|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Religions and sects » Religion science
Bóg, bogowie, bóstwa [4] Author of this text: Andrzej B. Izdebski
Teologicznie
korzenie chrześcijaństwa, w tym koncepcję Boga, wywodzi się ze starożytnego
judaizmu. Mesjasz, którego oczekują Żydzi jest utożsamiany tu z Jezusem
Chrystusem. Wiara w „Trójcę" [ 15 ], a w niej Jezusa Chrystusa
jako Syna Bożego, Boga-człowieka narodzonego z kobiety, zbawiciela ludzi, jest
cechą wyróżniającą chrześcijaństwo spośród innych religii. Wewnątrz
chrześcijaństwa, w ramach różnych wyznań, istnieją pewne różnice w postrzeganiu Boga i Jego relacji z ludźmi.
Allach,po arabsku znaczy po prostu
„Bóg". Islam jest rygorystycznym monoteizmem i konsekwentnie twierdzi, że
Bóg jest jeden, niepodzielny i nie posiadający
żadnych „osób" czy emanacji. Nie posiada też żadnego imienia ani
wizerunku, choć nie ma zakazu wypowiadania tego słowa. W Koranie — księdze
tak świętej, że będącej aż przedmiotem czci, w surze CXII pt. Szczerość
wiary, będącej niejako muzułmańskim Credo, jest powiedziane: „Mów: On — Bóg Jeden, Bóg wiekuisty! Nie zrodził i nie został zrodzony! Nikt Jemu
nie jest równy!". „Wiekuistość" — to „jedno z najpiękniejszych
imion Boga" egzegeci komentują jako: „Pan najwyższy, absolutnie
samoistny, do którego wszystko zdąża". Islam zna dziewięćdziesiąt
dziewięć oficjalnych określeń (imion), które wraz określeniem Allach
stanowią magiczną liczbę sto, stanowiącą „jedność". Spośród nich
trzy są najbardziej czczone: Miłosierny, Najwyższa prawda i Żyjący.
Muzułmanin oznacza uległy, a islam oddanie siebie woli Najwyższego. Jedyność
Boga i pełne zaufanie, że nic nie dzieje się bez Jego woli należą do
najbardziej fundamentalnych prawd świata muzułmańskiego. Późniejszy od
chrześcijaństwa Islam, także wywodzi swoje korzenie oraz koncepcję Boga z judaizmu. Uznawany jest autorytet proroków Izraela, a nauka Jezusa z Nazaretu
jest traktowana jako nauka jednego z proroków, spośród których największym
jest Mahomet.
Dla
każdego wyznania najważniejszym elementem jest
jego własna koncepcja Boga (a różnią się one nawet wewnątrz chrześcijaństwa
[ 16 ]),
na którą składają się boskie atrybuty (cechy) wraz z jego udziałem w historii. Tak własnej (mitologia), jak i wspólnej z wyznawcami (legendy). Na tę
koncepcję (doktrynę religijną) nakładają się specyficzne dla każdego
wyznania formy kultu oraz organizacja. Co prawda, na bazie spekulacji
filozoficzno-teologicznych dokonuje się prób koncypowania pewnych pojęć Boga
uniwersalistycznego (przynajmniej wspólnego dla kultury „zachodu"), ale wątpię,
czy teologowie poszczególnych wyznań takiego Boga by zaakceptowali.
"Constans" z historią
Większość
wyznawców chrześcijaństwa — nawet ci, którzy odznaczają się dobrą
znajomością Biblii i historii Kościoła — uważa ideę Boga za coś stałego.
Dla nich, przynajmniej od powstania nowotestamentowych zapisów, „Trójjedyny"
jest ciągle tym samym Bogiem. A tak naprawdę Jego ewolucja jest permanentna i gdyby przeprowadzić analizy porównawcze, można by nawet zauważyć zmiany w pojmowaniu idei Boga w Polsce w przeciągu ostatnich kilkudziesięciu lat. Choć
tu trzeba mieć w świadomości, że już nigdy później, w doktrynie chrześcijańskiej,
nie nastąpiły zmiany tak bardzo dla niej istotne, jak w pierwszych sześciu
wiekach oraz okresie filozoficznego porządkowania religijnych pojęć w średniowieczu.
Utrzymywana fikcja, że istnieje jakaś nieprzerwana tradycja apostolska, która z biegiem czasu została skalana przez heretyków i dogmatyków, nie ma nic wspólnego z prawdą. W pierwszych wiekach po Jezusie nie znany był jakikolwiek określony
kanon Pisma Świętego ani „miarodajne chrześcijańskie wyznanie wiary,
istniały jedynie luźno ze sobą spojone poglądy i dogmaty".
Walka o kształt dogmatów i teologiczne dysputy tamtych czasów są pasjonujące.
Wierzyć można we wszystko, ale trudno zrozumieć obowiązujące dziś wyznania
wiary, które przywołałem na początku artykułu, gdy nie sięgnie się do
poważnych publikacji opisujących wykształcanie się idei religijnych w czasach od I wieku p.n.e. do pierwszej połowy V wieku n.e. Do najciekawszych z poznanych przeze mnie pozycji zaliczam: Katolicyzm starożytny — opasłe i kontynuowane później tomisko pod redakcją Józefa Kellera (poprzednika Karola
Wojtyły na katedrze etyki KUL), Początki doktryny chrześcijańskiej
Johna N.D. Kelly’ego, Antologię patrystyczną ojca Andrzeja Bobera, Ojców Kościoła Hansa von Campenhausena oraz
Cywilizację wczesnego
chrześcijaństwa Marcela Simona. Przez lektury dobrze przeprowadzi nas Słownik
wczesnochrześcijańskiego piśmiennictwa opracowany przez ojca Jana Marię
Szymusiaka oraz ks. Marka Starowieyskiego. Godnym polecenia jest pierwszy tom Kryminalnej
historii chrześcijaństwa (pozostałe tomy i opracowania także)
Karlheinza Deschnera, doskonałego znawcy problematyki i zdecydowanie
przeciwstawiającego się jednostronności widzenia i ocen.
Jest
czymś fascynującym śledzenie jak wielcy mędrcy starożytności zastanawiają
się, dyskutują i przedstawiają własne koncepcje teologiczne. Było to
przyczyną sporów i walk czasem przynoszących sukces, a czasem prowadzących
do osobistych i społecznych dramatów czy nawet zbrodni. Koncepcji było wiele:
Na początku IIIw. biskup Rzymu Hipolit wymienia 32 heretyckie sekty, a w końcu
IVw. biskup Filaster z Brescii zna już 128 „herezji" konkurujących z chrześcijaństwem oraz 28 przedchrześcijańskich.
Zwycięzcy,
których koncepcje wrosły w chrześcijański dogmat to: m.in. Ambroży,
Augustyn, Grzegorz Cudotwórca, Hieronim, Hipolit, Ireneusz Justyn, Jan Złotousty,
Orygenes. Noszą oni dziś tytuł Ojców Kościoła, a ośmiu z nich nazwano
nawet Doktorami Kościoła. Przegranymi są inni charyzmatyczni głosiciele prawdy
(np. myśliciele gnostyzujący), — wcale nie głupsi, a częstokroć sporo mądrzejsi — których koncepcje nie zmieściły w ortodoksji i zostali okrzyknięci
heretykami.
Ale historia Boga nie zakończyła się w starożytności, a całej
dogmatyki nie uporządkowano w średniowieczu, choć dokonano wówczas
zasadniczych rozstrzygnięć. Dysputa i wynikające z niej zmiany trwają po
dzień dzisiejszy. Warto tu się odwołać do Historii Boga wielkiej
syntezy Karen Armstrong, angielskiej uczonej ukształtowanej intelektualnie w katolickim zakonie. Książki, w której wstępie Zbigniew Mikołejko napisał:
„A więc Bóg ma swoją historię! Nie jest nieruchomym, raz na zawsze objawionym
Bogiem katechizmów, Wiecznym Bytem zaklętym w skamienieliny świętych słów i wersetów, lecz okazuje się żywą, zmienną rzeczywistością. Co więcej
rzeczywistością zależną od człowieka, od jego wyobrażeń i przesądów, od
społecznych reguł działania i rozterek jednostki, od kryzysów wewnętrznych i systemów filozoficznych, od konwencji literackiej i szaleństw królów.
Wiara i niewiara w takiego Boga okazuje się w perspektywie jedynie pewną
funkcją ludzkiej egzystencji, pewnym wymiarem ludzkich przeżyć, tęsknot i trwóg".
Wszechwiedzący,
wszechmocny, absolut?
Kościół Katolicki za św.
Ireneuszem twierdzi, że: „Chociaż na świecie są różne języki, moc
Tradycji jest jedna i ta sama. Kościoły założone w Germanii nie mają innej
wiary czy innej tradycji niż Kościoły, które są u Iberów, Celtów, na
Wschodzie, w Egipcie czy Libii, ani te które zostały założone na środku świata".
Słyszy się czasem rozszerzającą tezę, że ludzie w zależności od
kultury tylko inaczej nazywają i inaczej opisują to samo "sacrum". Ale czy
teza ta jest jakoś logicznie uprawniona? Czy opisani wyżej bogowie są tym
samym Bogiem? Czy starotestamentowy „Jahwe", „Bóg Ojciec", „Jezus
Chrystus", „Duch Święty" i „Allach" są tylko kulturowym zróżnicowaniem
tej samej idei? Czy do tego zestawienia można włączyć sacrum z innych
religii i których jeszcze można, a których już nie? Różnice między nimi są
znaczące, a każdy z religijnych specjalistów od Boga (nie jest uprawnione
nazywanie ich wszystkich teologami) twierdzi, że tylko ich koncepcja jest
prawdziwą. Przechodząc na grunt filozoficzny, czy można poprzez analizę ich
boskich atrybutów zsyntezować jakąś ideę Boga uniwersalistycznego? Boga
dysput filozoficznych — absolut? Rzeczywistość duchową, pierwotną
wobec wszelkiej innej rzeczywistości, najwyższą istotę, pierwszą i ostateczną zasadę wszechistnienia, od której zależne jest wszystko inne?
Trudne
są do objęcia granice ludzkiej wyobraźni. A historia pokazuje, że prawie
zawsze ci, którzy mają taką możliwość, przy użyciu wszelkich dostępnych
im środków, starają się wszystkim innym narzucić swoje własne jedynie słuszne
rozumienie świata. Szczęście, gdy mogą stosować tylko środki
intelektualne, ale pamiętajmy, że gdy nie starcza siły argumentów, a ma się
taką możliwość, to szybko przechodzi się do argumentów siły.
Najstraszliwszych zbrodni dopuścili się ludzie w imię swojej wiary i wcale
nie musiała być to wiara w „złych bogów" lub wiara zastępująca Boga
transcendentnego bogiem żyjącym (np. wiara w partię jako odpowiednik Kościoła i jej przywódcę jako odpowiednik Boga). Okrutnymi zbrodniarzami byli także
wyznawcy „Boga Miłości" — Jezusa Chrystusa. Od czasów, gdy chrześcijaństwo
obrosło w siłę zbrojną, aż po dzień dzisiejszy, znane jest postępowanie — nawet wśród najwyższych hierarchów, a niżej wcale nie jest lepiej -
całkowicie sprzeczne z ewangelicznym nauczaniem, a także z tym, o czym mowa w magisterium Kościoła.
Z
wszystkich znanych mi religii najbardziej totalitarny jest chyba judaizm -
podejmując próbę uregulowania poprzez wielość nakazów i zakazów całokształtu
życia wiernych. Ale najwięcej hipokryzji jest chyba w chrześcijaństwie z pierwszeństwem Kościoła katolickiego. Znacznie większą wagę przykłada się
do pozorów pokrywanych pięknosłowiem niźli do faktycznych myśli i czynów.
Nauka zawarta w ewangeliach, katechizmie czy papieskim magisterium tylko w niewielkim stopniu ma wpływ na postępowanie wiernych, nawet pośród mających
największą wiedzę o tej nauce — kapłanów. Słowa to jedno, a postępowanie
to co innego. Katolicy modlą się: „I odpuść
nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom", a gdyby Bóg
zgodnie z tą modlitwą postępował, to 90% jego wyznawców znalazłoby się w piekle. Niby są wyznawcami „Boga Miłości", a tyle wśród nich zapiekłej nienawiści dla myślących inaczej i tak usilne
próby narzucenia społeczeństwu totalitarnego terroru. [ 17 ]
1 2 3 4 5 6 Dalej..
Footnotes: [ 15 ] Istnienie Trójcy świętej -
„jednej z najbardziej niezgłębionych tajemnic wiary" — po długotrwałych
sporach stało się dogmatem od Soboru Nicejskiego w 325r. i po dalszych
dysputach potwierdzone w 381r. przez Sobór Konstantynopolitański. Nie zamknęło
to wątpliwości: od subtelnych interpretacji aż po odrzucenie (np.
unitarianie). Profanowi zdałoby się, że trzy jest magiczną liczbą i dlatego
różnych triad boskich jest w religiach wiele (por. „Euhemer" nr
2/1961), ale jak mawiał znakomity rabin: „z tą różnicą, że tylko nasza
jest prawdziwą". [ 16 ] Już same różnice mentalnościowe powodują, że rozumienie Boga (np.
jego atrybuty, wpływy na życie doczesne i zbawienie) przez katolików, prawosławnych i protestantów różni się znacznie. [ 17 ] Wymuszanie
zachowań zgodnych z katolicką moralnością przez prawo, administrację i terror
dewotów przeczy tezie, że Polska jest krajem wolnym i demokratycznym. Dla
prawicowych polityków i hierarchów Kościoła katolickiego jest rzeczą całkowicie
niepojętą wymóg szacunku dla inaczej myślących i to nawet wówczas, gdy
jego koncepcje światopoglądowe są dla nas całkowicie niezrozumiałe czy też w naszym pojęciu grzeszne. Pocieszam się tylko, że choć dzisiaj mogą oni
narzucić społeczeństwu prawie wszystko, to przewaga w doczesności jest rzeczą
zmienną, a pamięć o uczynkach pozostaje długo. « Religion science (Published: 28-06-2006 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 4873 |
|