|
|
Science » » » »
Typologia błędów popełnianych przez menedżerów i negocjatorów [4] Author of this text: Jerzy Kolarzowski
Ad. 2. Negocjacje, w których oczekiwany koniec oddala się, a nie zbliża, tracą swój sens a proces ten przypomina poruszanie się po równi
pochyłej. Presja czasu to stały towarzysz we wszelkiego typu negocjacjach.
Relatywizm tkwiący w ekonomii i relatywizm odnoszenia się
do upływającego czasu są najlepiej widoczne w stosunkach ludzi przynależących
do różnych grup zawodowych, a szczególnie u przedstawicieli odmiennych
kultur.
W przypadku negocjacji sprawdza się zasada statystyczna
opisana przez włoskiego socjologa Vilfrado Pareto [ 3 ].
Mówi ona o stosunku 80:20 obowiązującego jako prawidłowość w wielu
obszarach życia społecznego. Mianowicie 20% agentów realizuje 80% transakcji,
80% bogactw pozostaje w rękach 20% ludzi, 20 % uczniów przysparza 80% kłopotów
kadrze pedagogicznej i 80% ustępstw strony są w stanie uczynić w ostatnich
20% czasu, które przeznaczyli na negocjacje.
Żeby nie popełniać błędów w negocjacjach prowadzonych
pod presją czasu powinno się przede wszystkim pamiętać o tym, że:
Należy omówić większość istotnych szczegółów
na początku negocjacji. Pod presją czasu nie da się osiągnąć wielu
jednakowo ważnych spraw. Źle się je wówczas załatwia i łatwo jest pominąć
jakiś istotny element. Nawet gdy strona przeciwna będzie w fazie końcowej
gotowa do ustępstw, to nie mogą one być jednakowej wielkości, dotyczyć równie
istotnych elementów ani nie może ich być zbyt dużo. Warto jest podejmować liczne kroki prowadzące do
zbliżenia stanowisk. Wyglądamy wówczas pozytywnie w oczach własnych i strony
przeciwnej. To nie my przedłużamy negocjacje, trwają one dłużej niż wstępnie
przypuszczano nie z naszej winy, tylko z powodów obiektywnych. Powinniśmy umieć ocenić, kiedy przekroczyliśmy
„niewidzialną granicę" 80% czasu, który kontrpartnerzy chcą nam poświęcić.
Tej umiejętności nabierają negocjujący menedżerowie jedynie w drodze doświadczenia.
Symptomem przekroczenia tej granicy mogą być zachowania „pokerowe" strony
przeciwnej, takie np. jak warunkowe wycofanie oferty, zwiększony nacisk lub
tak czy inaczej zgłaszana gotowość do odejścia od stołu rozmów. Jednym ze sposobów odpowiedzi na zachowania
opisane powyżej może być umiejętność wykazania się elastycznością wobec
naszych partnerów w ostatnim przedziale czasu. W takim momencie musimy poczynić
dodatkową koncesję na rzecz naszych kontrpartnerów. Możemy z niej zrezygnować
tylko wtedy, gdy zademonstrujemy niewykorzystanie korzyści z błędów, jakie
się zdarzyły naszym partnerom. Bardzo wiele zależy wówczas od taktownego
przedstawienia sytuacji. Od sposobu zaprezentowania problemów, ich umiejętnego
„przeramowania" — pokazania w zupełnie innej perspektywie — zależy w znacznym stopniu, czy potrafimy skorzystać z elastyczności partnerów w ostatnich 20% czasu, jaki przeznaczyli oni na negocjacje z nami. Właśnie w tym
końcowym okresie warto jest odejść od kwestii ściśle finansowych i przedstawić to wszystko, co może być ważniejsze od samych tylko pieniędzy. Ad. 3. Nawet doświadczeni w prowadzeniu negocjacji
menedżerowie
mogą się spotkać z takim ogromem ludzkiej pazerności, zachłanności bądź
próżności, że czynników tych nie byli w stanie ani uwzględnić, ani w wystarczającym stopniu przewidzieć. Kumulacja zysków, nagród, pochwał, ustępstw
często łączy się z nadmierną pewnością siebie, niechęcią do dalszego
wysiłku, brakiem właściwego nadzoru i ogólnym rozprężeniem. Prawidłowość
ta dotyczy zarówno jednostek, jak i tym bardziej zbiorowości. W większych
zbiorowościach: konsorcjach, firmach, podmiotach społecznych typu wyższe
uczelnie czy placówki kultury, oświaty itp. sukcesy im przypisywane nie przekładają
się na konkretny los zatrudnionych w nich pracowników. W negocjacjach warto
wiedzieć, że rozmaite podmioty mają tendencję do gromadzenia ustępstw
czynionych na ich rzecz, zasług im przypisywanych, pomnażania zysków przez
zwiększanie obciążeń metodą „salami — plasterek po plasterku". Nie ma
większego znaczenia, czy te obciążenia dotyczą własnych pracowników,
partnerów współpracujących, dostawców czy kooperantów — wynik takiego postępowania
prędzej czy później prowadzi do konfrontacji. Od czego zależy, czy do niej
dojdzie? Nade wszystko od tego, czy współpracujący z zarządem firmy podwładni,
przedstawiciele kooperantów czy podwykonawcy prac zleconych mogą się
sprzeciwić bez utraty źródła zarobkowania. Często strona w swoim poczuciu
za mocno obciążona nie zgłasza zastrzeżeń, a następnie w sprzyjających
okolicznościach „głosuje nogami". Pracownicy zwalniają się albo odchodzą
do pracy w innych firmach, kooperanci zrywają współpracę, poddostawcy nie
wykonują zobowiązań terminowo lub ich praca pozostawia wiele do życzenia.
Pozostaje otwarte pytanie, jak długo, w jakim stopniu i do jakiej granicy można
przyciskać pracowników, kooperantów, poddostawców? Mnożąc obciążenia nakładane
na drugą stronę, warto za każdym razem zdobyć jej akceptację, pytać czy może
ten dodatkowy wysiłek podjąć. Pomimo postawienia pytania w dobrej wierze, możemy
nie uzyskać szczerej odpowiedzi. Możemy także spotkać się z problemem, że
podwładni, kooperanci czy podwykonawcy sformułują tego rodzaju oczekiwania,
których nie da się spełnić.
Należy pamiętać, że eskalując wysiłek czy to naszych
kontrpartnerów, czy podwładnych, możemy w łatwy sposób znaleźć się poza
możliwą granicą porozumienia i stracić więcej niż zamierzaliśmy zyskać.
Ad. 4. Kary i nagrody nie ułatwiają negocjacji, niekiedy w istotny sposób je komplikują. Problemem mogą być zarówno: a) nadmierne
kary, b) niepotrzebne nagrody, jak i c) ostentacyjne żonglowanie możliwościami
karania i nagradzania.
a) Podmioty dominujące w procesie negocjacji, osobowości
ulegające tendencjom autorytarnym czy po prostu osoby, które nawykły do
sprawowania funkcji kierowniczych, często w trakcie a nawet w czasie
finalizacji negocjacji odwołują się do kar.
Kara to środek drastyczny, który powinien być
przewidziany jako sankcja prawna za niewykonanie lub nienależyte wykonanie
zobowiązania zawartego w wynegocjowanej umowie. Kary powinny być współmierne
do wielkości podjętego zobowiązania oraz stosowane wtedy, gdy inne środki
perswazji i wywierania wpływu zawiodą. W wielu wypadkach, jako strona w negocjacjach, nie możemy stosować kar sami, jedynie po zwróceniu się do
wymiaru sprawiedliwości. Należy jednak pamiętać, że wówczas, gdy naszym
problemem zajmą się radcy prawni czy adwokaci, nie ma już miejsca na
jakiekolwiek porozumienie. Układając zapis porozumienia warto pokusić się o „spis" kroków odwetowych, czyli retorsji. W wielu wynegocjowanych
porozumieniach nie ma jednak na nie miejsca, gdyż albo materia, którą ujęto w porozumienie, nie daje takich możliwości, albo brak jest równorzędności
partnerów i wówczas silniejszy nie zgadza się na takie zapisy. Także często
nawet równorzędni partnerzy nie chcą, by w wynegocjowanym porozumieniu
znajdowały się zapisy o wzajemnych krokach odwetowych. Nie po to siada się do
stołu rozmów, żeby zapisywać w umowie wzajemne środki karzące, ale żeby w miarę płynnie i na tyle, na ile to możliwe, ze sobą współpracować. Kara
to ostateczność i, nawet jeżeli będzie narzucona przez silniejszego
partnera, należy zadbać o wzajemne procedury kontrolne (np. sieć marketów
zastrzega sobie prawo zwrotu towarów w uszkodzonych opakowaniach i ukarania
dostawcy za takie uszkodzenia. Nie można wówczas dopuścić, by
przedstawiciele tylko jednej strony kontrolowali stan jakości dostarczonego
produktu).
b) Z kolei podmioty, które
czują się słabsze, osoby przystępujące do negocjacji po dłuższym
okresie izolacji, które chcą być nadmiernie lubiane, częściej niż to jest
potrzebne szafują nagrodami. Nagroda winna mieć charakter uroczysty i należy
ją oferować jako środek w sytuacjach nadzwyczajnych. Nie powinno się
nagradzać tylko za to, że druga strona w sposób poprawny spełniła to, co do
niej należało.
Nagroda nie powinna być też stosowana jako środek
wywierania wpływu czy prowadzący do eskalacji wysiłku partnerów czy klientów.
Wiele firm, walcząc o odbiorcę, stosuje nagrody jako zawoalowaną formę
sprzedaży wiązanej, wymuszając pozycję monopolisty. Tego rodzaju praktyki, w których nagroda skrywa chwyt marketingowy i chce w sposób manipulacyjny odwołać
się do próżności swych partnerów — klientów, należy uznać za poniżający
sposób sprzedaży. Dla niektórych firm działających na trudnych, młodych
rynkach taka forma działalności to sposób na dodatkowe zyski. Z czasem firmy
tego typu stracą bardziej wybrednych odbiorców, a ponadto żaden z szanujących
się podmiotów życia gospodarczego, czy też żadna z bardziej znanych
„twarzy" w życiu społecznym, nie będą chciały dobrowolnie wchodzić,
nawet w lukratywne alianse, z podmiotem stosującym praktyki nagradzania jako
„chwytanie na lasso".
Wiele firm, walcząc o klienta, kontrahenta, odbiorcę swej
produkcji czy usług, często przy wyjaśnianiu drobnych uchybień, zastojów
czy perturbacji stosuje nagrody jako zadośćuczynienie za poniesione straty.
Nagrody tego rodzaju nie zawsze są dobrze
widziane, czasami sprawiają kłopot. Z ich powodu trudno być niemiłym
czy nieuprzejmym, a jednocześnie w wystarczającym stopniu dochodzić swoich
praw, np. żądając na przyszłość gwarancji, by podobne problemy się nie
powtarzały. Ci, którzy interweniują w związku z powstałymi uchybieniami czy
zaległościami, wolą, by ich przekonano w sposób dostateczny, że strona
przeciwna przedsięweźmie wszystkie możliwe środki i w przyszłości ich
interwencja nie będzie potrzebna.
c) Inny z kolei problem powstaje, gdy strona mająca
silniejszą pozycję przetargową żongluje groźbami kar i obietnicami nagród.
Tego rodzaju praktyka sprawdza się na krótką metę. Pozwala ona utrzymać współpracę
jedynie z naprawdę zdeterminowanymi i — dość dziwne — leniwymi (mało
mobilnymi) partnerami. Żonglowanie karami i nagrodami może, i często tak
jest, być odbierane jako prowokacja lub niepoważne traktowanie. Podmioty, które
lubią ryzyko lub są na tyle mocne, by móc sobie na nie pozwolić, lubią
weryfikować prowokacyjne zachowanie swych przeciwników. W skomplikowanym życiu
gospodarczym zdarza się, że podmiot zirytowany traktowaniem go metodą „kija i marchewki", wynajduje komplikacje, jednak innego rodzaju niż te, które
przewidziała w swoim katalogu kar i nagród strona przeciwna. Takie postępowanie
daje sposobność do ponownego negocjowania całości porozumienia, czasami po
to, by w zmienionej sytuacji otrzymać korzystniejszą dla siebie umowę. Zatem
postulat drobiazgowego spisywania porozumień czy umów nie powinien jednak
znajdować swego wyrazu w katalogu kar i nagród.
1 2 3 4 5 Dalej..
Footnotes: [ 3 ] W odniesieniu do
negocjacji prawo to przytacza: F. Dawson, Sekrety udanych negocjacji,
Poznań 1999. « (Published: 29-04-2006 )
Jerzy KolarzowskiDoktor habilitowany, adiunkt w Instytucie Historyczno-Prawnym Uniwersytetu Warszawskiego (Wydział Prawa i Administracji). Współzałożyciel i rzecznik prasowy PPS (1987 - luty 1988), zwolniony z pracy w IPiP PAN (styczeń 1987), współredagował Biuletyn Informacyjny Ruchu Wolność i Pokój (1986–1987), sygnatariusz platformy Wolność i Pokój (1985), przekazywał i organizował przesyłanie m.in. do Poznania, Krakowa, Gdańska, Lublina i Puław wielu wydawnictw podziemnych. Posiada certyfikat „pokrzywdzonego” wystawiony przez IPN w 2003 r. Master of Art of NLP. Pisze rozprawę habilitacyjną "U podstaw europejskiej filozofii praw człowieka. Narodziny jednostki w sferze publicznej i prywatnej w pismach Braci Polskich". Zainteresowania: historia instytucji życia publicznego i prywatnego, myśl etyczna i religijna Europy (zwłaszcza okresu reformacji). Bada nieoficjalne nurty i idee inspirujące kulturę europejską. Hobby: muzyka poważna, fotografia krajobrazowa. Autor książki Filozofowie i mistycy Number of texts in service: 51 Show other texts of this author Newest author's article: Polski i brytyjski samorząd terytorialny - zasadnicze różnice | All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 4738 |
|