|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Outlook on life »
Wyginanie druta [2] Author of this text: Mariusz Agnosiewicz
Dlatego epistemologia absolutna jest pojęciem
nie mającym racji bytu, abstrakcją. Jeśli twój układ rąbkowy w mózgu (złote
źródło naszych przekonań, sądów filozoficznych, religijnych, etycznych,
emocjonalnych) dostarcza ci do świadomości wrażeń i przeświadczeń jakiegoś
typu, to jeśli masz również sentyment do rozumu, wówczas zaczniesz tłumaczyć
intelektualnie te impulsy biologiczne. Tyle że bogiem-stwórcą układu rąbkowego
jest dobór naturalny, a nie Jehowa. Mogę trochę przewrotnie zacytować
Mistrza Eckharta: "Czemu paplesz o Bogu? Cokolwiek mówisz o Nim, jest
nieprawdą", w doskonałym towarzystwie Diderota (jeszcze wierzący): "Bóg
jego jest tylko płodem imaginacji. Nie mówiąc o trudnościach tyczących
samego przedmiotu, jest on jeszcze narażony na wszystkie inne, wynikłe z fałszywości
pojęć. (...) Przestańcie szaleńcy! Zburzcie te mury, które zacieśniają
wasze pojęcia; oswobodźcie Boga" Skoro nic nie jest pewne, to dlaczego mam
zgasić ostatnie światełko, jakie daje mi ułomny rozum? "Zabłąkany nocą w ogromnym lesie, mam tylko nikłe światełko, które pozwala mi iść naprzód.
Podchodzi do mnie człowiek nieznajomy i powiada: 'Przyjacielu, zgaś tę świeczkę, a łacniej znajdziesz drogę'. Ten nieznajomy jest teologiem." (Diderot)
Moja wiedza o tym czym są podszepty serca i jak podszepty serca związane są z wiarą w boga daje mi wiedzę o tym, że
wiara w boga jest złudą. Nie twierdzę, że to wiedza, która ma uzasadnienie
dedukcyjne, ale przecież chyba nie sądzisz, że wiedzą jest tylko to co
dedukcyjne? Często to sugerujesz i do tego praktycznie sprowadza się główny
atak na brak uzasadnienia mojego systemu. To bzdura, tak nie można definiować
wiedzy, gdyż jak powtarzałem prowadzi to do absurdów (musiałbym wierzyć, że
gra w „rosyjską ruletkę" jest nieopłacalna, ale ja wiem, że ona jest
nieopłacalna, choć moja wiedza jest niededukcyjna). Podobnie pisze John L.
Mackie (profesor filozofii analitycznej): "próba ograniczenia naszej
wiedzy i naszych przeświadczeń do spraw ustalonych ostatecznie za pomocą
poprawnych argumentów dedukcyjnych jest absurdalna. Wymóg pełności skazany
jest nieuchronnie na niespełnienie, wydając każdą omal kwestię na łup
sceptycyzmu". To twoja główna pożywka, że „każda omal kwestia" ma
swoje słabości intelektualne.
Aby stwarzać pozory prawomocności swego
systemu po stokroć zadeklarowałeś bezwzględną wierność logice i jej
bezwzględny charakter (podkreślam!). Uprawiałeś donkiszoterię na
metasystemach posługując się, jako odniesieniem, systemem bez uzasadnienia w metasystemie. Wierzę, że już teraz nie będziesz tak szarżował z brakiem
uzasadnienia w metasystemie, lecz że będziesz utrzymywać, że brak konsensusu
uniemożliwia nam uprawomocnienie „wiary ateisty" jako wiedzy.
Prawie nic nie posiada „mocnego
uzasadnienia", ale to nie powód, aby przypisywać temu status wiary. Jeśli
się tak to określa to nie w towarzystwie wiary religijnej. Twoja argumentacja
na temat zrównania epistemologicznego wiary religijnej i np. wiary w rozum, czy
wiary w wiedzę, korzysta na tym, że w języku polskim nie ma tych słów
rozgraniczonych. Zwracałem na to uwagę. Np. w angielskim są dwa określenia: faith
i belief, które u nas tłumaczy się raczej jednolicie jako wiara.
Belief jest szersze.
Mariusz powie o Wuju:
"Wuj
was raised in the Catholic faith...", albo: "Wuj has deep religious faith..."
Wuj
powie o Mariuszu:
"Contrary
to his belief, science does not offer us knowledge about reality".
W pol. mówi się wiarygodny, czyli
godny wiary, określając to tym samym słowem wiary, co wiara religijna, ale w ang. nie powiemy, że wiarygodny to faithable, lecz believable
(w znaczeniu: to be able to/worth acceptance as true). Kaszpirowski nie będzie
określany jako "belief healer", lecz: "faith healer"
Ułożyć możemy taką gradację wiar,
wedle stopnia wiarygodności:
1) Wuj
jako matematyk: "I know the arithmetic of Peano is true."
2) Wuj
jako astronom: "I believe there is no life on Mars."
3) Wuj
jako religiant: "I have faith in God."
A zarazem wszystkie te trzy sądy Wuja jakiś
Wuj jeszcze bardziej wujowaty podda w wątpliwość, dowodząc Wujowi, iż
dowody jego nie są ostateczne.
3) Bo wiara w boga jest bezzasadnym
rojeniem; jest odporna na wszelkie dowody, co najbardziej otwarcie przyznał
Dostojewski: "Jeśliby mi ktoś udowodnił, że Chrystus nie jest prawdą, i rzeczywiście by tak było, to i tak nie wybrałbym prawdy, lecz Chrystusa.
Lepiej pozostać z pomyłką, z Chrystusem, niż z wami."
2) Bo przekonanie, że nie ma życia na
Marsie jest wiarą taką samą, bo nie ma zniewalających dowodów, a kiedyś
empiria może ją przekreślić
1) Bo wiedza o prawdziwości systemu
arytmetycznego Peano jest w istocie wiarą bo nie da się jej udowodnić
zadowalająco.
Warto więc przy okazji wspomnieć o efekcie
Gödla, czyli: „kiedy logika umiera" a nadal coś jest prawdą. Gödel
dowiódł, posługując się metasystemem, że w każdym systemie aksjomatycznym
występują twierdzenia, które są prawdziwe, ale których nie można udowodnić.
Do owej pory sądzono, że matematyka jest nauką zupełną. Gödel dowiódł,
że nie. Udowodnił, że istnieje więcej twierdzeń, niż da się wyprowadzić z aksjomatów — czyli że zdań prawdziwych jest więcej niż dowodliwych.
Arytmetyka nie jest systemem rozumowania podobnym lub takim samym jak logika,
nie istnieje zbiór aksjomatów, który mógłby stanowić kompletną podstawę
arytmetyki. Są w arytmetyce twierdzenia, których prawdziwości arytmetyka nie
może dowieść. Nie ma takich logicznych procedur, które są w stanie
stwierdzić prawdziwość lub fałszywość wszystkich twierdzeń
arytmetycznych: w końcu i tak uzyska się sprzeczne wyniki. Pośrednio wynika z tego, że matematyka może zawierać zdania sprzeczne — nie ma dowodu na
niesprzeczność matematyki. Albo inaczej: metoda dedukcyjna nie jest
wyczerpująca (niezawodna). "Są wyspy na oceanie matematyki, do których
nie sposób dotrzeć za pomocą małych kroczków metody dedukcyjnej" (S.
Lem). I jaki był efekt tego? Niektórzy filozofowie matematyki zaczęli
kombinować nad opracowaniem nowej arytmetyki, odrzucającej logikę. Wszystkie
podobne systemy formalnego rozumowania obarczone są tym mankamentem (wraz z resztą tradycyjnej matematyki). Ale to nie jest wcale powód, by ufać
systemom, które są jeszcze bardziej złudne i mniej pewne. Ani też aby gasić
świeczkę rozumu.
Nie udowodnisz mi ponad to, co sam wiem: wiem, ale wiem niedoskonale.
Wobec powyższego proponuję też zaprzestanie niestosownego epatowania się z logiką, gdyż przy bogu jest to jakaś dysharmonia i absurdum. Nawet arytmetyka
nie mogła sobie poradzić z logiką, a ty tkwisz w naiwnym złudzeniu, że
twoja wiara jest logiczna, zresztą bóg w twoim systemie też zapewne ma
narzucone standardy boskiej logiki. Jeśli teista pisze szczerze i racjonalnie o swoim systemie wierzeń, to pisze tak jak William James (ten co napisał Prawo
do wiary): "Ponieważ na ogół nie jesteśmy sceptykami, możemy pójść
jeszcze dalej i szczerze wyznać sobie motywy naszych rozmaitych wierzeń.
Przyznaję się otwarcie do moich — nie mogę się oprzeć myśli, że w gruncie rzeczy są one natury estetycznej, nie zaś logicznej.
'Nieprzerwany' wszechświat zdaje się przytłaczać mnie swoją niezawodną i nieomylną wszechprzenikliwością…"
1 2
« (Published: 14-12-2002 Last change: 26-02-2006)
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 2102 |
|