|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« bunga-bunga.gov.pl [2] Author of this text: Mariusz Agnosiewicz
Wkrótce potem Maria Przełomiec odpowiedziała na zarzuty
Janiny Paradowskiej, tłumacząc dlaczego milczała o Głódziu, przy okazji
wskazując, że to on jednak polewał prezydentowi (ani Paradowska ani Krysiak nie
byli wówczas w Charkowie). Wyznanie to jest o tyle mocniejsze, że ukazało się na
łamach Przewodnika Katolickiego: „Aleksander Kwaśniewski po wyjściu z samochodu z niemądrą miną wyraźnie chwieje się na nogach. Idzie podtrzymywany przez jednego z dyplomatów. Tym razem stan prezydenta nie jest efektem wschodniej gościnności.
Pito na pokładzie samolotu pomiędzy Katyniem a Charkowem, a nalewał, jak teraz
wiadomo, ówczesny biskup polowy Leszek Sławoj Głódź. Tyle tylko, że ten ostatni
na charkowskich grobach wygłosił wzruszające przemówienie, podczas gdy prezydent
nie był w stanie wydusić z siebie jednego sensownego słowa. Tym razem
zdecydowałam, że moim dziennikarskim obowiązkiem jest mówić. Przy pełnym
poparciu szefów Sekcji Polskiej BBC informacja poszła w eter jeszcze zanim
prezydencki samolot wylądował w Warszawie. Piszę o poparciu, gdyż w ciągu kilku
najbliższych dni było mi ono bardzo potrzebne. Moich rewelacji nie potwierdził
bowiem żaden z obecnych w Charkowie polskich dziennikarzy (jedynym wyjątkiem był
korespondent "Rzeczpospolitej", chociaż i on zrobił to dzień później). Nie mam o to do kolegów pretensji, oni najwyraźniej mieli innych szefów. (...)
| 1. Biskup Głódź w Charkowie dał radę wygłosić płomienne kazanie |
Milczenia w Brześciu więc żałuję, co nie oznacza, iż jestem zwolenniczką ujawniania zawsze i wszystkiego. Podam przykład — publicystka „Polityki" Janina Paradowska zarzuciła
mi swego czasu, że z Charkowa „doniosłam" tylko na prezydenta Kwaśniewskiego,
przemilczając rolę biskupa Głodzia. Nie bronię hierarchy, problem w tym, że jak
napisałam wcześniej, biskupowi picie w spełnieniu obowiązku nie zaszkodziło.
Prezydenta Kwaśniewskiego doprowadziło do kompromitacji." (Czwarta
władzy czyli milczenie jest złotem? Przewodnik Katolicki, nr 45/2007)
Usprawiedliwienie milczenia o Głódziu jest niestety
nieprzekonywające. Po pierwsze ze względu na wewnętrzną sprzeczność. W pierwszej
części wypowiedzi przy informacji o tym, że Głódź polewał dodany został wtręt:
„jak teraz wiadomo", który sugeruje, że M. Przełomiec nie miała na ten temat
informacji własnej, z pierwszej ręki. Dalej jednak, kiedy odpowiada na zarzut
Paradowskiej, nie zaprzecza, że w relacji dla BBC przemilczała rolę hierarchy
(ponieważ jego stan na uroczystościach nie budził zgorszenia). Jeśli jednak
biskup polowy polewał pijanemu już Kwaśniewskiemu, zapewne orientując się, że ów
nie zdąży wytrzeźwieć w porę, to jego zachowanie zdecydowanie nie było moralnie
obojętne (choć też i nie usprawiedliwia to w żaden sposób samego Kwaśniewskiego). Przed przyznaniem abp Głódziowi tytułu
Honorowego Obywatela Warszawy w czerwcu 2005, jego postawa na trasie do Charkowa również powinna zostać
poddana ocenie.
Zasługa ujawnienia na ten temat informacji przypaść
powinna raczej BBC niż p. Przełomiec, która w artykule słusznie nie wynosi się
ponad wszystkich innych dziennikarzy obecnych w Charkowie. Oni zapewne tak samo
jak i korespondentka BBC poinformowali swoich szefów. I to ci zadecydowali, żeby
nie publikować. Osobiście byłbym powściągliwy w rzucaniu gromów nawet i w owych
szefów: wszak decyzję podejmowali w sytuacji w której być lub nie być w
mainstreamie mocno było splecione z polityką. Ciekawe na ten temat informacje znalazły się w wydanej w 2004 książce
Tomasza Lisa, Nie tylko FAKTY,
napisanej po jego rozstaniu z TVN:
"- Stary, ale mam zdjęcia — M. Rogalski, który dzwonił z Charkowa, był tak podekscytowany, że trudno było go zrozumieć. (...) — Mam
Kwaśniewskiego. Stary był ewidentnie pijany. Zataczał się i bełkotał. (...)
M. Rogalski zadzwonił zresztą chyba nie tylko do nas, bo
po godzinie już wszyscy w stacji mówili, że Fakty dadzą dziś zdjęcia pijanego
Kwaśniewskiego. (...) W każdym razie nie wiedział o tym Mariusz Walter, który z wściekłą miną wparował do newsroomu. — Chcecie mi stację wyp… w powietrze? Nie zgadzam się.
Chciałem wyjaśnić prezesowi co się dzieje ale nie
zdążyłem bo zniknął równie szybko jak się pojawił. Szybko się zorientowałem, że
materiał z Charkowa nie pójdzie także w sobotę. — Słuchaj, kaseta z Charkowa wylądowała w sejfie -
dzwonił rozżalony Mirek Rogalski. — W sejfie, w jakim sejfie? — Jak to w jakim? W najważniejszym."
W 2007 wnuk oficera zastrzelonego w Katyniu, Jacek
Stefan Antonowicz, złożył zawiadomienie w sprawie
znieważenia przez A. Kwaśniewskiego w Charkowie polskiej flagi, godła i hymnu. Sprawy nie podjęto, bo czyn się przedawnił.
Kolejnym przełomem było wprowadzenie przez Paradowską
informacji o roli Głódzia do mainstreamu, co miało miejsce w talk show
Kuba Wojewódzki z 13 maja 2008.
Jednocześnie w Gazecie Wyborczej opublikowano reportaż Romana Daszczyńskiego pt.
Portret konny biskupa Głódzia, który opisywał także i lot do Charkowa.
Biskup nadal twardo milczał.
Dopiero kiedy dwa lata później Miller potwierdził, że to
Głódź spił Kwaśniewskiego, hierarcha zabrał głos. W zasadzie to zrozumiałe, jego
spór o prawdę toczony z Leszkiem Millerem miał szansę lepiej wypaść niż z dziennikarką BBC publikującą w Przewodniku Katolickim… Chodziło o dokument
Tomasza Sekielskiego i Grzegorza Madeja
Władcy marionetek — o kulisach polskiej polityki i polityków, który został
wyemitowany 14 marca 2010 na antenie TVN24, a dzień później późnym wieczorem na
antenie TVN. Miller przyznał wtedy, że A. Kwaśniewski „był o krok od totalnej
katastrofy", wspomniał o prowadzonej „operacji ratunkowej". Gwoździem programu
była popijawa z biskupami: „Aleksandra Kwaśniewskiego wprowadzili w ten nastrój
duchowni, i to zarówno biskup Głódź, jak i duchowni innych wyznań… Najgorsza
jest pierwsza szklanka whisky, a potem już idzie".
Przypomniano jednocześnie nagranie z Faktów TVN, wraz z zaciekłą obroną Ryszarda Kalisza, który w 1999 zapewniał, że prezydent „był
całkowicie trzeźwy i nie można powiedzieć, że pił alkohol czy był
niedysponowany… Cała wizyta przebiegła godnie, dostojnie…". 24 grudnia 2006
ówczesny występ Kalisza tak
opisał Jacek Łęski: „Warunkiem puszczenia materiału jaki postawiono Lisowi
miało być zaproszenie do studia ówczesnego szefa kancelarii Kwaśniewskiego
Ryszarda Kalisza. Lis, rad nie rad, złamał zasadę, że do Faktów gości się nie
zaprasza. Materiał filmowy, dość słaby w porównaniu z tym, co sfilmował Polsat
został poprzedzony tonującym wstępem, że redakcja puszcza bez własnej oceny, że
trudno powiedzieć, co widać na zdjęciach itp. Na antenie Kalisz nieoczekiwanie
odegrał rolę w pozytywną, kłamiąc z takim zapałem i tak nieudolnie, że wszyscy,
którzy mogli mieć jakiekolwiek wątpliwości, co do stanu prezydenta, po
wystąpieniu Kalisza nabrali pewności, że głowa państwa była zalana".
Pytany o tę sprawę przez Super Express dzień przed
emisją materiału Miller „nie chciał ciągnąć tego wątku, dopóki nie obejrzy filmu
TVN". Aleksander Kwaśniewski w ogóle nie chciał o tym rozmawiać, a wcześniej
dyplomatycznie wyznał jedynie, że "nie zamierza przerzucać odpowiedzialności za
swoje grzechy na inne osoby". I słusznie, bo nieumiejętność powiedzenia NIE
biskupowi, kiedy wymaga tego interes kraju, nie byłaby sensownym
usprawiedliwieniem.
Z kolei sam arcybiskup nie miał oporów, by
obalić zarzuty na dzień przed ich emisją: „To jakaś totalna bzdura! Niech
Miller sam się rozlicza, a nie innych obciąża. Do niczego takiego nie doszło.
Przez większość czasu przebywałem w towarzystwie biskupów: protestanckiego i prawosławnego. A to były premier siedział w saloniku z Kwaśniewskim. Nie wiem,
skąd takie rzeczy mu do głowy przyszły…".
Być może, gdyby Głódź wykazał wstrzemięźliwość byłego premiera i zaczekał z komentowaniem do emisji, obronę sformułowałby nieco inaczej, gdyż w świetle
tego, że w dokumencie Miller odpowiedzialność rozciągnął także na innowierczych
biskupów, biskup od wojska katolickiego nie tłumaczyłby się przebywaniem w ich
gronie...
Miller był już drugą osobą z obecnych świadków, która
potwierdziła rolę wielebnego w „przeciążeniu goleni" prezydenta. W wyemitowanym
przez TVN materiale widać było, że biskup polowy szwendał się za Kwaśniewskim po
pokładzie samolotu.
Na zdjęciu biskup stanął za prezydentem ...jakby stał z powodu braku miejsca, tymczasem zdjęcie przedstawia przednią część części pasażerskiej rządowego Tu-154M (nie wiem, czy jest to ta maszyna, która w kwietniu 2010 rozbia się nieopodal Smoleńska, czy drugi rządowy Tupolew), w której z pewnością podróżowali wówczas dziennikarze, lecz w której niemal na pewno nie podróżował biskup Głódź, a który najpewniej podróżował w saloniku nr 2 lub nr 3.
Innych biskupów nie widać w tle. Należy
jednak zaznaczyć, że także dwa lata wcześniej Miller mówił o libacji
Kwaśniewskiego z biskupami (nie wskazując jeszcze palcem kto kogo upijał):
„[Głodź] Poszedł do kabiny prezydenta Kwaśniewskiego z dwoma biskupami innych wyznań. Wspólnie wznosili toasty. — Olek nie ma mocnej
głowy i jeszcze w samolocie było widać, że jest wstawiony — opowiada jeden z uczestników lotu. — Myśleliśmy, że to mu przejdzie, zanim dotrzemy do Charkowa.
Ale tam źle się poczuł i zachwiało nim nad grobami. Scenę pokazała telewizja,
podniósł się krzyk na całą Polskę: 'Postkomuch profanuje narodowe świętości'.
Obaj nie udźwignęli sytuacji. Głódź próbował sugerować, że nie było alkoholu.
Kwaśniewski — że zachwiał się z powodu urazu nogi. — Wśród członków delegacji
powszechna była opinia, że to biesiada z biskupami stała się przyczyną kłopotów
Olka — potwierdza Leszek Miller, wówczas lider SLD. — Nie wiem, ile który wypił,
ale faktem jest, że po Kwaśniewskim było widać, a po Głódziu nie" (Portret konny
biskupa Głódzia, op.cit.).
1 2 3 4 5 Dalej..
« (Published: 02-04-2013 Last change: 16-06-2013)
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 8873 |
|