|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
»
Dlaczego Francuzi odrzucili Europejski Traktat Konstytucyjny? [3] Author of this text: Monika Karbowska
Wspomnieć należy też o inicjatywach zrodzonych z Europejskiego Forum Społecznego,
którego trzecie wydanie miało miejsce w Londynie w październiku 2004
roku, tuż przed rozpoczęciem francuskiej kampanii. Europejska Inicjatywa
Feministyczna, sieć kilku tysięcy europejskich feministek założona na
Europejskim Forum Społecznym w Paryżu w 2003 roku, skorzystała z Forum w Londynie, by uchwalić uroczyście Manifest krytykujący Traktat z punktu widzenia feministycznego. Była
to pierwsza ściśle europejska krytyka Traktatu rozpoczęta przez te działaczki
już w poprzednim roku. 8.2.2005
manifest został opublikowany we Francji i stanowił dobrą podstawę krytyki
Traktatu z pozycji interesów kobiet europejskich.
Wbrew temu co krzyczała liberalna prasa o izolacji Francji, liczni działacze z innych krajów Europy przyjeżdżali do Francji udzielić wsparcia z krajów, w których pozbawiono ludzi debaty publicznej ratyfikując
traktat w Parlamentach albo manipulując opinią publiczną. Hiszpania była
najlepszym przykładem manipulacji opinii publicznej, bowiem Traktat był tam
dostępny jedynie w trzech punktach sprzedaży w całym kraju, tak że ludzie głosowali
nie znając wcale tekstu traktatu.
Manipulacja tego typu miała się odbyć także we Francji gdzie rząd
przygotował jedynie propagandową książeczkę popierającą Traktat a sam
tekst był dostępny na początku jedynie w internecie w wersji dwustu
stronicowej. Wtedy komunistyczny dziennik "L'Humanité" opublikował w całości
tekst Traktatu w październiku 2004 roku. W ciągu kilku miesięcy publikacja
stała się bestsellerem. Dopiero gdy sondaże pokazały, że NIE może zwyciężyć,
rząd udostępnił traktat w każdym domu na dwa miesiące przed głosowaniem. Kwestia
wolności słowa stała się zresztą paląca bowiem całość mediów należących
czy to do koncernów prywatnych, czy będących własnością publiczną jak
państwowa telewizja, opowiedziało się za Traktatem i bez skrupułów
prowadziło intensywną propagandę. Część
dziennikarzy publicznych mediów zmuszonych przez redakcje do propagowania
TAK wbrew własnym opiniom odpowiedziało strajkiem i manifestacjami protestującymi
przeciwko tak nachalnej manipulacji.
Nawet ważniejsi działacze Partii Socjalistycznej wsparli NIE choć mogli
za to być wykluczeni z partii. Wielu z nich było radnymi miejskimi i to z punktu widzenia tej funkcji publicznej krytykowali traktat. Wskazywali
na przykład, że uniemożliwi on im wspieranie działalności socjalnej, gdyż
według zasad Traktatu wszędzie ma panować konkurencja a władze publiczne nie
będą mogły wybierać sposobu swojej interwencji. Solidarność nie jest
jeszcze zupełnie pustym słowem we Francji i stąd pochodzi przywiązanie
Francuzów do usług publicznych.
Mój udział i rola Polski w kampanii
Jako emigrantka poznałam z bliska mechanizmy dyskryminacyjne neoliberalnego
państwa i społeczeństwa francuskiego. Długie lata znajdowałam się na najniższym miejscu w hierarchii społecznej:
ludzi „nielegalnych", „bezpapierowców" lub półlegalnych
czyli posiadających ograniczone prawo pobytu bez prawa do pełnej integracji,
czyli do pracy. Na tym poziomie społecznym
doświadczyłam brutalnych przemian ekonomicznych i społecznych jakim poddane
jest społeczeństwo francuskie od piętnastu lat, nim obywatele francuscy zdążyli
zorientować się co odbywa się w ich kraju.
Od wielu lat staram się opowiadać co stało się tak naprawdę w Polsce od
1989 roku, bowiem we Francji panuje prawdziwe embargo na informacje dotyczące
Europy środkowo-wschodniej. Na przykład nie było w prasie francuskiej żadnego artykułu dotyczącego
zakazu aborcji w Polsce w roku 1993, ani żadnego artykułu o konkordacie, ani
też nic o brutalności przemian kapitalistycznych. Polska przedstawiana jest
jako dynamicznie rozwijający się kraj kapitalistyczny, gdzie kapitalizm jest
rajem dla ludności a to wszystko dzięki inwestorom zagranicznym oczywiście głównie
francuskim. Nawet poziom bezrobocia nigdy nie jest podawany do wiadomości społeczeństwa
francuskiego, tak aby publiczność myślała, zgodnie z zamierzeniami
propagandystów, że „nie ma odwrotu od kapitalizmu ultraliberalnego".
Tym sposobem wszelka wiedza dotycząca Europy Wschodniej zanikła zupełnie
nawet wśród ludzi wykształconych. Polacy
będący na emigracji nie pomagają specjalnie francuskim znajomym w nabyciu
rzetelnej wiedzy o sytuacji polskiej. Często bowiem potwierdzają oficjalną
propagandę o „Polaku wiecznym katoliku" albo o kapitalizmie-raju na ziemi,
gdyż często wstydzą się prawdy o kraju albo brakuje im koncepcji
intelektualnych, by wyjaśnić co się tak naprawdę dzieje w Polsce od 1989
roku. Jeśli o mnie chodzi bardzo wiele nauczyłam się od działaczy ATTAC: dzięki
ich publikacjom zrozumiałam, że te zmiany, które zmusiły mnie
do opuszczenia kraju w 1992 roku są po prostu polską odmianą światowej
globalizacji kapitalistycznej. Dzięki tym wyjaśnieniom mogłam nareszcie
przemówić publicznie i kampania
antykonstytucyjna była do tego znakomitą okazją.
Mój udział zaczął się od zaproszenia przez Europejską Inicjatywę
Feministyczną, która poprosiła mnie o krytykę Traktatu z punktu
widzenia Europy środkowo-wschodniej. Znałam
już Manifest Inicjatywy i zgadzałam się w pełni z jego założeniami. W lutym
2005 roku przestudiowałam Traktat i napisałam artykuł "Dlaczego Traktat
Konstytucyjny jest pułapką dla kobiet z Europy środkowo-wchodniej",
który przedstawiłam na konferencji prasowej Inicjatywy w Senacie
Francuskim 8.2.2005. Artykuł ten spotkał się z olbrzymim
zainteresowaniem. Opublikowany został na niezliczonych stronach internetowych
alternatywnych mediów, stowarzyszeń, partii oraz na stronach prywatnych i na listach dyskusyjnych. Siła Internetu zadziałała w pełni, gdyż kolejni
czytelnicy polecali go dalszym czytelnikom, komentowali i prowadzili własne
poszukiwania dotyczące tematu. Przy okazji ujawnili się inni polscy emigranci
działający politycznie we francuskiej lewicy czasem nawet od dziesiątków
lat. Spotkania z tymi ludźmi były pełne emocji a więzi tak utworzone służą
nam obecnie do dalszej działalności na forum europejskim i francusko-polskim. Po
tych publikacjach zostałam zaproszona na prawie 20 wieców i spotkań w całej
Francji, by wytłumaczyć ludziom moją krytykę Traktatu z punktu widzenia
feminizmu i Europy wschodniej. Wiece te były dla mnie wielkim przeżyciem i bogatym doświadczeniem.
Artykuł
mój został też opublikowany w "L'Humanité" 28 lutego. Był
to akurat dzień wizyty Aleksandra Kwaśniewskiego we Francji i spotkania z Jacques'iem Chirac'iem w Amiens, z okazji obchodów rocznicy II wojny światowej i udziału Polaków w wyzwoleniu Francji. Był
to też okres, w którym stosunki polsko-francuskie podnosiły się z trudem z katastrofy polskiego udziału w wojnie w Iraku. Bardzo się cieszę, że
artykuł ten niewątpliwie został dostrzeżony przez władze polskie, dział
prasowy ambasady ma bowiem obowiązek informowania centrali o tym, co pisze prasa
francuska o Polsce z okazji wizyty prezydenckiej. Niewątpliwie trafili także
na mój artykuł w "L"Humanité". A artykuł ten był radykalną
krytyką polityki ostatnich 15 lat. Tłumaczyłam w nim także historię Polski
od 1989, przywiązanie Polaków do demokracji odzyskanej pokojowo w 1989
roku, nadzieje z tamtego okresu związane w dużym upolitycznieniem społeczeństwa,
które starało się w końcu wziąć swoje sprawy we własne ręce. Tłumaczyłam
Plan Balcerowicza, manipulacyjne dojście do władzy przez Lecha Wałęsę,
polski dług, otwarcie granic, likwidację przemysłu polskiego, spustoszenie
ekonomiczne, społeczne i psychologiczne spowodowane zamknięciem przemysłu w wielu regionach, a potem jego częściową odbudowę przez koncerny zachodnie. Napisałam
także obszernie o polityce Kościoła, jego ideologii mizoginistycznej i fundamentalistycznej, o wymuszonym konkordacie i o zakazie aborcji, przeciwko
któremu walczyliśmy. Dodałam oficjalne liczby bezrobocia w Polsce (nawet
te, przecież zaniżone, liczby budziły grozę wśród francuskich
czytelników, którzy nie wyobrażali sobie jak społeczeństwo polskie
może tak żyć) i wytłumaczyłam, że jest ono przyczyną trwającej już od
początku lat 90. emigracji, emigracji którą dobrze znałam gdyż wśród
niej żyłam. Więzi między fundamentalizmem religijnym a kapitalizmem
ultraliberalnym stały się jasne na przykładzie Polski. Dodałam,
że nawet tak bardzo liberalna Konstytucja Europejska jest i tak postępem w porównaniu z sytuacją w Polsce, co tłumaczy dlaczego Polacy będą głosować
za Traktatem.
Wówczas to pojawiła się na wokandzie sprawa dyrektywy Bolkesteina.
Działacze lewicowi we Francji bardzo szybko zidentyfikowali dyrektywę
Bolkesteina wraz z „zasadą kraju pochodzenia" jako niezwykle groźnego
konia trojańskiego w prawie pracy krajów zachodnich. Jeśli zostanie
wprowadzona zasada pierwszeństwa prawa pracy kraju pochodzenia pracownika,
Europejczycy mogą pożegnać się z resztkami osłon socjalnych, gdyż olbrzymie
bezrobocie w Polsce, (potem Rumunii po wejściu do Unii) i gotowość ludzi do
pracy za każdą cenę doprowadzi do totalnej erozji zachodniego prawa pracy.
Poziom zarobków obniży się szybko, gdyż pracodawcy będą systematycznie
wybierać tańszego pracownika. Rok po przegłosowaniu dyrektywy, nawet w złagodzonej
pod presją społeczną formie, pokazuje nam, poprzez rzesze Polaków
pracujących na Zachodzie na polskich umowach za 400 euro miesięcznie, że
niestety mieliśmy racje. To Fritz Bolkestein wymyślił „polskiego
hydraulika" w programie telewizji publicznej we Francji w marcu 2005, kiedy
przyjechał bronić swojej ultraliberalnej ustawy. To hasło obróciło się
przeciwko niemu, ponieważ nieustannie na wiecach i zebraniach na jakie byłam
zaproszona w czasie kampanii opowiadałam moją historię i historię milionowej
emigracji polskiej. Ludzie szybko zrozumieli, że dyrektywa Bolkesteina to
legalizacja na najniższym poziomie zarobków wschodniej emigracji trwającej
od przynajmniej 10 lat do wszystkich krajów Unii. Podawałam jakie są w Polsce zarobki, jakie ceny, jakie bezrobocie, w jakich regionach a wszystko z oficjalnych statystyk. Ludzie
słuchali mnie przerażeni. Oni nic
nie wiedzieli o tym ponieważ od 1990 roku zetknęli się w mediach jedynie z propagandą sukcesu kapitalizmu w Polsce. Pojęli, że zasada dyrektywy, wpisana w Traktat, doprowadzi do masowej obniżki pensji we Francji, pensji i tak
niewysokich a w niczym nie pomoże Polakom. We
Francji najniższa pensja zwana SMIC wynosi 1000 euro, a przy tym trzeba wydać
średnio 500 euro na mieszkanie, 100 na transport, 50 na ubezpieczenia, tyleż
za prąd i jeszcze za wodę.… Średnia
pensja wynosi 1350 euro, a od 1100 euro zalicza się przynależność do klasy
średniej! Bezrobotnych
jest 5 milionów, 4 miliony ludzi pracuje na umowach
krótkoterminowych nie wiedząc z czego jutro będą żyli. Półtora
miliona żyje z opieki społecznej opiewającej na 400 euro miesięcznie, gdy
jest to wysokość średniego czynszu w najbiedniejszej dzielnicy. Wyliczono 7
milionów biednych mających poniżej 700 euro na życie dla dwóch
osób...Obraz Europy liberalnej jaki wyłaniał się powoli z dyskusji nad
traktatem był przerażający, a przeszłość rysowała się jeszcze
czarniejsza. Ludzie
obecni na zebraniach pojęli jak wielką mieli odpowiedzialność idąc na głosowanie
29 maja.
1 2 3 4 Dalej..
« (Published: 20-01-2007 )
Monika KarbowskaHistoryk, studiowała w Instytucie Historycznym Uniwersytetu Warszawskiego, absolwentka Sorbony, mieszka we Francji od 14 lat, działa w europejskim ruchu feministycznym od 6 lat. Współpracuje ze stowarzyszeniem NEUTRUM, partią RACJA i polskim ruchem feministycznym. | All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 5219 |
|