The RationalistSkip to content


We have registered
205.020.269 visits
There are 7362 articles   written by 1064 authors. They could occupy 29015 A4 pages

Search in sites:

Advanced search..

The latest sites..
Digests archive....

 How do you like that?
This rocks!
Well done
I don't mind
This sucks
  

Casted 2992 votes.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
  »

Unia Europejska supermocarstwem XXI wieku? [2]
Author of this text:

Z Hüfnerem, Lacqueur zgadza się chyba tylko w tym, że Unia potrzebuje ściślejszej integracji, by móc poradzić sobie z kryzysem demograficznym i ekonomicznym, i ubolewa, że belgijski premier Guy Verhofstadt, brat liberalnego publicysty Dirka Verhofstadta, jest jednym z niewielu polityków konsekwentnie zmierzających w tym celu [ 23 ]. Być może wizja Laqueura wynika z typowo amerykańskiego postrzegania Europy jako starej i muzealnej, choćby dlatego, że ¼ uznanych światowych zabytków znajduje się we Włoszech. Lacqueur przeciwstawia optymizmowi Hüfnera ostrożność Tony’ego Judta [ 24 ] (1948-2010) i wahaniom Amerykanina Charlesa Kupchana, który według niego „wycofuje się z euro-optymizmu [ 25 ], choć przecież wystarczy poszperać w Internecie, by się przekonać, że ten euro-entuzjazm wcale nie wygasł [ 26 ]. Swoją drogą ciekawe, że w najczarniejszych barwach przyszłość UE i Europy widzą amerykańscy intelektualiści żydowskiego pochodzenia, których kiedyś skrzywdziły Niemcy — ekonomiczna lokomotywa obecnej Unii. UE w odróżnieniu od USA przyjmuje zwykle twardy kurs wobec Izraela, co też może mieć pewne znaczenie, choć oczywiście może to być tylko przypadek. Bardziej dziwią u Laqueura pesymistyczne wizje demografii europejskiej, który zakłada na przykład, że ludność Włoch będzie miała 2100 roku zaledwie 15 mln obywateli, a przecież ogólnie wiadomo, że rozsądne dane demograficzne da się ustalić jedynie na jedno (czasem dwa) pokolenia naprzód, poza tym Lacqueur sam przyznaje, że UE może w końcu np. sięgnąć po wielki rezerwuar ludności z Ameryki Południowej, choć dotąd tego nie czyniła, i nie wiadomo, czy teraz kiedy kraje MERCOSUR przeżywają rozkwit zechcą wyjechać. Osobiście dziwię się czemu nikt z omawianych autorów, nie dostrzega tego, że spadek ludności obciąża gospodarkę, ale też „kasuje" wywołane komputeryzacją bezrobocie, co znów może pobudzić dzietność.

Podobnie pewien jest Lacqueur, że Europa w sporym stopniu będzie islamska, choć na przykład Fareed Zakaria uważa, że europejska moda na straszenie islamizacją (Eurarabią), jest nieracjonalna i służy głównie do zdobywania głosów partiom o profilu nacjonalistyczno-ksenofobicznym. Zakazria cytuje statystyki CIA, które wykazują , że muzułmanie obecnie stanowiący jakieś 3% mieszkańców Europy będą w roku 2035 stanowić około 5-8%, po czym najprawdopodobniej ich udział przestanie wzrastać. Zakaria kpi z europejskiej niezdrowej ekscytacji każdym bełkotem radykalnego imama i stwierdza, że świat islamu, wcale nie zatrzymał się w wieku VII, lecz też się modernizuje tylko wolniej niż reszta świata, a dowodem jaki przytacza jest to, że muzułmanie o wiele częściej wyjeżdżają zobaczyć wieżowce Dubaju niż Mekkę [ 27 ]. Zakaria zauważa też, że cała Azja Południowo-Wschodnia z wyjątkiem Indii mają podobne problemy demograficzne, przy czym w Chinach i Japonii mogą być one poważniejsze niż w Europie [ 28 ]. Zakaria tratuje UE nie jako championa przyszłości, lecz jedną z potęg depczących USA po piętach.

Zakaria, podobnie jak Laqueur wyraźnie oddziela USA od Europy, podczas gdy na przykład Brytyjski autor Edward Lucas po huntingtonowsku traktuje 'Zachód' jako całość, co dość typowe dla autorów o mentalności „atlantyckiej". I Lucas i Huntington uważają kłótnie w łonie Zachodu za aberrację. Lucas w dodatku jest przekonany, że każdy wyłom między USA i UE zwiększa szanse Rosji na odbudowanie swej nikczemnej potęgi. Dlatego narzeka Lucas na arogancję ekipy Busha i na modny nad Sekwaną i Szprewą antyamerykanizm. Podczas gdy Huntington, bardziej przejmujący się Chinami, w kontaktach z Rosją proponuje uznać jej status jako kraju-matki prawosławia i gwaranta spokoju w Azji Centralnej — i to bez dociekań dotyczących przestrzegania praw człowieka przez moskiewskich decydentów [ 29 ], Lucas nawołuje do przeciwstawiania się rosyjskim wpływom w Kazachstanie, Gruzji i Estonii, sugerując, że każde wzmocnienie Rosji oznacza osłabienie wolnościowego ideału Zachodu. Lucas uważa, że Rosja rośnie w siłę dzięki złodziejstwu rządzonego przez FSB państwa, które pasie się na pojelcynowskim koncesjonowanym kapitalizmie [ 30 ], podczas gdy polski politolog Tadeusz Kisielewski (ur. 1950) mający równie paskudne zdanie o Putinie, uważa Rosję za politycznego trupa, który już niedługo będzie musiał sprzedać/udostępnić nie surowce, a całą Syberię Chinom lub Zachodowi [ 31 ].

Jak widać bardzo wiele zależy od tego z jakiego środowiska i kraju wywodzi się autor prognoz. Dla amerykańskiej GOP, Francja i Niemcy to niemal synonim wszystkiego co złe, co słusznie piętnuje amerykański komik i komentator polityczny Bill Maher [ 32 ], z drugiej zaś strony wielu Europejczyków uważa Amerykanów za naród przeciętniaków i ignorantów, w czym pobrzmiewają jeszcze echa arogancji Tocqueville’a wobec niesfornych amerykańskich demokratów, niechcących nikogo słuchać poza sobą, co miało wynikać z przesadnego egalitaryzmu [ 33 ], i fakt, że najlepsze uczelnie znajdują się od dekad w USA jakoś tego nie zmienia. Zachód nie jest całością, lecz wieczną kłótnią Europy i USA, zwłaszcza w brutalnej erze Busha-juniora [ 34 ], stąd zasadne jest pytanie o osobną od NATO i USA ewentualną potęgę UE.

Oczywiście można dać wiarę takim autorom jak Niall Ferguson, autor: Cywilizacja. Zachód i reszta świata i Ian Morris, autor: Why the West rules for now, którzy wierzą, że takie kraje jak Chiny, Indie, a także Brazylia i Meksyk wyprzedzą ekonomicznie kraje G8. Wydaje się jednak, że fascynacja tą zmianą nieco uderza tym autorom do głowy, tak naprawdę sami dobrze wiedzą, że sam potencjał ludnościowy tych państw wpłynie na to ewentualne przetasowanie nie w mniejszym stopniu niż obudzenie się ich gospodarek z letargu. Chiny może i są drugą gospodarką świata, ale na razie nie widać, by mogły w jakikolwiek sposób zastąpić USA w roli żandarma świata, co najwyżej mogą, tak jak UE czy Japonia pomagać w tej pracy. Zazwyczaj w opracowaniach politologicznych przeważa idea, że Chiny nie mają koncepcji swojej nowej roli w świecie.

1. Mocarstwo dyplomatyczne

Skoro dziś nawet Niemcy z ich 82 milionami mieszkańców i kwitnącą gospodarką opartą na eksporcie, albo posiadające silne armie i broń atomową Francja i Wielka Brytania mogą być dziś co najwyżej regionalnymi mocarstwami, to nie pozostaje im nic innego jak stworzyć wspólne supermocarstwo, takie które wpływałoby w ogromnym stopniu na losy świata, a może nawet było jego siłą przewodnią, tylko czy pomyśl wspólnej polityki zagranicznej UE na dużą skalę ma szanse?

Obecnie państwa mocno targują się o budżet unijny, choć pojawiają się także głosy niezależne, jak np. dziennikarzy „The Economist" [ 35 ], mówiące, że Unia ma właśnie o wiele za mały budżet, by móc się faktycznie i skutecznie zajmować wszystkimi dziedzinami statutowymi. Austriacki pisarz Robert Menasse postanowił odczarować mit o straszliwie rozdętej ślamazarnej i niekompetentnej biurokracji unijnej, stwierdzając po wizycie w instytucjach unijnych (początkowo miał zamiar napisać własną wersję kafkowskiej urzędowej traumy), że jest ona skromna, i fachowa, niczym najlepsi ministrowie najlepszych lat reform oświeconego cesarza Józefa II Habsburga (pan. 1780-1790). Menasse ostrzegał przed narodowymi i nacjonalistycznymi odruchami przykrawania UE, i czynienia z niej chłopca do bicia w imię załatwiania głosów wyborców narodowych. Całkiem słusznie Menasse, jak prawdziwy liberał stwierdził, że to naród niemiecki czy austriacki, czy jakikolwiek inny, jest sztuczny i abstrakcyjny w porównaniu z instytucjami realnie działającymi jak UE czy ONZ. I to raczej po nich, a nie po narodowych mitach o urojonej jedności oczekiwać można czegoś dobrego [ 36 ]. Menasse uważa za problem, to, że naród, choć jest tworem abstrakcyjnym (jego zdaniem np. naród austriacki narodził się dopiero po 1945 roku), uchodzi za konkret. Uważa też, że zjednoczenie Niemiec rozpoczęło proces psucia Europy, bo wyciągnęło na wierzch ducha nacjonalizmu. Jako spadkobierca Austro-Węgier jest Menasse zapewne szczególnie uczulony na nacjonalizm, podobnie jak jest nim np. skrajnie konserwatywny autor niechętny UE, Erik von Kuehnelt-Leddin. Menasse uważa, że rozpad strefy euro może znowu uwolnić nacjonalistyczne demony, co ciekawe holenderski historyk Geert Mak wcale tak nie uważa; twierdzi, że ewentualny rozpad strefy euro nie będzie jeszcze powodem do rozpaczy, bo państwa z pewnością znowu zaczną się organizować, choć może w mniejsze grupy [ 37 ].

Unia gra zatem poniżej swych możliwości, a może szkoda ponieważ jest to polityka idealistyczna i humanitarna, przy tym ostrożniejsza jak się wydaje od amerykańskiej, choć ciężko to stwierdzić na pewno, bowiem UE jako całość nie może się równać z potęgą USA, w każdym razie jeszcze nie. Oceniając prace Ryszarda Zięby o Wspólnej Polityce Zagranicznej i Bezpieczeństwa Unii Europejskiej, prof. Teresa Łoś-Nowak (UWr) wyraziła wdzięczność temu autorowi za to, że udowodnił że polityka zagraniczna Unii istnieje i ma szanse na dalszy rozwój, przy czym chodzi tu o wizję polityki faktycznie wspólnej, a nie o używanie Unii do własnych celów przez jej najsilniejsze państwa. UE była pomysłem francuskim, choć już w latach 60-tych Francja zaczęła się wycofywać z koncepcji pełnej wspólnoty, zwłaszcza kiedy się okazało, że inne państwa nie chcą zrobić z niej kopii NATO, na czym zależało Paryżowi [ 38 ]. Pod koniec lat 70-tych sprawa UE nabrała rozpędu za sprawą takich federalistów jak Włoch Algiero Spinelli [ 39 ]. Niemcy i Francja zgłaszały wtedy własne mniej radykalne kontr-propozycje. O „europejskiej polityce zagranicznej", według Ryszarda Zięby, zaczęto mówić w 1985 roku, wyraźnie zaznaczając, że nie ma być to prosta suma polityki poszczególnych państw WE. W roku nadziei (upadek ZSRR, zjednoczenie RFN) 1990 roku Brytyjczycy z ich nowym premierem Johnem Majorem przestali hamować dalszą unifikację, i tak w 1993 roku wszedł w życie traktat o UE (tj. traktat z Maastricht) wraz z tzw. II filarem działalności UE — wspólną polityką zagraniczną i obronną [ 40 ]. Przyświecała jej humanitarna ideologia liberalno-demokratyczna, jakby pożyczona od USA i ONZ (wspieranie demokratycznych ruchów w krajach autorytarnych, eliminowanie min przeciwpiechotnych itd.) Polityka wobec bezpośrednich sąsiadów UE doczekała się już konkretyzacji, ale zwykle nie można mówić o jakiejś wielkiej skuteczności [ 41 ]. Jakaś centralizacja następuje wraz z stałym wzmacnianiem kompetencji utworzonej w 1974 roku Rady Europy [ 42 ].


1 2 3 4 5 Dalej..
 See comments (9)..   


 Footnotes:
[ 23 ] W. Lacqueur, op. Cit, s. 166.
[ 24 ] Krzysztof Iszkowski oskarża Judta o zupełne pomijanie negatywnej roli UK w książce, w której Judt przedstawia swe wątpliwości czy UE w ogóle była jako projekt wykonalna.
[ 25 ] Ibidem, s. 21.
[ 27 ] F. Zakaria, Koniec Hegemonii Ameryki, przeł. Stanisław Kroszczyński, Nadir Warszawa 2009, s. 46.
[ 28 ] Ibidem, s. 238.
[ 29 ] S. Huntington, Zderzenie cywilizacji, s. 417.
[ 30 ] Vide: E. Lucas, Nowa zimna wojna. Jak Kreml zagraża Rosji i Zachodowi, Dom Wydawniczy Rebis Poznań 2008.
[ 31 ] Vide: T.A. Kisielewski, Schyłek Rosji, Dom Wydawniczy Rebis Poznań 2007.
[ 33 ] Stąd religijny niemal lęk Tocqueville’a przed demokracją, która w jego opinii osiągnęła „naturalne granice" w USA, gdzie obywatele rodzą się równi zamiast się takimi stawać, i faktycznie równymi się czują, i np. nie słuchają nikogo poza własnymi przedstawicielami. Ponieważ czują się równymi nie słuchają autorytetów, ale posłuch kompensują inicjatywą oddolną jednostek (kontrast z Francuzami, którzy czekają, aż rząd zrobi wszystko za nich). Poczucie podobieństwa mimo np. równic majątkowych powoduje, iż w demokracji rozwija się współczucie i pacyfizm (człowiek demokratyczny nie pochwala wojen ani ostrych posunięć władz, bo utożsamia się z ich ofiarami), co utożsamia Tocqueville z handlem i jego oddziaływaniem sprzyjającym egalitaryzmowi (powołuje się tu na zdanie Montesquieu: „handel jest zawodem ludzi równych"), vide: P. Manent, op. cit., s. 157.
[ 34 ] Vide: C. Fuentes, Contra Bush, Wydawnictwo: Świat Książki 2005.
[ 36 ] A, Krzemiński, Nadchodzi wiosna Europy? , Przegląd Polityczny Nr 115/116 2013, s. 38-45.
[ 37 ] Ibidem
[ 38 ] R. Zięba, Wspólna Polityka Zagraniczna i Bezpieczeństwa Unii Europejskiej, Wydawnictwa Akademickie i Profesjonalne, Warszawa 2007, s. 22-25.
[ 39 ] Ibidem, s. 35.
[ 40 ] Ibidem, s. 43.
[ 41 ] Ibidem, s.57
[ 42 ] Ibidem, s. 62

«    (Published: 23-02-2013 )

 Send text to e-mail address..   
Print-out version..    PDF    MS Word

Piotr Napierała
Urodzony w 1982r. w Poznaniu - historyk; zajmuje się myślą polityczną oświecenia i jego przeciwników i dyplomacją Francji i Anglii XVIII wieku, a także kwestiami związanymi z ustrojem państw (Niemcy, Szwecja, W. Brytania, Francja) w tej epoce.
 Private site

 Number of texts in service: 74  Show other texts of this author
 Newest author's article: Bernard-Henri Lévy American Vertigo
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.
page 8769 
   Want more? Sign up for free!
[ Cooperation ] [ Advertise ] [ Map of the site ] [ F.A.Q. ] [ Store ] [ Sign up ] [ Contact ]
The Rationalist © Copyright 2000-2018 (English section of Polish Racjonalista.pl)
The Polish Association of Rationalists (PSR)