|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Outlook on life » »
Bogu nic nie jesteśmy winni [5] Author of this text: Lucjan Ferus
Każdy błąd czyni szkodę. Ludzkość dlatego właśnie utraciła szczęście,
że popełniała błędy. Wskutek nieznajomości przyrody człowiek stworzył
sobie bogów, którzy stali się jedynym przedmiotem jego nadziei i obaw. Ludzie
nie rozumieli /.../ że tylko w przyrodzie i jej siłach człowiek powinien
szukać swoich potrzeb i leków na swoje cierpienia oraz sposobów pozwalających
mu osiągnąć szczęście. Oczekiwali tego od jakichś wyimaginowanych bytów,
które uważali za sprawców swoich rozkoszy i niedoli. Widzimy stąd jasno, że
właśnie nieznajomość przyrody zrodziła te nieznane potęgi, przed którymi
tak długo drżała ludzkość, oraz owe zabobonne kulty stanowiące źródło
wszelkich jej nieszczęść.
Wskutek nieznajomości swojej własnej natury, swoich dążeń, potrzeb i praw, człowiek stracił w społeczeństwie wolność i popadł w niewolę. Nie
doceniał potrzeb własnego serca albo uważał, że musi je tłumić i poświęcać
swoje szczęście dla kaprysu władców. Nie znał celu społeczeństwa i rządu,
poddał się bez zastrzeżeń takim samym jak on ludziom, ponieważ jego przesądy
kazały mu uważać ich za istoty wyższego rzędu, za bogów na ziemi.
Skorzystali ono z jego błędu, aby ujarzmić go, zdemoralizować, uczynić występnym i nikczemnym. W ten sposób, wskutek nieznajomości własnej natury, ludzkość
popadła w niewolę i była źle rządzona. /.../
Dlatego również, że człowiek nie bada przyrody i jej praw, że nie dąży
do poznania jej zasobów i własności, pleśnieje on w niewiedzy i tak wolnym i chwiejnym krokiem dąży do poprawy swojego losu. Lenistwo chętniej zdaje się
na przewodnictwo przykładu, rutyny oraz autorytetu niż doświadczenia, które
wymaga aktywności i rozumu, który wymaga zastanowienia. Stąd owa niechęć
okazywana przez ludzi wszystkiemu, co wydaje się wyłamywać spod prawideł do
których przywykli; stąd ich głupi i niewolniczy szacunek dla starożytności i dla najbardziej nawet bezsensownych instytucji przodków; stąd strach przed
najkorzystniejszymi nawet zmianami i najbardziej nawet obiecującymi próbami.
Dlatego właśnie całe narody gnuśnieją w haniebnym letargu, jęczą pod
przekazywanymi z pokolenia na pokolenie nadużyciami i drżą na samą myśl o tym, co mogłoby ulżyć ich cierpieniom. /.../ Przenoszą oni majaki swojej
wyobraźni i swych bezpodstawnych przypuszczeń nad wymagające trudu doświadczenia,
które jedynie mogłyby wydrzeć przyrodzie jej tajemnice.
Krótko mówiąc, czy to z lenistwa czy ze strachu ludzie wyrzekli się
świadectwa zmysłów i we wszystkich swoich poczynaniach oraz przedsięwzięciach
powodowali się jedynie wyobraźnią, egzaltacja, przyzwyczajeniem i przesądem, a nade wszystko autorytetem, który wykorzystywał ich ignorancję aby ich
oszukiwać. Systemy zrodzone przez wyobraźnię zajęły miejsce doświadczenia,
rozwagi i rozumu. Umysły wstrząsane strachem i mamione cudami lub otępiałe z lenistwa i powodowane łatwowiernością, płynącą z braku doświadczenia,
tworzyły sobie naiwne poglądy lub przyjmowały bezkrytycznie wszelkie
urojenia, jakimi je karmiono.
Tam oto wskutek nieznajomości przyrody i jej dróg, przez lekceważenie
doświadczeń i pogardę dla rozumu, przez pożądanie cudów i rzeczy
nadprzyrodzonych, wreszcie z ciągłego strachu ludzkość pozostawała długo w stadium dzieciństwa, z którego tak trudno ją wydobyć. Opierając się na
dziecinnych hipotezach, których podstaw i dowodów nie śmiała nigdy badać,
przywykła uznawać je za święte, za uznane prawdy, o których ani na chwilę
nie wolno jej wątpić. Nieuctwo uczyniło ją łatwowierną, ciekawość kazała
jej łykać cudowność wielkimi haustami, a czas utwierdzał ją w tych poglądach,
przekazując jej przypuszczenia z jednego pokolenia na drugie jako rzeczywistość;
przemoc tyranii utrzymywała ją w kręgu tych pojęć, które stały się niezbędne
dla ujarzmienia społeczeństwa; cała jej wiedza wreszcie była stekiem kłamstw,
niejasności i sprzeczności, wśród których migały gdzieniegdzie nikłe
promyki prawdy, dostarczane przez przyrodę, od której nie można było nigdy
całkowicie się oddalić, ponieważ konieczność kazała zawsze do niej
powracać.
Wznieśmy się więc ponad chmury przesądu; wyrwijmy się z otaczającej
nas dusznej atmosfery, aby ocenić różne poglądy i systemy stworzone przez
ludzi. Wystrzegajmy się nie ujętej w karby wyobraźni, weźmy za przewodnika
doświadczenie, radźmy się przyrody i starajmy się zaczerpnąć z niej
prawdziwe wyobrażenie o przedmiotach, które zawiera. Odwołajmy się do
naszych zmysłów, które niesłusznie kazano nam uważać za niepewne; radźmy
się rozumu, tak haniebnie dotychczas lżonego i poniżanego; obserwujmy z uwagą
świat widzialny i zastanówmy się, czy jego znajomość nie wystarczy do
wydania sądu o nieznanych rejonach świata intelektualnego. Może przekonamy się,
że nie było żadnych podstaw, aby je rozróżniać, i że bez powodu
rozdzielono dwa królestwa wchodzące jednakowo w zakres przyrody".
Nic dodać nic ująć. Lepiej chyba nie można było przedstawić tego
problemu. Pozwólcie, iż zakończę ten elaborat bardzo znamiennym
stwierdzeniem, wyrażonym przez L. Feuerbacha: „Na myślenie, mówienie i działanie
prawdziwie i czysto po ludzku będą mogły pozwolić sobie dopiero przyszłe
pokolenia. Obecnie nie idzie jeszcze o to, by opisywać ludzi, ale o to, by
wydobyć ich z błota, w którym dotąd tkwili".
Obserwując naszą rzeczywistość widać wyraźnie, iż my /ok. 5-7
pokoleń później, od czasu w którym były pisane te słowa/ nie jesteśmy
jeszcze tymi „przyszłymi pokoleniami", które mogą już sobie pozwolić na
to „myślenie, mówienie i działanie prawdziwie i czysto po ludzku". Tkwimy
nadal w tym „błocie" i aby się z niego wydobyć, musimy uświadomić sobie
wszystkie zakłamania w religijnych
„prawdach" i ich fałsz. Zależy tylko od nas samych; czy spojrzymy na ten
problem z perspektywy /i mentalności/ kury, czy z perspektywy orła. No i oczywiście od tego, czy rzeczywiście "ty i ja jesteśmy inni niż on", czy jednak niekoniecznie.
*
"W świecie żyją dwie myśli: jedna, śmiało spoglądając w mrok
zagadek życia, stara się je rozwiązać, druga uznaje tajemnice za niewytłumaczalne i w trwodze przed nimi, ubóstwia je. Dla jednej — nie ma nic niepoznawalnego,
istnieje tylko jeszcze nie poznane, druga — wierzy, że świat na zawsze jest
niepoznawalny.
Pierwsza przenika wskroś chaos zjawisk bytu, nieustraszona, niczego nie
omija na swej trudnej drodze i wszystko ożywia swoją energią, nawet nieme
kamienie zmusza snuć piękną opowieść o zasadzie życia; droga — trwożnie
rzuca się raz w tę raz w inną stronę, bezskutecznie usiłuje znaleźć
uzasadnienie dla swego istnienia. /.../
Pierwsza nierzadko sama skazuje siebie na męki wątpienia o sile swojej,
ale chłód sceptycyzmu jedynie ją uzdrawia i jeszcze silniejsza, znów cel
bytu widzi w działaniu; druga — zawsze żyje w strachu przed sobą, zdaje się
jej, że prócz niej jest jeszcze coś wyższego — zasada pokrewna jej, ale
wroga, surowo strzegąca swego bytu. Cel pierwszej — to nieskończone dążenie
od jednej prawdy do drugiej i poprzez wszystkie do ostatniej, jakąkolwiek by
ona była; cel drugiej — znaleźć w świecie wiecznego ruchu, wiecznych wahań
punkt martwy i oprzeć na nim niewzruszony dogmat, skrępować ducha badawczego i krytycznego w żelazne łańcuchy sugestii.
Pierwsza — filozofuje z umiłowania mądrości, z mężną wiarą we własne
siły; druga — medytuje z lęku, w nadziei na jego przezwyciężenie. Obie są
wolne, jedna — jak każda energia, druga — jak pies bezdomny, skomli u każdych
drzwi, za którymi czuje się ciepło, spokój i taniuśki wikt.
Najczęściej ta druga myśl czołga się w przedsionkach świątyń, błagając o łaskawe wejrzenie mocy stworzonej jej własnym strachem. Ona to rozkładając
się zatruwa ziemię jadem mistyki, pierwsza zaś na drodze swojej wzbogaca świat
darami sztuki i nauki".
M. Gorki „Dzieła zebrane"
1 2 3 4 5
« (Published: 05-06-2005 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 4173 |
|