The RationalistSkip to content


We have registered
204.380.762 visits
There are 7364 articles   written by 1065 authors. They could occupy 29017 A4 pages

Search in sites:

Advanced search..

The latest sites..
Digests archive....

 How do you like that?
This rocks!
Well done
I don't mind
This sucks
  

Casted 2992 votes.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
 Catholicism » Ogranization and authority » Clergy

Geneza i paradoksy teizmu [3]
Author of this text:

Te wszystkie „boże cechy" przekładały się na konkretne rytuały, jak choćby najbardziej rozwinięty we wszystkich religiach i najbogatszy w przeróżne formy, rytuał składanej bogom ofiary. Jednym słowem: z wizerunku Boga osobowego kapłani odnosili o wiele więcej korzyści, niż z niewyobrażalnego, niezrozumiałego i abstrakcyjnego Bytu. Biorąc pod uwagę ludzkie skłonności wyrażane w mitycznym myśleniu o rzeczywistości, oraz daleko posuniętą przemyślność kapłanów w realizacji swoich egzystencjalnych potrzeb — Bóg człowieka musiał być Bytem osobowym, aby mogli zaakceptować go jego prawdziwi twórcy, jak i wierzący w niego zwykli ludzie.

Dopiero wtedy można było bez zbytnich ceregieli i obawy, iż to komuś może wydawać się dziwne, „włożyć Bogu w usta" taką wypowiedź: „Oto co nakazał Pan, mówiąc: "Dajcie z dóbr waszych daninę dla Pana". Każdy więc /../ winien złożyć /../ złoto, srebro, brąz, purpurę fioletową i czerwoną, karmazyn, bisior oraz sierść kozią, baranie skóry barwione na czerwono i skóry delfinów, oraz drzewo akacjowe /../ kamienie onyksowe i inne drogie kamienie dla ozdobienia efodu i pektorału" (Wj 35,5 — 10). Podobnych przykładów, gdzie Bóg bardziej dba o interes kapłanów, niż swój, jest dużo więcej. I tak np., wszędzie tam gdzie „zaleca" ludziom, aby nie pokazywali się przed nim z próżnymi rękami (Wj 23,15 i 34,9), lub składali pokarm w formie ofiary spalanej (Kpł 21,6), mile drażniący jego zmysł powonienia (Rdz 8,21), albo tam, gdzie Bóg każe płacić podatek od życia, przy okazji spisu ludności (Wj 30,11), lub ustanawia wykup od ślubów, spłacany mu srebrnymi syklami, wg dokładnego cennika (Kpł 27,2 — 8), albo np. „Jeżeli więc my zasialiśmy wam dobra duchowe, to cóż wielkiego, że uczestniczymy w żniwie waszych dóbr doczesnych? /../ Tak też i Pan postanowił, ażeby z Ewangelii żyli ci, którzy głoszą Ewangelię" (1 Kor 8,11-14) itd., itp.

Znając prawdziwych twórców naszych bogów, nie musimy „zachodzić w głowę" po co Bogu te wszystkie bogactwa i inne rzeczy, niepotrzebne do niczego czystemu Duchowi, który według teologów „posiada całą pełnię bytowania, tzn. wszystkie możliwe doskonałości w stopniu nieskończonym", oraz „jest w sobie i z siebie najszczęśliwszy". Wiadomo od razu, że choć Bogu te kosztowności i bogactwa do niczego nie mogą się przydać, za to jego kapłanom — jak najbardziej!

KAPŁANI TWÓRCAMI NASZYCH BOGÓW

Z dotychczasowych rozważań wynika jednoznacznie, iż model religii, który wyewoluował z dotychczasowych jej form ma dobrze udokumentowane i uzasadnione przyczyny, sprowadzające się do ogólnej konkluzji, iż stwórcami i twórcami wszystkich dotychczasowych bogów człowieka są sami ludzie, a konkretnie kapłani / teolodzy naszych religii. Powtarzam: wszystkich bogów jacy istnieli kiedykolwiek, jak i tych czczonych obecnie. Jeśli to prawda, to i w naszej religii (jak i w innych) powinny być obecne ślady ich ukrytej działalności, przejawiające się zazwyczaj w wewnętrznych sprzecznościach „prawd objawionych", braku ich spójności i braku logiki. Takich, których nie sposób wyjaśnić inaczej, jak tylko przyjętą powyżej tezą, a które dobitnie świadczą, iż tworzyli je ludzie powodowani konkretnymi potrzebami i okolicznościami. A zatem rozpatrzmy te główne prawdy religijne, posługując się wyżej podanym kluczem.

Pierwszy epizod w religijnej „rzeczywistości", który odcisnął się głęboko na dalszej historii rodzaju ludzkiego to upadek człowieka w raju (dokładniej przedstawiono to w Biblii, w Księdze Rodzaju). To z kolei zaowocowało skażeniem ludzkiej natury grzesznymi skłonnościami, do czynienia zła i nieprawości, przechodzącymi na wszystkie następne pokolenia ludzi (a przy okazji na wszystkie boże stworzenia, wręcz na całe boże dzieło). Zostało to nazwane (przez św. Augustyna) grzechem pierworodnym pierwszej pary ludzi. Od tego czasu ludzie są śmiertelni, rodzą się w bólach i umierają (przeważnie w cierpieniach) z grzeszną naturą, co wiąże się z poważnymi i uciążliwymi konsekwencjami, podczas ich krótkiej, ziemskiej egzystencji. To tyle jeśli chodzi o tę biblijną prawdę.

Biorąc pod uwagę tylko niektóre z bożych atrybutów, należy sobie zadać parę ważnych pytań: Jak w ogóle mogło dojść do upadku pierwszych ludzi w raju w ich kontekście?! Bo rzeczywiście: jeśli Bóg jest wszechmocny, to nic w jego dziele nie może się dziać wbrew jego woli (zatem ludzie nie mogą mu się „sprzeciwić"). Jeśli do tego jest wszechwiedzący, to tym bardziej żadne jego stworzenie nie może uczynić czegokolwiek, o czym by on nie wiedział nieskończenie wcześniej. Jeśli jest nieskończenie miłosierny, to powinien ludziom przebaczyć tę niesubordynację popełnioną w nieświadomości, a nie karać ich z bezwzględną surowością, która to kara ma objąć cały rodzaj ludzki i której konsekwencje są mu doskonale znane. Jeśli jest doskonale sprawiedliwy, powinien uwzględnić kuszenie ludzi, przez jego własne stworzenie — węża i powtórzyć w ostateczności tę zafałszowaną próbę, już bez udziału gada. Jeśli jest wszechobecny, to musiał być przy tym i widzieć jak wąż w perfidny sposób kusił Ewę, a jednak nic nie zrobił by temu zapobiec.

Jedyny zatem rozsądny wniosek jaki się nasuwa z powyższego rozumowania jest następujący: Bóg chciał aby wszystko odbyło się w taki właśnie sposób, bo taką miał koncepcję względem swych stworzeń — ludzi (potwierdza to św. Augustyn pisząc przeciw manichejczykom: „Bóg stwarza niebo i ziemię,.. bo chce. Wola Boga jest ich przyczyną"). Zatem Bóg chciał, aby tak wyglądało jakby to sami ludzie zawinili, a nie ich Stwórca. A jeśli tak, to oznacza, że nie jest on ani miłosierny, ani sprawiedliwy (nb. te cechy wzajemnie się wykluczają), ani dobry, ani kochający ludzi, ani tym bardziej doskonały pod każdym względem.

Czy można cokolwiek zarzucić logice tego rozumowania? Stwórca o nieskończonych i niczym nieograniczonych możliwościach nakazujący (między innymi) swoim stworzeniom rozmnażać się z grzeszną naturą, skażoną skłonnościami do czynienia zła i nieprawości, gdyż tak bardzo poczuł się dotknięty tym, że nie posłuchali jego zakazu?! Tym samym skazujący wszystkie następne ich pokolenia (o zwierzętach nie wspominając) na niewyobrażalne wręcz cierpienia i podłą egzystencję w okrutnym i złym świecie, pełnym bólu, przemocy, niezawinionych krzywd i strachu. Pokolenia, które z tą „winą" prarodziców nie miały absolutnie nic wspólnego, aby być winnymi i odpowiedzialnymi, poza tym, że rodzą się ludźmi.

Jakby na to nie patrzeć (ale tylko z religijnego punktu widzenia) nasz Bóg popełnił w tym miejscu aktu kreacji największą głupotę z możliwych do wyobrażenia sobie: decyduje się na kontynuację swego dzieła z mocno ułomnych protoplastów ludzkości, choć w jego mocy leżało takie pokierowanie biegiem wydarzeń, aby rodzaj ludzki miał doskonałych prarodziców. Bowiem od tego feralnego momentu całe jego dzieło, obciążone tą groźną dla niego skazą, uwikłane jest w niewyobrażalne wręcz skutki i konsekwencje tego bożego zamysłu, który musiał wynikać jedynie z wolnej woli Stwórcy, a którego finał nastąpi dopiero na Sądzie Ostatecznym.

Kierując się powyższymi przesłankami (czyli przekonaniem, że nic nie może zaistnieć i dalej istnieć w dziele bożym bez woli jego Stwórcy), kapłani, apologeci i myśliciele religijni starali się w różny sposób usprawiedliwić Boga z istnienia zła w jego dziele (nazywa się to teodyceą). Ponieważ robili to ludzie wierzący, te „usprawiedliwienia" były albo nieprzekonujące, albo wewnętrznie sprzeczne, albo to i to na raz. Każde z nich zawierało błędy logiczne i braki spójności z pozostałością doktryny religijnej (czyli było niewiarygodne).

Każdy zapewne bezstronnie przyzna, iż tej podstawowej prawdy religii judeochrześcijańskiej (czyli upadek człowieka i wynikły z niego grzech pierworodny), nie sposób wytłumaczyć normalnym rozumem, ani też obronić jej (w takim sensie aby nie była wewnętrznie sprzeczna) z pozycji religijnych, nie podważając jednocześnie innych uznanych prawd (jak np. atrybuty Boga). Może dlatego Komisja Papieska z 1948r. łaskawie zezwoliła na nie dosłowne odczytywanie pierwszych pięciu ksiąg Starego Testamentu, uznając je w wielu fragmentach za mity jedynie. Stawiając tym samym pod znakiem zapytania wcześniej przyjętą tezę (i to od kilkunastu wieków), że wszystkie księgi kanonu biblijnego, pisane były pod natchnieniem Ducha Świętego:

„Wszystkie te księgi /../ które Kościół uważa za święte i kanoniczne, napisane zostały we wszystkich swych częściach z natchnienia Ducha Świętego. Zatem w ogóle nie uznaje się współistnienia błędu, Boskie natchnienie samo przez się błąd wszelki wyklucza, a to również z konieczności, gdyż Bóg, Prawda Absolutna, musi być niezdolny do nauczania błędu" (papież Leon XIII, 1893r.). Być może Bóg nie jest zdolny, lecz jego kapłani są jak najbardziej!

Jak zatem z tym teologicznym problemem radzi sobie religioznawstwo? Czy można go wytłumaczyć (i zrozumieć) bez tych wszystkich wewnętrznych sprzeczności i nielogiczności? Czy wyjaśnienie w kontekście wyżej przyjętej tezy (tzn., że to kapłani są twórcami wszystkich naszych bogów i religii) będzie lepiej uzasadnione?

REALNE SKUTKI I WYMYŚLONE DO NICH PRZYCZYNY

W książce wydanej w latach 80-tych ub. wieku (i co ważniejsze, iż jest to pozycja stricte apologetyczna) Najtrudniejsze stronice Biblii Zenona Ziółkowskiego, w taki oto sposób wytłumaczony jest ten problem (pozwoliłem sobie na niewielkie streszczenie):

W X w. pne. nieznany mędrzec hebrajski (nazywany przez biblistów Jahwistą) podjął się heroicznego trudu, aby odpowiedzieć na bardzo ważne pytanie: „Skąd się bierze zło i grzech? /../ Kiedy opisywał historię zbawienia, musiało go uderzyć jedno tajemnicze zjawisko. Mimo dobrodziejstw Boga, mimo zawarcia z Nim przymierza i otrzymania daru Prawa, które wytyczało drogę życia świętego, czyli życia bez grzechów, Izrael nadal grzeszył, podobnie jak poganie, nad którymi nie rozciągało się Boże błogosławieństwo, tak jak nad narodem wybranym /../ Czyżby grzech był złączony z człowiekiem nierozerwalnie i na zawsze?".

To mu dało asumpt do głębszych przemyśleń, które autor książki przedstawił w pięciu punktach, a wynikającą z nich konkluzję tak opisał: „Jeżeli grzech uciska obecnie ludzi i nikt nie może się od niego uwolnić, to "na początku" musiało zaistnieć coś, co spowodowało ten stan. Owo cofniecie się, opierało się na oczywistym fakcie: ludzkość powstała przez rodzenie, na początku więc musiała istnieć w jednej parze — mężczyźnie i kobiecie. Opowiadanie o ich stworzeniu nie stanowi u Jahwisty celu samego w sobie, lecz jest wstępem do opowiadania o ich upadku, tak, że jedno i drugie tworzą razem zwartą całość i są od siebie współzależne. Ażeby opisać rzeczywistość, autor natchniony układa „historię" tego, co musiało być na początku, skutki bowiem domagają się odpowiadającej im przyczyny". Koniec cytatu.


1 2 3 4 5 6 7 Dalej..
 See comments (13)..   


« Clergy   (Published: 01-10-2012 Last change: 08-10-2012)

 Send text to e-mail address..   
Print-out version..    PDF    MS Word

Lucjan Ferus
Autor opowiadań fantastyczno-teologicznych. Na stałe mieszka w małej podłódzkiej miejscowości. Zawód: artysta rękodzielnik w zakresie rzeźbiarstwa w drewnie (snycerstwo).

 Number of texts in service: 130  Show other texts of this author
 Newest author's article: Słabość ateizmu
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.
page 8397 
   Want more? Sign up for free!
[ Cooperation ] [ Advertise ] [ Map of the site ] [ F.A.Q. ] [ Store ] [ Sign up ] [ Contact ]
The Rationalist © Copyright 2000-2018 (English section of Polish Racjonalista.pl)
The Polish Association of Rationalists (PSR)