The RationalistSkip to content


We have registered
204.380.526 visits
There are 7364 articles   written by 1065 authors. They could occupy 29017 A4 pages

Search in sites:

Advanced search..

The latest sites..
Digests archive....

 How do you like that?
This rocks!
Well done
I don't mind
This sucks
  

Casted 2992 votes.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
 Outlook on life » »

Bogu nic nie jesteśmy winni [2]
Author of this text:

Lecz nawet i oto nie jest potrzebne w przypadku Boga o wyżej wymienionych cechach, który na dodatek jest wszechobecny w każdym miejscu i czasie swego dzieła jednocześnie. Potraficie to sobie wyobrazić? /w „Credo sceptyka" posłużyłem się analogią pisarza w relacji do wyimaginowanego świata swej powieści/.

I czwarta sprzeczność; dotyczy pięknej /z pozoru/ boskiej cechy jaką jest miłosierdzie i to na dodatek nieskończone. /Pomijając fakt, że miłosierdzie kłóci się ze sprawiedliwością; albo to, albo to. „Sprawiedliwość nie jest miłosierna — jak pisze Cyceron w rozprawie "O cnotach" — miłosierdzie nie jest sprawiedliwe". Ale to tylko taka luźna dygresja, wróćmy do wątku/. Dlaczego Bóg nie przebaczył wtedy ludziom tej niesubordynacji popełnionej w nieświadomości /dopiero po zjedzeniu zakazanego owocu poznali jakiego zła się dopuścili/, przy wydatnym udziale jego własnego stworzenia? Dlaczego wtedy nie okazał się litościwy, dobry i miłujący swoje stworzenia, a wręcz odwrotnie; okazał się bezlitosny, okrutny, niesprawiedliwy, małostkowy i mściwy?! Czy takie zachowanie licuje z godnością absolutnie doskonałego Stwórcy?

Z całej późniejszej historii ludzkości, obfitującej w niewyobrażalną ilość popełnianego zła i niezawinionego cierpienia, z powodu tej właśnie kary nałożonej na ludzi przez Boga — widać, że była to jedyna najwłaściwsza chwila i okolicznośćdo urzeczywistnienia tych pięknych bożych cech; miłosierdzia, litości i miłości do swego stworzenia — człowieka, czyż nie tak?

Tym bardziej, że Bóg doskonale i w najdrobniejszych szczegółach zna przyszłość swojego dzieła /jest wszak istotą dla której nie ma nic przeszłego, ani nic przyszłego; jest zawsze teraz — jak to obrazowo ujął kard. John Henry Newman/ i wiedział /wie/ jakie skutki spowoduje ta jego kara w przyszłości na całej ziemi /"ziemia została skażona w oczach Pana" jak mówi Pismo św./.

Podsumowując powyższe można śmiało stwierdzić, iż Bóg nie tylko nie zrobił nic aby zapobiec niepożądanemu początkowi rodzaju ludzkiego, ale wręcz odwrotnie; uczynił dokładnie wszystko to co zamierzył dużo wcześniej, zanim cokolwiek stworzył /św. Tomasz: "Ponieważ wszystko co jest stworzone zaistniało zgodnie z myślą bożą, przeto idea podporządkowania wszystkiego jednemu celowi, powinna istnieć od całej wieczności w umyśle bożym"/.

Możemy więc zapytać: dlaczego Bóg tak postąpił ze swoim stworzeniem — człowiekiem? Częściową odpowiedź na to pytanie daje sam Kościół kat., poprzez orzeczenia św. Soboru Wat. I. Oto niektóre z nich, odpowiadające przez przypadek na to pytanie:
„Bóg współdziała w każdej czynności stworzeń" /więc w zbrodniach także?/.

„Bóg współdziała w akcie fizycznym grzechu". /a więc jednak! Dlaczego to czyni, zamiast do niego nie dopuścić?/.

„Bez dopuszczenia zła moralnego — czyli grzechu — na świecie, nie ujawniłby się ten przymiot boży, któremu na imię Miłosierdzie /.../ dopiero na przykładzie grzesznej ludzkości, grzesznego człowieka, ujawniło się miłosierdzie Boga przebaczającego". Ergo:

"Zło moralne w ostatecznym wyniku służy również celowi wyższemu: chwale bożej, która się uzewnętrznia przede wszystkim w jego miłosierdziu przez przebaczenie, wtórnie zaś w sprawiedliwości przez karę".

Pięknie, prawda? Czy jest już dla was wszystko jasne?; gdyby ludzkość nie była grzeszna z natury, ludzie nie grzeszyliby, Bóg nie miałby powodów do okazywania im swego miłosierdzia i przebaczania win, a co za tym idzie ucierpiałaby też jego chwała, która się uzewnętrznia przede wszystkim w bożym miłosierdziu przez przebaczanie,… no i karanie oczywiście, ale to już tylko wtórna sprawiedliwość. Ujmując to inaczej: człowiek musiał upaść i stać się grzeszny z natury po to, by chwała boża mogła jaśnieć pełnym blaskiem. Cóż, jaki Bóg taka i jego chwała, czyż nie?

No i jak wam się podoba ten „nasz Bóg"?; stworzył sobie taki rodzaj istot, które najbardziej odpowiadają jego potrzebom. Czy można mieć o to do niego pretensje? /przypomina się słynna biblijna kwestia o glinianym naczyniu i garncarzu, który je ulepił i nie chciał brać odpowiedzialności za jego jakość/. A to, że przy okazji wmówił im winę za wszelkie zło w swoim dziele, to też w gruncie rzeczy jest zrozumiałe; przecież nikt nie będzie oskarżał samego siebie o perfidną i złą wolę, prawda? Kto chciałby wierzyć w takiego Boga? Może jedynie psychiczni masochiści...

Czy po tym drugim etapie rozważań, czujecie się już choć trochę mniej winni? Czy jeszcze nie? Rozumiem,… macie przed oczyma wyobraźni rozciągnięte w agonii, poranione ciało Chrystusa, który przecież umarł za wasze grzechy! Wobec tego następnym krokiem będzie przeanalizowanie zbawienia ludzi przez odkupicielską ofiarę Syna bożego; męczeńską i poniżającą śmierć na krzyżu, uznawaną za niepodważalny dowód bożej miłości do swych stworzeń — ludzi:

„Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy kto w niego uwierzy nie zginął, ale miał życie wieczne /.../ Jego to ustanowił Bóg narzędziem przebłagania przez wiarę mocą jego krwi"."

Jest ona — tak samo jak grzech pierworodny — pełna sprzeczności w kontekście bożych atrybutów. Na samym wstępie nasuwa się proste pytanie: "Czy Bóg nie mógł zapobiec upadkowi pierwszych ludzi, czy tylko nie chciał?". Oczywiście, że mógł, będąc wszechmocnym i wszechwiedzącym. Z powodu powyższych cech żadne boże stworzenie nie może czymkolwiek Boga zaskoczyć, sprzeciwić mu się, czy uczynić cokolwiek wbrew jego wiedzy i woli. Powtarzam: żadne boże stworzenie.

A zatem nie chciał, a tak naprawdę musiał chcieć aby ten grzech człowieka zaistniał, gdyż nic w bożym dziele nie może zaistnieć bez jego woli i wiedzy. Więc obojętnie co by Bóg potem uczynił dla ludzkości — niechby to było jak najpiękniejsze z jego strony — to i tak nie usprawiedliwia go całkowicie, skoro mógł ten problem rozwiązać definitywnie zaraz na samym początku rodzaju ludzkiego /a nie naprawiać swe dzieło w trakcie istnienia/. Po prostu nie dopuszczając do jego zaistnienia, gdyż Bóg zna całą przyszłość swego dzieła /która notabene zawsze jest dla niego teraźniejszością/,… w przeciwieństwie do ludzi, którzy muszą ją doświadczyć aby ją poznać.

Drugie pytanie jakie się nasuwa w związku z odkupicielską ofiarą na krzyżu Syna bożego: "Czy był to jedyny sposób, w jaki Bóg mógł naprawić grzech pierworodny człowieka?". Jednym słowem: czy konieczna była ta ofiara z Syna bożego, złożona przez Boga samemu sobie, po to, by przebłagać nią /przekupić/ siebie za swoje niezbyt udane stworzenia — ludzi? A czy w przypadku wszechmocnego Boga może być coś „konieczne"? Czy nie mogło się to odbyć w prostszy i nie taki okrutny sposób? Na przykład podczas chrztu Jezusa w Jordanie, kiedy to „otworzyły mu się niebiosa i ujrzał ducha bożego zstępującego jak gołębicę i przychodzącego na niego. A głos z nieba mówił: "Ten jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie" /Mat.3,16,17/.

I tenże sam głos z nieba mógłby wtedy oznajmić: „Będzie on teraz waszym Bogiem i macie go słuchać we wszystkim, tak jak mnie dotąd słuchaliście. Każde jego postanowienie jest wyrażeniem mojej woli, każde jego przykazanie moim przykazaniem. Kto nie będzie go słuchał i nie czcił jak Boga, naraża się na mój gniew i karę. Pamiętajcie o tym: od dziś mój ukochany Syn jest waszym Bogiem! Tak zdecydowałem ja, wasz dotychczasowy Pan i Bóg Jahwe". Dla podkreślenia wagi tych słów, woda mogłaby się zabarwić na krwistoczerwony kolor, ziemia zadrżeć i zapaść chwilowe ciemności, a w świętym przybytku menora mogłaby spaść na podłogę,… czy coś w tym rodzaju.

Teoretycznie biorąc mogłoby się to odbyć w taki właśnie sposób, prawda? Pamiętajmy, że Bóg może uczynić wszystko co tylko zechce i ta jego wola może być wprowadzona natychmiast, bez żadnych przeszkód zewnętrznych ani okoliczności, które by ją uniemożliwiły zrealizować lub opóźnić w czasie. /jak to np. tłumaczą niektórzy bibliści, iż Bóg musiał dostosować się do kultury tamtych ludów/.

Jeśli więc Bóg postąpił /rękoma swoich stworzeń/ w taki szokujący, poniżający i okrutny sposób ze swoim ukochanym Synem, oznacza to ni mniej ni więcej, iż taką właśnie miał koncepcję rozwiązania tego teologicznego problemu, a ludzie, którzy uczestniczyli w tym wydarzeniu na zasadzie bezwolnych marionetek — nie mogą być niczemu winni /nie mówiąc już o nas, urodzonych dwa tysiąclecia po tym wydarzeniu/.

Natomiast winni byliby wtedy, gdyby to oni zażądali od Boga złożenia sobie w taki bezlitosny sposób, ofiary z Syna bożego, tylko od niej uzależnili swoje zbawienie i wymusili na nim realizację tego szokującego pomysłu. Wtedy ludzie — a nie Bóg — byliby winni męki Chrystusa na krzyżu i jego trzydniowej śmierci /trzydniowej, bo całkowicie on nie umarł przecież, przynajmniej dla Boga/.

Tyle, że jest to absolutnie niemożliwe z powodu bożych atrybutów; nieskończonych i niczym nieograniczonych możliwości działania, wiedzy o wszystkim i w każdym czasie jednocześnie, wszechobecności w swoim dziele, nie tylko w przestrzeni, ale też w każdym momencie czasu, oraz absolutnej doskonałości we wszystkim co tylko można sobie wyobrazić i czego nie można. I braku tychże cech u człowieka — marności nad marnościami, ograniczonego w każdy możliwy sposób; całkowitej przeciwności swego Stwórcy.

Dlaczego zatem Bóg, który problem grzechu pierworodnego człowieka mógł rozwiązać zanim on zaistniał w naszej rzeczywistości, wymyślił naprawienie tego problemu w taki dziwny /eufemistycznie mówiąc/ sposób?; poprzez swojego Syna, który ma zbawić ludzkość /a raczej tylko tę jej część, która w niego uwierzy/ od tego grzechu, przez ofiarę ze swego życia i męczeńską śmierć na krzyżu?

Czyżby jego cierpienie, poniżenie i śmierć w męczarniach mogły Boga zadowolić albo usatysfakcjonować tak bardzo, że zgodził się wybaczyć ludziom ich wcześniejszą zniewagę? Jako jego Ojca, chyba raczej mało prawdopodobne. Chyba, że miał w stosunku do niego jakieś ważniejsze i dalekosiężne plany?

Otóżtak właśnie musiało być, bowiem jak się okazuje zanim Bóg stworzył cokolwiek, zanim stworzył pierwszych ludzi i zanim ci ludzie „sprzeciwili się" Bogu, jego Syn już został przewidziany na Odkupiciela i Zbawiciela grzesznej ludzkości. W Nowym Testamencie jest taki fragment dotyczący Jezusa: "On był wprawdzie przewidziany przed stworzeniem świata, dopiero jednak w ostatnich czasach się objawił ze względu na nas" /1P1,20/.


1 2 3 4 5 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
e. Odkupienie
n. Deklaracja agnostyczna

 See comments (17)..   


«    (Published: 05-06-2005 )

 Send text to e-mail address..   
Print-out version..    PDF    MS Word

Lucjan Ferus
Autor opowiadań fantastyczno-teologicznych. Na stałe mieszka w małej podłódzkiej miejscowości. Zawód: artysta rękodzielnik w zakresie rzeźbiarstwa w drewnie (snycerstwo).

 Number of texts in service: 130  Show other texts of this author
 Newest author's article: Słabość ateizmu
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.
page 4173 
   Want more? Sign up for free!
[ Cooperation ] [ Advertise ] [ Map of the site ] [ F.A.Q. ] [ Store ] [ Sign up ] [ Contact ]
The Rationalist © Copyright 2000-2018 (English section of Polish Racjonalista.pl)
The Polish Association of Rationalists (PSR)