Culture » Art » »
Raj [2] Author of this text: Wojciech Hawryluk
ROBERT
Tak, ale od 10 lat, od — jak oni to dumnie nazywają — zrewolucjonizowania tego ich systemu, nikt o własnych siłach stamtąd nie
wyszedł! Stąd wzięła się nazwa — raj. A może bardziej odpowiednią byłaby:
piekło!? Przecież tak naprawdę to w ogóle nie wiadomo, co tam się dzieje!
Zostałem właśnie ukarany za to, że żądałem ujawnienia prawdy o tym
miejscu. Tyle się teraz mówi o nielegalnych eksperymentach genetycznych,
klonowaniu… A potem wynosi się… wynosimy ich w tych woreczkach! (kopie mocno worek)
KOBIETA
Robercie, chyba zbyt emocjonalnie podchodzisz do tej
kwestii, twoje słowa zalatują spiskową teorią dziejów...
(worek zaczyna
się ruszać — coraz gwałtowniej)
ROBERT
O, cholera!
GŁOS Z WORKA
Pomocy! Pomocy! Duszę się!
(Robert rozsuwa
worek. Wyłania się z niego Mężczyzna, który głęboko oddycha, kaszle,
zdejmuje i odrzuca marynarkę, luzuje sobie krawat. Marynarkę łapie Robert)
MĘŻCZYZNA
Co się dzieje?! To jakaś pomyłka! Ja tego nie
zamawiałem!
ROBERT
Ta machina jest wadliwa! To trzeba zamknąć! Jestem
ciekaw, ile ludzkich istnień zostało pogrzebanych żywcem przez to gówno!
Wszystkie te worki trzeba porządnie skopać!
MĘŻCZYZNA
Awaria! Ale zaraz, zaraz… Może to jakaś nowa
atrakcja?… Bonus! Tak, to chyba to, pamiętam, że w umowie był taki paragraf o instalacji unowocześnień, które powstaną już po wejściu do raju. Zgodziłem
się na to… Ciekawe… (patrząc na
Roberta) Ta morda… worki… (zauważając
podarty strój Kobiety) A to pewnie zombie… Czyżby horror znów w modzie?
ROBERT
On myśli, że wciąż jest w środku. (zakłada
marynarkę na głowę, wyciąga przed siebie ręce i chwiejnym krokiem zbliża
się w stronę Mężczyzny) Chcę zjeść twój mózg...
MĘŻCZYZNA
Bardziej to śmieszne, niż straszne.
KOBIETA
Robercie, tak nie można, ten pan jest w szoku. (do Mężczyzny)
Czy pan mnie słyszy? Pan już nie jest w raju.
ROBERT
(do Mężczyzny, nadal udaje zombie) Nie słuchaj
jej...
KOBIETA
Rozumie mnie pan? Pan jest już w rzeczywistości.
MĘŻCZYZNA
Nie jestem w raju?! To niemożliwe! Dlaczego?! Nie!
Ja chcę z powrotem!
KOBIETA
Musimy wezwać pogotowie!
MĘŻCZYZNA
Nie! Żadnego pogotowia!
(Mężczyzna
rozgląda się dookoła. Na jego twarzy pojawia się grymas niezadowolenia)
KOBIETA
Nie, tak nie można, muszę wezwać pomoc. Jak się
pan czuje?
ROBERT
Jak ćpun na głodzie! Albo jak rozpieszczony bachor,
któremu w środku zabawy zabrano ulubiony samochodzik.
MĘŻCZYZNA
To gdzie ja jestem? Jak to się stało? Dlaczego
znowu tu jestem?
ROBERT
(do Kobiety) A nie mówiłem? (do Mężczyzny)
Irytuje wszystko? (do Kobiety) Zaraz będzie
wrzeszczał i tupał nóżkami!
MĘŻCZYZNA
(patrząc na
Roberta) Tak, to musi być rzeczywistość...
KOBIETA
(Do Roberta)
Robercie, proszę uspokój się, nie rozumiem twojego zachowania. (do
Mężczyzny) Nie wiem na pewno, ale możliwe, że pan zasłabł podczas
pobytu w raju i urządzenie omyłkowo uznało pana za zmarłego i… A później
ten pan kopnął pański worek… przepraszam, i nagle pan się ocknął...
MĘŻCZYZNA
Rozumiem. (do
Roberta) W takim razie, dziękuję panu, uratował mi pan życie.
ROBERT
(ironicznie)
Do usług! Polecam się na przyszłość! (do
Kobiety, oglądając marynarkę) Pakują ich od razu w garnitury, żeby do
trumienek nie trzeba było przebierać.
MĘŻCZYZNA
(z niesmakiem)
Akurat ja wybrałem kremację. A moje prochy miały być rozsypane nad Morzem
Arktycznym.
ROBERT
Jeszcze będą, będą...
KOBIETA
Najpierw ogień, a potem lód, jakie to piękne...
ROBERT
(wzruszając
ramionami i kiwając przecząco głową) Robot — romantyk...
MĘŻCZYZNA
(do Kobiety)
Pani jest...
KOBIETA
Tak, ale pan Robert — nie. Pracujemy tutaj przy
przenoszeniu...
(Robert zauważa,
że marynarka jest nietypowo ciężka. Znajduje w jej kieszeni urządzenie
podobne do telefonu komórkowego, tyle że większe)
MĘŻCZYZNA
Tak, rozumiem… (do
Roberta) Ale w sumie, dlaczego pan mnie kopnął? (zauważa, że Robert trzyma w ręku jego urządzenie) Proszę mi to
oddać! (natychmiast próbuje się opanować)
Robert
podchodzi do Mężczyzny, żeby spełnić jego prośbę. Gdy Mężczyzna ma już
odebrać telefon, Robert gwałtownie cofa rękę z urządzeniem, a drugą
popycha Mężczyznę.
ROBERT
(śmiejąc się)
To takie ważne?! Proszę, proszę… W takim razie… czyżby to może był
telefon do… raju? (bardziej do siebie)
Ale po co on taki duży?… (po chwili) Dlaczego
stamtąd nikt nie wychodzi?
(Mężczyzna
nerwowo, lekko parska śmiechem)
KOBIETA
(do Mężczyzny)
Pan Robert ma bardzo interesujący pogląd dotyczący raju. (do
Roberta) Robercie, proszę oddać cudzą własność...
Mężczyzna
wykonuje niemal niewidoczny, przeczący ruch głową w stronę Kobiety.
MĘŻCZYZNA
(natychmiast po
wypowiedzi Kobiety) Tak?! A cóż to za pogląd?
(Robert milczy,
traci uśmiech z twarzy)
KOBIETA
Pan Robert uważa, że w raju muszą się dziać
jakieś straszne rzeczy, właśnie z tego względu, że od dłuższego czasu
nikt stamtąd żywy nie wyszedł...
MĘŻCZYZNA
(trochę
sztucznie, głośno się śmieje) Tak, rzeczywiście ciekawa teoria...
ROBERT
Raj jest sprzeczny z naturą! Żyjecie tam o wiele krócej
niż tutaj. Żadne urządzenia podtrzymujące czynności życiowe nie zastąpią
prawdziwego życia! (do Kobiety) Wiesz, Natalio, dlaczego ten pan nie życzył
sobie pogotowia? Bo to by się musiało łączyć z choćby krótkim,
kilkudniowym pobytem w normalnym świecie… Wiesz, standardowe badania,
obserwacja… Czy to nie chore?! Nasz cudem nieskremowany żywcem gość chyba
pragnie nas szybko opuścić...
MĘŻCZYZNA
Ma pan rację, zaryzykuję powrót do raju. Najwyraźniej
ma on jakąś wadę, ale jestem przekonany, że do usunięcia. Mój przypadek z pewnością spowoduje dokonanie nowych testów, czynności kontrolnych, zostaną
wprowadzone dodatkowe zabezpieczenia itd.… Zresztą, wszystkie używki skracają
życie, ale jakoś nadal się świetnie sprzedają, chociaż wcale nie są tanie. Raj też nie jest, ale — mówię
panu — wart jest swojej ceny, bowiem daje tak niesamowitą iluzję...
ROBERT
(przerywa Mężczyźnie)
Nawet chwila szarego życia jest piękniejsza od wiecznej, choćby doskonałej
iluzji!
KOBIETA
Robercie, to piękne zdanie, i z pewnością jest dużo
racji w tym, co mówisz, ale zwracałam ci już uwagę, że chyba zbyt wiele
emocji angażujesz w wyłożenie swoich poglądów. I w ogóle nie starasz się
wysłuchać tego, co ma do powiedzenia druga strona; przerwałaś panu w połowie
zdania.
MĘŻCZYZNA
Proszę, proszę, cóż za wywody!
ROBERT
(do Mężczyzny, z obrzydzeniem, pokazując ruchem wulgarny gest o erotycznym zabarwieniu)
Była asystentką profesora, który uciekł od niej do tego szamba....
KOBIETA
Robercie, twój stosunek do mnie radykalnie się
zmienił, ale chyba zaczynam rozumieć powody twojego wzburzenia;
ma ono głębsze, bardziej psychologiczne podłoże...
ROBERT A ja teraz już wiem, dlaczego miał cię dosyć!
MĘŻCZYZNA
Panie wybacz mu, albowiem nie wie o czym
mówi!
KOBIETA
(do Mężczyzny)
Dziękuję panu.
MĘŻCZYZNA
(zakłopotany)
Oczywiście, że zawsze byłem i będę obrońcą kobiet, ale akurat w tej
chwili, parafrazując biblijny wers, miałem na myśli nie panią, a raj, i to
wcale nie starotestamentowy, ale ten tu obok… Tam iluzja rzeczywistości jest
niewyobrażalna… Co ja mówię!? Jakiej rzeczywistości!? To chyba pierwszy
przypadek w historii, kiedy reklamy nie kłamały… Tam spełniają się
marzenia!
ROBERT A jakież to były marzenia?
(Mężczyzna
wpada w lekkie zakłopotanie)
KOBIETA
Marzenia tego pana są jego prywatną sprawą.
ROBERT
(przez chwilę
nie wie co powiedzieć, jednak wraca mu animusz)
Iluzja, iluzja! Przecież to ucieczka od prawdziwego życia, od prawdziwego świata,
od prawdziwego człowieka...
KOBIETA
Robercie, widzę, że ty sam lepiej wiesz od tego
pana, co jest dla niego dobre, a co złe. Raj według ciebie przekreśla człowieczeństwo,
pewnie obraża twoje uczucia.
ROBERT
(zdezorientowany) Tak...
KOBIETA
Ale z pewnością nie przyszło ci do głowy, że to
ty właśnie obrażasz tego pana. Potępiasz jego wybór, jego styl życia...
MĘŻCZYZNA
Dziękuję bardzo za tak piękną mowę obrończą!
Naprawdę, marnuje się tutaj pani...
KOBIETA
(do Mężczyzny)
Rzeczywiście uciekał pan od czegoś?
MĘŻCZYZNA
(śmiejąc się)
Bardzo panią przepraszam, ale takie pytanie mogła zadać chyba tylko pani...
ROBERT
Od pustki w swojej głowie!
KOBIETA
To nie było grzeczne.
ROBERT
Raj to tchórzostwo, to pójście na łatwiznę! To
rezygnacja ze zmierzenia się z rzeczywistością. Naszemu panu nie przyszło do
głowy, że piękno życia może także tkwić w poszukiwaniu prawdy, sensu… A przecież wtedy życie nabiera nowego wymiaru, pełni… Świecidełka tracą swój
pozorny blask… Ale to niestety wymaga wysiłku, chwili zamyślenia… Pieniądze w tej sferze nie mają większego znaczenia...
KOBIETA
(do Roberta)
To interesujące, co mówisz, ale chyba zdajesz sobie sprawę z tego, że z filozoficznego
punktu widzenia, możliwości
poznawcze człowieka są ograniczone, a pojęcie prawdy — z definicji — jest
zbyt absolutne dla tych właśnie skromnych zdolności ludzkiego umysłu… Z drugiej strony, już Nietzsche twierdził, że tylko chory człowiek zastanawia
się nad sobą, zdrowy — działa. I chyba miał rację, bo nawet sam źle skończył....
1 2 3 4 Dalej..
« (Published: 21-10-2004 Last change: 05-03-2006)
Wojciech Hawryluk Urodzony 1977 r., mieszka i pracuje w Lublinie, wykształcenie prawnicze, dramaturg (wyróżniony w 2007 r. główną nagrodą w ogólnopolskim konkursie na sztukę o tematyce współczesnej WINDOWISKO w Gdańsku - za dramat pt. Ateiści), autor tekstów i recytator w słowno-muzycznym projekcie ateiści pójdą do nieba, na koncie kilka małych, lokalnych koncertów. Private site
Number of texts in service: 5 Show other texts of this author Newest author's article: Domorosłe przemyśliwania | All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 3693 |