The RationalistSkip to content


We have registered
204.317.461 visits
There are 7364 articles   written by 1065 authors. They could occupy 29017 A4 pages

Search in sites:

Advanced search..

The latest sites..
Digests archive....

 How do you like that?
This rocks!
Well done
I don't mind
This sucks
  

Casted 2992 votes.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
 Society »

Religia zinstytucjonalizowana jako polityczna siła antyintelektualna [1]
Author of this text:

Daniel Olbrychski nazywał Paryż we: „Wspominkach o Włodzimierzu Wysockim", "naprawdę wolnym miastem wolnych ludzi [ 1 ]. Jest ono wolnym, m.in. dlatego, że powszechnie przyjmuje się tak, iż swoje przekonania religijne, jako nienadające się do rzeczowej dyskusji (niemożność poparcia twierdzeń dowodami), należy zostawić w swoim domu, tak by wejść w przestrzeń prywatną bez wywoływania niepotrzebnych konfliktów i cieszyć się po prostu możliwościami jakie to miasto daje, bez narzucania innym swojego zdania. Wprawdzie George Orwell powiedział, że „wolność oznacza możliwość mówienie ludziom tego czego nie chcą słyszeć [ 2 ] , ale wielu ludzi myli to ze zmuszaniem innych do myślenia tak jak oni (co przecież i tak skazane jest na porażkę), tak samo jak wielu myli (często niestety świadomie) wymóg minimum liberalizmu w stosunkach międzyludzkich (zdroworozsądkowa, pacyfistyczna tolerancja podstawowa), z propagowaniem liberalnego stylu myślenia („tolerancja pozytywna", rozwijanie tolerancji jako moralnej wartości nadrzędnej). Dziś paryska wolność wcale nie jest taka oczywista; paryscy liberałowie są obecnie zaniepokojeni atakami katolików-lefebrystów na teatry, manipulowaniem przy konstytucyjnej świeckości państwa i ekspansją agresywnego islamu.

„...Nawet w laickich społeczeństwach Europy są podskórne pokłady społeczne zdolne w sprzyjających warunkach reaktywować nowe średniowiecze. Eskalacja kryzysu ekonomicznego i niepewności społecznej może stać się doskonałą pożywką dla ekspansji fundamentalizmu religijnego niosącego nowe niepokoje społeczne [ 3 ].

Tym, którzy myślą, że wojny religijne się skończyły warto przypomnieć nie tylko amerykańskie i brytyjskie szkolne spory ewolucjonistów z kreacjonistami, ale też np., że niemiecki (anglojęzyczny) film o Lutrze z 2003 roku nie został pokazany w katolickiej (a właściwie uporczywie nazywanej katolicką) Polsce [ 4 ]. Kościoły nadal walczą ze sobą nawzajem, także na polu nauki (np. protestanci wyolbrzymiają zbrodnie katolickie na protestantach, a katolicy - odwrotnie), ale także z ludźmi znajdującymi się poza ich ofertą religijną. Rozjuszone spadkiem liczby wiernych, organizacje religijne (a z nimi świeccy publicyści religijni jak Tomasz Terlikowski czy Pat Robertson) nieustannie oskarżają ateistów i sceptyków o całe zło tego świata, czego dobrym przykładem są kwestie spadku urodzeń dzieci i wzrostu przestępczości, wykazując pogardę dla prawdy, którą każdy może łatwo sprawdzić; w „katolickich" Polsce i Hiszpanii rodzi się mniej dzieci, niż wśród rdzennych Francuzów - obywateli „laickiej" Republiki Francuskiej. Przestępczość w religijnych (90% wierzących) USA jest znacznie wyższa (2 mln więźniów, połowa wszystkich więźniów na świecie), niż w bardziej zlaicyzowanych krajach Europy Zachodniej, zaś obecny chwilowy wzrost przestępczości np. w Szwecji, gdzie dotąd był praktycznie zerowy, nastąpił w związku z imigracją wierzących muzułmanów. Kościoły cenią wyżej propagandę niż prawdę.

Człowiek dzisiejszego Zachodu zazwyczaj chce też by państwo nie wtrącało się zanadto w jego życie, tak by jego decyzje odnośnie własnego życia były szanowane. Nie łudzi się, że wszyscy zaczną myśleć tak jak on, więc nie chce narzucać innym swojego zdania (pluralizm), a nawet jeśli — to nie za wszelką cenę. Wie, że istnieje więcej niż jeden przepis na dobre i godne życie. Jest też przyzwyczajony do otwartego wyrażania swoich opinii, przy czym ideę, którą uważa za głupią czy szkodliwą, po prostu wyśmieje, bez sięgania po nóż. Człowiek dzisiejszego Zachodu jest raczej sceptykiem niż entuzjastą i oczekuje, że ład polityczny wokół niego będzie akceptował jego wątpliwości. Jeszcze 300, a nawet 200 lat temu to wszystko, czego oczekuje dzisiejszy człowiek o liberalnej mentalności, nie było wcale oczywiste, a wręcz przeciwnie. Takie oczekiwania wielu ludziom z przeszłości pachniałyby utopią, niemoralnością lub szaleństwem, choć w przeszłości było wielu innowierców, sceptyków i ateistów ukrywających swoje przekonania dla własnego bezpieczeństwa. W XVII i XVIII wieku rozproszone grupy intelektualistów dopiero z wielkim trudem przygotowywały grunt pod nowoczesne społeczeństwa, często musząc korzyć się przed wszelkiej maści wrogami swobody intelektualnej.

Dzisiejsza moralność Zachodu jest przede wszystkim moralnością liberalną, czyli pochodzącą od głównego pnia myśli oświeceniowej (Locke, Voltaire, Hume, Kant), a po części także z jego demokratyzującego skrzydła (Spinoza, Paine), choć ta moralność jest stale atakowana przez konserwatywnych religiantów, anarchistów, postmodernistów, relatywistów i socjalistów. Oświecenie, choć często pisze się inaczej, nawiązuje do chrześcijaństwa, zwłaszcza w wersji protestanckiej i nonkonformistycznej.

Urok liberalizmu jako idei moralnej pięknie opisał Ortega y Gasset nazywając liberalizm odruchem wspaniałomyślności większości, która nadała prawa mniejszości i uwzględniła jej potrzeby. Rdzeniem ideologii liberalnej jest nacisk na to co indywidualne, na dobrowolność, na samodzielność i samorealizację jednostki, na ułatwienie jej działania w świecie, na jej życie wewnętrzne, sumienie i osobiste przekonania. Dlatego liberalizm zawsze zwrócony jest przeciwko totalitaryzmowi, naciskom społeczności na jednostkę, nadmiernej ingerencji w jej życie ze strony rządu, rodziny, sąsiadów, kapłanów, i przeciw siłowemu wyrównywaniu społeczeństwa, różnorodność jest bowiem córką wolności. Wartość liberalizmu polega na braku dogmatów (nie jest takowym np. wolny rynek [ 5 ], wbrew powszechnemu przekonaniu).

Swoboda intelektualna implikuje postęp naukowy, a ten z kolei rozpraszając tajemnice świata wokół nas, powoduje, że człowiek cierpi na coraz mniejszą ilość chorób i lęków i staje się odważniejszy, broniąc swojej prywatności i własnych poglądów, zgodnie z zasadą gradacji potrzeb. O takich ludziach mówimy dziś, że osiągnęli „pełnię człowieczeństwa". Człowiek np. średniowieczny, mający w perspektywie 30-40 lat życia, a więc mający niewielkie szanse na osiągnięcie psychicznej dojrzałości i cieszenia się nią, żyjący dodatkowo w nieprzyjaznym środowisku pełnym nieuleczalnych chorób (np. grypy) nie ma siły na chronienie swojej indywidualności, ani na samodzielne, racjonalne zmaganie się z naturą, nic więc dziwnego, że idee liberalne narodziły się w Holandii i Anglii — najbogatszych krajach XVII-wiecznego świata. To samo dotyczy odwagi przyznania się do swych wątpliwości wobec kwestii nadprzyrodzonych. W świecie nieprzyjaznym, pełnym zagrożeń lepiej starać się o przywiązanie do jakiegokolwiek Hobbesowskiego stada, niż wychylać z własnymi jednostkowymi przekonaniami, lepiej udawać, że akceptuje się w pełni credo grupy, niż starać się przekonywać do czegoś. Niepewność jest w sposób oczywisty wrogiem szczerości.

Dopóki mówimy o osobistych przekonaniach jednostki, nawet to co transcendentne odnosi się do pracy umysłu i nie budzi sprzeciwu, ale co się dzieje jeśli świat duchowy przybiera swoją namacalną postać religii zinstytucjonalizowanej, która z zasady musi zabiegać o klientów, zwanych wiernymi, by przetrwać? Czy można pogodzić wiarę jednostkową z niezmiennym dogmatem wybitym w marmurze? Czy można pogodzić myślenie z utwierdzaniem się w wierze? Czy filozofia religii zinstytucjonalizowanej może być czymś więcej niż tylko propagandą? Główny zarzut do religii polega na tym, że dzieli ludzi w zależności od ich wiary lub niewiary w jakąś konkretną mitologię, podczas gdy świeckość ludzi łączy. Przykrą właściwością religii jest to, że często wiąże się ona z totalitaryzmem, a przynajmniej, że każdy totalitaryzm polityczny ma w sobie coś religijnego. Religia ma tendencję do wnikania we wszystkie dziedziny życia.

Świat antyczny, tak opłakiwany przez Pope’a, Nietzschego i innych, jest tą częścią tradycji Europy, co do wagi której nikt nie ma wątpliwości. Zupełnie inaczej jest w kwestii średniowiecza inspirującego chrześcijańskich konserwatystów i humanistycznego oświecenia, do którego odwołują się liberałowie, to co dla pierwszych jest tradycją, dla drugich będzie jedynie „wiekami ciemności" lub „ślepym torem" [ 6 ].

Świat antyczny to rzymskie masy, które wierzyły w rozmaite duchy: lemury (dusze dobrych osób: lary, i złych — larwy), i dziwacznych spersonifikowanych bogów. Ta wizja świata antycznego zapewne nie wzbudza specjalnego zachwytu ani chrześcijańskich konserwatystów, choć mowa tu o duszy, ani tym bardziej sekularystów i liberałów, choć ci pierwsi mogą pocieszyć się zawsze, że Cesarstwo Rzymskie przyjęło w końcu chrześcijaństwo jako religię państwową, ci drudzy zaś zawsze mogą nawiązać do czasów sprzed tego wydarzenia, czasów niepokornej filozofii. Zdarzali się niepokorni Rzymianie tacy jak Marcus Tulius Cicero, odrzucający de facto wiarę w bogów, a nawet oszuści, tacy jak Cezar, którzy wykorzystywał łatwowierność mas, by osiągnąć swe polityczne cele (Gaius Julius był przez jakiś czas pontifex Maximus, czyli rzymskim antycznym odpowiednikiem papieża), z drugiej jednak strony Rzymianie byli głęboko przesądni i gotowi nawet zabić w obronie tych przesądów, choć mnogość bóstw pozwalała wybrać jedno z nich na swojego opiekuna równoważącego wpływ bóstwa nieprzychylnego, a to wymagało już nieco intelektualnej energii i mogło sprzyjać filozofii.

Według Christophera Hitchensa świat antyczny umarł ustępując miejsce epoce religijnego fanatyzmu w momencie, gdy hellenistyczny judaizm filozofujący ustąpił dogmatycznemu. Wkrótce potem pojawiło się chrześcijaństwo, którego liderzy pozamykali szkoły filozoficzne, wychodząc z „logicznego założenia, że skoro oni odkryli już jedyną prawdę, dalsze dociekania w celu jej odkrycia są niepotrzebne, a do tego potencjalnie niebezpieczne dla duchowieństwa. Potem zaś pojawiła się na Bliskim Wschodzie jeszcze bardziej arogancka religia…"


1 2 3 4 5 6 Dalej..
 See comments (19)..   


 Footnotes:
[ 2 ] If liberty means anything at all it means the right to tell people what they do not want to hear, vide: The Freedom of the Press, Times Literary Supplement", 15 IX 1972. Animal Farm
[ 5 ] Ten jeden element programu liberalnego dogmatyzują zazwyczaj wolnorynkowi konserwatywni bigoci, lub anty-demokraci zwani konserwatywnymi liberałami.
[ 6 ] Por. np. dzieło konserwatywnego autora: Erika Kuehnelt-Leddina: Ślepy tor Ideologia i polityka lewicy 1789-1984, Wydawnictwo Wektory Kąty Wrocławskie 2007.

«    (Published: 07-03-2012 Last change: 08-03-2012)

 Send text to e-mail address..   
Print-out version..    PDF    MS Word

Piotr Napierała
Urodzony w 1982r. w Poznaniu - historyk; zajmuje się myślą polityczną oświecenia i jego przeciwników i dyplomacją Francji i Anglii XVIII wieku, a także kwestiami związanymi z ustrojem państw (Niemcy, Szwecja, W. Brytania, Francja) w tej epoce.
 Private site

 Number of texts in service: 74  Show other texts of this author
 Newest author's article: Bernard-Henri Lévy American Vertigo
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.
page 7828 
   Want more? Sign up for free!
[ Cooperation ] [ Advertise ] [ Map of the site ] [ F.A.Q. ] [ Store ] [ Sign up ] [ Contact ]
The Rationalist © Copyright 2000-2018 (English section of Polish Racjonalista.pl)
The Polish Association of Rationalists (PSR)