Culture » Art » »
Ogień [3] Author of this text: Paweł Krukow
Ewa
I ogniem każą świat czyścić?
Zapomnij o tym obrazie,
Po co przyglądać się z bliska skazie
Na skórze ziemi?
To nic nie zmieni.
(zbliża się Astra, jeszcze niewidoczna)
Lepiej pomyśl o upojnych nocach,
Smakach, pęczniejących owocach
Pocałunkach namiętności,
Mlecznej nagości skóry,
Która zdolna oddalić wszelki moment ponury I o wdzięku pochylającej się nad Tobą niewiasty... Astra
Chwasty !!!
(zauważają ją; Ewa jednak kontynuuje)
Ewa
Rozejrzy się latem po dolinie A obłęd umysłu minie.
Wśród kwiatów, których milion Ci się kłania
Jest tyle kolorów do kochania...
Astra
I gnicie umierania !!!
Precz stąd niewierna niewiasto!
Ewa
Witam cię droga Astro...
(Astra bagatelizuje jej obecność)
Astra
Czyżbyś chciał oddalić od siebie
To, co w świętej mądrości czarze?
Przecież będziesz kochankiem gwiazd,
Tam, na wiecznym niebie!
Decyzję podjąć czas.
(wskazuje mu drogę wyciągniętą ręką, Pielgrzym waha się, idzie we wskazanym kierunku,
bardzo wolno)
Ewa
Wypij najpierw z życia pucharu,
By odtrącić moc złego czaru
Niech się przeleje w Twych żyłach,
To, czego ona nigdy nie przeżyła.
(wskazuje na Astrę)
(Pielgrzym zamyślony wychodzi. Pozostają obie kobiety. Ewa siada na kamieniu u brzegu jeziora,
łagodnie przesuwa rękę po wodzie, w której odbijają się gwiazdy. Na scenie jest coraz ciemniej. Gdy Pielgrzym
jest już prawie niewidoczny Ewa cicho mówi:)
Czekaj na mnie rankiem, A będziesz uszczęśliwionym kochankiem...
(Pielgrzyma już nie ma na scenie. Mija jakiś czas, Ewa spogląda w wodę. Zbliża się Astra, nagle chwyta
ją za głowę)
Astra
Nachłepcz się z tego koryta
Jucho niesyta!
(trzyma Ewę za włosy i siłą zanurza jej głowę pod wodę. Ewa chce walczyć ale Astra jest silniejsza, po paru chwilach
Ewa tonie. Astra przewraca w wodę kosze z żarem, które dotąd dawały czerwone światło. Jest całkiem ciemno)
Scena III
Poranek zaraz przed wschodem słońca. Na scenie widnieje rodzaj niskiej, szerokiej studni
umieszczonej dokładnie na środku sceny. Wokół tego obudowany jest okrągły, kamienny stopień. Na scenę wolno wkraczają Astrydzi w czerwono-czarnych strojach. Trzymają w rękach pochodnie. Ustawiają się półkolem wokół
centrum sceny.
Astrydzi
Niechaj się stanie
Co obiecane,
Co w świętym śnie dane.
Gardziel wulkanu
Pełna nadmiaru
Mocy spełni sen proroczy I wleje nam jasność w oczy!
Niechaj się stanie!
Dziś ogień wstanie I w gwiazdę przemieni
Wyzwańca Ziemi!
Niechaj się stanie!
(rozstępują się, wchodzi Astra, za nią Pielgrzym)
Astra
Zadam Ci ostatnie pytanie:
Czy chcesz być przemieniony I zbawiony,
Czy chcesz przekroczyć czasu granice I poznać absolutną tajemnicę?
Zaraz odpowiedz!
Astrydzi
Odpowiedz!
Pielgrzym
(jakby do siebie, rozglądając się)
Wczoraj kwietna dama
Przyrzekła mi sama,
Że mi pokaże
Jak wśród kwiatów zatopić się w żarze...
Astra
(tylko do niego)
Sam teraz widzisz I się dziwisz . . .
Głupsza od dziecka
Była ta dziewka zdradziecka.
Słowami słodkimi mamiła, ale
Nazajutrz Cię opuściła.
Astrydzi
Odpowiedz!
(przez jakiś czas Pielgrzym milczy, jest zawiedziony)
Pielgrzym
Niech ogień mi wskaże
Drogę na niebios ołtarze!
Stanę w płomieni koronie!
Astrydzi
Stanie się!
Zbawi Cię
Ogień i nas
Święta moc gwiazd!
Astra
Zbudźcie Astrona,
Władza nad ogniem jest jemu przeznaczona.
Astrydzi
Diamentem będziesz w skarbcu Oriona!
Lśnieniem z siebie bijącym,
Od spełnienia gorącym.
(po jakimś czasie wchodzi Astron, doprowadzany do środka sceny przez Astrę)
Astrydzi i Astra
Nasz nieoszlifowany brylant gotów
Jest już do zbawczych ducha lotów.
(Pielgrzym staje przy studni, za nim Astron. Astrydzi unoszą do góry pochodnie)
Astron
Za mną powtarzajcie
Zbawcze zaklęcie.
(rozkłada ramiona)
Nurzany przez niewiernych w błocie
Wylśnij się niebiański grzmocie!
Astrydzi
Niebiański grzmocie!
(pojawia się światło w studni)
Astron
Ukaż się tu w całym swym ogromie
Wynoszący na nieboskłon święty gromie!
Astrydzi
Święty gromie!
Astron
Niech spełni przysięgę siła wieczna i
Ty — Ogień — pochodnia kosmiczna!
Astrydzi
Pochodnia kosmiczna!
(światło coraz bardziej jaśnieje, wygląda jak jednolity wystrzelający do góry słup światła. Pielgrzym
wchodzi na kamienny stopień, stoi za słupem światła)
Astron
Przybądź jasny orkanie
Niech się światłość stanie! W sznur błyszczący spętana pożoga
Uczyni z wybrańca boga!
Miecz ognisty
Wytnie drogę w świat promienisty.
Dla jednego potężny blask
Spali na zawsze ziemski czas,
Kopułę szarej troski
Rozbije taran boski!
(światło osiąga maksymalna jasność)
Astrydzi
Oto taran boski — Ogień jasny
Stań weń!
Astron
Ogień!
Wejdź weń!
Astrydzi, Astron, Astra
Ogień!
Ogień!
Ogień!
Stań weń!
Wejdź weń!
Ogień!
(pielgrzym wchodzi w snop światła, które przez sekundę zalewa całą scenę, znika w nim. Po chwili jednak światło znika i całe światło ze sceny również słabnie w szybkim tempie, gasną też gwiazdy i pochodnie Astrydów. Astrydzi padają na ziemię, są nadal ślepi, pełzają w kierunku środka sceny.
Astron stoi, jest zaszokowany, powoli się cofa, słychać jęki i krzyki Astrydów, Astra pada na kolana, jest prawie całkiem ciemno)
Astra
A jednak nawet gwiazdy umierają...
(pada całkiem na ziemię, jest zupełnie ciemno)
- kurtyna -
[Od Autora: jako ilustracje do tekstu wykorzystałem
przekształcone przez mnie następujące prace plastyczne:
1. Obraz
„Wędrowiec" Caspara Davida Friedricha,
2. Zdjęcie z filmu „Olimpiada" Leni Riefenstahl,
3. Zdjęcia z przedstawień operowych jakie miały miejsce w ciągu ostatnich dziesięcioleci na festiwalu wagnerowskim w Bayreuth]
1 2 3
« (Published: 28-03-2003 Last change: 15-06-2006)
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 2373 |