| 
| 
|  | | Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę.
 Propozycje Racjonalisty:
 |  |  |  |
  | 
 | 
 |  | » 
 
 Kargul na urzędzie [2]Author of this text: Witold Filipowicz 
 Wypada
się zgodzić, że — w świetle zaistniałej sytuacji — przepis istotnie
wymaga nowelizacji, by jakiś gejzer intelektu nie miał po prostu możliwości
do popisywania się swoją błyskotliwością umysłu. Czym będą się z kolei
zachwycać inne, równie światłe osoby. Natomiast teza, że dyrektor generalny
nie jest związany oceną komisji egzaminacyjnej przy podejmowaniu decyzji w przedmiocie zawarcia umowy czy jej rozwiązania, budzi stanowczy sprzeciw.
 Taka
interpretacja prowadzić może w konsekwencji do stwierdzenia, że intencją
ustawodawcy było w tym przypadku pozostawienie adresatowi — dyrektorowi
generalnemu — całkowitej swobody i umożliwienie arbitralności oraz dowolności
przy podejmowaniu decyzji.
 Cała
zaś procedura służby przygotowawczej oraz egzamin przed specjalnie powoływaną
komisją jest w istocie spektaklem, bez żadnego znaczenia. Taka swoista
atrakcja, przerywnik w monotonii szarego urzędniczego dnia.
 Absurdalność
tego rodzaju wniosków, na podstawie równie absurdalnych sposobów dochodzenia
do określenia znaczeń przepisów, a co za tym idzie intencji ustawodawcy,
wydaje się oczywista.
 Gdyby
istotnie intencje ustawodawcy były takie, jak wyżej, to konstrukcja przepisu
byłaby zupełnie inna. Wystarczyłoby w miejsce sformułowania "na
podstawie oceny komisji" użyć sformułowania, np. "po ocenie
komisji". Wówczas dywagacje interpretacyjne miałyby sens. Jednakże
wspomniana już kluczowa, jak się wydaje, formuła: "na podstawie oceny
komisji", wydaje się być wystarczająco jednoznaczna.
 Wystarczająco,
oczywiście, w sytuacjach — nazwijmy to — normalnych.
 W
przypadku zaistniałym w opisanym urzędzie skarbowym mówić o normalności byłoby
cokolwiek ryzykowne. Z tego punktu widzenia, biorąc pod uwagę występowanie
tego rodzaju zjawisk, przepis ów bez wątpienia wymaga nowelizacji w sensie
jego doprecyzowania.
 Wydaje
się, że można byłoby zastosować, np. taką formułę: "Dyrektor
generalny urzędu, na podstawie pozytywnej oceny komisji egzaminacyjnej, zawiera z pracownikiem umowę na czas nieokreślony. W przypadku oceny negatywnej umowę
rozwiązuje".
  Jeszcze
jednym ciekawym aspektem powyższej historii, łącznie z prezentowanym przez
tandem urzędniczo-naukowy stanowiskiem, jest dalszy proces interpretacyjny,
gdyby zachować konsekwencję nurtu rozumowania. Mianowicie, jeżeli ocena
komisji nie jest dla dyrektora generalnego wiążąca i ma on możliwość
zachowań alternatywnych, to jednak należy przyjąć, że którąś z tych dwóch i tylko dwóch alternatyw jest zobowiązany zastosować.
 Zatem
po zakończeniu egzaminu i ocenie komisji, bez względu na charakter tej oceny,
dyrektor generalny jest zobowiązany albo zawrzeć umowę, albo rozwiązać tę
istniejącą, zawartą na czas określony. Stąd — w opisywanym przypadku urzędu
skarbowego — zaraz po rozstrzygnięciu komisji, mimo pozytywnej oceny,
naczelnik był zobowiązany do rozwiązania umowy, skoro nie miał zamiaru
zawierać drugiej. Na złość komisji, jak należy się domyślać.
 Nie
da się z treści przepisu art. 25 ust. 5 usc wysnuć wniosku, że miał on możliwość
zastosowania trzeciej alternatywy, bo takiej w treści przepisu nie ma.
Oczekiwanie więc na rozwiązanie umowy ze względu na upływ czasu, na jaki
została zawarta, jest wobec tego naruszeniem prawa. Dlaczego zatem przyjęto w tym przypadku, nieobecną w treści przepisu, trzecią alternatywę?
 Dobre
pytanie. Być może głupota ludzka ma jednak jakieś granice. Wręczenie
wypowiedzenia pracownikowi, nazajutrz po pozytywnej jego ocenie przez komisję
egzaminacyjną, mogłoby wprawić w osłupienie nie tylko komisję. Na dodatek
wypowiedzenie bez uzasadnienia takiej decyzji.
 Ciekawe,
czy w obecnym projekcie nowelizacji ustawy o służbie cywilnej, który od miesięcy
błąka się po sejmowych zakamarkach, zostanie uwzględniona i ta regulacja?
Lamenty nad służbą cywilną sprowadzają się głównie do wytykania różnym
ośrodkom omijania zasad tego sytemu. Ani słowa nie poświęcając tymże
zasadom i sposobom ich stosowania.
 Mamy
więc ten system służby cywilnej taki, jaki mamy. Z konsekwencjami czyjejś
radosnej twórczości legislacyjnej w postaci sądów kapturowych, karkołomnej
ekwilibrystyki interpretacyjnej, castingów do gabinetów osobliwości i odprawiania egzorcyzmów.
 1 2
 
 
 
 «    (Published: 12-05-2005 )
 
 
 
 All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.| Witold Filipowicz  Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego, magister administracji, studium podyplomowe integracji europejskiej. Wieloletni pracownik administracji rządowej szczebla centralnego, w tym na stanowiskach kierowniczych, specjalista z zakresu zamówień publicznych i funkcjonowania administracji. Autor szeregu publikacji, m.in. w "Dziś", Komentarze", "Forum Akademickie", "Obywatel" oraz na wielu serwisach internetowych publicystyki niezależnej, autor raportu "Służba cywilna III RP: zapomniany obszar", prezentowanego i opublikowanego na stronach Fundacji Batorego w Programie Przeciw Korupcji.Number of texts in service: 21  Show other texts of this author
 Newest author's article: Przekrzywiona opaska Temidy
 | 
 page 4134  |  |