|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Science » » » »
Człowiek na styku wolności i ograniczeń [4] Author of this text: Czesław Kiluk, Elżbieta Binswanger-Stefańska
Przenoszenie znaczenia przez metafory jest ważnym elementem słowotwórstwa.
Istotne znaczenie ma tu rola metafor jako łącznika interakcji asocjacyjnych
pomiędzy różnymi obszarami wiedzy i percepcji (np. „wysoki dźwięk").
Słowa języka są kodami według porozumienia we wspólnocie kulturowej i po dołączeniu
kontekstu spełniają rolę łączników do cegieł — metafor, budowli naszego
Modelu rzeczywistości. Pozwolę sobie przeprowadzić rozumowanie nieco dalej i wyrazić przypuszczenie ...kody dla słów magazynowane w pamięć… gdzie
indziej zbiory metafor jako cegiełki i łączniki asocjacyjne, okoliczności i wydarzenia można wyobrazić sobie jako osnowy, statywy dla metafor. W rzeczy samej
bardzo efektywny sposób magazynowania informacji. Mając to na uwadze staje się
oczywistym jak łatwo jest popaść w rozbieżność między Modelem mentalnym a realną rzeczywistością, wszak w gruncie rzeczy metafory Modelu są zawsze
absolutnie osobiste, subiektywne. Przytoczę tu sparafrazowane wyrażenie
pewnego profesora: „Różnica między geniuszem a szaleńcem jest taka że
geniusz bez przerwy weryfikuje zgodność swoich metafor (asocjacji, pomysłów) z realną rzeczywistością." Formowanie się struktur metaforycznych Modelu ilustruje przykład dziecka,
które nauczyło się rozpoznawać obiekt określany słowem „kot" i kiedy wyjdzie na podwórko, na widok przebiegającego psa, woła „popatrz,
popatrz KOT!" Następuje tu negocjacja z opiekunem i zasięg metafory
„kot" zostaje uściślony i ograniczony do zwierzęcia — kota, a dziecko
zbudowało sobie następną wizualizację nowej metafory, którą umieszcza pod
kodem (słowem) „pies", itd. itd… W nauce jak i w życiu struktury
metafor są nierozłącznym składnikiem wiedzy. Struktury te bazujące na
kodach (słowach) i ich wizualnym wyobrażeniu (metaforach) mają swe naturalne
ograniczenia przy naukowych opisach kompleksowej rzeczywistości i tutaj w sukurs
przychodzi matematyka, przy jej pomocy kategorie metaforyczne zastępuje się
parametrami w formułach matematycznych, które to parametry można mnożyć
dowolnie, zapominając wręcz, że parametry te odnoszą się do rzeczywistości i w rzeczy samej reprezentują jakie byty w pojęciu ontologicznym (tu puszczam
oko w stronę brzytwy Ockhama). Przypuszczam, że właśnie na tym gruncie pojawiły
się oczekiwania, że matematyka może być „czystą rzeczywistością".
W moim pojęciu matematyka jest przedłużeniem struktur metafor i jest
„czystą metaforą". Tu refleksja wokół „wymiarów"
rzeczywistości. Niemożliwą do opisania dzisiejszymi strukturami metafor
kompleksową rzeczywistość opisuje się modelami matematycznymi, w których
dobiera się rodzaj i ilość parametrów tak, aby uzyskać zgodność wyników z rzeczywistością. I kiedy toto przekomunikowuje się do społeczności, wraca język
metaforyczny i dowiadujemy się, że to dodatkowe siedem lub więcej wymiarów,
które są „niewymiernie" małe, i aby ktoś nie oczekiwał, że kiedy
się czego „domierzy", to są one „skręcone". Łatwiej mi
jest wyobrazić sobie kombinację przestrzeni, masy i czasu jako atrybuty
jednego obiektu, ponieważ wynika to z weryfikowalnej teorii względności.
Redukcjonizm doprowadził naukę do coraz mniejszych, pojedynczych obiektów.
Ciekawość przejrzenia „Jak to powstało?" przetransformowało się tu
na wyzwanie wobec Natury, że „potrafilibyśmy to odtworzyć i bez ciebie
(Natury)". Więc "rozbijamy cząstki" z nadzieją, że ich
ponowne złożenie doprowadzi nas z powrotem do Rzeczywistości. A w tej
Rzeczywistości są z pewnością „lady" drogi powstawania. Przykładem może
być teoria ewolucji, w powstawaniu której synteza postrzeżeń rzeczywistości
była gruntem teorii. Dopiero teraz badania genetyczne (żartobliwie określę to
jako odpowiednik „rozbijania atomów") dają możliwości głębszego
zweryfikowania i uzupełnienia teorii ewolucji. Być może po prostu wygodniej (łatwiej
zaplanować) „rozbijanie cząstek" niż dociekać np.: „Dlaczego
każdy liść na drzewie jest unikalnie indywidualny chociaż wszystkie posiadają
taki sam kod genetyczny?", albo „Co warunkuje formowanie się
chmur?"
Łatwiej jest zajmować się pojedynczymi elementami, jednak w obszarach poza
zasadą nieoznaczoności dysponujemy tylko hipotezami. W moim przekonaniu
holistyczne podejście do problemów („całości nie da się sprowadzić do
sumy jej części składowych") w parze z osiągnięciami redukcjonizmu
otworzy nowe obszary i możliwości naukowych opisów rzeczywistości. Rzeczywistość
tworzą struktury układów i wchodzących w nie obiektów, które z kolei w mniejszej skali są układem zbudowanym z innych obiektów. Struktura układu może
być zdeterminowana materialnie (układ napędu samochodu), lub na drugim końcu
skali spoiwem są wartości niematerialne (np. układ polityczny). Terminy takie
jak teoria systemów czy homeostaza ilustrują wysiłki nauki w celu odszukania
„ładów" powstawania rzeczywistości z punktu widzenia holistycznego. Stąd
właśnie wywodzi się między innymi pojęcie mechanizmu sprzężenia zwrotnego
(„feedback").
Wydaje mi się, że tworzenia się nowych obiektów, ich relacji w procesie
konsolidowania układów nie wyjaśnimy wyłącznie na bazie redukcjonizmu.
Koniecznym jest przekroczenie pewnego „tabu" i zintegrowanie
redukcjonizmu z holistycznym traktowaniem kompleksowej rzeczywistości. Nauka
dysponuje wystarczająco dużą ilością materiału empirycznego aby taka
interakcyjna integracja była owocna. Wiemy dzisiaj np., że materia jest równoważna
energii a w przedłużeniu jest formą atrybutu wektorowego pola sił. Wszelkim
przejawom „uzewnętrzniania" się materii albo energii towarzyszą
pola siłowe. Absolutna próżnia nie istnieje, wszędzie i wciąż odbywa się
fluktuacja między próżnią i materią z obszaru naszego horyzontu
postrzegania. Wszystko to odbywa się za kurtyną określaną zasadą
nieoznaczoności Heisenberga. Chociaż zasada nie wyjaśnia fluktuacji tylko czyni
zjawisko niesprzecznym z naszym pojmowaniem.
Wiemy, że istnieją tzw. elementarne cząstki „uwięzione"
charakteryzujące się tym, że największą ilość swobody posiadają, gdy są
najbliżej siebie, zaś kiedy oddalają się od siebie, ich siły przyciągania
wzajemnego rosną tak ogromnie, że w konsekwencji nie mogą przekroczyć jakby
otaczającej je powłoki i „wydostać się" na zewnątrz. Można to również
pojmować, że ta gromada cząstek stworzyła/"wyemergowała" pole siłowe,
które akumuluje się nie w bezpośredniej bliskości cząstek, tylko w pewnej odległości
radialnej. Co jakby metafora elektronu i stałych orbit. Wracając do naszych
„więźniów", można postawić tezę, że to nie przyciąganie rośnie,
tylko „spychanie" do środka przez tę na „zewnątrz"
zakumulowaną skorupę przez siebie wygenerowanych pól siłowych. Żartobliwą
metaforą może być sytuacja więźniów którzy sami budują ogrodzenie
zamykające ich aby… być może chronić się przed zemstą z zewnątrz.
Pojmuję to zjawisko jako pierwszą literę alfabetu procesów samoorganizacji
się materii.
Natura jest oszczędna i wykorzystuje sprawdzone trwałe formy/układy do
rozwoju wyższych form uzewnętrzniania się. Mechanizm tej „pierwszej
litery" jest bardzo silnym czynnikiem, wręcz deterministycznie podtrzymującym
formę układu, w której zaistniał. Jak można ten mechanizm wyobrazić sobie w realizowaniu się na wyższych poziomach samoorganizacji? Punktem wyjścia
rozumowania jest okoliczność, że zakumulowana skorupa pól siłowych według
zasady „pierwszej litery" w okolicznościach nagromadzenia się
podobnych obiektów, tworzy/"emerguje" nową, wtórną akumulację pól
siłowych w formie skorupy wokół skupionej gromady. To wtórne pole jest
wielokrotnie słabsze, jednak w analogiczny sposób „spycha" cząsteczki
swojej gromadki do środka. Proces ten powiela się wielokrotnie w kolejnych
skalach i nie można wykluczyć, że jej ostatnią(???!!!) kosmologiczną formą
jest nieskończoność Uniwersum (przepraszam za słowo „ostatnią" w kontekście nieskończoności — to tylko metafora).
Wewnątrz skorupy siły spychające troszczą się — zgodnie z zasadą
symetrii — o realizację procesów równowagi homeostatycznej. Tutaj realizuje
się sprzężenie zwrotne ujemne w pojęciu całości zbioru/gromadki. Lokalnie
ujawniają się mechanizmy, które metaforycznie opiszę terminem "tipping
point", są to stany przejściowej równowagi dynamicznej, jak w przypadku piłki
wyrzuconej w górę, która wylądowała na końcu pionowego kija trzymanego w tej pozycji nie przez żonglera lecz amatora. Gdzie spadnie piłka — decyduje
trudny lub niemożliwy przeważnie do zauważenia impuls np. lądujący komar
albo — ładniej — motyl. „Wyemergowany" krok rozwoju
sytuacji/konstelacji jest nieprzewidywalny i to jest jego główną cechą. Ten
mechanizm występuje równolegle z realizacją zasady symetrii, która to w rzeczy samej realizuje się w swej postaci elementarnej również wg zasady
"tipping point", tylko rezultat jest zdeterminowany i przewidywalny z powodu zidentyfikowanego silniejszego działania otaczającego pola
zakumulowanych pól siłowych elementów.
„Wyemergowany" krok jest warunkowanym działaniem pola sił mającego
swe źródło w „skorupie siłowej" wyższego rozmiaru, wyższej
skali, więc w swej sile leżącym poza skalą porównawczą z siłą pola własnej
„skorupy pola sił". „Wyemergowany" krok rozwoju sytuacji
realizuje sprzężenie zwrotne dodatnie, prowadzi to do wyłamania się elementu
spod rygoru „własnej" skorupy, mimowolnego podporządkowania się
temu „obcemu" polu sił i w rezultacie do skupienia się nowej
gromadki elementów wystarczającej aby stworzyć „własne więzienie"
tzn. nowy obiekt, nową jednostkę bytu. Według mojej interpretacji właśnie ten
mechanizm „emergowania" (ujawniania się) nieoczekiwanych kroków pod
wpływem pól siłowych będących poza skalą mierzalności dotyczącą
aktualnych obiektów, jest wyjaśnieniem mechanizmu powszechnego zjawiska występowania
rozkładu normalnego w przyrodzie (centralne twierdzenie graniczne).
Z pewnością czytający te słowa rozpoznają to zjawisko jako „atraktory"
porządkujące rzeczywistość w warunkach chaosu. Nie zatrzymuję się przy tym dłużej
ponieważ wychodząc od teorii systemów bardziej adekwatnie jest używać pojęć
takich jak układ, obiekt, dynamika, sprzężenie, pola sił. Istnieją takie
hipotezy kosmologiczne, które mówią, że nie było Big Bangu w obrębie całego
Uniwersum, ale występują lokalne zapaści i odrodzenia się. I że teraz być
może gdzieś powstaje nowy świat. Czy są jakieś inne przesłanki wspierające tę
hipotezę, poza tą „pierwszą literą"? Najpierw ogólne
uwarunkowania aby mógł zaistnieć moment ujawniania się/"emergowania":
„kwant czasu", czyli wystarczająco duże okno czasu, aby z uwagi na
inercję elementów pole sił zdążyło zrealizować najmniejszy krok,
„kwant swobody", w rozszerzaniu określonego stopnia swobody elementu,
no, i „kwant energii", najmniejsza ilość energii pola, konieczna aby
element mógł wyjść ze stanu równowagi dynamicznej. Według takiego
paradygmatu „kwanta" nie jest to wielkość stała ale jest zmienną
uwarunkowaną skalą wielkości elementów (obiektów) zaangażowanych w proces
„emergowania".
1 2 3 4 5 Dalej..
« (Published: 07-12-2007 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 5643 |
|