|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Science » » » »
Biologia moralności [2] Author of this text: Krzysztof Szymborski
Taka uproszczona wizja ludzkiego postępowania jako efektu chłodnej genetycznej kalkulacji nie może budzić niczyjego entuzjazmu, toteż dla wielu konkluzja wydaje się oczywista: biologia nie jest w stanie w pełni wyjaśnić złożonej ludzkiej natury. Być może mają oni słuszność. Nie znaczy to jednak, że wiedza o naszej biologii i naszym ewolucyjnym pochodzeniu nie może nam dopomóc w lepszym zrozumieniu samych siebie. Po pierwsze, uproszczona wersja
„genetycznego determinizmu", głosząca, że nasze geny kontrolują nasze zachowanie, jest po prostu nieprawdziwa. W odwiecznym sporze o to, czy cechy nasze kształtuje natura czy kultura — czy rodzimy się
genetycznie zaprogramowani, czy też kształtują nas społeczne oddziaływania i wychowanie — psychologia ewolucyjna zaproponowała rozwiązanie kompromisowe, twierdząc, że jesteśmy produktem współdziałania obu tych czynników. Zwolennicy natury mają trochę racji: istotnie, rodzimy się z pewnymi genetycznymi predyspozycjami. Nasz temperament jest zapewne w dużej mierze biologicznie zdeterminowany, podobnie jak choćby nasza zdolność do posługiwania się mową. To jednak, czy będziemy mówić po polsku, po angielsku czy po chińsku, zależy już od warunków środowiskowych, czyli od kultury. Jeśli jednak od urodzenia będziemy wychowywani, nie słysząc ludzkiej mowy, nie opanujemy jej nigdy. Generalna zdolność do posługiwania się językiem jest więc uniwersalnym ludzkim instynktem; podobnie możemy być
„naturalnie" obdarzeni instynktem moralnym, potencjalną zdolnością odróżniania dobra od zła, instynktem bohaterstwa, poświęcenia i wierności, którego rozwój wymaga właściwego środowiska. Ów moralny instynkt, jak dowodzi Matt Ridley we wspomnianej książce, opiera się jednak nie na naszym racjonalizmie — nie jesteśmy chłodnymi genetycznymi kalkulatorami — lecz na naszej
emocjonalności. W wielkim skrócie argumentacja jego jest następująca: ponieważ jesteśmy zwierzętami społecznymi i warunkiem naszego życiowego sukcesu jest zdolność zawierania trwałych
„transakcji" z innymi ludźmi, reputacja osoby uczciwej i godnej zaufania jest dla jednostki poważnym i niezwykle przydatnym kapitałem. Jeśli nawet w naszej uczciwości nie jesteśmy w pełni bezinteresowni, to jest w naszym interesie bezinteresowność taką symulować. Zauważył to już przed laty ekonomista Robert H. Frank w swej książce
Passions Within Reason: The Strategie Role of the Emotions (Namiętności w ramach rozumu: strategiczna rola emocji).
„Uczciwy osobnik — pisał tam — jest to ktoś, kto ceni uczciwość jako wartość samą w sobie. To, że może on uzyskać w zamian za swe uczciwe postępowanie materialną korzyść, nie jest motywem jego działania. I właśnie dokładnie ta jego bezinteresowność sprawia że można go darzyć zaufaniem w sytuacjach, kiedy działań jego nie możemy śledzić i kontrolować. Uczciwość zatem, pod
warunkiem że jest ona możliwa do rozpoznania, daje obdarzonemu nią człowiekowi wartościową sposobność [społecznych działań], której w przeciwnym razie byłby on pozbawiony". „Pod warunkiem że jest możliwa do rozpoznania"… Jest to bez wątpienia zastrzeżenie o kluczowym znaczeniu. Zdolność do podstępu i oszustwa stanowi w końcu dość dobrą miarę naszej inteligencji. Przebiegłe udawanie uczciwości z oportunistycznych pobudek okazuje się jednak, jak zauważa Ridley, strategią krótkowzroczną. Ludzie, którzy się do niej uciekają, to
„racjonalni głupcy" — jeśli bowiem natura obdarowała nas zdolnością do podstępów, to wyposażyła nas także w niezwykle czułą aparaturę do ich wykrywania. Cała sfera naszej uczuciowości: zdolność do współczucia, rozpaczy, gniewu, radości, dumy czy wstydu została tak mądrze skonstruowana, że jest nam niezwykle trudno w przekonujący sposób symulować uczucia. Właśnie owa niekontrolowana spontaniczność w międzyludzkich stosunkach pozwala partnerom naszych codziennych transakcji i nam samym przetestować wiarygodność oficjalnie głoszonych przez nas moralnych zasad. Znacznie chętniej pożyczymy pieniądze przyjacielowi, o którym wiemy, że jest zdolny do poczucia winy czy wstydu i wrażliwy na opinię, jaką mają o nim inni.
Być może tak jak instynkt mowy ludzie, jako biologiczny gatunek, posiadają także zapisany gdzieś w genach jakiś generalny
„instynkt religijny", który może — choć nie musi — ujawniać się w postaci głębokiej wiary w wyższe, ponadnaturalne wartości czy też w obiektywne istnienie naturalnego prawa moralnego. W jaki sposób jednak taki instynkt mógłby się w ludzkim gatunku wykształcić? Cóż, zapewne w wyniku doboru naturalnego...
*
Kwiecień 1997. Tekst pochodzi ze zbioru Poprawka z natury... Publikacja w Racjonaliście z zgodą Autora.
1 2
« (Published: 30-10-2004 Last change: 26-07-2005)
Krzysztof SzymborskiHistoryk i popularyzator nauki. Urodzony we Lwowie, ukończył fizykę na Uniwersytecie Warszawskim. Posiada doktorat z historii fizyki. Do Stanów wyemigrował w 1981 r. Obecnie jest wykładowcą w Skidmore College w Saratoga Springs, w stanie Nowy Jork.
Jest autorem kilku książek popularnonaukowych (m.in. "Na początku był ocean", 1982, "Oblicza nauki", 1986, "Poprawka z natury. Biologia, kultura, seks", 1999). Współpracuje z "Wiedzą i Życie", miesięcznikiem "Charaktery", "Gazetą Wyborczą", "Polityką" i in.
Dziedziną jego najnowszych zainteresowań jest psychologia ewolucyjna, nauka i religia. Częstym wątkiem przewijającym się przez jego rozważania jest pytanie o wpływ kształtowanych przez ewolucję czynników biologicznych i psychologicznych na całą sferę ludzkiej kultury, a więc na nasze zachowania, inteligencję, życie uczuciowe i seksualne, a nawet oceny moralne. Number of texts in service: 31 Show other texts of this author Newest author's article: Mężczyzna niepotrzebny | All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 3721 |
|