The RationalistSkip to content


We have registered
204.320.721 visits
There are 7364 articles   written by 1065 authors. They could occupy 29017 A4 pages

Search in sites:

Advanced search..

The latest sites..
Digests archive....

 How do you like that?
This rocks!
Well done
I don't mind
This sucks
  

Casted 2992 votes.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
Mariusz Agnosiewicz - Kryminalne dzieje papiestwa tom I
Agnieszka Zakrzewicz - Papież i kobieta
  »

Dlaczego Francuzi odrzucili Europejski Traktat Konstytucyjny? [2]
Author of this text:

Prawa kobiet i laickość

Europejski Traktat Konstytucyjny wymieniał wprawdzie równość mężczyzn i kobiet jako ostatnią z wartości Unii (Art. I 2) oraz jako cel Unii (Art. I. 3), ale właściwie poza tym ogólnikiem nie było w nim nic o prawach kobiet i ta nieobecność została dostrzeżona. Przemilczenia traktatu mogłyby potencjalnie doprowadzić do decyzji politycznych fatalnych dla kobiet. Nie było w Traktacie nic o prawie do antykoncepcji i do aborcji zakazanej w 4 krajach Unii (Irlandia, Portugalia, Malta i Polska) a prawa te są uważane tak przez działaczki feministyczne, jak i przez miliony Europejek za podstawowe prawa do stanowienia o sobie. Dodajmy do tego klauzulę akcesyjną Malty, która wchodziła w skład Traktatu i w której czarno na białym napisane było, iż Unia po wsze czasy zobowiązuje się szanować obowiązujący na Malcie zakaz przerywania ciąży. Tymczasem kilkaset kilometrów na północ od Malty, we Włoszech czy Francji, aborcja jest uznana za niezbywalne prawo i jako takie wspierana przez Unię w ramach polityki równości płci… Gdy to widzimy rozumiemy łatwo jak bardzo podwójna moralność i cynizm Unii rozsierdziły czytelników Traktatu. Polska także podpisała podobną klauzulę akcesyjną, tyle tylko, że nie widniała ona w Traktacie.

Krytykę wzbudził także Artykuł II 69 stanowiący prawo do małżeństwa i zakładania rodziny, podczas gdy przemilczano prawo do rozwodu zakazanego przecież w Irlandii czy na Malcie. Natomiast orientacja seksualna, prawo do życia poza małżeństwem widocznie w ogóle nie wchodziły w grę jako sposób na życie wspierany na równi z tradycyjną rodziną. Traktat nie wydawał się przynosić nic postępowego w tej kwestii a mógł nawet zagrozić istniejącym we Francji rozwiązaniom prawnym. Traktat nie przewidywał też ślubu cywilnego, co w kontekście ślubów konkordatowych forsowanych przez Watykan albo muzułmańskich ślubów zwyczajowych, powszechnych w Belgii czy Holandii, nie zabezpiecza na dłuższą metę praw kobiet. Bowiem kobiety są pierwszą ofiarą propagandy antyrozwodowej, antyaborcyjnej i antyseksualnej, którą Watykan rozwija poprzez obowiązkowe przed ślubem konkordatowym mizoginiczne nauki przedmałżeńskie. Brak zabezpieczenia na poziomie europejskim instytucji ślubu i rozwodu cywilnego może też doprowadzić do uznania dyskryminujących dla kobiet zwyczajowych ślubów muzułmańskich naznaczonych nierównością praw, brakiem prawa do rozwodu dla kobiety i uznaniem mężczyzny za głowę rodziny. Do tego zmierzają powoli, ale skutecznie, konserwatywne islamistyczne stowarzyszenia działające w Anglii, Belgii, Holandii i Niemczech.

Artykuł I 52 obiecujący, że Unia uznaje zastany porządek religijny każdego państwa a nawet będzie „prowadzić dialog otwarty, regularny i jawny z kościołami" stał się symbolem podeptania przez Unię nieodłącznej dla Francuzów od demokracji zasady świeckości państwa. „Republika nie uznaje i nie utrzymuje żadnego wyznania" — to są pierwsze słowa Ustawy o Rozdziale Kościołów od Państwa z 1905 roku zdobytej po wielu latach walk. W 2005 roku Republika Francuska obchodziła stulecie tej podstawowej dla życia społecznego zasady. Bez niej nie ma republiki rozumianej jako demokracja. Laickość państwa czyni to, co wspólne ważniejszym od tego, co dzieli, gdyż ogranicza religię i związane z nią wierzenia do sfery osobistej. Dzięki temu rozwiązaniu nie tylko różne religie mogą spokojnie koegzystować, ale także stworzona zostaje wspólna płaszczyzna, na której można budować społeczeństwo równych. Bez tej zasady nie ma świeckiej szkoły, nie byłoby powszechnej opieki społecznej ani prawa do aborcji i do antykoncepcji. Ustanowienie konstytucyjnego dialogu z Kościołem Francuzi uznali za obelgę. I cóż Unia chciała dać w zamian? Zasadę „uznania stowarzyszeń filozoficznych". Unia je uznaje, ale nie gwarantuje, że będzie z nimi rozmawiać na równi z kościołami!

W dobie olbrzymich wpływów fundamentalistów, tak islamskich jak katolickich, w Unii (konkordaty, powrót katechizmów do szkół, zamachy na prawo do aborcji, wymuszone śluby, propaganda przeciw prawu do wolnej seksualności kobiet, masowe naciski przeciw emancypacji kobiet muzułmańskich...) cynizm Unii w sprawie „dialogu religijnego" uznany został za patologiczny. Dla Francuzów świadomych tej sytuacji we Francji i w Europie dialog z kościołami — bez ich rozdziału od państwa — jest nie do przyjęcia. Nie chodzi tu tylko o kwestię symboli islamskich takich jak osławiona chusta w szkołach, ale także o propagandę jaką islamiści szerzą przeciw świeckiej szkole, w której młodzież czyta ateistę Woltera czy pobiera naukę o świadomej i odpowiedzialnej seksualności. Dodajmy do tego artykuł II 70 zapewniający swobodę „manifestowania swojej religii tak publicznie jak prywatnie" i już świeckość publicznej szkoły francuskiej jest zagrożona. Publiczna szkoła jest miejscem, gdzie na mocy rozdziału kościołów od państwa, struktury i symbole religijne nie mogą egzystować. Artykuł ten odebrałby tym zasadom całą moc prawną.

Kampania

Krytykowano powszechnie zbyt długi tekst traktatu napisanego językiem tak trudnym, że nawet ludzie z wyższym wykształceniem mieli trudności ze zrozumieniem co za niespodzianki szykuje im Unia Europejska. Dla Francuzów Konstytucja ma być krótka, jasna, przejrzysta oraz napisana językiem dostępnym, tak aby każdy obywatel, nawet niewykształcony, mógł przeczytać w niej swoje prawa i obowiązki, gdyż znajomość własnych praw jest podstawą demokracji.

Kampania była barwna i różnorodna, prowadzona przez setki tysięcy obywateli - przez partie polityczne, stowarzyszenia, związki zawodowe oraz przez indywidualnych, niezrzeszonych obywateli. Tysiące osób pisało teksty, gazetki, strony internetowe i ulotki, rozprowadzano je na ulicy, na zebraniach publicznych czy wśród znajomych. Olbrzymie znaczenie dla początku kampanii miał apel Fundacji Kopernika zwany „Apelem 200-stu". Fundacja Kopernika jest stowarzyszeniem lewicowych naukowców, którzy wyznaczyli sobie za zadanie analizę negatywnych zjawisk ultraliberalnej globalizacji i udostępnienie ich publiczności, tak by działacze polityczni lewicy mieli argumenty oparte na solidnych naukowych podstawach. Analiza Traktatu, którą opublikowała Fundacja Kopernika, była bezwzględnie negatywna. Fundacja nawoływała więc do głosowania NIE na referendum. Apel Fundacji znalazł się na wielu alterglobalistycznych stronach internetowych już w połowie 2004 roku.

Analizy te wtedy rozpropagowało także silne alterglobalistyczne stowarzyszenie ATTAC Francja, w skład którego wchodzi wielu naukowców czynnych w Fundacji Kopernika, zwłaszcza ekonomistów lewicowych przeciwników ekonomii neoliberalnej. ATTAC przeprowadziło wewnętrzne referendum i większość z 20.000 tysięcy członków wypowiedziało się przeciw Traktatowi. Wtedy ATTAC rzucił w wir kampanii wszystkie swe intelektualne i polityczne siły. Wydrukowano dwie książki zawierające niezwykle precyzyjną analizę nie tylko Traktatu, ale wszystkich liberalnych polityk europejskich prowadzonych od powstania Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej w powiązaniu z polityką Banku Światowego, Międzynarodowego Funduszu Walutowego oraz Światowej Organizacji Handlu. Książki te, o niskiej cenie i napisane przystępnym językiem, pokazywały obywatelowi jakie są kulisy „reform" które pogarszają poziom jego codziennego życia, tak materialnego jak etycznego, i jakie są powiązania międzynarodowych elit ultraliberalnych z polityką Unii. Dzięki tym publikacjom przeciętny obywatel miał zrozumieć „co na niego szykują" zanim podejmie decyzje. Dla stowarzyszenia ATTAC wiedza jest podstawą demokracji a zadaniem stowarzyszenia jest szerzyć tę wiedzę.

W tym samym czasie powstało w całym kraju ponad 600 komitetów zrzeszających lokalnych działaczy lewicowych i centrolewicowych partii politycznych, związków zawodowych, stowarzyszeń. W całym kraju, przez 9 miesięcy kampanii, od września 2004 roku do 29.5.2005 codziennie w tysiącach wsi, dzielnic miast i miasteczek odbywały się publiczne dyskusje i wiece: Prelegentami byli lokalni działacze a centralny sekretariat mailowo organizował przyjazdy znanych w całym kraju działaczy politycznych i społecznych. Zebrania te często organizowały kobiety. Ludzie czytali Konstytucję, zaznaczali szokujące lub niezrozumiałe fragmenty i przychodzili na zebrania z pytaniami i Traktatem w ręku. Żarliwe dyskusje dzieliły „nonistów" („tych co mówią nie") od „ouistów" („takowców"). Okazywało się też często, że podział na „Nie" i „Tak" nie był podziałem na różne opcje polityczne, ale był miernikiem pozycji społecznej. „Noniści" byli na ogół poza systemem liberalnym, wykluczeni lub w trakcie bycia wykluczonymi, „ouiści" byli w systemie, przeważnie członkami elity albo klas średnich jeszcze nie dotkniętych przez pauperyzację. Na tle tej kampanii było zresztą najlepiej widać deklasację klasy średniej zagrożonej coraz bardziej dzikim kapitalizmem. W publicznych dyskusjach ekonomiści z uniwersytetów tłumaczyli związki między delokalizacjami, czyli przenoszeniem fabryk do krajów o taniej sile roboczej, w tym do Polski, a polityką Unii, podczas gdy na sali odzywały się głosy robotników ofiar tychże delokalizacji. Robotnicy mówili własnymi słowami o tych samych sprawach co ekonomiści. Przez moment czuliśmy społeczeństwo jako żywy organ złożony z więzi ludzkich i czuliśmy, że te więzi są możliwe.

Bardzo dużą rolę odegrał internet: do legendy przeszła historia Etienne’a Chouarda, zwykłego prowincjonalnego nauczyciela prawa i ekonomii, który najpierw chciał głosować „tak" nie przeczytawszy Konstytucji. Ale napotkał krytyczną ulotkę i zabrał się za wnikliwą lekturę tekstu. To co ujrzał było tak szokujące dla jego republikańskich przekonań, że założył stronę internetową, która odegrała potem olbrzymią rolę w kampanii. Codziennie wyjaśniał znaczenie poszczególnych artykułów tekstu i ich potencjalny wpływ na życie szarego człowieka oraz dyskutował na swoim forum. Etienne Chouard stał się w końcu sławny, był zapraszany na liczne debaty ciągle nie będąc członkiem żadnego ugrupowania politycznego. Nawet liberalna, masowo „takowska" prasa musiała zdać relacje o nowym zjawisku demokratycznym. Fora i listy dyskusyjne wysyłały tysiące analiz, ulotek i opinii. Partie polityczne i wszelkie ruchy społeczne, nawet czasem oddalone od polityki, publikowały własne analizy, w internecie i na papierze. Dyskusja polityczna zataczała coraz szersze kręgi i obejmowała coraz to nowe tematy. Wspomnieć można takie publikacje jak strona internetowa, której twórca umieścił teksty wszystkich konstytucji Francji od 1791 począwszy i nie krył się z tym, że jego ulubioną jest Konstytucja z 1793 roku! Kampania była także przyśpieszoną lekcją historii. Obok internetu interesującą rolę odegrało kino. Np. dokumentalny film L'Europe mal traitée (Europa źle potraktowana) nakręcony przez dwie zupełnie nieznane działaczki społeczne stał się szlagierem kampanii. Pokazywano go w całej Francji, sale były przepełnione a dyskusja publiczna po filmie zamieniała się w ostrą krytykę całego systemu. A film nie pokazywał nic innego jak tylko rozmowy z ekonomistami krytykującymi Traktat oraz dyskusje z ludźmi na ulicy na temat ich własnej sytuacji społecznej i ekonomicznej.


1 2 3 4 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Doświadczenia szwedzkie w UE
Co nas niepokoi we współczesnej polityce Unii Europejskiej?

 See comments (5)..   


«    (Published: 20-01-2007 )

 Send text to e-mail address..   
Print-out version..    PDF    MS Word

Monika Karbowska
Historyk, studiowała w Instytucie Historycznym Uniwersytetu Warszawskiego, absolwentka Sorbony, mieszka we Francji od 14 lat, działa w europejskim ruchu feministycznym od 6 lat. Współpracuje ze stowarzyszeniem NEUTRUM, partią RACJA i polskim ruchem feministycznym.
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.
page 5219 
   Want more? Sign up for free!
[ Cooperation ] [ Advertise ] [ Map of the site ] [ F.A.Q. ] [ Store ] [ Sign up ] [ Contact ]
The Rationalist © Copyright 2000-2018 (English section of Polish Racjonalista.pl)
The Polish Association of Rationalists (PSR)