|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
»
Dlaczego Francuzi odrzucili Europejski Traktat Konstytucyjny? [1] Author of this text: Monika Karbowska
Od redakcji: Tekst prezentuje punkt widzenia francuskich
alterglobalistów i tego odłamu francuskiego ruchu feministycznego, który jest powiązany z L'Humanite.
29.5.2005
naród francuski odrzucił Europejski Traktat Konstytucyjny większością
54% głosów podczas referendum, którego frekwencja przekraczała 60%
uprawnionych do głosowania. Ten historyczny moment wstrząsnął elitami
politycznymi Unii Europejskiej i zdumiał inne narody.
Zaskoczenie pochodzi stąd,
iż polityka europejska bardzo rzadko poddana jest konsultacjom demokratycznym, i to od 50 lat, odkąd istnieją pierwsze wspólne instytucje. Do 2005 roku
budowa Unii Europejskiej była wyłącznie zajęciem elit. Czasem elity
wyrażały żal, że lud nie rozumie doniosłego znaczenia europejskich
przemian. Tak więc 29.5.2005 było wielkim wydarzeniem: naród wkroczył na
scenę Unii Europejskiej i wypowiedział swoją opinię. Nie tylko naród
francuski, dołączył się do tej krytyki
także naród holenderski. Może i więcej narodów przyłączyłoby
się do nich, ale po 29 maja ostrożne elity zatrzymały organizację
referendów.
A miało być
tak prosto: Konwent, któremu przewodniczył były francuski prezydent
Valéry Giscard d'Estaing, zgromadził na konsultacje konstytucyjne kilkudziesięciu
ekspertów ze wszystkich krajów Unii, dodał polityków i byłych
polityków, profesorów prawa, różnych lobbystów z dziedziny gospodarki, nie zapomniał o kościołach i zapewnił sobie alibi
demokratyczne w postaci kilku zaproszonych związkowców i przedstawicieli
stowarzyszeń. Elity te opracowały w przeciągu półtora roku Traktat
Konstytucyjny szybko zaaprobowany przez Komisję Europejską i podpisany przez
rządy państw Unii. Proces ratyfikacyjny poszedł w ruch, najpierw poprzez
parlamentarzystów głosujących masowo za traktatem (francuski parlament
ratyfikował traktat większością 90% głosów!) a następnie
poprzez pierwsze, zdawałoby się łatwo wygrane, referendum w Hiszpanii. Aż
nagle elity trafiły na szkopuł: na krytyczny głos narodu francuskiego.
Krytyka tekstu Traktatu
Krytyka społeczeństwa konkurencyjnego Trudno streścić
dziesięć miesięcy nieustannych dyskusji, tak
publicznych, jak i prywatnych. Debata wciągnęła masowo nawet młodych ludzi od
dwudziestu lat tak obcych polityce. Przyłączyły się do debaty te części społeczeństwa,
które dawno straciły wszelkie nadzieje na zmianę swojego losu. Dla nich
kampania konstytucyjna była lekcją demokracji. Naród zrobił użytek przez
krótką chwilę z odzyskanej przez siebie władzy. Krytyka dotyczyła głównie
artykułów
mówiących o "wolnej i nieskrępowanej konkurencji" jako
celu Unii oraz nadrzędnej roli „wolności przepływu kapitału" nad
prawami człowieka. Wszystkie
bardzo liczne w tak obszernym tekście artykuły ustanawiające kapitalizm
ultraliberalny jako ustrój polityczny, społeczny i gospodarczy zostały
poddane surowej krytyce. Mawiano, że taką konstytucję można porównać
do konstytucji typu „sowieckiego", ponieważ ustala ona raz na zawsze
ustrój gospodarczy jaki ma panować w państwie, i to w sposób tak
ostateczny, że nigdy nie będzie można go zmienić. W tej argumentacji
krytykowano Artykuły I-3, I-4 oraz
całą część III mówiącą o konkurencji jako jedynym sposobie
organizacji życia gospodarczego i społecznego. Dla porównania
konstytucje francuskie (siedem przeszłych oraz obecnie obowiązująca) nie
mówią nic o ustroju gospodarczym: wystarczy, że zagwarantowana jest własność
prywatna, którą jednak władza może uspołecznić dla celów
publicznych za odszkodowaniem.
Jeśli chodzi o instytucje unijne, na fali dyskusji o Traktacie po raz
pierwszy zaczęto krytykować obecny porządek europejski: słabość
Parlamentu Europejskiego, jego brak inicjatywy ustawodawczej, która
jest przecież podstawową prerogatywą suwerenności ludu, koncentrację władzy w rękach instancji nie kontrolowanych demokratycznie (Komisja Europejska)
lub reprezentujących obywateli w sposób pośredni poprzez władzę
wykonawczą (Rada Europejska składająca się z szefów państw lub rządów).
Traktat Konstytucyjny zapewniał wprawdzie trochę więcej władzy parlamentowi,
ale inicjatywa ustawodawcza pozostawała przy Komisji, co jest nieznośną herezją w kraju Monteskiusza. Trójpodział
władzy pozostaje nadal dla Francuzów gwarancją demokracji. Nie
krytykowano wprowadzenia stanowiska ministra spraw zagranicznych Unii, ani nowej
organizacji prezydentury, ale fakt, że te instancje nadal nie byłyby
kontrolowane demokratycznie, wzbudził duże obawy.
Unia Europejska zaczęła się jawić nagle jako dyktatura Komisji, urzędników
mianowanych przez władze wykonawcze bez kontroli parlamentów narodowych i poddanych wpływom lobbystów wszelkiej maści, wśród których
królują bogate międzynarodowe koncerny. Ludzie spotkani na zebraniach publicznych mówili nawet, że Unia
kpi z nich przedstawiając prawo do petycji (Art. I 47) jako wielki skok w kierunku demokracji. Przecież petycje
istnieją od czasów Ancien Regime’u i wszyscy wiedzą, że nie jest to
świadectwo demokracji, gdyż petycja prosi a władca decyduje co chce zrobić z tą prośbą. Ponadto artykuł ten mówił wyraźnie, że petycja może mieć
tylko za cel wcielenie w życie owej Konstytucji. Tak więc żaden obywatel,
który nie zgadzałby się z Konstytucją, nie mógłby wpłynąć na
zmianę ustawy z niej wypływającej za
pomocą petycji.
Karta Praw
Fundamentalnych
Z totalnym odrzuceniem spotkała się część II, Karta Praw
Fundamentalnych. Tekst
ten opracowany został wprawdzie przez europejskie związki zawodowe na fali
żądań „Europy socjalnej" po scysjach nicejskich 2000 roku. Ale
Konwent Giscarda zaostrzył go tak w kierunku liberalnym, że nawet Konfederacja
Europejskich Związków Zawodowych, pomimo iż
zgadzała się z Traktatem, nie rozpoznała w Traktacie tekstu,
który negocjowała i musiała zaprotestować.
Francuzi po prostu śmiali się z tej Karty, która stanowiła dla nich katalog pobożnych życzeń typowych dla
„ideologii antydyskryminacyjnej", ale nie zapewniała takich samych praw
jak Konstytucja Francuska czy Uniwersalna Deklaracja Praw Człowieka z 1948
roku. Teksty te zapewniają bowiem prawo do pracy, do odpoczynku, do ubezpieczenia na wypadek bezrobocia
czy choroby, zapewniają emerytury i renty, prawo do mieszkania, do kultury...Traktat
nic z tego nie przewidywał, a prawo do pracy zamieniło się w "prawo do
szukania pracy i wykonywania zawodu oraz świadczenia usług" (Art. II 75).
Nie ustanowiono także ograniczenia czasu pracy, a prawo do nauki zamieniło się w artykule II 74 na „możliwość pobierania nauki". Nigdzie też w Traktacie nie było napisane, że edukacja publiczna jest bezpłatna a to właśnie
jest dla Francuzów podstawowym prawem demokratycznym.
Prawo do strajku zostało zagwarantowane tak dla pracowników, jak i dla
pracodawców, co odczytano we Francji jako jawną zachętę do lock-out'u.
Ochronę przed zwolnieniem z pracy ograniczono tak bardzo, że praktycznie całe
francuskie prawo pracy byłoby zagrożone postanowieniami Traktatu. Przykłady można
by mnożyć… I zakończyć tym, że Traktat sam
odbierał tym prawom wszelkie znaczenie prawne, gdyż artykuł II 111 mówił,
iż „Karta nie nakłada na Unię żadnych nowych zobowiązań ani nie poszerza
kompetencji Unii". Gwarancje, które władzy do niczego nie zobowiązują?
Francuzi uznali to za kpinę i porównywali ironicznie tę Kartę praw do Karty nadanej im przez Ludwika
XVIII-tego w 1816 w czasie restauracji monarchii po Rewolucji… Taka „Karta
Praw" jawi się więc jako monarszy gest, a jedynie Konstytucja stanowi
prawdziwie demokratyczną gwarancję praw obywatelskich. Rzeczywiście, na tle
ważkich słów Deklaracji Praw Człowieka i Obywatela z 1789, Konstytucja
Europejska wyglądała jak spadłe z księżyca UFO...Nie mówiąc o tym,
że Konstytucja nie może być traktatem przygotowywanym w zaciszu
ministerialnych gabinetów. Konstytucję przygotowuje Konstytuanta złożona z wybranych przez naród przedstawicieli, którym naród powierza
tak ważną misję. Liczne były w czasie kampanii głosy na rzecz powołania
takiej europejskiej konstytuanty.
Polityka
społeczna i usługi publiczne
Spora
część krytycznych argumentów odnosiła się do polityki społecznej
Unii oraz problemu usług publicznych. Cała część trzecia traktatu poświęcona
była organizacji życia społecznego i gospodarczego Unii wokół
naczelnej zasady rynku. Gdyby
Traktat wszedł w życie, wszelka działalność ludzka zostałaby poddana
zasadom rynku a państwa Unii nie
miałyby prawa prowadzić interwencyjnej polityki wspierającej przemysł, usługi
ani nawet rolnictwo. Musiałyby
zostawić wolną rękę rynkowi (Art. III 178). Przedsiębiorstwa państwowe
nazywane po francusku "usługami społecznymi — service public" a obejmujące
we Francji wielkie, rentowne i prężne firmy jak Elektryczność i Gaz Francji,
Pocztę, Koleje (w tym najwyższej jakości w Europie szybkie linie TGV), nie
występowały w Traktacie jako podmioty prawne. Widniało tam tylko pojęcie
„firm wykonujących usługi ekonomiczne o znaczeniu ogólnospołecznym".
Naród francuski, lewica ale też
spora część prawicy, sprzeciwia się prywatyzacji tak ważnych firm jak
francuskie firmy państwowe. Obawiał
się więc, że Traktat przypieczętuje ich los.
W artykułach III 203 rynek miał rozwiązać sprawę zatrudnienia. Słowo
„bezrobocie" nie pojawia się zresztą w ogóle w Traktacie
Konstytucyjnym podczas gdy Unia liczy oficjalnie 20 milionów bezrobotnych.
Celem polityki zatrudnienia jest dostosowanie siły roboczej do rynku, aby
zrealizować cele Unii wyliczone w artykule I 3 czyli „konkurencję wolną i nieskrępowaną". Nie było więc w Traktacie nic o walce z bezrobociem, gdyż
bezrobocie po prostu nie istnieje jako problem dla Unii Europejskiej. W dodatku
artykuł III. 209 powtarzał jeszcze, że polityka socjalna Unii wyniknie
samoistnie z „ewolucji rynku wewnętrznego". Jeśli
dodamy do tego przepis zabraniający państwom wspierania jakichkolwiek działań, które Traktat uzna za wchodzące w skład rynku, a Traktat nie wyjmuje
nic spod działań rynku, ani nauki, ani kultury, ani zdrowia... wszystko mogłoby
więc zostać sprywatyzowane. Nawet
jakakolwiek polityka regionalna stałaby się wówczas niemożliwa.
Niebezpieczeństwo to zostało szybko dostrzeżone przez obywateli francuskich
mających jakiekolwiek, nawet skromne, funkcje społeczne: radnych miejskich i wiejskich, działaczy milionów stowarzyszeń społecznych, edukacyjnych,
sportowych, ekologicznych, nauczycieli, lekarzy… Każdy mógł poczuć się
zagrożony tak ultraliberalnym przepisem.
Polityka
obronna
Pomimo,
iż Traktat uznawał „definicję europejskiej polityki obronnej" (art. I 41),
za skandal uznali Francuzi wpisanie w Konstytucję Europejską zapewnienia, że
"NATO jest podstawą polityki obronnej i instancją wykonawczą tej
polityki" w artykule I 42-7. Nawet
prawica francuska jest zdania, że NATO, dowodzone i założone przez Stany
Zjednoczone, nie jest instytucją europejską a wpisanie jej w Traktat przypieczętuje
rezygnację z wszelkiej polityki europejskiej niezależnej od USA. Zarówno
lewica, jak i prawica podkreślały, że gdyby Traktat obowiązywał w 2003 roku,
trudno byłoby rządowi francuskiemu przeciwstawić się wojnie w Iraku. Francja
należy wprawdzie do NATO, ale uważa, że przynależność ta nie jest sprzeczna z prowadzeniem samodzielnej polityki europejskiej i światowej, albowiem NATO
zostało założone jedynie przeciw ZSRR i tylko w takim celu miało być
wykorzystane. Wielu
Francuzów uznaje rozwiązanie NATO za pożądany cel, skoro instytucja ta
wypełniła już swoje zadanie. Lewica krytykowała także Traktat za to, że w dobie nowego wyścigu zbrojeń i nowych wojen nie mówił on nic o rozbrojeniu, o dążeniu do pokoju czy o międzynarodowej współpracy w celu rozwiązywania napięć miedzy państwami.
1 2 3 4 Dalej..
« (Published: 20-01-2007 )
Monika KarbowskaHistoryk, studiowała w Instytucie Historycznym Uniwersytetu Warszawskiego, absolwentka Sorbony, mieszka we Francji od 14 lat, działa w europejskim ruchu feministycznym od 6 lat. Współpracuje ze stowarzyszeniem NEUTRUM, partią RACJA i polskim ruchem feministycznym. | All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 5219 |
|