|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Outlook on life »
Psychologia moralności i niezrozumienie religii [1] Author of this text: Jonathan Haidt
Translation: Sławomir Szostak
Badam
moralność pod różnymi kątami. Moralność jest jednym z tych podstawowych
konceptów ludzkości, podobnie jak seksualność czy jedzenie, których nie da
się zakwalifikować do jednej czy dwóch dziedzin akademickich. Myślę, że
moralność jest czymś na swój sposób wyjątkowym, czymś w rodzaju zaklęcia,
za którym się ukrywa. Wszystkim nam zależy na moralności tak żarliwie, że
trudno jest trzeźwo na nią patrzeć. Wszyscy patrzymy na świat poprzez jakieś
moralne soczewki, a ponieważ większość społeczności akademickiej używa
tych samych soczewek, utwierdzamy więc nasze wyobrażenia oraz wypaczenia. Uważam,
że problem ten jest szczególnie dotkliwy w nowych publikacjach naukowych na
temat religii. Kiedy zacząłem
studia doktoranckie w Penn, w roku 1987, wydawało się, że psychologia
rozwojowa posiadała prawa do moralności na wyłączność w obrębie
psychologii. Wszyscy albo stosowali, albo krytykowali pomysły Lawrence’a
Kohlberga, oraz jego ogólne metody prowadzenia rozmów z dziećmi na temat ich
wyborów (np.: Czy Heinz może ukraść lekarstwo, by uratować życie swojej żonie?).
Wszyscy pochłonięci byli studiami nad tym, jak zrozumienie moralności u dzieci
zmieniało się wraz z ich przeżyciami. W latach 90. ukazały się dwie książki,
które, jak sądzę, dały początek eksplozji interdyscyplinarnemu
zainteresowaniu nauki o moralności, zgodnie z przewidywaniami E.O. Wilsona, doprowadzając do nowej syntezy w roku 1995.
Pierwsza z tych książek to Błąd Kartezjusza autorstwa Antoniego Damasio
(1994), która pokazała szerokiemu gronu odbiorców, że moralność może być
badana nowatorską wtedy metodą fRMI (functional Resonance Magnetic Imaging — Funkcjonalne Obrazowanie Rezonansu Magnetycznego) oraz to, że moralność i racjonalność są szczególnie zależne od właściwego funkcjonowania obwodów
odpowiedzialnych za emocje w płacie przedczołowym. Druga z tych książek to
Good
Natured Fransa de Waala, wydana dwa lata później, która pokazała
równie szerokiemu gronu odbiorców, że klocki, z których składa się moralność,
występują także u małp, a są one produktem doboru naturalnego w wysoce
zsocjalizowanej linii małp naczelnych. Te dwie książki wyszły w tym samym
czasie, w którym John Bargh pokazywał psychologom społecznym, że
automatyczne i nieświadome procesy mogą być — i faktycznie są — przyczyną
większości naszych zachowań, nawet tych moralnie zabarwionych (jak opryskliwość
czy altruizm), o których myśleliśmy, że kontrolujemy je świadomie.
Co więcej,
Damasio i Bargh odkryli, podobnie jak lata wcześniej Michael Gazzaniga, że
ludzie nie mogą powstrzymać się od wynajdywania wyjaśnień post hoc dla działań
podejmowanych nieświadomych powodów, ot, tak. Wziąwszy te odkrycia pod uwagę
nagle okazuje się, że "kohlbergowska psychologia moralności" skupiała
się raczej na machającym ogonie psa, niż na psie jako takim. Jeśli
elementy składowe, które tworzą naszą moralność, powstały w wyniku doboru naturalnego na długo zanim powstał język, i jeśli te części
składowe moralności wyewoluowały głównie po to, aby dać nam uczucia, które
kierują naszym zachowaniem automatycznie, dlaczego mamy skupiać się na
zwerbalizowanych powodach, które podają nam ludzie jako wyjaśnienia ich sądów
nad różnymi hipotetycznymi problemami moralnymi?
W mojej
pracy doktorskiej oraz innych wcześniejszych badaniach opowiadałem ludziom krótkie
historyjki, w których ktoś robi coś obrzydliwego czy obraźliwego, lecz co
jest całkowicie nieszkodliwe (np. rodzina gotuje i je swojego psa, po tym jak
zginął potrącony przez samochód). Chciałem wskazać na uczucie wstrętu w kontekście rozumowania na temat krzywdy i indywidualnych praw.
Odkryłem,
że wstręt przeważył w prawie wszystkich grupach, w których prowadziłem
badania (Brazylia, Indie, Stany Zjednoczone), za wyjątkiem grup studentów o poglądach liberalnych, zwłaszcza amerykańskich, którzy przezwyciężyli swój
wstręt i wyrazili opinię, iż ludzie mają prawo robić co chcą, o ile
nie czynią nikomu krzywdy.
Te
spostrzeżenia wykazują, że uczucia grają o wiele większą rolę, niż
kognitywiści rozwojowi skłonni
byliby im przypisać. Wnioski, do których doszedłem, sugerują także, że
istnieją ważne kulturowe różnice, i my, badacze akademiccy, mogliśmy
nietrafnie skupiać się na rozumowaniu o krzywdzie i prawach, ponieważ przede
wszystkim badamy (my, jako naukowcy) ludzi podobnych do nas, studentów uczelni,
oraz dzieci chodzące do prywatnych szkół blisko uniwersytetów, których
moralność nie jest typowa dla całych Stanów Zjednoczonych, a co dopiero całego
świata.
A zatem w latach 90. myślałem o roli, jaką uczucia grają w osądach moralnych, czytałem
Damasia, De Waala, Bargh'a, i byłem coraz bardziej podekscytowany synergią
oraz zgodnością łączącą wszystkie te badane dziedziny. W miesiąc po tym
jak w 2001 roku Josh Green opublikował w "Science" swój niebywale wpływowy
artykuł pt.: "Emocjonalny pies i jego racjonalny ogon" pisałem o nim
recenzję. J. Green użył fRMI, by pokazać, że emocjonalne relacje w mózgu, a nie
abstrakcyjne zasady filozofii, wyjaśniają, dlaczego ludzie myślą, iż różne
warianty "problemu wagonu" (w którym trzeba wybrać pomiędzy
zabiciem jednej osoby a pozwoleniem na życie piątce ludzi) są moralnie odmienne.
Oczywiście,
jestem stronniczy w swoich osądach, ale wydaje mi się, że zeitgeist
(duch czasu) w psychologii moralnej zmienił się po roku 2001. Większość
ludzi zajmujących się studiowaniem zagadnień moralności czytuje lub pisze o uczuciach, mózgu, szympansach, ewolucji jak również o rozumowaniu. To właśnie
ten fakt przewidział E.O. Wilson w Socjobiologii: "stare podejścia
do moralności, włączając w to Kohlberga, ustąpią scaleniu w jedno nowego
ujęcia skoncentrowanego na emocjonalnych ośrodkach w mózgu jako biologicznych
przystosowaniach". Wilson powiedział nawet, że te emocjonalne ośrodki dają
nam moralne odczucia, które są potem bronione przez filozofów moralności udających,
że są one intuicyjnymi prawdami niezależnymi od wariacji, w jakich ewoluowały
nasze umysły.
Teraz, 30
lat później, Josh Greene ma właśnie w druku pracę naukową, w której używa neuronaukowych dowodów, aby zreinterpretować
filozofię deontologii Kanta jako wyrafinowane usprawiedliwienie post hoc dla
naszych przeczuć co do praw i respektowania innych ludzi. Myślę że E.O.
Wilson zasługuje na większy kredyt zaufania należny mu za spostrzeżenie
prawdziwej natury moralności i za jego bezbłędne prognozy co do przyszłości
psychologii moralnej. Mam go w swoim panteonie obok Davida Hume’a i Charlesa
Darwina. Cała trójka była wizjonerami, którzy nalegali, abyśmy
skoncentrowali się na moralnych emocjach oraz na ich pożytku społecznym.
Całkiem
niedawno sprowadziłem tę nową syntezę moralnej psychologii do czterech
zasad:
1)
Intuicyjny prymat lecz nie dyktatura
Jest to pomysł datowany wstecz do Wilhelma Wundta i przekierowany przez Roberta Zajonca i Johna Bargha, a polegający na tym, iż
umysł jest napędzany przez ciągłe błyski afektu w odpowiedzi na wszystko co
widzimy i słyszymy.
Nasze mózgi,
podobnie jak i mózgi zwierząt, chcą stale dostroić i zwiększyć szybkość
centralnej decyzji: zbliżyć się czy uciec. Nie można zrozumieć strumienia
nauk fRMI zajmujących się
neurowydajnością i podejmowaniem decyzji bez ogarnięcia tej zasady. Mamy
afektywnie wartościowane intuicyjne reakcje na prawie wszystko, szczególnie
dla moralnie znaczących bodźców jak plotka bądź wieczorne wiadomości.
Rozumowanie jest z natury powolniejsze, rozgrywane w przeciągu sekund.
Badania
nad rozumowaniem codziennym pokazują, że używamy go zwykle, aby szukać dowodów
potwierdzających nasz wyjściowy wniosek, który został wydany w przeciągu
milisekund. Jednakże zgadzam się z Joshem Greenem, że czasami możemy użyć
kontrolowanych procesów, takich jak wnioskowanie, aby zmienić nasze początkowe
przeczucia. Myślę jednak, że zdarza się to rzadko, może w 1 albo 2
procentach na setki naszych wniosków, które wydajemy każdego tygodnia.
Zgadzam się całkowicie z Markiem Hauserem, że te moralne przeczucia wymagają
wielkiej ilości obliczeń, które on rozpracowywuje.
Hauser i ja przeważnie nie zgadzamy się co do definicyjnego pytania: czy świadomość
poprzedza emocje. Nigdy nie próbuję przeciwstawiać sobie tych dwóch pojęć,
ponieważ oba należą do kategorii "poznania". Myślę, że kluczowy
kontrast istnieje pomiędzy dwoma rodzajami poznania: przeczuciami (które są
szybkie i często obładowane emocjami) oraz rozumowaniem (które jest powolne i mniej motywujące).
2)
Moralne myślenie dla społecznego czynu
Jest to hasło oparte na kanwie pragmatycznej maksymy Williama Jamesa że
myślenie jest dla działania, i odnoszące się do najświeższej pracy nad
makiaweliczną inteligencją. Zasadniczą ideą
jest to, że język oraz wnioskowanie nie wyewoluowało, aby pomóc nam znaleźć
prawdę; umiejętności te wyewoluowały, ponieważ były pożyteczne dla ich
posiadaczy, a pośród największych korzyści z nich było zarządzanie
reputacją oraz manipulowanie.
Spójrzmy na własny strumień świadomości, gdy myślimy o polityku, którego
nie lubimy, lub gdy mieliśmy jakąś mało ważną sprzeczkę ze współmałżonkiem.
To tak jakbyśmy przygotowywali się na wejście sądu. Twoje zdolności
rozumowania są tak nakierowane, aby generować argumenty broniące twojej
strony, i atakujące stronę przeciwną. Jesteśmy z pewnością zdolni wnioskować z obojętnością gdy nie mamy żadnego przeczucia co do jakiejś sprawy i nie
ma żadnej stawki w grze, ale w przypadku moralnych kłótni jest to rzadkie
zjawisko. Jak to dawno temu ujął David Hume, rozum jest sługą pasji.
3)
Moralność wiąże i buduje
Jest
to pogląd najmocniej wyrażany przez Emila Durkheima, moralność jest zestawem
środków przymusu, które wiążą ludzi razem w nowo powstały kolektywny byt.
Durkheim
skupia się na korzyściach, które ludzie uzyskują poprzez więzi i ograniczenia wynikające z moralnego ładu. W swojej książce pt. Samobójstwo
zwraca uwagę, że wolność i bogactwo niemal nieodmiennie rodzą anomalie, niebezpieczne sytuacje, w których normy są niejasne, a ludzie sądzą,
że mogą robić co zechcą.
Durkheim
nie pisał wiele o konfliktach między grupami, ale Darwin był zdania, że
takie konflikty mogłyby pobudzać ewolucję ludzkiej moralności. Cechy wiążące
ludzi z innymi członkami plemienia oraz zachęcanie do poświęcenia powinny
prowadzić moralnie cnotliwe plemiona do eliminacji bardziej
egoistycznych, co powinno prowadzić do rozpowszechnienia tych cech.
1 2 3 4 Dalej..
« (Published: 29-10-2007 )
Jonathan Haidt Profesor psychologii na uniwersytecie w Wirginii, gdzie prowadzi
badania nad moralnością i emocjami oraz ich kształtowaniem się poprzez różne
kultury. Jest także autorem książki "Szczęście. Od mądrości starożytnych
po współczesne koncepcje" (The Happiness Hypothesis: Finding Modern
Truth in Ancient Wisdom).
Number of texts in service: 2 Show other texts of this author Newest author's article: Odpowiedź polemistom | All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 5599 |
|