The RationalistSkip to content


We have registered
204.319.320 visits
There are 7364 articles   written by 1065 authors. They could occupy 29017 A4 pages

Search in sites:

Advanced search..

The latest sites..
Digests archive....

 How do you like that?
This rocks!
Well done
I don't mind
This sucks
  

Casted 2992 votes.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
 Culture »

CHINESE PIE czyli Chiny a Zachód [4]
Author of this text:

Niemcy starali się dorównać Brytyjczykom w ekspansji ekonomicznej na terenie Chin. M.in. w roku 1890 powstał Deutsch-Asiatische Bank. Do 1896 roku Niemcy były najbardziej zaangażowanym w handel z Chinami po Wielkiej Brytanii państwem Europy.

W XIX wieku wielu Chińczyków emigrowało za chlebem do Ameryki i Australii. Pomagali m.in. budować transkontynentalne linie kolejowa w obu wielkich krajach Ameryki Północnej. Chińczycy rzadko asymilowali (tym, co chcieli, rodacy mówili czasem : „spójrz w lustro", co miało oznaczać, że sama rasa definiuje ich chińskość, z pewnością rasa była większym problemem, by stać się Amerykaninem niż w dzisiejszych multikulturalnych USA) i raczej tworzyli tzw. Chinatowns. Powstały takie w Londynie, Melbourne, Nowym Jorku itd.

W XIX wieku i w początkach XX wieku nie ustawały europejskie i amerykańskie wysiłki ewangelizowania Chińczyków, co mocno krytykowali racjonaliści i liberałowie m.in. Mark Twain, który marzył o pojechaniu do Chin, ale w końcu odwiedził tylko Indie [ 25 ]. Gen. Ulysses był w Szanghaju w roku 1879 podczas swej dwuletniej podróży dookoła świata. Pisał m.in., że Chiny mają wielką potrzebę by rozwinąć nowe technologie oparte na zachodnich wynalazkach [ 26 ].

W latach dwudziestych i trzydziestych Chińczycy mieli ogromne kompleksy wobec Zachodu, ten zaś Chińczykami niemal gardził. Doskonale jest to oddane w jednym, zapewne najlepszym i najbardziej kultowym, odcinku belgijskiego komiksu o przygodach reportera Tintina — „Błękitny lotos", opowiadający bardzo dokładnie, jak na komiksowe standardy, o życiu w Chinach w okresie, kiedy były one narażone na coraz częstsze przymusowe koncesje na rzecz Japonii i państw europejskich. Japończycy są tam przedstawieni bardzo negatywnie, zresztą ludzie Zachodu też nie najlepiej, co ciekawe pisząc wcześniej „Tintina w Kongo", Herge raczej ośmieszał Afrykańczyków, co stanowi dowód, że wielu Europejczyków jednak Chińczykom współczuło i ceniło ich kulturę. Jest tam scena, kiedy rikszarz wpada na zaczytanego w swej gazecie amerykańskiego nafciarza nazwiskiem Gibbons, który nie rozumie słów ostrzeżenia. Uderzony ramieniem Chińczyka wścieka się i bije go laską, krzycząc: „Ty mały brudny chińczyku, jak śmiesz wpadać na białego!?". Tintin broni rikszarza i łamie laskę gwałtownika, ten reaguje tragikomicznie, krzycząc: "Jak śmiesz przeszkadzać mi tłuc nieużytecznego tubylca? Po czym odchodzi w pośpiechu i skarży się na Tintina w zachodnim klubie, gdzie wyraża obawy, że nie zapanują nad miejscową tłuszczą chińską, jeśli europejskie dzieciaki biorą ją w obronę...

Gdy w czasie II wojny światowej Japończycy dokonali masakry chińczyków w Nankinie, protestował nawet rząd hitlerowski. Mimo iż Zachód w podczas II wojny domowej chińskiej wojny domowej popierał Czank-Kaj-Czeka i nacjonalistów, Chiny jako już państwo maoistyczne szybko poróżniło się z ZSRR i zaczęło prowadzić własna politykę. Rewolucja kulturalna w Chinach wystąpiło przeciw zgniłej kulturze Zachodu (scena w jednej z odsłon filmu: „Purpurowe Skrzypce" pokazuje jak nauczyciel muzyki próbuje w tym okresie bronić np. Beethovena, zgadzając się, że większość muzyki Zachodu jest zgniła, ale on gra tylko utwory muzyków rewolucyjnych, jak Beethoven właśnie. Niestety nikogo nie przekonał i odebrano mu tytułowe skrzypce (by nie było tak smutno, komunistka, będąca skrytą melomanką zwróciła mu je potem w tajemnicy). Dziś w Szanghaju stoi pomnik Bacha.

W chińskich filmach okres maoistyczny przedstawia się zazwyczaj jako krok naprzód wobec wcześniejszych malowniczych tradycjonalnych Chin, gdzie „wszyscy" uprawiali hazard, zażywali opium i wysługiwali się Zachodowi.

Bardzo zabawną piosenkę o chińczykach ułożyli komicy z Grupy Monty Pythona, a właściwie jedne z nich Eric Idle, który również ją wykonał:

 

„Lubię Chińczyków" [tłum. P.N]

Świat wydaje się dziś szalony,
Z bombami nuklearnymi do wysadzenie nas w powietrze, Idioci siedzą na spuście.
Jest to smutne i bezsensowne, dlatego...
Lubię Chińczyków.
Lubię Chińczyków.
Sięgają ci tylko do kolan,
Ale są zawsze przyjacielscy, i chętni, by ci pomóc.

Lubię Chińczyków.
Lubię Chińczyków.

Jest ich 900 milionów na świecie dziś,

Wiec lepiej ich polubić, dlatego też mówię:

Lubię Chińczyków.
Lubię Chińczyków.
Przybywają do nas zza dalekiego morza,

Ale są słodcy i lubią się przytulać, i ci pomagać..

Lubię chińskie jedzenie.
Kelnerzy nigdy nie są niegrzeczni.
Pomyśl o tych wielu rzeczach, jakie zrobili by zrobić wrażenie,

Maoizm, taoizm, I Ching i szachy.

Lubię Chińczyków,

Lubię Chińczyków,

Lubie ich małe drzewka,

Ich Zen, their ping-pong, ich yin, i yang-is.

Lubię chińską myśl,

Mądrość jakiej uczył Konfucjusz ,

Jeśli Darwin miał w czymś rację,

Chińczycy przetrwają nas wszystkich, to pewne.

Lubię Chińczyków.
Lubię Chińczyków.
Sięgają ci tylko do kolan,
Ale są mądrzy i dowcipni, i chętni, by ci pomóc.

Wo ai zhongguo ren. (Lubię chińczyków)Wo ai zhongguo ren. Wo ai zhongguo ren. (I like Chinese.)
Ni hao ma; ni hao ma; ni hao ma; zaijien! (Jak sięmasz, jak się masz, jak się masz, do widzenia!)
[ 27 ].

Chińczyków faktycznie jest tyle milionów (obecnie 1,4 mld), dlatego lepiej ich lubić. Chińczycy faktycznie są grzeczni do końca, zgodnie z zasadami konfucjańskimi, dlatego niejeden Europejczyk wolałby mieć ich w Europie, niż fanatycznych muzułmanów.

W Londynie czy Paryżu Chińczycy tworzą raczej „uśpione mniejszości", które nie afiszują się swą odmiennością, choć oczywiście są odmienni i bywają wielkimi tradycjonalistami. Są też gotowi wykonywać polecenie i nie uważają słuchania poleceń za ujmę jak ludzie Zachodu. Inny zabawny żart Grupy Monty Pythona o Chińczykach, to skecz z brytyjską placówką dyplomatyczną w Smoleńsku, gdzie wszyscy urzędnicy wyglądają jak mandaryni i — jak to Chińczycy — mają problemy z wymówieniem "r", więc mówią np.: we blitish heel in Smolensk like to play clicket. Szef placówki (ucharakteryzowany Graham Chapman) kłaniając się rozpytuje głupkowatego cyklistę brytyjskiego (Michael Palin), o to jak się mają sprawy w Kencie, Essex i ...Kentucky.

Obecnie Chiny są tematem raczej poważnym, niż przyczynkiem do zakładania zajęczych zębów i słomkowego kapelusza na bal maskowy, jak to jeszcze było jak byłem dzieciakiem. Chiny się przebudziły (Napoleon mówił o nich jako o śpiącym olbrzymie) znów zaczęły grać ważną rolę w świecie, proporcjonalną do ich potencjału terytorialnego i ludnościowego. Jest to raczej powrót, niż pojawienie się nowej jakości [ 28 ]. Najbardziej Chin obawiają się obecnie Amerykanie, którzy boją się stracić swą dominująca pozycję głównej gospodarki, modelu kulturowego i żandarma świata. Niektórzy jak Fareed Zakaria uważają, że to już się stało [ 29 ]. Inni jak neokonserwatystci Robert Kagan czy Paul Wolfowitz tylko ostrzegają przed hegemonią Chin. Samuel Huntington napisał swą książkę; Zderzenie cywilizacji, której głównym przesłaniem wydaje się być teza, że Zachód powinien zrozumieć, że po raz pierwszy w ciągu kilkuset lat wśród mocarstw światowych są państwa niezachodnie, a wiec kultura zachodu nie może już głosić swej uniwersalności, lecz dostosować się do wielobiegunowości cywilizacyjnej, zwłaszcza w kontekście obudzenia się Chin i islamskiego boomu demograficznego [ 30 ]. Słusznie Huntington prezentuje dwie wizje Zachodu, który totalnie dominuje na świecie i Zachodu upadającego. Podaje rozmaite wskaźniki mocarstwowości (np. w 1750 roku Chiny wytwarzały ok. 1/3 światowej produkcji, Indie - ¼ a Zachód niespełna 1/5 świtowej produkcji. W 1830 Zachód już nieznacznie wyprzedzał Chiny — vide str. 129, industrializacja Zachodu postępowała równocześnie z deindustrializacją Indii o czym pisał m.in. N. Chomsky). Pisze Huntington, że w 1919 roku trzech ludzi Zachodu rządziło wspólnie całym światem [ 31 ], co potem już było niemożliwe. Widać pewien podziw Huntingtona dla chińskiego przebudzenia.

Co chwilę u Huntingtona natykamy się na „azjatycki optymizm" pochodzący z odrzucenia „dekadenckiego Zachodu", co ma dowodzić i istotnie dowodzi, że Azja nie jest już zapatrzona na Zachód [ 32 ], ale tekst pisany jest w taki sposób, jakby Huntington się z tą opinią zgadzał, co jest raczej absurdem. Nigdzie Huntington nie precyzuje na czym owa dekadencja Zachodu ma polegać i czym ona się mogłaby różnić od dekadencji Rosji (alkoholizm), elit Chin (szalone zakrapiane przyjęcia) itd. Ale można się domyślać, że chodzi o odejście od mitów religijnych i masowego płodzenia dzieci. Bardzo ciekawe są rozważania na temat europejskiej równowagi sił jako podstawy Zachodniej praktyki dyplomatycznej, skonfrontowanej z azjatyckim „równaniem do silniejszego", mimo to ma autor nadzieję, że w razie czego Japonia poprze jednak Stany przeciw ewentualnej hegemonii Chin [ 33 ], w kontaktach z Rosją, Huntington proponuje uznać jej status jako kraju-matki prawosławia i gwaranta spokoju w Azji Centralnej (s 417) bez dociekań dotyczących przestrzegania praw człowieka przez moskiewskich decydentów. Amerykanie boją się chińskiego specyficznego nacjonalizmu (m.in. Kuehnelt-Leddin twierdził, że Chińczycy w zasadzie zawsze byli nacjonalistami i nie zaliczyli jak Europa przed XIX wiekiem etapu uniwersalizmu typu religijnego czy świeckiego) [ 34 ] chińskiej doktryny „Imperium zewnętrznego" i, każącej Pekinowi uważać takie kraje jak Wietnam jako część Chin.

A co o Zachodzie i swoich relacjach z nim sądzą sami Chińczycy? Są zazwyczaj dumni ze swych osiągnięć i chwalą to, że na osiedlach widać tylko starych ludzi odpoczywających na ławkach, bo wszyscy inni są w pracy. Na Youtube karierę zrobił filmik, gdzie właśnie w ten ton uderza chiński biznesmen czy też radny, który nazywa Europejczyków w tym Francuzów, nierobami [ 35 ]. Mark Leonard chciał przełamać modę na mówienie o Chinach bez Chińczyków i oparł swą książkę na przemyśleniach chińskich przedstawicieli elity, z którymi miał okazję rozmawiać [ 36 ]. Ten brytyjski analityk fascynuje się chińską koncepcją „pokojowego wzrostu" i chińskim regulowanym państwowo kapitalizmem. Pisze, że maoizm w sensie dbałości o sprawiedliwość, konfucjanizm i wolnorynkowość wcale się w Chinach nie wykluczają. Zauważa, że Chiny panicznie boją się przestraszyć Zachód, Japonię i Indie swą coraz silniejszą pozycją, popiera ONZ i inne przedsięwzięcia dyplomatyczne, pomagając jednak czasem dyktatorom, których Zachód chciałby zgnieść. Ludzi Zachodu niepokoi chiński brak demokracji i nacjonalizm. Dziwią się oni temu, jak można połączyć maoizm Patrii komunistycznej Chin z kapitalizmem (Leonard porównuje to do świętopietrza pobieranego przez zwolenników Lutra) [ 37 ]. Fascynują Europejczyków podobne paradoksy, oraz chińskie eksperymenty ze strefami ekonomicznymi. Zachód nagle odkrył, że Chiny nie przestały być potęgą, że co druga para butów na świecie jest made in China, choć często powinny się nazywać: made by Americans/Europeans in China, jako, że zachodnie inwestycje to ok. 40 % tego co Chiny wytwarzają [ 38 ] i że co roku w delcie Rzeki Perłowej powstaje miasto wielkości Londynu [ 39 ]. Pieter de Haan, przedstawiciel holenderskiego Philipsa zauważa, że coraz więcej mieszkań chińskich jest oświetlonych ich świetnym produktem [ 40 ].


1 2 3 4 5 Dalej..


 Footnotes:
[ 25 ] J.N.Wasserstrom, Chiński nowy wspaniały świat i inne opowieści czasów globalizacji, Universitas Kraków 2010, s. 43.
[ 26 ] Ibidem, s. 55-58.
[ 28 ] R. Meredith, Chiny i Indie. Supermocarstwa XXI wieku, Nadir Warszawa 2009,s. 9.
[ 29 ] F. Zakaria, Koniec Hegemonii Ameryki.
[ 30 ] S. Huntington, Zderzenie cywilizacji, s. 16.
[ 31 ] Ibidem, s. 137.
[ 32 ] Ibidem, s. 169.
[ 33 ] Ibidem, s. 398-407.
[ 34 ] E. von Kuehnelt-Leddin o chińskim nacjonalizmie.
[ 36 ] Vide: M. Leonard, Zrozumieć Chiny
[ 37 ] Ibidem, s. 19.
[ 38 ] R. Meredith, Chiny i Indie. Supermocarstwa XXI wieku, s. 103-129.
[ 39 ] Ibidem, s. 47-49.
[ 40 ] R. Meredith, Chiny i Indie. Supermocarstwa XXI wieku, s.103.

«    (Published: 11-09-2012 )

 Send text to e-mail address..   
Print-out version..    PDF    MS Word

Piotr Napierała
Urodzony w 1982r. w Poznaniu - historyk; zajmuje się myślą polityczną oświecenia i jego przeciwników i dyplomacją Francji i Anglii XVIII wieku, a także kwestiami związanymi z ustrojem państw (Niemcy, Szwecja, W. Brytania, Francja) w tej epoce.
 Private site

 Number of texts in service: 74  Show other texts of this author
 Newest author's article: Bernard-Henri Lévy American Vertigo
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.
page 8331 
   Want more? Sign up for free!
[ Cooperation ] [ Advertise ] [ Map of the site ] [ F.A.Q. ] [ Store ] [ Sign up ] [ Contact ]
The Rationalist © Copyright 2000-2018 (English section of Polish Racjonalista.pl)
The Polish Association of Rationalists (PSR)