostanie zlikwidowany
dzięki profilaktyce.
Swą podróż dookoła świata zakończył Hirschfeld w kwietniu 1932 r.
we Wiedniu. W maju 1932 r. przybył wraz z Tao Li do Szwajcarii, gdzie w marcu
następnego roku dotarł do niego list od pracowników Instytutu z wiadomością o tym, że placówka była już kilkakrotnie przeszukiwana przez funkcjonariuszy
policji oraz nachodzona przez bojówki SA. Dla pozostającego w Berlinie Giesego
było to sygnałem, że należy jak najszybciej rozpocząć ukrywanie materiałów z instytutowej biblioteki i archiwum. 6 maja 1933 r. Instytut został splądrowany
przez bojówki S.A. i studentów Wyższej Szkoły Wychowania Fizycznego. Książki,
broszury, obrazy i popiersie Hirschfelda załadowano na ciężarówki i cztery
dni później, 10 maja wieczorem spalono wraz z zasobami wielu innych berlińskich
bibliotek na Placu Hegla przed Operą Państwową.
Mniej więcej w tym czasie Hirschfeld i Tao Li przenieśli się do Paryża,
tu dołączył do nich Giese. O ich wspólnym życiu we trójkę tak pisał współpracownik
Hirschfelda, Maks Hodann do małżeństwa Brupbacher w maju 1934 r.:
„Ciotka Magnezja [tj. Hirschfeld] znów urządziła w Paryżu wspaniałą
swawolę. Żyje obecnie z oboma sympatiami (Tao i Karolkiem). I to najpiękniejsze:
obaj są o starego dziadygę taaak zazdrośni. Czyż to nie jest prawdziwa miłość
?!".
U schyłku 1934 r. wszyscy trzej przenieśli się do Nicei. Aktywność
Hirschfelda po woli zamierała, co był przejawem trawiących go chorób
(przebyta w Indiach malaria osłabiła jego organizm) i duchowego załamania.
Uciekał w spokojny świat prywatności przed trapiącą go świadomością porażki
większości podjętych działań. Jego Instytut przestał istnieć, a homoseksualiści pozostawali wciąż grupą dyskryminowaną. Był człowiekiem
identyfikującym się przede wszystkim z niemieckością, tymczasem Niemcy
wyrzekły się go. Nie mógł zrozumieć szerzącego się wśród niemieckich
homoseksualistów podziwu dla Hitlera. Pomimo faszystowskiej homofobii, do NSDAP
wstąpiło wielu członków Komitetu Naukowo-Humanitarnego oraz kierownik
biblioteki Instytutu, Erwin Lausch. Niewątpliwie zamordowanie dowódcy S.A.
Ernesta Röhma
ostudziło ich entuzjazm, ale teraz nie mieli już innego wyjścia jak usilnie
dopasowywać się do nowej sytuacji.
W styczniu 1935 Hirschfeld spisał swój testament, w którym
spadkobiercami uczynił Karola Giesego i Tao Li, zaznaczając, że mają oni
przeznaczyć dziedzictwo na kontynuowanie jego pracy. Miał nadzieję, że na
bazie materiałów uratowanych z berlińskiego Instytutu założą nową placówkę.
Zmarł 14 maja 1935 r., dokładnie w dniu swych 67 urodzin. Urnę z jego
prochami pogrzebano na cmentarzu Caucade w Nicei. Mowę na uroczystościach
pogrzebowych, zorganizowanych przez Międzynarodową Ligę Przeciw
Antysemityzmowi, wygłosił rabin Schumacher.
Karl Giese przeżył Hirschfelda o trzy lata. W marcu 1938 r. popełnił
samobójstwo w Brnie, trując się gazem w swym mieszkaniu. Tao Li spędził II
wojnę światową w Szwajcarii, gdzie kontynuował studia medyczne i w nieznanym
bliżej czasie powrócił do rodzinnego Hongkongu.
Magnus Hirschfeld rozpoczynał swą działalność u schyłku XIX w., gdy
najważniejszymi zagadnieniami nurtującymi seksuologów było ustalenie normy w zachowaniach seksualnych, uważanej przez nich za naturalną, oraz ustalenie podłoża i zwalczanie budzącej grozę różnorodności przejawów życia seksualnego,
odbiegających od tej normy. Tymczasem Hirschfeld zdobył się na krok w przeciwnym kierunku. Najważniejszym problemem było dla niego to, czy strach
przed bogactwem ludzkiej seksualności i dążenie do jej unormowania są
uzasadnione, czy nieszczęście i cierpienia seksualnych odmieńców wynikają z ich seksualności, czy też raczej są efektem presji panującego systemu
moralnego.
Podobnie jak większość współczesnych mu seksuologów i aktywistów
gejowskich nie mógł się ostatecznie zdecydować, czy homoseksualizm jest
„przekleństwem natury", czy też „miłością jak każda inna".
Pragnienie wielu homoseksualistów, by odczuwać jak heteroseksualiści uważał
za jak najbardziej uprawnione. Takie myślenie ograniczało jego zapatrywania na
problem przyznania równych praw i szans życiowych wszystkim orientacjom
seksualnym, a sytuacja polityczna w Niemczech czyniła jego walkę o emancypację
mniejszości seksualnych zupełnie nierealną. Jak pisze Herzer:
„To, co udało się Hirschfeldowi za pomocą jego koncepcji
biologicznej, wykazać równy status moralny homoseksualizmu i heteroseksualizmu, musiało pozostać całkowicie nie do przyjęcia dla analityków
obstających przy medycznej i jednocześnie moralnej hierarchii seksualności, i uważających heteroseksualną monogamię za najwyższą wartość duchowego
zdrowia".
Zapoczątkowane w czasach studenckich związki Hirschfelda z ruchem
socjaldemokratycznym były przejawem zaangażowania w najważniejsze osiągnięcie
europejskiego oświecenia: prawo człowieka do samookreślenia oraz wolność od
państwowego i kościelnego przymusu.
Hirschfeld zapewne protestowałby przeciw określaniu go jako „schwul".
Słowo to jest obecnie niemieckim odpowiednikiem funkcjonującego w języku
angielskim i przejętego do języka polskiego terminu „gej". Ale przed stu
laty słowo „schwul" miało wydźwięk wyjątkowo pejoratywny, podobnie jak
obecnie polskie słowo „pedał". Gdy w 1920 r. zwrócił się do Hirschfelda
17-letni Bruno Balz i określił się jako „schwul", usłyszał, ze jest to
obraźliwe przezwisko używane przez „normalnych", chcących napiętnować
seksualnych odmieńców. A przecież już wówczas, przynajmniej w Berlinie, część
wielkomiejskiego środowiska homoseksualnego używała tego słowa jako
akceptowanego samookreślenia. Przypomnijmy, że Hirschfeld protestował w podobny sposób, gdy stosowano w odniesieniu do niego przymiotnik „żydowski". A przecież, jak zauważa jego biograf Herzer:
1 2 3 4 5 Dalej..
« (Published: 27-01-2004 )
Paweł Fijałkowski Doktor historii, ur. 1963 r., archeolog i historyk, adiunkt w Żydowskim Instytucie Historycznym w Warszawie, zajmuje się dziejami Żydów w dawnej Polsce (X-XVIII w.), historią protestantyzmu na ziemiach polskich do 1945 r. oraz homoerotyzmem w starożytnej Grecji i Rzymie. Number of texts in service: 5 Show other texts of this author Newest author's article: W kręgu miłośników i lubych | All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 3222 |
|