|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Various topics » PSR »
Racjonaliści w laboratorium IV RP Author of this text: Mariusz Agnosiewicz
Polskie Stowarzyszenie Racjonalistów rodzi się w wielkich
bólach w IV RP. Borykamy się z wszystkimi problemami rodzącej się
organizacji, zarówno tymi ogólnymi, które dotykają cały polski ruch
obywatelski, jego apatię i marazm, jak i specyficznymi, wiążącymi się z tym, że jesteśmy organizacją wolnomyślicielską, w kraju który od wieków
nie praktykuje już faktycznej wieloświatopoglądowości. Nasz portal ma tysiące czytelników. Kiedy się zorientowałem,
że Racjonalista jest nie tylko wirtualnym czasopismem, ale i wirtualną społecznością,
zrodził się pomysł, aby przekształcić ją w stowarzyszenie racjonalistów.
Zaczynałem to wszystko z dość dużą naiwnością, uważając, że skoro mamy
tyle tysięcy czytelników, którzy sprawiają wrażenie jakby palili się do
działania i aktywności tyle że okoliczności zewnętrzne im to uniemożliwiają,
sądziłem wówczas, że kiedy stworzymy możliwość dla powstania prężnej
organizacji racjonalistycznej, to na nasze zaproszenie odpowiedzą setki lub
tysiące osób. Kiedy się tego podjęliśmy życie szybko zweryfikowało te
fantazje. Okazało się, że jesteśmy bardzo rozproszeni nie tylko po całej
Polsce, ale i po świecie, że w jednej miejscowości trudno od razu zebrać więcej
jak kilkanaście osób i że jeszcze długo trzeba czekać nim stowarzyszenie
przekroczy pierwszy tysiąc członków. Jakoś zebraliśmy ostatecznie grupę ojców i matek założycieli
i ...rozpoczęliśmy bitwę sądową o zarejestrowanie nas. Choć rejestracja
stowarzyszeń, aby nie była sprzeczna z konstytucyjną wolnością zrzeszania
się, powinna pełnić funkcje porządkowe, w istocie jest czymś zupełnie
innym. Zderzyliśmy się z murem ignorancji, złej woli i absurdów
formalnoprawnych. Proces rejestracji PSR trwa już 20 miesięcy i winą za ten
stan rzeczy obciążam zarówno władze administracyjne Warszawy, jak sąd. Choć
mamy za sobą pozytywne dla nas rozstrzygnięcie sądu okręgowego, wciąż
stwarza się nam absurdalne bariery. Władze Warszawy obiecały po przegranej
rozprawie w sądzie okręgowym, że jeśli pójdziemy na pewne ustępstwa, to
dadzą nam spokój. Na ustępstwa poszliśmy, a wówczas to władza uderzyła
ponownie, skutecznie jak dotąd blokując rejestrację PSR. Dwa dni przed
zjazdem radzikowskim odbyło się kolejne posiedzenie w naszej sprawie, na którym
to przedstawiciel władzy miasta powtórzył gest z sądu okręgowego: wezwano
nas do kolejnego ustępstwa, obiecując, że po nim dadzą nam spokój. Uważamy
to za sytuację skandaliczną i kuriozalną, ale propozycję przyjęliśmy,
ponieważ nie mamy specjalnie wyboru. Alternatywą dla tych niepewnych obietnic
jest otwarta walka i pewność znacznego wydłużenia sporu. Jeśli kogoś
interesują szczegóły tego sporu to są one już w dużej części opisane na
naszej stronie internetowej, i będzie z pewnością dalszy ciąg. Mamy nadzieję,
że w końcu przebijemy się przez ten sądowo-administracyjny mur, lecz nauczyło
nas to jednego: jednym z istotnych pól zaangażowania Polskiego Stowarzyszenia
Racjonalistów musi być walka z absurdami w prawie, administracji, praktyce sądowej i administracyjnej, albo inaczej: krzewienie tam racjonalnych impulsów i stymulacji. Poza kwestią rejestracji borykamy się także z szeregiem
innych problemów zewnętrznych wynikających z obecnej sytuacji w kraju.
Ponieważ jednak uważam, że lepiej robić coś konkretnego, wziąć sprawy we
własne ręce, niż narzekać, toteż nie chciałbym o tym mówić. Czy zjazd w Radzikowie jest przełomem? Jest
na pewno naszym dużym osiągnięciem. Tym większym, że było to zorganizowane
przez stowarzyszenie nieumocowane formalnoprawnie. Jednak nawet najbardziej
efektowne imprezy same w sobie nie są wystarczające, aby działać sprawnie,
aby tworzyć pewną społeczność, której obecnie w Polsce ewidentnie brakuje. Przy wszystkich trudnościach z jakimi się spotykamy największą
barierą jest najprawdopodobniej mur zobojętnienia i strachu. Moją przykrą obserwacją jest to, że dla wielu ludzi
substytutem jakiegokolwiek zaangażowania jest zaangażowanie jedynie wirtualne.
Tymczasem polskie społeczeństwo informacyjne jest na takim poziomie, że jest
to zdecydowanie niewystarczające. Z drugiej strony jeśli się mówi o zaangażowaniu i działaniu
to nie chodzi o to, aby robić od razu wielkie rzeczy, których owoce będą
widoczne i nagłaśniane. To jest swoista bariera psychologiczna rozwoju
organizacji i ruchu — chęć zrobienia czegokolwiek, najdrobniejszej chociaż
pomocy. Zbyt wiele ludzi przekonanych o tym, że ich zaangażowanie nie
przyniesie realnych efektów i będzie bezcelowe, nie robi po prostu nic. To
jest najgorsze. Apeluję do wszystkich, którym droga jest idea istnienia i funkcjonowania liczącego się środowiska laickiego w Polsce, aby nie czekać
na to, że zbuduje je za nas ktoś inny. Bardzo często odczuwaliśmy dotkliwie brak najbardziej
elementarnej pomocy i zaangażowania. Jeśli osiągniemy pewną masę krytyczną,
wówczas nasz rozwój będzie nieodparty, a to dlatego, że procesy rozwijającego
się społeczeństwa nieodmiennie w Europie wiążą się z ekspansją środowisk
laickich. Z drugiej jednak strony chciałbym przestrzec przed prostym
wiązaniem osłabiania wpływów społecznych Kościoła z rozwojem społeczności
humanistycznej czy racjonalistycznej. Nieporozumieniem byłoby przyjęcie, iż
wolnomyśliciele, racjonaliści czy humaniści to po prostu niewierzący,
ludzie, którzy odeszli od Kościoła. Bujny rozkwit niewiary w Europie nie jest
tożsamy z równie silną ekspansją światopoglądu
humanistyczno-racjonalistycznego. Niewiara nader często sprowadza się bowiem
do kompletnego indyferentyzmu, graniczącego czasami wręcz z zanikiem światopoglądu
jako takiego. Racjonalista z kolei to osoba, która posiada ukształtowany światopogląd
oraz system wartości, wśród których wolność i rozumność zajmują
centralne miejsce. Wieloświatopoglądowość jest wartością dużo cenniejszą
niż brak jakiegokolwiek światopoglądu. Klarowne podziały ideowe, wzajemny
szacunek oraz wysoka kultura dyskusji tworzą znacznie lepsze środowisko dla
rozwoju także racjonalistyczno-wolnomyślicielskiego światopoglądu niż ułuda
totalnego przezwyciężenia wrogów rozumu. Stąd też, nie pomniejszając skali patologii jakich na
razie przebłyski mamy w owej osławionej IV RP, należy dostrzec w tym pewną
szansę także na rozwój naszego ruchu. Co cię nie zabije, to wzmocni. Jeśli
nie damy się stłamsić, to z laboratorium IV RP wyjdziemy z pewnością
wzmocnieni. Pierwszym etapem budowy ruchu racjonalistycznego w Polsce
nie może być od razu oczekiwanie dużych zewnętrznych inicjatyw, nie będziemy
mieli możliwości współkreowania rzeczywistości społecznej od samego początku.
Pierwszym etapem jest wewnętrzna konsolidacja oraz budowanie dziesiątek i setek grup wolnomyślnych w całej Polsce. Następnie takie ogólnopolskie
imprezy jak ta radzikowska powinny ukazywać nasz rosnący potencjał społeczny.
Dopiero wówczas zaczniemy się liczyć jako społeczność, jako środowisko,
jako organizacja. Zaczną się z nami liczyć media, politycy, inne środowiska
społeczne. Kiedy do tego dojdzie możemy efektywnie upomnieć się o swoje
prawa, o faktycznie równorzędne traktowanie np. ze związkami wyznaniowymi.
Kiedy staniemy się zauważalnym aktorem społecznym będziemy mieli realny wpływ
na współkształtowanie społecznej rzeczywistości. Czymś zdumiewającym dla mnie jest rozwój Norweskiego
Stowarzyszenia Humanistycznego, które w tym roku obchodzi 50 lat swojego
istnienia. 25 lat temu zostali w zasadzie całkowicie zrównani w prawach ze związkami
wyznaniowymi. To pozwoliło im się tak rozwinąć, że dziś są na drugim
miejscu po państwowym Kościele jeśli chodzi o grupę światopoglądową w społeczeństwie
norweskim. W sytuacji kiedy państwo realnie wspiera grupy religijne, naszym
celem powinno być albo zniesienie tego stanu rzeczy, albo zrównanie w prawach i niedyskryminowanie ludzi niereligijnych. Ważne jednak, aby nie utracić z oczu właściwej kolejności. W dużej mierze pustymi gestami jest próba realnego wpływania na rzeczywistość
społeczną w duchu racjonalistycznym z pominięciem etapu mozolnego
organizowania grup i grupek tworzących realne i mocne podstawy społeczne
polskiego racjonalizmu. Można to ująć tak. Możemy sobie postawić dziś cel
na najbliższy rok np. w postaci zawarcia „konkordatu z niewierzącymi" lub
zrównania w prawach z wyznaniowymi — ślubów humanistycznych. Możemy też
postawić sobie za cel zbudowanie szeregu małych grup racjonalistycznych w różnych
miastach, miasteczkach i na uczelniach. Chciałbym żebyśmy wybrali ten drugi
cel. Dzięki temu za rok, na kolejnym ogólnopolskim zjeździe racjonalistów i wolnomyślicieli będziemy mogli pokazać, że jesteśmy znacznie silniejsi i liczniejsi niż obecnie. Nasza realna siła społeczna wzrośnie wówczas do
takiego poziomu, by nasze inicjatywy nie były usiłowaniami nieudolnymi ani
pustymi gestami.
W dniu 8 grudnia 1907 r. w Warszawie miał miejsce I Krajowy Zjazd
Wolnomyślicielstwa Polskiego. Zgromadził on wówczas 631 uczestników. Odtąd
datę tę uznaje się za początek zorganizowanego ruchu wolnomyślicielskiego w Polsce. Kolejny nasz ogólnopolski zjazd racjonalistów i wolnomyślicieli odbędzie
się w stulecie powstania tego ruchu w Polsce, w dniu 8 grudnia 2007 r. Przez
ten rok musimy pracować na to, aby zjazd jubileuszowy zgromadził przynajmniej
tylu uczestników, co pierwszy.
Wystąpienie zamykające I Ogólnopolski Zjazd Racjonalistów i Wolnomyślicieli,
Radzików, 8.10.2006.
« (Published: 13-10-2006 Last change: 15-10-2006)
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 5065 |
|