| 
| 
|  | | Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę.
 Propozycje Racjonalisty:
 |  |  |  |
  | 
 | 
 |  | Outlook on life »  » 
 
 Doktryna kościoła prawdosławnego [1]Author of this text: Edward Piszczałka 
 Doktrynę kościoła powszechnego prawdosławnego dobra i mądrości, tworzą prawdosławne i mądrystyczne ustalenia i wskazania kultowe,
wykształtowane przez ogół ludzki, jego szczególnych zwolenników i promotorów, z moim w tym udziałem.
 Podłoże
kosmogoniczno-antropologiczne doktryny
Kościół wyznaje prawdystyczne
wyniki badań i dochodzenia okoliczności powstania (stworzenia się) oraz
ewolucji świata, oraz naszego gatunku człowieczego. — Przy czym wyniki te,
jako nie potwierdzone stanowczo i dokładnie we wszystkich kwestiach tego dotyczących,
nie uznaje za bezwzględnie ostateczne i zobowiązujące, czyli do dogmatycznego
uwzględniania w swej doktrynie — przyjmuje więc, że jej ustalenia można tu
(a nawet należy) stosownie zmieniać, odpowiednio według nowych osiągnięć
poznawczych w tym względzie. Według kościoła nie jest to niemoralnym
sprzeniewierzaniem się wizjom poprzednim, a naturalną, mądrystycznie-trzeźwościową
prawidłowością ludzkiego postępowania, zmieniającego dane poglądy,
doskonaląc je podług nowej wiedzy o danych sprawach.
 Z badań owych wynika, iż o powstaniu świata, a raczej jego obecnej postaci, oraz Ziemi, życia na niej,
jak i naszego na niej zaistnienia, nie miały wpływ żadne istoty rozumne, a tym bardziej nadprzyrodzone — lecz że wszystko to powstało według nie
posiadających cechy rozumności ani celowości, praw bytu materii świata, w jej przeróżnych formach, zależnych od przypadków wzajemnego oddziaływania
na siebie jej różnych części (obiektów, przedmiotów) o specyficznych dla
siebie rodzajowo cechach chemicznych i fizycznych. — Ich wyniki obserwujemy w postaci różnych ciał niebieskich i ich funkcjonowania, a bliżej: na Ziemi, w jej przyrodzie (dla nas: bardzo szczególnej jego części; dla kosmosu: jego
zwykłej drobiny).
 Kościół
wyznaje prawdystyczną wiedzę o powstaniu Ziemi z części materii wszechświata
tworzącej Układ Słoneczny, ok. 4 do 5 miliardów lat temu; o tym, iż życie
na niej powstało ok. 2 miliardy 700 milionów lat temu i jest wynikiem reakcji
chemicznych węgla i wodoru, tworzących węglowodorowe związki organiczne w postaci protein (co umożliwiły ówcześnie zaistniałe, specyficznie
sprzyjające temu warunki geofizyczne), które ulegając ciągłej ewolucji
(obserwowanej w ich skamielinach i szczątkach) doprowadziły do stanu organizmów
żywych jaki obecnie istnieje. — Kościół wyznaje wiedzę o tym, że nasz
rodzaj ludzki, homo sapiens, powstał jako jeden z gatunków zwierząt
należących do rodzaju ssaków naczelnych, człowiekowatych, którego
ewolucyjne wyodrębnienie się wśród ich pozostałych — a wymarłych -
gatunków, datowane jest obecnie na co najmniej 100 tyś. lat temu  [ 1 ],
uzyskując swoją osobliwą postać, cechy byłe (przejściowe) i obecne, w wyniku powszechnych prawideł ziemskiej, biologicznej ewolucji organizmów; a swoją szczególną pozycję w świecie innych istot ziemskich, tak bardzo wyróżniającą
nas wśród nich, zawdzięczamy wyjątkowo wysoko ewolucyjnie rozwiniętej
psychice, zdolnościom twórczym i tego efektom, które nazywamy ogólnie ludzką
kulturą, cywilizacją. — Wiedzę o tym, iż jedną z cech naszej psychiki,
jest jej potrzeba i zdolność do estymonegacyjnego odnoszenia się do
rzeczywistości, a szczególnie tej, która praktycznie nas dotyczy — to ona,
psychika, jest miejscem powstania tych potrzeb, ich przemian i odmian (które
wszystkie — dla jasności — można nazywać jednym mianem „kościołów",
jako że jedna jest ich kultowa istota).
 Powyższe, prawdystyczne ustalenia
naukowe, tworzą kosmogoniczno-antropologiczne podłoże doktryny kościoła
prawdosławnego — stanowią pierwszorzędne kryterium w metodologii formułowania
dalszych doktrynalnych ustaleń kościelnych, dotyczących jego teologii,
liturgii, kanonów dzieł kultowych, mają odpowiedni wpływ na ich obraz.
 Jako że z prawdystycznych ustaleń
kosmogoniczno-antropologicznych wynika, że jesteśmy jedynymi istotami, które
rozumnie decydują o swoim postępowaniu i całym życiu, indywidualnym i społecznym — to kościół w sposób naturalny zgadza się z tym, i w określaniu swej
doktryny przypisuje jej autorstwo tym, którzy ją faktycznie określają, i w
oczywistym przekonaniu, iż tylko dla naszych ludzkich potrzeb kultowych jest to
czynione.
 Kościół nie uznaje
nadprzyrodzonego istnienia nieba, raju, czyśćca, ani piekła — z różnymi
przypisywanymi tym miejscom nadnaturalnymi cechami i postaciami; nie uznaje
istnienia cudów, cudownych miejsc, nawiedzeń, objawień, zmartwychwstania,
wniebowstąpienia, nieśmiertelności duszy, reinkarnacji, życia po śmierci,
nastąpienia końca świata. — Nie uznaje to dlatego, ponieważ są one
wyimaginowanymi a nie prawdziwymi cechami istnienia naszego i świata.
 Prawdystycznie poznając świat,
nie znajdujemy bowiem żadnych dowodnych przypadków tego, aby kiedykolwiek w dziejach ludzkości miały jakikolwiek na nie wpływ — oddziałanie, wyrażenie
jakichś życzeń czy wymagań, ofert nagród, czy gróźb kar za jakość
ludzkiego postępowania — jakiekolwiek istoty nadprzyrodzone, władające czy
to jakimiś wybranymi cechami świata, czy nim całym; nie znajdujemy żadnych
dowodnych przypadków tego, by ktokolwiek doznał jakiegokolwiek faktycznego
kontaktu z takowymi postaciami. — Wiadomym jest natomiast, iż wszystkie
przekazy o tym, wizje a nawet mocne przekonania o ich prawdziwości, są
wytworem ludzkich zdolności do imaginacji, oraz skłonności do mistycyzmu (do
ekstatycznego, bądź wprost psychopatycznego rojenia sobie doznawania kontaktów
nadprzyrodzonych) — przejawianych zwłaszcza przez ludzi nadwrażliwych i w
trudnych czy anormalnych okolicznościach życiowych (istniejących obiektywnie,
czy odczuwanych subiektywnie), bądź usposobionych do tego, czy pod wpływem
innych (np. w przypadkach psychoz zbiorowych). A funkcjonowanie podań o nich
istnieje na zasadzie wiary w nie, z ludzkiego pociągu do kontaktu z tym
co niezwykłe, ciekawe, atrakcyjne i niejakiego przypuszczania możliwości ich
istnienia, a nawet tego pragnienie — tym chętniej, jeżeli zapowiadają one
jakieś niezwykłe, znaczne dobro dla ludzi, i tym łatwiej, jeżeli są
podawane czy potwierdzane przez uznane autorytety kultowe, a spotykają się z łatwowiernymi, tudzież zobowiązanymi do wiary w nie, czy związanymi z kulturą w której podania te są historycznie utrwalone i darzone jakąś estymą przez
wierzących w nie — nawet pomimo niejednokrotnego doświadczania ich
iluzoryczności. Teologia i przykazaniaJak
kościół pojmuje sacrum i profanum, ich rodzaje, oraz wnioskuje o powinnościach
do ich traktowania kultowego (estymonegacyjnego) — czyli prawda o bogu i szatanie, i przykazania mądrystyczne
 Teologia prawdosławna uznaje
racjonalne zasady wywodzenia wskazań obiektów kultu, opierając się w tym na wcześniejszych prawdystycznych ustaleniach
kosmogoniczno-antropologicznych, jako metodologicznie niezbędnie w tym pożądanych,
bowiem bez tego nie posiadałyby one rzetelnego podłoża swej zasadności.
Wynika z nich, iż naturalnie i racjonalnie kwalifikują się nań, są więc do
tego predestynowane:
 ·
te przedmioty świata, które oddziałują na nas, czy służą nam w sposób dobroczynny, bądź tylko określone dobre dla nas części, osobliwości
danych przedmiotów; my ludzie, a przede wszystkim: wszystkie rodzaje i sposoby
naszego postępowania mądrego i dobre tego efekty. — Są one naturalnie
predestynowane do tego, aby darzyć je naszą kultową estymą, a więc by
traktować je jako nasze sakra — i tak kościół prawdosławny je uznaje i traktuje;
 ·
wszelkie złe dla nas przedmioty i cechy świata; niestosownie i bezzasadnie złe postępowanie ludzi, złe tego efekty, wszyscy ludzie źle postępujący — co w sposób naturalny predestynuje je do darzenia ich naszą kultową
negacją, jako nasze profanum — i tak kościół ten je uznaje i traktuje.
 Istniejące w kościele prawdosławnym
wskazania obiektów kultu są efektem racjonalnych, realistycznych zasad rozważań
tego, w postaci znajomości i pewności, że tym właśnie one są, do tego na
pewno się kwalifikują. — W sposób naturalnie racjonalny i oczywisty za
takie uznaje się te, które rzeczywiście są dla nas dobrem, bądź złem,
czego doznaje się faktycznie, i jasnym jest, że takimi właśnie one są — a jest ono w naturze świata, przyrody, w nas samych, w tym co czynimy, tworzymy,
sprawiamy. — O trafności — prawdziwości i słuszności — tych poglądów
wyraźnie świadczą realne doświadczenia naszego życia.
 Ogólnie,
są nimi: kosmos, Słońce, Ziemia, przyroda, ludzie, nasze cechy, czynione i dokonane przez nas dzieła.
 Kultową
prawidłowością jest to, iż do wielu rzeczy i ludzi odnosimy się w sposób
estymonegacyjnie niestały, różny, względny. A więc według tego, jak w danym czasie czy sytuacjach bywają nam one raz dobre a innym razem złe, czy
jednocześnie są po części dobre a po części złe, a innym razem są nam
obojętne — to odnosimy się do nich odpowiednio racjonalnie: albo z estymą,
albo z negacją, z pomieszaniem tego, albo wcale. -
Odnosi się to np. do postępowania ludzi, do pogody, do stanu sprawności
technicznej budowli, urządzeń, maszyn, pojazdów. I jest to odnoszenie się właściwe,
odpowiednie — nie jest tu potrzebna ślepa wierność np. temu, co z dobrego
staje się czy okazuje być złem, czy straciło u nas na wartości. Zatem są
przedmioty, które posiadają osobliwości boskie czy profanalne o stałości
względnej.
 Bywa też
tak, iż to, co dla jednych jest dobrem, dla innych jest złem, a więc dla tych
pierwszych jest to dobre i sacrum, a dla drugich złe i profanum — bowiem taka
jest natura naszych relacji z rzeczywistością.
 Teologia
prawdosławna rozróżnia w kultowej estymonegacji jej sakra i profanum rzeczywiście
istniejące, oraz sakra i profanum ustalone sposobem imaginacji o ich istnieniu i cechach własnych. — Rozróżnienie to oparte jest na rzetelnej wiedzy z zakresu naszej psychologii, dotyczącej istoty i obrazu różnych sposobów
pojmowania i spełniania naszych duchowych potrzeb kultowych. Kościół prawdosławny,
jako taki, uznaje tylko sakra i profanum rzeczywiste (czyli prawdziwe), jako właściwie
uprawnione do stosownej estymonegacji — i tego dotyczy jego teologia oraz
pomocne dla tej estymonegacji przykazania prawdosławnie- mądrystyczne.
 -
Kościół nie uznaje istnienia sacrum i profanum, których wizje sformułowane
zostały poprzez ich wymyślenie, a więc dlatego, że one faktycznie nie
istnieją, a absorbowanie się nimi czynione jest na zasadzie nakłonienia do
wiary w nie, a nie ze światłym przekonaniem o ich istnieniu. — Jeżeliby zająć
się owymi wymysłami i wizjami, to można zadawać sobie pytania: które z dziesiątków podań o stworzeniu świata, o tego stwórcach i rzekomych władcach, o decydentach naszego życia i losu, które z nich są prawdziwe? Każdy wierzący w słuszność swojej wiary, lojalnie zapewnia tu o jej jedynej prawdziwości i słuszności — lecz wiar tych jest wiele w odniesieniu do tych samych spraw i różnią się one diametralnie w ich obrazowaniu i ocenie. Logicznym jest tu
twierdzenie, że jeżeliby dochodzić tu do faktycznej, rzeczywistej prawdy o świecie i zajmującej nas tu ludzkiej kultowości, to należałoby, posługując się
poprawnymi kryteriami poznawczo- kwalifikującymi, po prostu ustalać to, które z nich są fałszywe i wyłonić tylko prawdziwe, albo to, że wszystkie z nich
składają się i z prawdy i z imaginacji o rzeczywistości — co należy słusznie
rozróżniać i oddzielać, oddzielnie zajmować się nimi i wartościować
stopień ich prawdziwości. W kwestii tej przedstawiane są też takie opinie, iż
nie można je łatwo czy skutecznie wyjaśniać w całości, tak, jakby się
tego chciało, a nawet to, iż nie jest to możliwe w ogóle, ponieważ objęte
są one celowo boskimi tego tajemnicami… — Cóż, żadnymi takowymi boskimi
tajemnicami one nie są — są natomiast poznawczymi kłopotami tych, którzy w owe niekompletne, w ciągu historii wytworzone imaginacje wierzą i naiwnie i z
rezygnacją wzdychają nad ową ich „ukrytą tajemnością". Owszem, można
je jakoś logicznie i z jakimś niby prawdopodobieństwem ciągle doimaginowując
wyjaśniać tudzież uzupełniać — niejakiej logicznej a bajkowej wyobraźni
ludziom nigdy nie brakuje — lecz w dzisiejszych czasach, jaki z tego pożytek i kto w to uwierzy?, a przede wszystkim: czy nie lepiej skupiać się na
prawdystycznym dochodzeniu do pożądanych tu prawd, miast dalej tkwić, dorabiać,
wikłać się i pogrążać w kolejne płoche w tym imaginacje?… czy nie
lepiej zdrowo budować swe życia w spolegliwości z innymi, w doskonaleniu się w rzeczywistej prawdzie, dobru i mądrości, miast dalej spalać się w kłopotackim
boczeniu się wobec nie tak samo wierzących, w dokuczaniu sobie za swe odmienności
duchowe?...
 1 2 3 4 Dalej..
 
 
 
  Footnotes: [ 1 ] Według odkryć ze
Steinheim w Niemczech, Swanscomb w Anglii i Fontechevade we Francji. «    (Published: 29-08-2004 )
 
 
 All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.
 page 3580  |  |