|
|
Neutrum »
Rola mitu w społeczeństwie obywatelskim [3] Author of this text: Czesław Janik
Termin „mit", określa m.in. formę literacką opowieści przekazującej wyobrażenia jakiejś zbiorowości o świecie i ludziach. Mit (z gr. mýthos = „myśl, zamysł, temat rozmowy, opowieści, baśń") — to przede wszystkim symboliczna opowieść traktująca o powstaniu świata (kosmogonia), wizji jego końca (eschatologia), o otaczającym ludzkość świecie, opisująca historię bogów, demonów, legendarnych bohaterów oraz historię stworzenia człowieka. Mit to próba wyjaśnienia odwiecznych zagadnień bytu ludzkiego, życia i śmierci, dobra i zła, sensu ludzkiego życia. Według Władysława Kopalińskiego [ 15 ] mit to również między innymi historia, wierzenie, pogląd, uważane za prawdziwe przez członków jakiejś grupy, zwłaszcza, jeśli służą one jako poparcie pewnych istniejących albo tradycyjnych praktyk, albo instytucji, chociaż są całkowicie bezpodstawne (tzw. mity społeczne). „Słownik wyrazów
obcych" [ 16 ] podaje, że mit to fałszywe przekonanie, uznawane bez dowodu, wymysł, bajka, legenda. Podobną definicję mitu spotykamy w „Słowniku języka
polskiego" [ 17 ]; czytamy tam, że mit, to fałszywe mniemanie o kimś lub o czymś uznawane bez dowodu, ubarwiona wymyślonymi szczegółami historia o jakiejś postaci lub o jakimś fakcie, wydarzeniu, wymysł, legenda, bajka. Edward
Wilson [ 18 ] charakteryzując zaś mit z pozycji socjobiologii, twierdzi, że „mity komplikują się proporcjonalnie do wzrostu złożoności struktur społecznych, stanowią ich odbicie. Ponadto większość współczesnych intelektualnych "bojów" wynika z konfliktu pomiędzy trzema wielkimi mitologiami — marksizmem, tradycyjną religią oraz scjentystycznym materializmem".
W naszych rozważaniach ważna jest również definicja terminu „mitomania", którą według Wł. Kopalińskiego
[ 19 ] jest skłonność do zmyślania, fantazjowania, opowiadania niestworzonych historii. Z mitomanią wiążą się mity narodowe, tj. nieprawdziwe opowieści dotyczące narodu, których celem jest stworzenie odpowiedniego mniemania o Polakach, a w szczególności podtrzymanie pozytywnych stereotypów o dziedzicach Piastów. Mamy własną, swoistą, polską mitologię, która nie jest związaną z naszymi pradziejami, ale — jak najbardziej — związana jest ze współczesnością. Współcześnie rozmaite zbiorowości społeczeństwa polskiego, a i poszczególne jednostki, tworzą rozmaite opowieści na użytek własny, jak i ogółu społeczeństwa, o ile to społeczeństwo przyswoi te mity. Celem tych opowieści jest stworzenie i podtrzymanie fałszywego mniemania albo o grupie, albo jakiejś jednostce. Przykładem tego typu współczesnych mitów są mity dotyczące cech narodu, chorobliwą zaś skłonność do zmyślania takich kłamliwych opowieści wykazuje Kościół i związana z nim prawica. W nauce tę skłonność określa się właśnie mianem „mitomania".
Wspomnieć należy sprawę Jedwabnego. Znamienna była reakcja Kościoła, prawicy, społeczności lokalnej, którą opisuje stwierdzenie: „To niemożliwe, abyśmy my, Polacy...!" I to jest jeden z mitów, którym żyjemy. W polskiej świadomości zostało zakodowane, że wszyscy inni mogli lub mogą dopuścić się zbrodni ludobójstwa, że wszyscy inni mogli splamić własny naród takim czynem, ale Polacy — nigdy! „Za waszą i naszą wolność" — tak! Mordować bezbronnych — nigdy! Kościół, prawica, posłuszne publikatory sprawie Jedwabnego dały właściwy odpór: to obrażający Polaków-katolików wymysł!
[ 20 ] W kontekście Jedwabnego rodzi się pytanie: jak w mit "kryształowego Polaka" wpisuje się wojna w Iraku, według tłumaczeń agresorów będąca wojną o prawa człowieka, a faktycznie brudną wojną o dostęp do irackich pól naftowych; wojna, w którą krótkowzroczne władze Rzeczypospolitej wepchnęły polski naród? Istnienie mitu krystalicznie moralnego Polaka, Polaka-katolika, to efekt swoistej samoświadomości kształtowanej poprzez wieki. Trochę jest tak, że prawie każdy Polak widzi tylko to, co chce zobaczyć. Poza tym my, Polacy jako nacja, lubimy wyciągać wady innym, własnych zaś — zgodnie z postawą prof. Sonnebrucha z „Niemców" Kruczkowskiego — wolimy nie zauważać. Lepiej bowiem trwać i myśleć o swoich wspaniałych cechach, opierając się na mitach, niż znać prawdę o sobie.
W 1989 r. promieniując niespotykaną dumą Joanna Szczepkowska (aktorka) obwieściła przed kamerą telewizyjną, że 4 czerwca upadł w Polsce komunizm. Również tym mitem obciążona jest świadomość społeczeństwa polskiego. Na poparcie tezy, że jest to mit, wystarczy tylko jeden przykład. Chcąc głębiej się tym mitem zająć, trzeba byłoby napisać książkę.
Znane są wszystkim instytucje: Instytut Pamięci Narodowej (IPN) oraz Sąd Lustracyjny. IPN-em kieruje prof. Kieres; zaś drugą instytucją kieruje słynny sędzia Bogusław Nieziński. B. Niezińskiego powołano na stanowisko sędziego powiatowego w roku 1957, dziwne, że nikt mu jeszcze nie zarzuca, że współpracował z reżimem; od 1964 r. pełnił obowiązki sędziego wojewódzkiego, następnie zaś w latach 1971-1981 pracował w Ministerstwie Sprawiedliwości. Sąd Lustracyjny powołano ustawą z dnia 11 kwietnia 1997. Do właściwości sądu należy „orzekanie o zgodności z prawdą oświadczeń dotyczących pracy lub służby w organach bezpieczeństwa państwa wymienionych w ustawie lub współpracy z tymi organami w okresie od dnia 22 lipca 1944 r. do dnia 10 maja 1990 r.". Działalność IPN jest dobrze znana społeczeństwu polskiemu. Kto chce, ten wie, w jaki sposób instytucja ta prowadzi np. badanie materiałów sprzed 1989 r.; co jakiś czas społeczeństwo epatowane jest „kwitami", bowiem zawsze znajduje się jakiś Wildstein, którego zasady moralne przypominają...- no właśnie, Pawka Morozow! Wiadomo, że większość materiałów IPN dotyczących Kościoła katolickiego (informowała o tym w 1991 r. „Polityka") została przekazana Kościołowi. Dlatego też, jeżeli chodzi o funkcjonariuszy Kościoła katolickiego, zlustrowanie ich to czysta
fikcja, ocierająca się o sferę urojeń jakiegoś Wildsteina. Fakt przekazania materiałów Kościołowi nie oznacza bynajmniej, że „papierów" na księży nie ma już w zasobach archiwalnych IPN. Przekonał się o tym na własnej skórze, jako pierwszy z funkcjonariuszy Kościoła katolickiego, ojciec
Hejmo.
W Polsce zmienił się bowiem jedynie kolor władzy; dawniej podobno „czerwonej", dzisiaj na pewno „czarnej", zaś totalitaryzm, którego doświadczało kiedyś społeczeństwo nie upadł, lecz w innym układzie politycznym trwa
nadal [ 23 ].
Aby wzmocnić tę konkluzję, przyjrzyjmy się jeszcze jednej sprawie. Od 1989 r. wpaja się społeczeństwu polskiemu, jakim to dobrodziejstwem jest transformacja ustrojowa zaserwowana i realizowana najpierw przez ekipę „Solidarności", później przez wszystkie następujące po sobie rządy, bez względu na etykiety sytuujące je po lewej lub prawej stronie sceny politycznej. Od 1989 r. nie ukazało się ani jedno poważne opracowanie, które we właściwym świetle pokazałoby, zapomniane dzisiaj przez Boga i rządzących, te warstwy społeczne, które nie tylko przyzwoliły na przemiany 1989 r., ale były ich głównym motorem i siłą sprawczą. Były to milionowe rzesze związku zawodowego, które z poparciem pozostałej części społeczeństwa spoza struktur „Solidarności" uchwyciły nikłą szansę zmian na lepsze. Społeczeństwo zauroczone 21 postulatami z Bramy Stoczni Gdańskiej, 4 czerwca swoimi głosami dopuściło do rządzenia państwem nowych ludzi, spoza starego układu. Ci ludzie z jednej strony mieli być kryształowi, z drugiej zaś obdarzeni wysokimi kwalifikacjami i wizją państwa; w zrozumieniu społeczeństwa — państwa szczęśliwszego i lepszego. Okazało się, że w zamyśle tych, którzy doszli do władzy, najmniej o państwo i sukces narodu chodziło. I rozpoczęła się transformacja. Nikt z „budowniczych" nowego ustroju nie spytał narodu (według art. 4 ust. 1 Konstytucji „władza zwierzchnia w RP należy do Narodu") o to, czy ma się dokonywać naprawa systemu (według zawołania L. Wałęsy: „socjalizm tak, wypaczenia nie"), czy też ma dokonywać się całościowa przebudowa systemu. O sprawie referendum w kwestiach fundamentalnych dla państwa mówił m.in. poseł R. Bugaj, proponując, aby naród udzielił odpowiedzi na 4 pytania; proponowali wykorzystanie instytucji referendum również inni. W pamięci społeczeństwa jak zadra, zapisał się sposób, w jaki zostało potraktowane. Dano bowiem społeczeństwu do zrozumienia, że w nowej rzeczywistości o podmiotowości może jedynie pomarzyć, gdyż fundamentalne decyzje podejmować będą „uznane autorytety". Zaczęto budować nową rzeczywistość zgodnie z wizją partyjnego kolegi Nowiny-Konopczyny, H.
Goryszewskiego [ 24 ]. Mit w czystej postaci odnajdujemy w art. 1 Konstytucji, którego przepis mówi, że „RP jest dobrem wspólnym wszystkich obywateli". Gdyby ktoś zechciał rozwinąć temat dobra wspólnego, musiałby również napisać opasłą książkę, bowiem dzisiejsza Polska nie jest z pewnością dobrem wykluczonych, bezrobotnych, dyskryminowanych, głodnych, umierających z zimna, lżonych i deprawowanych często w majestacie prawa i urzędu.
Kolejnym mitem jest mit gospodarki rynkowej [ 25 ]. Do chwili obecnej nie podjęto próby merytorycznego odniesienia się do zarzutów przedstawionych przez prof. Kazimierza Z. Poznańskiego
[ 26 ]. Rozpowszechniany przez L. Balcerowicza et consortes mit o wspaniałościach płynących z procesu transformacji już w roku 1989 rozbrajał i nadal rozbraja społeczeństwo
[ 27 ]. „Zbawcy" i „wyzwoliciele" narodu spod znaku Solidarności uwierzyli, że posiedli prawdę; bez przyzwolenia społeczeństwa zastosowali złodziejski mechanizm, który pozwolił im z jednej strony wyrzucić poza nawias społeczeństwa miliony Polaków, z drugiej zaś na budowanie własnych fortun. O „Wielkim przekręcie" K. Poznańskiego mówił Bogdan Pęk (dawniej
PSL, obecnie LPR): „Najbardziej profesjonalnie przedstawiony systemowy i nieodwracalny rabunek finansów państwa polskiego. Proces ten jest prezentowany w fałszywym świetle przez władze i większość mediów, celem wprowadzenia w błąd polskiego społeczeństwa". Natomiast Dariusz Rosati stwierdza, że K. Poznański
„krytykując z pasją kolejne polskie rządy za wyprzedaż majątku narodowego zagranicznym inwestorom, stawia polską transformację w całkowicie nowym, nieoczekiwanym świetle". O drugiej książce K. Poznańskiego były premier Jan Olszewski powiedział: „Powinna ona stać się lekturą obowiązkową dla naszych elit politycznych żyjących ciągle w świecie domniemanych sukcesów polskiej gospodarki". Ale te książki, które powinny prowokować i szokować polskie elity intelektualne, jakby nie istnieją. Natomiast słynni ekonomiści, z Balcerowiczem na czele, nadal śpiewają chórem: „Niech żyje bal", i nie można się spodziewać, aby zamierzali odnieść się merytorycznie do zarzutów K. Poznańskiego. Brak merytorycznej riposty odpowiedzialnych za polską transformację sugeruje, że K. Poznański przedstawia obiektywną prawdę; skłania do wniosku, że jego książki powinny stanowić materiał dowodowy przed polskim wymiarem sprawiedliwości, którym powinien posłużyć się jakiś niestrachliwy prokurator przed polskim sądem.
1 2 3 4 5 Dalej..
Footnotes: [ 15 ] Wł. Kopaliński, Słownik mitów i tradycji kultury, PIW, Warszawa
1985, s. 699. [ 16 ] Słownik wydany przez Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa
1971, s. 483. [ 17 ] Słownik języka polskiego PWN, t. 2, Państwowe
Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1988, s. 187. [ 18 ] Na podstawie: Edward O. Wilson, On human nature. [ 19 ] Wł. Kopaliński, Słownika wyrazów obcych i zwrotów obcojęzycznych,
Wiedza Powszechna, Warszawa 1989, s. 336. [ 20 ] Abp Michik, przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski, 28 października
2005 r., podkreślił, że „Jesteśmy pokrzepieni i dumni, że od lat teren
diecezji łomżyńskiej słynie z ludzi i wartości budzących trwałe nadzieje,
że miłość do Ojczyzny… i tradycji staropolskiej nigdy wśród nas nie zgaśnie",
(w:) Abp Michalik: Polska i świat potrzebują ładu moralnego,
„Wiadomości KAI" nr 44 z 6 listopada 2005 r. Niniejsza wypowiedź musi
budzić niesmak w związku z rolą, jaką społeczność diecezji łomżyńskiej
odegrała w czasie uroczystości upamiętniających mord, dokonany przez Polaków w czasie II wojny światowej na ludności żydowskiej w Jedwabnem. [ 23 ] Bronisław Jastrzębski w referacie Źródła trudności w urzeczywistnianiu zasad demokracji i sprawiedliwości jako kryteria jakości życia
człowieka i obywatela, Olsztyn 2005, s. 19, twierdzi, że "Nie ma
stosownego oburzenia i potępienia wszystkich zauważalnych niesprawiedliwości.
Nie ma odpowiedniego oburzenia na ekscesy polityków, na coraz częstsze -
wbrew ustawie — ujawnianie prywaty. Nie ma skutecznego sprzeciwu wobec praktyk
populistycznego licytowania się w obietnicach ugrupowań partyjnych i rozgrywek
ich liderów kosztem podatników oraz państwa. [ 24 ] Były wicepremier H. Goryszewski stwierdził: „nieważne
czy Polska będzie biedna czy bogata, byle była katolicka"! [ 25 ] Jak bardzo „król jest
nagi", uświadamia krótki, ale treściowo bogaty, artykuł Bojana Stanisławskiego
„Widmo barbarzyństwa", w którym autor zajmuje się kondycją ekonomiczną
III RP. Poraża informacja, że 5 mln Polaków wegetuje za mniej niż 8 zł
dziennie, stanowiąc niezbity i wystarczający powód, aby społeczeństwo zaczęło
się organizować w ruch podobny do tego, jaki powstał w latach '80 i aby
ostatecznym skutkiem działań takiego ruchu była likwidacja istniejącego
nieludzkiego systemu; patrz: „Trybuna" nr 185 z 9 sierpnia 2005 r. [ 26 ] Kazimierz Z. Poznański, Wielki przekręt. Klęska polskich reform,
Towarzystwo Wydawnicze i Literackie, Warszawa 2000 r.; tenże: Obłęd
reform. Wyprzedaż Polski, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa
2001. [ 27 ] Kropkę nad „i" w tworzeniu mitu wspaniałej gospodarki rynkowej w wydaniu L. Balcerowicza, postawił A. Kwaśniewski dekorując w dniu 11
listopada 2005 r., z okazji Święta Niepodległości, obecnego szefa Rady
Polityki Pieniężnej najwyższym odznaczeniem Rzeczypospolitej "Orderem Orła
Białego". Tym samym głowa państwa polskiego zakwestionowała prawdziwość
wywodów K. Poznańskiego, bez potrzeby odnoszenia się merytorycznie do zarzutów
kierowanych w stosunku do poczynań Balcerowicza. « (Published: 30-11-2005 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 4491 |
|