|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Philosophy »
Cioranowskie poszukiwania dróg wyjścia z dramatu ludzkiej egzystencji [3] Author of this text: Sławomir Piechaczek
Mimo
zgody co do podstawowych konstatacji filozofii Wschodu, takich jak nicość własnego
istnienia, iluzoryczność „ja", pustka jako podstawa ontologiczna, niszcząca
moc pragnienia, bolesna przemijalność wszystkiego oraz powszechność
cierpienia, droga, jaką głosił buddyzm, okazała się dla Ciorana z gruntu
niedostępna. Przede wszystkim rumuński myśliciel nie miał duchowych danych
potrzebnych do tego, by stać się buddystą. Podczas gdy dla człowieka Wschodu
uraza i zły humor to największe z grzechów, on był popędliwy i łatwo wpadał w gniew [ 24 ]. W konsekwencji nie
potrafił wyrzec się pragnień, wejść na ścieżkę rezygnacji i w ten sposób
zatryumfować nad własnym „ja". Choćby odkrył i przebadał wszystkie
prawdy i zaszedł nieważne jak daleko w obojętności, to, co wiązało się w nim z pierwiastkiem witalnym, hormonami i pożądaniem przyciągało go na powrót
do świata tak, iż jego życie wypełniała niekończąca się przemienność
kosmogonii i apokalipsy — każde nowe pożądanie stwarzało świat, zaś każda
nowa myśl unicestwiała go. [ 25 ]
Cioran nie ma wątpliwości,
iż człowiek jest istotą skonstruowaną w ten sposób, że wszechświat zawsze
będzie dla niego pretekstem do pulsowania krwi. Chociaż często żegnamy się z życiem i ze wszystkich sił pragniemy usunąć ślady naszej obecności na
ziemi, w momencie, w którym mamy popełnić decydujący krok, mówimy sobie, że
przecież kochamy to życie bardziej niż cokolwiek innego. Kiedy wszystko w nas
zdaje się upadać i kiedy nie starcza nam już oddechu, z naszej głębi dobywa
się głos łaknący istnienia i świata pozorów. Jesteśmy organicznie
niezdolni do odrzucenia przygody, wiążących się z nią wielkich afirmacji
oraz wielkich negacji, zaś przede wszystkim cierpienia, które jest gwarantem
pełniejszego, maksymalnego odczucia świata i bez którego życie nie miałoby
żadnego smaku. Buddyzm, negując realność tego cierpienia, a następnie
zalecając wyzwolenie się od niego, w rzeczywistości nakazuje zrezygnować z własnego
istnienia [ 26 ]. Dodatkowo, podczas gdy
dla buddystów świadomość była anonimowym orszakiem doznań oraz zlepkiem
przejściowych form, Cioran uznając „ego" za stały, centralny i niezmienny
element własnej osobowości, nie potrafił wyrzec się przywiązania do niego.
Chociaż „ja" wydawało mu się największym przekleństwem i brzemieniem, wątpił w możliwość zniszczenia go za pomocą medytacji, gdyż wiedział, że duma człowieka
Zachodu domaga się istnienia nawet w nicości [ 27 ],
zaś w tym kontekście droga wyzwolenia nie byłaby niczym innym, jak tylko drogą
do zatraty samego siebie, nieobecności i rozpłynięcia się w anonimowości
pustki.
Obsesja śmierci, samobójstwo i ekspresja jako sposoby
na zmniejszenie niedogodności istnienia
Ostatecznie
Cioran doszedł do wniosku, że skoro poza tym światem nie ma żadnego innego i skoro wraz z wyzwoleniem kończy się sam człowiek, iluzja własnego istnienia
powinna stać się dla nas najwyższym sensem, natomiast świat pozorów
jedynym, który zasługuje na nasze zainteresowanie. Złudzenie bycia tutaj, na
ziemi, wydaje się autorowi Zarysu rozkładu o wiele bardziej atrakcyjne od spokoju niebycia
nigdzie czy też bycia w różnego rodzaju niebach. W Brewiarzu zwyciężonych pisze:
I ja, który dotąd byłem mordercą własnych iluzji,
apostołem nicości, zamieniałem się nagle w miłośnika błąkania się po
tym świecie, w sługę swych własnych błędów. [ 28 ]
W
miejsce wyzwolenia, które z reguły ma charakter li tylko chwilowy i po którym
znów wracamy do świata pozorów, Cioran, nie mogąc osiągnąć całkowitej
wolności od strachu przed śmiercią, ucieka się do rozwiązań mających na
celu uczynienie życia bardziej znośnym. Jego zdaniem, chociaż nasza
substancja nieustannie topnieje, wszystkie wysiłki powinny zmierzać do tego,
by z owego topnienia uczynić środek pobudzający — należy zapanować nad
strachem i wykorzystać każdą możliwość niebycia oraz każdą część własnej
nierzeczywistości. Chcąc zwalczyć w sobie obsesję śmierci nie możemy
stosować uników, lecz musimy doświadczyć jej aż do końca przyjmując
wszystkie niesione przez nią udręki i rozkosze. Poddając się jej aż do
przesytu, a więc nieprzerwanie kosztując własnych unicestwień oraz delektując
się wizjami własnej agonii, spowodujemy, iż przestanie ona budzić grozę i całkowicie się w nas wyczerpie. Dzięki temu, kiedy nadejdzie ostatnia chwila
nie będziemy krążyć bezradnie wobec nieznanego, lecz zsuniemy się w to, co
całe życie towarzyszyło nam na każdym kroku, tak jakbyśmy zsuwali się w samych siebie. Kiedy pożądamy śmierci, jesteśmy w stanie spojrzeć na nią z góry, gaśniemy, równocześnie gasząc ją w sobie, i chociaż jest wieczna i nieśmiertelna, może się w nas postarzeć i nie wzbudzać już takich emocji.
Kto zdążył się nią znudzić, przetrzymać ją i wygasić, oddzielony od
niej już się nie smuci i staje się wyższy od wszystkiego, jednocześnie
wszystkim wcale nie gardząc. Jak podkreśla Cioran, symbioza ze śmiercią uczy
nas wszystkiego, odsłania przed nami nieważność czasu i nieskończoną wartość
każdej chwili, a co więcej, od pewnego momentu okazuje się być miarą
wszystkich naszych chwil [ 29 ], Z jednej strony odsłania się przed nami istnienie przepełnione oddaleniem i zobojętnieniem, zaś z drugiej wstępujemy na drogę „oczyszczonego umiłowania
życia", gdzie na każdym kroku ogarnia nas zdumienie. Pewniejsi siebie w upadku, bardziej przystępni po doznaniu porażki, dzięki oddaniu obsesji śmierci
stajemy się istotowo inni i koniec końców zachowujemy uśmiech rozczarowania
będący swoisty połączeniem klęski ze zwycięstwem. [ 30 ]
Innym
sposobem uczynienia życia bardziej znośnym jest według Ciorana nie tyle
samobójstwo, co sama myśl o możliwości popełnienia go, która
przynosi nam z niczym nieporównywalną ulgę. Podczas gdy starożytni
wypracowali sobie kulturę samobójstwa i zabijali się zazwyczaj w najdoskonalszym momencie swego rozwoju, tak, iż ich własna śmierć była zwieńczeniem
życia, dziś nikt nie umiera jak należy, lecz wszyscy kończą przypadkiem. W przeciwieństwie do mężnych Greków i Rzymian, współczesnych samobójców można
nazwać nieszczęśnikami, którzy kończą ze sobą nie ze względu na wnioski
wyciągnięte z absurdalności własnego istnienia, ale ze względu na
wydarzenia zewnętrzne — coś ich zawiodło, popadają w tragedię i nie mogą
już dłużej żyć. Cioran, wzorem starożytnych, postrzegał samobójstwo jako
hołd dla siły i heroizmu, jednak ponieważ śmierć napawała go takim samym
wstrętem jak życie, ograniczał się wyłącznie do, wbrew pozorom, życiodajnej
myśli o skończeniu ze sobą. Jego zdaniem, mimo iż świat ma nad nami wielką
władzę i z czasem pozbawi nas wszystkiego, często zapominamy o tym, że sami
dysponujemy możliwością swobodnego rozporządzania sobą, z którego to
przywileju prawie nikt nie korzysta. Podczas gdy moment naturalnej śmierci jest
nam narzucany przez naturę, która czyni nas w ten sposób swymi niewolnikami,
samobójstwo możemy popełnić w dowolnie wybranej przez siebie chwili. Będąc
najwyższym wyrazem ludzkiej wolności oraz afirmacją tejże wolności, pozwala
zachować godność w sytuacji, w której się znajdujemy. [ 31 ] Dzięki świadomości tego, iż sami możemy decydować o tym, kiedy nastąpi
koniec, czujemy, że jesteśmy panami własnego życia i potrafimy znosić
kolejne dni — samobójstwo staje się policzkiem zadanym całej naturze oraz
Demiurgowi, zaś my stajemy się silniejsi i bardziej niezależni [ 32 ]. W wywiadzie z L. Gilletem Cioran mówi:
"W samobójstwie piękne jest to, że jest ono decyzją. W gruncie rzeczy bardzo nam pochlebia fakt, że możemy sami się wyeliminować.
Samobójstwo jest samo w sobie czymś niezwykłym. Rilke mówi o śmierci, którą w sobie nosimy, ale tak samo nosimy w sobie samobójstwo. Myśl o samobójstwie
pomaga żyć. Taka jest moja teoria. Przepraszam, że cytuję sam siebie, ale sądzę,
że musze to zrobić. Otóż powiedziałem, że gdyby nie myśl o samobójstwie,
dawno bym się zabił. Co miałem na myśli? To, że życie da się znosić
jedynie dzięki świadomości, że możemy je porzucić, kiedykolwiek zechcemy.
Jest ono na naszej łasce. Ta myśl
nie tylko nie odbiera ochoty do życia ani nie wtrąca w przygnębienie, lecz
przeciwnie — przyprawia o upojenie. W gruncie rzeczy jesteśmy wrzuceni w ten świat i nie bardzo wiemy dlaczego. Nie ma żadnego powodu, byśmy tu byli. Ale myśl,
że możemy zatryumfować nad życiem, że
trzymamy w rękach nasze życie i możemy opuścić ten spektakl, kiedy nam
się spodoba — ta myśl wprawia nas w uniesienie." [ 33 ]
Chcąc
zmniejszyć niedogodności istnienia Cioran ucieka się również do twórczości.
Ponieważ ekspresja jest najskuteczniejszym środkiem, jaki człowiek ma, aby się
rozładować, pisanie pomagało Cioranowi przemycać się z roku na rok, zaś
wszystkie jego aforyzmy spełniały rolę pigułek, które sam sobie aplikował i po których czuł się znacznie lepiej. Postawienie w stan oskarżenia własnego
losu było dla rumuńskiego myśliciela nie tylko jedyną szansą na to, by się
do tego losu przyzwyczaić, ale również pozwalało uwolnić się od
najbardziej uciążliwych obsesji. Podobnie jak na kartce piszemy, że ktoś
jest „taki a taki", gdyż go nienawidzimy i momentalnie wszystkie negatywne
uczucia znikają, tak Cioran zrobił w stosunku do samego siebie i świata, i w
ten sposób lepiej znosił siebie i świat. Publikując książkę, która była
częścią jego życia sprawiał, że ta część uzewnętrzniała się, co następnie
pomagało mu wyjść obronną ręką z wielu kryzysów i załamań. Ekspresja,
zubażając go i pozbawiając substancji, stawała się równocześnie formą
autoterapii — uwalniała od ciężaru własnego ja. W wywiadzie z J. F.
Duvalem autor O niedogodności narodzin
stwierdza:
1 2 3 4 Dalej..
Footnotes: [ 24 ] Zdając sobie sprawę z własnych
ułomności Cioran przyznaje: „Najbliższy byłby
mi chyba Budda. On zrozumiał prawdziwy problem. Mam jednak zbyt gwałtowny
temperament, żeby porać się z nim na jego sposób. We mnie zawsze będzie
istniał konflikt między tym, co wiem, i tym, co czuję" (E. M. Cioran, Rozmowy z Cioranem..., s. 11). [ 25 ] W Zarysie rozkładu Cioranpisze: „Jestem jak mędrzec, który dał się ponieść wściekłości — obojętny na świat, a jednocześnie wzburzony przeciwko niemu; obalam
moje złudzenia, po to tylko, by je znowuż rozbudzać" (E. M. Cioran, Zarys
rozkładu..., s. 250). [ 26 ] Cioran jest przekonany o tym, że "istniejemy na tyle tylko, na ile cierpimy. Dusza rozkwita i obumiera w miarę, jak doświadcza mniej lub więcej tego, co nie
do zniesienia" (E. M. Cioran, Zarys
rozkładu..., s. 41). [ 27 ] W Brewiarzu
zwyciężonych Cioran pisze: "Nie znoszę absolutu, z wyjątkiem tego
jednego przypadku: mnie samego"
(E. M. Cioran, Brewiarz zwyciężonych...,
s. 24). [ 28 ] E. M. Cioran, Brewiarz zwyciężonych...s.
77. [ 29 ] Por. E. M. Cioran, Księga złudzeń...,
s. 202. [ 31 ] Por. I. Kania, Ścieżki nocy,
Kraków 2001, s. 212. [ 32 ] W Upadku w czas Cioran pisze:
„Poddawać się śmierci jest znakiem słabości; unicestwić się samemu — znakiem siły" (E. M. Cioran, Upadek w czas..., s. 93). [ 33 ] E. M. Cioran, Rozmowy z Cioranem...,
s. 79-80. « (Published: 01-05-2008 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 5859 |
|