The RationalistSkip to content


We have registered
204.323.533 visits
There are 7364 articles   written by 1065 authors. They could occupy 29017 A4 pages

Search in sites:

Advanced search..

The latest sites..
Digests archive....

 How do you like that?
This rocks!
Well done
I don't mind
This sucks
  

Casted 2992 votes.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
 Culture » Art » »

Raj [3]
Author of this text:

MĘŻCZYZNA
(śmiejąc się)
A może specjalnie zwariował, po to, aby uwiarygodnić swoją teorię...

(Mężczyzna co jakiś czas dyskretnie spogląda na urządzenie w rękach Roberta)

ROBERT
(do Kobiety) Ale czy to znaczy, że mam całkowicie zamknąć oczy — tak jak ci w raju? Ja chcę patrzeć jak najdalej mogę!

MĘŻCZYZNA
Ależ w raju można patrzeć o wiele dalej niż tutaj. Panie Robercie, tak sobie pomyślałem, jeżeli już analizujemy tę kwestię, że raj to przecież także fragment tego, naturalnego świata i to też przedmiot poznania, który jednocześnie daje ogromne możliwości poznawcze. Dlaczego pan myśli, że człowiekiem można być tylko będąc zaledwie tutaj? Dlaczego świat należy myśleć jako miejsce zamieszkania? W raju zwiedziłem już pół świata! I to bardzo tanio. Tam ma pan dostęp do wszystkich źródeł wiedzy — wiedzy podanej w niesamowitej formie, do wszystkich dzieł sztuki...

ROBERT
Jasne! Płaci się kupę szmalu, żeby następnie łazić po bibliotekach, muzeach, teatrach i galeriach… Macie mnie za debila?! To jakie muzeum szanowny pan ostatnio odwiedził?

(Mężczyzna wpada w lekkie zakłopotanie)

ROBERT
Ale z pewnością o wiele lepiej przypomina sobie pan szanowny detale ciała laski, którą pozwolił sobie rżnąć ostatnio?

KOBIETA
Robercie, tak nie można. Wyładowujesz na panu swoje problemy z płcią piękną, obrażasz...

MĘŻCZYZNA
Oczywiście, seks jest ważny, przecież to także element ludzkiego życia...

ROBERT
Ale nie najważniejszy!

MĘŻCZYZNA
Naturalnie, że nie, ale za to bardzo atrakcyjny, zwłaszcza, że w raju nie ma czegoś takiego jak niechciane ciąże, impotencja czy nieudane małżeństwa...

ROBERT
Wreszcie wydało się do czego służy ten cały raj! A co z bólem egzystencji, namysłem nad życiem i śmiercią?!

MĘŻCZYZNA
Śmierć? Już jedną, na szczęście kliniczną, przeżyłem. Wiecie państwo jak wygląda śmierć w raju? Tak, jak wyłączenie telewizora, najlepszego na świecie telewizora! Tuż przed tym pstryknięciem nic niepokojącego się nie działo — nadal czerpałem życie pełnymi garściami. Obrazy, doznania wciąż miały pełnię kolorów, dźwięków i smaków. Nie miałem czasu… ani ochoty na jakieś rozmyślania — czy, kiedy i jak to się skończy… A tu starość musi być okropna. Same cierpienia...

ROBERT
Ale bez cierpienia nie docenialibyśmy należycie chwil szczęścia!

MĘŻCZYZNA
O czym pan mówi?! To przecież bzdura, wymyślona pewnie przez jakiegoś nieudacznika, który zamiast żyć, siedział w zimnej norze i wymyślał, już pewnie w obłędzie, mętne teorie- żeby się pocieszać! Panie Robercie, biegu rzeki życia nie da się zawrócić patykiem jakichś zasad, prawd. Człowiek od zawsze chciał tego samego: szczęścia. Od wieków próbuje szukać różnych dróg, żeby osiągnąć ten cel. Raz wybiera lepiej, raz gorzej — to wszystko...

ROBERT
(przerywa Mężczyźnie)
Zamknij się! Wystarczy tych bredni! Koniec zabawy! Przecież ja mam cię w garści bo mam w garści ten twój rajski telefonik! Nie mylę się, prawda? Bez niego nie masz co się pokazywać w raju...Zresztą, ty jesteś przecież martwy!

KOBIETA
(do Mężczyzny) Przepraszam, ale ja...

ROBERT
(przerywa jej)
Już dosyć tych twoich wywodów!

KOBIETA
(do Mężczyzny)
Ale ja mogę...

MĘŻCZYZNA
(do Kobiety, spogląda na telefon)
Tak! Proszę nam nie przeszkadzać! Proszę wracać do pracy.

ROBERT
Roboty do roboty!

GŁOS Z GŁOŚNIKA
Więźniowi numer 408 nakazuje się powrót do pracy, powtarzam: więźniowi numer 408 nakazuje się powrót do pracy.

(Robert spogląda na swój uniform, po chwili podbiega do leżącej na ziemi marynarki. Zdejmuje górną część uniformu (z numerem) i rzuca ją Mężczyźnie pod nogi. Sam zakłada ciasną na niego marynarkę).

ROBERT
Zakładaj to!

MĘŻCZYZNA
Przecież to bez sensu, to się zaraz wyda...

ROBERT
Zakładaj to, bo rozpieprzę ci ten zasrany telefon!

(Mężczyzna zakłada uniform)

ROBERT
A teraz biegiem po woreczek!

MĘŻCZYZNA
I co? Przez chwilę będziesz się cieszył, że jest mi gorzej, niż tobie? A później? Zabijesz mnie? Uciekniesz i do końca życia będziesz się ukrywał? Przecież to głupie. Posłuchaj...

ROBERT
Gdy ja tu tyrałem, ty bawiłeś się w raju za forsę z przekrętów! To teraz trochę popracujesz, i przy okazji dowiesz się, co to znaczy prawdziwe życie...

MĘŻCZYZNA
Robert, słuchaj!

ROBERT
Już dosyć ze słówkami, obrazkami i teoriami. Teraz trochę praktyki, zasuwaj!

MĘŻCZYZNA
Ja ci mogę pomóc! (Mężczyzna ciągnie Roberta w zaułek mniej widoczny dla straży) Możesz radykalnie zmienić swoje życie. Znam cię zaledwie od paru chwil, ale widzę, że jesteś inteligentnym człowiekiem, któremu może się trochę nie udało, któremu powinęła się noga. Wiadomo: młodość. Byłem kiedyś taki, jak ty. Każdemu mogło się to trafić. Ale to można naprawić! Rozumiem twoje rozgoryczenie. Czujesz się tutaj poniżany, upokarzany. Dusisz się! Zasługujesz na więcej! Wiadomo jak jest: forsa i znajomości rządzą. Jedni bez żadnego wysiłku mają szmal, robią kariery, inni harują i nic z tego nie mają. Ja też nie jestem święty, ale mogę cię stąd wyrwać (wskazując ręką w lewą stronę) — tam.

Proszę, nie przerywaj mi teraz. Pomyśl o swoim dotychczasowym życiu. Co z niego pamiętasz? Te najlepsze i najgorsze chwile. Tylko chwile! Reszta...Większość! Większość ucieka bez śladu. To szara, gorzka papka codziennego życia wypełnionego bezsensownymi, mechanicznymi czynnościami… Papka, w której powoli się topimy. A tam (śmieje się) nie ma ani tej papki ani tych złych momentów. Dlatego nieprawdą jest to, że w raju żyje się krócej. To tutaj traci się czas.

(Robert milczy)

MĘŻCZYZNA
Załatwię ci to za darmo, mam znajomości. A wierz mi, to kosztowna rozrywka. A jeśli nie, to co? Co będziesz robił? Wyjdziesz stąd albo uciekniesz...i co? Ile masz lat? Masz wykształcenie? (po chwili) Będziesz się uczył? Znajdziesz pracę — z papierami pobrudzonymi odsiadką?

ROBERT
A jaką mam gwarancję, że gdy oddam ci telefon, to mnie nie wykołujesz?

MĘŻCZYZNA
A jaki mam w tym interes? Zresztą, możesz mnie przecież zabić i nie spotka cię za to żadna kara — jak celnie zauważyłeś — jestem żywym trupem. Jak widzisz (pokazując na swoje ciało) — nie sprawiłoby ci to większych problemów, kilka mocniejszych kopniaków i z powrotem do worka.

KOBIETA
(przechodząc z workiem)
Robercie, rozczarowujesz mnie. Można było się z tobą zgadzać lub nie, ale miałeś jakieś idee, dyskusja była pasjonująca, a teraz...

ROBERT
Zamknij się!

MĘŻCZYZNA
Marnujemy tu życie.

ROBERT
A jak ta maszyna jest rzeczywiście bardzo popsuta?

MĘŻCZYZNA
Robert! Opieprzę ich zdrowo, może nawet zażądam odszkodowania, nastraszę sądami, prasą… Zaszantażuję ich i przy okazji będzie mi łatwiej ciebie wkręcić. Z pewnością wprowadzą nowe zabezpieczenia. Nie ma co się martwić. Przecież nie pchałbym się z powrotem do tandety... Zresztą nikt nie będzie cię tam trzymał na siłę, jeżeli ci się nie spodoba — droga wolna… Ale — uwierz mi — będzie wręcz przeciwnie...

ROBERT
Dobra, ale bez żadnych numerów.

(Robert oddaje Mężczyźnie telefon)

MĘŻCZYZNA
(wybierając numer w telefonie)
Przed tobą nowe życie. Powiem ci, że miałeś rację: wszystko mnie tu drażni, brzydzi… I jeszcze to potworne poczucie, że czas ucieka straszliwie szybko! Bardzo boję się starości. Ale zaraz to się skończy. (do słuchawki) Dzień dobry, tu numer DH 56 282… Dorota, Henryk 56 282, tak… Proszę pani, jest pewien problem, omyłkowo zostałem usunięty z raju, chyba zasłabłem i ocknąłem się już na zewnątrz, nastąpiła pewnie jakaś awaria systemu… (po chwili) A jednak możliwe! Mam wykupiony dożywotni pakiet… (po chwili) Mało brakowało, a zostałaby ze mnie kupka popiołu, a pani mnie pyta o stan konta?! Przecież macie to bardzo dokładnie wbite w waszych komputerkach! Mój numer konta?! Też go macie! (stara się uspokoić) Dobrze, dobrze, tak, rozumiem… (maca się po kieszeniach spodni, spogląda w stronę Roberta) Robercie, w wewnętrznej kieszeni marynarki powinienem mieć kartę z numerem mojego konta...

ROBERT
Dlaczego jeszcze nic nie powiedziałeś o mnie?!

MĘŻCZYZNA
Na razie oni nie do końca wierzą, że ja to ja, jeszcze nie mieli takiego przypadku. Myślą, że jestem naciągaczem. Jak okaże się, że mam własną kartę i podam z niej swój numer...

ROBERT
(znajduje kartę, przerywa Mężczyźnie)
Najpierw mów im o mnie, a później dam ci kartę!

MĘŻCZYZNA
Robert, ja w tej chwili rozmawiam z szeregowym pracownikiem. Oni potrzebują jak najwięcej moich danych — sprawdzają jednocześnie mój głos… Gdy podam im swój numer, to uprawdopodobni moją tożsamość, czyli uwierzą mi, a wtedy ja poproszę o połączenie z moim kumplem ze szkolnej ławy, czyli prezesem i… Jasne?

(Robert podaje Mężczyźnie kartę)

MĘŻCZYZNA
Proszę pani, mój numer konta to DH 112236. Tak… (po chwili Mężczyzna się uśmiecha) Nic się nie stało, rozumiem państwa nieufność, środki bezpieczeństwa, takie czasy...Mnie też niepotrzebnie trochę poniosło… (chwilę słucha) Dziękuję bardzo. Dobrze, to ja będę kierował się w stronę bramy głównej, tak… Do widzenia!

ROBERT
Ty gnoju!

(Robert rzuca się na Mężczyznę, lecz ten robi lekki unik i dotyka Roberta telefonem. Robert zostaje porażony prądem, upada i zwija się z bólu)

MĘŻCZYZNA
Czego się rzucasz?! Ty durniu! Mało ci odsiadki?! Chcesz dożywocie albo więcej?! Przecież w momencie podania przez telefon moich danych, przestałem już być martwy… Teraz wiesz, dlaczego ten telefonik jest taki duży. A ja im zarzucałem nadmiar ostrożności! Jeszcze pamiętam, jak się z nich śmiałem. (do telefonu) Zwracam honor!


1 2 3 4 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Zamęt
Chemia miłości


«    (Published: 21-10-2004 Last change: 05-03-2006)

 Send text to e-mail address..   
Print-out version..    PDF    MS Word

Wojciech Hawryluk
Urodzony 1977 r., mieszka i pracuje w Lublinie, wykształcenie prawnicze, dramaturg (wyróżniony w 2007 r. główną nagrodą w ogólnopolskim konkursie na sztukę o tematyce współczesnej WINDOWISKO w Gdańsku - za dramat pt. Ateiści), autor tekstów i recytator w słowno-muzycznym projekcie ateiści pójdą do nieba, na koncie kilka małych, lokalnych koncertów.
 Private site

 Number of texts in service: 5  Show other texts of this author
 Newest author's article: Domorosłe przemyśliwania
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.
page 3693 
   Want more? Sign up for free!
[ Cooperation ] [ Advertise ] [ Map of the site ] [ F.A.Q. ] [ Store ] [ Sign up ] [ Contact ]
The Rationalist © Copyright 2000-2018 (English section of Polish Racjonalista.pl)
The Polish Association of Rationalists (PSR)