|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Outlook on life » »
Bogu nic nie jesteśmy winni [2] Author of this text: Lucjan Ferus
Lecz nawet i oto nie jest potrzebne w przypadku Boga o wyżej
wymienionych cechach, który na dodatek jest wszechobecny w każdym miejscu i czasie swego dzieła jednocześnie. Potraficie to sobie wyobrazić? /w „Credo
sceptyka" posłużyłem się analogią pisarza w relacji do wyimaginowanego świata
swej powieści/.
I czwarta sprzeczność; dotyczy pięknej /z pozoru/ boskiej cechy jaką
jest miłosierdzie i to na dodatek
nieskończone. /Pomijając fakt, że miłosierdzie kłóci się ze sprawiedliwością;
albo to, albo to. „Sprawiedliwość nie jest miłosierna — jak pisze Cyceron w rozprawie "O cnotach" — miłosierdzie nie jest sprawiedliwe". Ale to
tylko taka luźna dygresja, wróćmy do wątku/. Dlaczego Bóg nie przebaczył
wtedy ludziom tej niesubordynacji popełnionej w nieświadomości /dopiero po
zjedzeniu zakazanego owocu poznali jakiego zła się dopuścili/, przy wydatnym
udziale jego własnego stworzenia? Dlaczego wtedy
nie okazał się litościwy, dobry i miłujący swoje stworzenia, a wręcz
odwrotnie; okazał się bezlitosny, okrutny, niesprawiedliwy, małostkowy i mściwy?!
Czy takie zachowanie licuje z godnością absolutnie
doskonałego Stwórcy?
Z całej późniejszej historii ludzkości, obfitującej w niewyobrażalną
ilość popełnianego zła i niezawinionego cierpienia, z powodu tej właśnie kary
nałożonej na ludzi przez Boga — widać, że była to jedyna najwłaściwsza chwila i okolicznośćdo urzeczywistnienia tych pięknych bożych cech; miłosierdzia,
litości i miłości do swego stworzenia — człowieka, czyż nie tak?
Tym bardziej, że Bóg doskonale i w najdrobniejszych szczegółach zna
przyszłość swojego dzieła /jest wszak istotą dla której nie ma nic
przeszłego, ani nic przyszłego; jest zawsze teraz — jak to obrazowo ujął
kard. John Henry Newman/ i wiedział /wie/ jakie skutki
spowoduje ta jego kara w przyszłości na całej ziemi /"ziemia została skażona w oczach Pana" jak mówi Pismo św./.
Podsumowując powyższe można śmiało stwierdzić, iż Bóg nie tylko
nie zrobił nic aby zapobiec niepożądanemu początkowi rodzaju ludzkiego, ale wręcz
odwrotnie; uczynił dokładnie wszystko to co zamierzył dużo wcześniej, zanim
cokolwiek stworzył /św. Tomasz: "Ponieważ wszystko co jest stworzone
zaistniało zgodnie z myślą bożą, przeto idea podporządkowania wszystkiego
jednemu celowi, powinna istnieć od całej wieczności w umyśle bożym"/.
Możemy więc zapytać: dlaczego Bóg tak postąpił ze swoim stworzeniem — człowiekiem? Częściową odpowiedź na to pytanie daje sam Kościół
kat., poprzez orzeczenia św. Soboru Wat. I. Oto niektóre z nich, odpowiadające
przez przypadek na to pytanie:
„Bóg współdziała w każdej czynności stworzeń" /więc w zbrodniach także?/.
„Bóg
współdziała w akcie fizycznym grzechu". /a więc jednak! Dlaczego to czyni,
zamiast do niego nie dopuścić?/.
„Bez dopuszczenia zła moralnego — czyli grzechu — na świecie, nie
ujawniłby się ten przymiot boży, któremu na imię Miłosierdzie /.../
dopiero na przykładzie grzesznej ludzkości, grzesznego człowieka, ujawniło
się miłosierdzie Boga przebaczającego". Ergo:
"Zło moralne w ostatecznym wyniku służy również celowi wyższemu: chwale
bożej, która się uzewnętrznia przede wszystkim w jego miłosierdziu
przez przebaczenie, wtórnie zaś w sprawiedliwości przez karę".
Pięknie, prawda? Czy jest już dla was wszystko jasne?; gdyby ludzkość
nie była grzeszna z natury, ludzie nie grzeszyliby, Bóg nie miałby powodów
do okazywania im swego miłosierdzia i przebaczania win, a co za tym idzie
ucierpiałaby też jego chwała, która się uzewnętrznia przede
wszystkim w bożym miłosierdziu przez przebaczanie,… no i karanie oczywiście,
ale to już tylko wtórna sprawiedliwość. Ujmując to inaczej: człowiek musiał upaść i stać się grzeszny z natury po to, by chwała boża
mogła jaśnieć pełnym blaskiem. Cóż, jaki Bóg taka i jego chwała, czyż
nie?
No i jak wam się podoba ten „nasz Bóg"?; stworzył sobie taki
rodzaj istot, które najbardziej odpowiadają jego potrzebom. Czy można mieć o to do niego pretensje? /przypomina się słynna biblijna kwestia o glinianym
naczyniu i garncarzu, który je ulepił i nie chciał brać odpowiedzialności
za jego jakość/. A to, że przy okazji wmówił im winę
za wszelkie zło w swoim dziele, to też w gruncie rzeczy jest zrozumiałe;
przecież nikt nie będzie oskarżał samego siebie o perfidną i złą wolę,
prawda? Kto chciałby wierzyć w takiego
Boga? Może jedynie psychiczni masochiści...
Czy po tym drugim etapie rozważań, czujecie się już choć trochę
mniej winni? Czy jeszcze nie? Rozumiem,… macie przed oczyma wyobraźni rozciągnięte w agonii, poranione ciało Chrystusa, który przecież umarł za wasze
grzechy! Wobec tego następnym krokiem będzie przeanalizowanie zbawienia ludzi przez odkupicielską ofiarę Syna bożego; męczeńską i poniżającą śmierć na krzyżu, uznawaną za niepodważalny dowód bożej
miłości do swych stworzeń — ludzi:
„Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał,
aby każdy kto w niego uwierzy nie zginął, ale miał życie wieczne /.../ Jego
to ustanowił Bóg narzędziem przebłagania przez wiarę mocą jego
krwi"."
Jest ona — tak samo jak grzech pierworodny — pełna sprzeczności w kontekście bożych atrybutów. Na samym wstępie nasuwa się proste pytanie:
"Czy Bóg nie mógł zapobiec upadkowi pierwszych ludzi, czy tylko nie
chciał?". Oczywiście, że mógł, będąc wszechmocnym i wszechwiedzącym. Z powodu powyższych cech żadne boże
stworzenie nie może czymkolwiek Boga zaskoczyć, sprzeciwić mu się, czy
uczynić cokolwiek wbrew jego wiedzy i woli. Powtarzam: żadne boże stworzenie.
A zatem nie chciał, a tak naprawdę musiał chcieć aby ten grzech człowieka
zaistniał, gdyż nic w bożym dziele nie może zaistnieć bez jego woli i wiedzy. Więc obojętnie co by Bóg potem
uczynił dla ludzkości — niechby to było jak najpiękniejsze z jego strony — to i tak nie usprawiedliwia go całkowicie, skoro mógł ten problem rozwiązać
definitywnie zaraz na samym początku rodzaju ludzkiego /a nie naprawiać swe
dzieło w trakcie istnienia/. Po prostu nie
dopuszczając do jego zaistnienia, gdyż Bóg zna całą przyszłość swego
dzieła /która notabene zawsze jest dla niego teraźniejszością/,… w przeciwieństwie do ludzi, którzy muszą ją doświadczyć aby ją poznać.
Drugie pytanie jakie się nasuwa w związku z odkupicielską ofiarą na
krzyżu Syna bożego: "Czy był to jedyny
sposób, w jaki Bóg mógł naprawić grzech pierworodny człowieka?". Jednym
słowem: czy konieczna była ta ofiara z Syna bożego, złożona przez Boga
samemu sobie, po to, by przebłagać nią /przekupić/ siebie za swoje niezbyt
udane stworzenia — ludzi? A czy w przypadku wszechmocnego Boga może być coś
„konieczne"?
Czy nie mogło się to odbyć w prostszy i nie taki okrutny sposób? Na
przykład podczas chrztu Jezusa w Jordanie, kiedy to „otworzyły mu się
niebiosa i ujrzał ducha bożego zstępującego jak gołębicę i przychodzącego
na niego. A głos z nieba mówił: "Ten jest mój Syn umiłowany, w którym
mam upodobanie" /Mat.3,16,17/.
I tenże sam głos z nieba mógłby wtedy oznajmić: „Będzie on teraz
waszym Bogiem i macie go słuchać we wszystkim, tak jak mnie dotąd słuchaliście.
Każde jego postanowienie jest wyrażeniem mojej woli, każde jego przykazanie
moim przykazaniem. Kto nie będzie go słuchał i nie czcił jak Boga, naraża
się na mój gniew i karę. Pamiętajcie o tym: od dziś mój ukochany Syn jest
waszym Bogiem! Tak zdecydowałem ja, wasz dotychczasowy Pan i Bóg Jahwe". Dla
podkreślenia wagi tych słów, woda mogłaby się zabarwić na krwistoczerwony
kolor, ziemia zadrżeć i zapaść chwilowe ciemności, a w świętym przybytku
menora mogłaby spaść na podłogę,… czy coś w tym rodzaju.
Teoretycznie biorąc mogłoby się to odbyć w taki właśnie sposób,
prawda? Pamiętajmy, że Bóg może uczynić wszystko
co tylko zechce i ta jego wola może być wprowadzona natychmiast, bez żadnych
przeszkód zewnętrznych ani okoliczności, które by ją uniemożliwiły
zrealizować lub opóźnić w czasie. /jak to np. tłumaczą niektórzy bibliści,
iż Bóg musiał dostosować się do
kultury tamtych ludów/.
Jeśli więc Bóg postąpił /rękoma swoich stworzeń/ w taki szokujący,
poniżający i okrutny sposób ze swoim ukochanym Synem, oznacza to ni mniej ni
więcej, iż taką właśnie miał koncepcję rozwiązania tego teologicznego
problemu, a ludzie, którzy uczestniczyli w tym wydarzeniu na zasadzie
bezwolnych marionetek — nie mogą być niczemu winni /nie mówiąc już o nas, urodzonych dwa tysiąclecia
po tym wydarzeniu/.
Natomiast winni byliby wtedy, gdyby to oni zażądali od Boga złożenia
sobie w taki bezlitosny sposób, ofiary z Syna bożego, tylko od niej uzależnili
swoje zbawienie i wymusili na nim realizację tego szokującego pomysłu. Wtedy
ludzie — a nie Bóg — byliby winni męki Chrystusa na krzyżu i jego
trzydniowej śmierci /trzydniowej, bo całkowicie on nie umarł przecież,
przynajmniej dla Boga/.
Tyle, że jest to absolutnie niemożliwe z powodu bożych atrybutów; nieskończonych i niczym nieograniczonych możliwości
działania, wiedzy o wszystkim i w każdym czasie jednocześnie, wszechobecności w swoim dziele, nie tylko w przestrzeni, ale też w każdym momencie czasu, oraz
absolutnej doskonałości we wszystkim co tylko można sobie wyobrazić i czego
nie można. I braku tychże cech u człowieka — marności nad marnościami,
ograniczonego w każdy możliwy sposób; całkowitej przeciwności swego Stwórcy.
Dlaczego zatem Bóg, który problem grzechu pierworodnego człowieka mógł
rozwiązać zanim on zaistniał w naszej rzeczywistości, wymyślił naprawienie
tego problemu w taki dziwny /eufemistycznie mówiąc/ sposób?; poprzez swojego
Syna, który ma zbawić ludzkość /a
raczej tylko tę jej część, która w niego uwierzy/ od tego grzechu, przez
ofiarę ze swego życia i męczeńską śmierć na krzyżu?
Czyżby jego cierpienie, poniżenie i śmierć w męczarniach mogły Boga
zadowolić albo usatysfakcjonować tak bardzo, że zgodził się wybaczyć
ludziom ich wcześniejszą zniewagę? Jako jego Ojca, chyba raczej mało
prawdopodobne. Chyba, że miał w stosunku do niego jakieś ważniejsze i dalekosiężne plany?
Otóżtak właśnie musiało być, bowiem jak się okazuje zanim
Bóg stworzył cokolwiek, zanim stworzył pierwszych ludzi i zanim ci ludzie
„sprzeciwili się" Bogu, jego Syn już
został przewidziany na Odkupiciela i Zbawiciela grzesznej ludzkości. W Nowym
Testamencie jest taki fragment dotyczący Jezusa: "On był wprawdzie
przewidziany przed stworzeniem świata, dopiero jednak w ostatnich czasach się
objawił ze względu na nas" /1P1,20/.
1 2 3 4 5 Dalej..
« (Published: 05-06-2005 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 4173 |
|