The RationalistSkip to content


We have registered
204.319.000 visits
There are 7364 articles   written by 1065 authors. They could occupy 29017 A4 pages

Search in sites:

Advanced search..

The latest sites..
Digests archive....

 How do you like that?
This rocks!
Well done
I don't mind
This sucks
  

Casted 2992 votes.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
 Philosophy » » »

Nietzsche – samotnik i marzyciel [2]
Author of this text:

*

Podtytuł najważniejszego dzieła Fryderyka brzmi: Książka dla wszystkich i dla nikogo. Tu wnikamy już w bardziej delikatne zakątki myśli filozofa, będące świadomością własnej niedoskonałości. Podtytuł ów oznacza mniej więcej tyle: książka ta powinna być dla wszystkich, ale niestety nie potrafię jej napisać w sposób, który by przemówił zrozumiale do kogokolwiek. Choć w moim sformułowaniu owa myśl brzmi pesymistycznie, bezradnie i nie pasuje do języka dumnego filozofa, to jednak jest zasadniczo trafna. Najpierw zastanówmy się, dlaczego mogę powiedzieć, iż ta księga powinna być dla wszystkich. W jej sformułowaniu Nietzsche mógł wahać się od sądu, iż nie ma współcześnie ludzi na tyle mądrych, aby byli w stanie go zrozumieć, do sądu, że on sam nie potrafi pomyśleć swego proroctwa na tyle jasno i prosto, aby było dla innych zrozumiałe.

Odnoszę wrażenie, iż często traktuje się myśliciela owego jako proroka samotności i egoizmu. Jednakże już na początku owej księgi mówi nam on, iż pełnia ducha, dojrzałość, wielkość jest męcząca i nic nie znaczy, jeśli nie możemy nią obdarowywać innych. Później przez całą księgę przypomina nam, iż największą sztuką i najwyższą radością jest dawanie i dzielenie się swą mądrością czy innymi cnotami. Jakże tu można mówić o egoizmie czy samotności? Nietzsche też często był traktowany, jako człowiek gardzący słabymi i piszący tylko do tych, którzy są tego warci, jako piewca elitaryzmu. Co prawda filozof krytykował pewien ideał pojmujący równość na zasadzie pomniejszania tych, którzy urośli wysoko, ale nigdy tak naprawdę nie pogardzał ludźmi niskimi. Pogarda w zasadzie była mu obca, nie licząc chwil załamania, które mu się zdarzały pod koniec życia. On nawet pogardą i obojętnością nie pogardzał — on ich nienawidził.

Najlepiej moje słowa potwierdza spotkanie Zaratustry z najbrzydszym człowiekiem. Pamiętając, że estetyka u Nietzschego to zakorzeniona w instynktach/nieświadomości władza poznawcza, termin najbrzydszy należy w tym fragmencie utożsamić z najnędzniejszym. Teraz przypomnijmy sobie list Wertera z 30 maja — pamiętając o szacunku, jakim Nietzsche zawsze darzył Goethego. W liście tym autor zachwyca się naiwną i prostacką, ale wielką i szczerą miłością młodego parobczaka, który jest zbyt nierozsądny, aby zdobyć się na podejrzenia, wyrafinowanie czy kłamstwo. Jest tak głupi, że możemy o nim powiedzieć brzydki. Ale nawet w nim jest coś pięknego — mianowicie szczerość i zdrowie, a w kategoriach estetycznych, to co wyraża smak angielski, którego Fryderyk może nie podziwiał, ale szanował i cenił, albowiem jest on wyrazem duchowego zdrowia, które utracili Niemcy w swym zamiłowaniu wzniosłości i po części Francuzi pląsający taniec myśli tak subtelny, że aż nieraz odrywający się od rzeczywistości i bujający w obłokach.

Można również zwrócić uwagę na filozofa krytykę litości i współczucia. Krytykuje on samą formę tego działania litościwego. Godny litości znaczy innymi słowy godny pogardy, nic nieznaczący, słabszy ode mnie, tak malutki, że mogę mu okazać litość, bo jest taki nędzny i bezbronny, że aż przykro. Nietzsche nie krytykuje pomocy słabszym i współczucia, ale nie może się owa pomoc odbywać kosztem zabierania poczucia godności temu, któremu pomagamy. Nie możemy się wywyższać pomagając drugiemu człowiekowi, lepiej mu nie pomóc, ale potraktować jak równego sobie — zrozumie tę myśl każdy, kto rozumie trochę ludzkiego ducha, który potrafi zmusić głodne ciało do działania i zdobycia tego, co mu jest potrzebne, ale jeśli duch jest podeptany i poniżany to nie podejmie żadnego działania skutecznego, choćby mu sprzyjały wszelkie okoliczności zewnętrzne. Dla uświadomienia sobie istoty problemu, jaki podejmuje Nietzsche, należy spojrzeć na inwalidów i ich zabieganie o poczucie samodzielności, godności i odtrącenie, a nawet gniew, jaki wywołuje w nich nieudolnie wyciągnięta do nich ręka. Można tu również wspomnieć ową mądrość ludową o tym, że nie należy biedakowi dać ryby do zjedzenia i pozostawić go dalej na łasce losu, ale raczej podarować mu wędkę. Problem ten jest szczególnie ważny dziś, gdy odrzuciliśmy przemoc fizyczną, ale nie nauczyli się ludzie szacunku do siebie i innych przez co przemoc psychiczna, poniżanie, zastraszanie i pogarda są na porządku dziennym.

Najbrzydszy człowiek to inaczej najnędzniejszy człowiek, ten, który zna głębię swojej beznadziejności, a jednak Zaratustra nie odchodzi od niego — także w nim dostrzega coś wartościowego. Jakże więc moglibyśmy powiedzieć, iż filozof gardzi słabymi czy brzydkimi, bo nie należy zapominać, iż brzydota jest u niego wyrazem nędzy egzystencjalnej, duchowej. Celem jego ksiąg jest ukazanie tego, jak ową słabość i brzydotę przezwyciężyć.

Pogarda, lekceważenie i zniechęcenie do ludzi zaczyna się pojawiać dopiero u późnego Nietzschego, zmęczonego poszukiwaniami zrozumienia i rozczarowanego słabymi efektami swej walki o myśli, ale nawet wtedy Fryderyk nie stał się aż tak zdegenerowany, aby te uczucia jego rzetelną mądrość zdominowały.

*

Aby objaśnić i zrozumieć bardziej subtelne i wyższe rejony myśli Fryderyka, musimy dobrze zapoznać się z jego językiem, co nie jest sprawą łatwą, albowiem jego pisma przepełnione są symbolami i misterną grą zapachów, dzięki czemu zyskują bardzo na treści, lecz również stają się trudniejsze w odbiorze.

„Każde słowo ma swój zapach" tak powinno brzmieć przetłumaczone niezbyt udanie przez K. Drzewieckiego zdanie z Wędrowiec i jego cień. Rozważmy na początek znaczenie tej metafory. Chodzi tu o pewien związek pomiędzy poznaniem a estetyką, albowiem smak estetyczny Nietzsche traktował jak znajdującą się poza świadomością władzę poznawczą, bo przecież też jest ugruntowana w życiu, więc służy potęgowaniu mocy. Aby uświadomić sobie problem porównajmy sobie dwa zdania, których sens jest taki sam:

— Masz fajne seksowne wargi.

— Ma pani piękne i pełne zmysłowego czaru usta.

Oba zdania mają taki sam sens, lecz zupełnie inną harmonię zapachów, odnoszą się do zupełnie innych wartości. Można by podać przykłady zdań bardziej jaskrawie różnych, a jednak o tym samym znaczeniu. Np. „żreć mi się chce babo" i „konam z głodu kochanie" — te zwroty tak różnie pachną, że aż jakoś niechętnie człowiek zauważa, że oba wyrażają to samo polecenie „przynieś jedzenie". Może lepszym przykładem będzie coś bardziej subtelnie różnego. Weźmy takie słowa: „Jezus Chrystus" i „Jezus z Nazaretu". Pierwsze z tych określeń pachnie religią, emocjonalnym podejściem, drugie natomiast ma raczej zapach historyczny, badań naukowych. Harmonia zapachów jest niczym gramatyka — każdy jakoś ją wyczuwa i rozumie, ale dopiero długie badania pozwalają nam ją sobie uzmysłowić i jasno przedstawić, pomyśleć.

Jednakże sprawa nie sprowadza się tylko do stylu, same słowa mają swój zapach, a styl to jedynie tego konsekwencja. Zauważmy, że np. w słowniku komunistów nie ma terminów szlachetny, piękny, albowiem pachną one czymś indywidualnym, nie społecznym, a jednak wielkim i ważnym, czego nie można łatwo pokonać i pogodzić z naiwnością komunistycznej idei. Można także przywołać tu moje tłumaczenie podtytułu dzieła i jego oryginalne brzmienie — jakże inaczej one pachną.

Skoro już problem zapachu słów sobie jakoś mgliście uświadomiliśmy, to spróbujmy go teraz nieco rozjaśnić. Każda wypowiedź ma dwa znaczenia. Jedno to znaczenie dosłowne, leksykalne, a drugie prawdziwe — logos. Na przykład istnieją prace, które niby o czymś mówią, ale ten, kto ma czuły węch, zrozumie, że jedyna prawda, która z nich krzyczy to nadzieja autora: „Ja też chce być mądry, ja też chce mieć coś do powiedzenia, ja też chce być ważny — publikować". Logos potrafimy odczytać z tekstu właśnie dzięki harmonii zapachów, czyli stylowi. Jeśli wypowiedź jest szczera, to te dwa znaczenia pokrywają się, choć w przypadku osób piszących nieudolnie łatwiej czasem wyczuć intencję autora niż ją rozczytać. Może się też zdarzyć wypowiedź zupełnie pozbawiona zapachu, kiedy autor wypowiada się z obowiązku. Na przykład profesor, którego zupełnie nie obchodzą studenci, ale też nie odczuwa do nich resentymentu, zmuszony do przeprowadzenia wykładu. Styl jest dokładnie tym samym w piśmie, czym tak zwana „mowa ciała" w rozmowie. Można nad nim pracować, ale sztuczność, wypracowanie i nieszczerość również mają swój zapach. Człowiek o czułym węchu rozpozna każdy kamuflaż, każde uchybienie prawom harmonii. Można by tu jeszcze napisać o klinicznym zapachu psychoanalizy, mistycznej woni matematyki, przepełniającym fizykę poczuciu czystej nieukierunkowanej mocy czy sterylnym zapachu obiektywności. Zapachy są wszędzie — w pozbawionym sensu szczebiocie kochanków, w nie poddających się logicznej analizie żartach, czy bezzasadnych oskarżeniach. Lecz o tym opowiem innym razem.

Człowiek jest swoim marzeniem, a więc jakąś wartością. W tekście, w którym pisze o różnych sprawach, widać zawsze pewne subtelne, acz wyjątkowo istotne drgnienie stylu, gdy mówi o swojej najwyższej nadziei lub o czymś jej zaprzeczającym. Używa wtedy specjalnych, zarezerwowanych na tę okazję określeń. Czasem zdania stają się krótsze, bo w tej kwestii jego myśli są wyjątkowo jasne i nie potrzebuje używać skomplikowanych figur. Czasem zdania stają się dłuższe, bo zależy mu na tym aby jak najwięcej w tym miejscu powiedzieć. Kiedy wyczujemy tą delikatną zmianę tonu i rytmu to wiemy, iż autor teraz mówi o rzeczy dla niego najważniejszej i z jej punktu widzenia rozpatrywane jest wszystko, każde zdanie ma z tą wartością jakiś związek. Weźmy dla przykładu biednego i zagubionego Kanta. Fryderyk zwał go fanatykiem obowiązku i miał rację. „Filozof" z Królewca był przerażony światem, którym zawsze miotają namiętności, których on sam nie rozumiał i nie znał. Jego marzeniem było, aby świat stał się bardziej czysto-rozumowy, uporządkowany i przewidywalny — aby mógł się w nim odnaleźć. Stąd u niego poszukiwanie niepodważalnych prawd apriori — takich, które byłyby swojskie, pewne i stabilne. Z tego punktu widzenia jego filozofia staje się całkowicie zrozumiała i spójna.

Zapach słowom nadają również użytkownicy języka. Grecy nadali słowu filozofia tyle szlachetności, że nie potrafię go używać w odniesieniu do większości współczesnych.

Aby prawidłowo odczytać kogoś musimy poznać jego najwyższą nadzieję. Tylko z jej punktu widzenia nasza myśl nie będzie interpretacją, a rozumieniem. W tym miejscu muszę zaznaczyć, iż niniejsza praca jest interpretacją Nietzschego, albowiem jego wartością była odpowiedzialność, samodzielność, autentyczność istnienia, ludzka duma i godność, a moją cnotą jest jasność, wyraźność, prostota, szczerość, uczciwość. Interpretacją — choć bliską rozumieniu, bo Fryderykowi były bliskie moje wartości, a ja wysoko sobie cenię cnotę Fryderyka.


1 2 3 4 5 6 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Nietzsche - biografia myśli
Nietzsche - duchowy ojciec Europy?

 See comments (10)..   


«    (Published: 19-07-2006 )

 Send text to e-mail address..   
Print-out version..    PDF    MS Word

Adam Leśniak
Student filozofii z Uniwersytetu Gdańskiego

 Number of texts in service: 2  Show other texts of this author
 Newest author's article: Nadzieja na szczęście
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.
page 4938 
   Want more? Sign up for free!
[ Cooperation ] [ Advertise ] [ Map of the site ] [ F.A.Q. ] [ Store ] [ Sign up ] [ Contact ]
The Rationalist © Copyright 2000-2018 (English section of Polish Racjonalista.pl)
The Polish Association of Rationalists (PSR)