|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Society »
Co wolno wojewodzie... O dystansie władzy w Polsce słów kilka [4] Author of this text: Magdalena Żakowska
Polacy
coraz mniej interesują się polityką, co znajduje odbicie w malejącej
frekwencji wyborczej oraz członkostwu w partiach politycznych. W 1999r. brak
zainteresowania polityką deklarowało aż 54% badanych, jedynie 5% stwierdzało,
że odgrywa ona ważną rolę w ich życiu, natomiast do przynależności do
jakiejś partii politycznej przyznawało się 0,9% ankietowanych, co nie dziwi,
zważywszy fakt, iż zgodnie z sondażem przeprowadzonym w 2001r. aż 50% Polaków
stwierdzało, że żadna partia polityczna w Polsce nie reprezentuje ich interesów. W sposób niejednoznaczny Polacy postrzegają mechanizmy funkcjonowania prawa. Z jednej strony nie uważają oni, by formalno-instytucjonalne reguły systemu
prawnego strzegły go od wypaczeń popełnianych przez politycznych i innych
decydentów. Na przełomie stuleci aż 85% badanych obywateli przekonanych było o powszechności korupcji, 60% o nierównym traktowaniu obywateli przez prawo,
tyle samo uważało, że system demokratyczny słabo radzi sobie z utrzymaniem
porządku, zaś 47% nie miało zaufania do wymiaru sprawiedliwości. Z drugiej
strony jednak, Polacy dostrzegają w tej dziedzinie progres w porównaniu z okresem władzy socjalistycznej [ 52 ].
Zgodnie z badaniami porównawczymi opinii publicznej w 1988 i 1998r. ankietowani
najbardziej odczuli po 1989r. przemiany w zakresie swobód obywatelskich (w
1988 jedynie 33% badanych utożsamiało się ze stwierdzeniem, iż w Polsce
„jest wolność zrzeszania się i wypowiedzi", w 1998 zaś — 82%), w słabszym
zaś stopniu te związane z rzeczywistym wpływem społeczeństwa na wybór władzy
(w 1988 ze stwierdzeniem „każdy ma wpływ na wybór władzy" zgadzało się
29% badanych, w 1998 zaś 57%), natomiast najmniej ewoluowały poglądy społeczeństwa
dotyczące działania rządu (w 1988 z poglądem, że „rząd działa w interesie społeczeństwa" zgadzało się 47% badanych, w 1998 zaś 48%).
Opinie negatywne przeważają wśród Polaków zarówno w ocenie partii
politycznych, parlamentu, jak i samych polityków. O uczciwości tych ostatnich
przekonanych było w 2000r. zaledwie 6% badanych, co plasowało ich na końcowym
miejscu w hierarchii zaufania społecznego (np. 16% społeczeństwa wierzyło w uczciwość prawników, 18% — biznesmenów, 41% — dziennikarzy, a 62% -
naukowców). Zaledwie 20% obywateli było zdania, że politycy w swej działalności
kierują się dobrem kraju, zaś aż 60% uważało, że parlamentarzyści
„szybko tracą kontakt z rzeczywistością" [ 53 ].
Z
kolei oceniając społeczeństwo polskie pod kątem sformułowanych przez
Philippe’a Brauda profili obywatelskiego uczestnictwa, związanych z zainteresowaniem polityką i udziałem w wyborach, stwierdzić można, iż jego
cechy odbiegają nieco od tych, niezbędnych do zaistnienia stabilnej
demokracji. Wprawdzie w polskim społeczeństwie, przynajmniej deklaratywnie,
przeważają postawy politycznej aktywności obywateli: najliczniejszą grupę
obywateli stanowią tzw. „zainteresowani" — chodzący na wybory z chęci i przekonania (34%), oraz niezainteresowani polityką, ale chodzący na wybory
„konformiści" (25%). Z drugiej strony jednak — zbyt dużą rolę odgrywają w nim — przynajmniej zgodnie z koncepcją Brauda — zainteresowani polityką,
mimo to nie uczestniczący w wyborach „dysydenci" (12%) oraz osoby
niezainteresowane i niepartycypujące w życiu politycznym (30%). Jest to
szczególnie widoczne np. w porównaniu ze społeczeństwem północnoamerykańskim,
które, według badań, składa się w 38% z „zainteresowanych", w 49% z „konformistów", natomiast „dysydenci" oraz „niezainteresowani"
stanowią w nim odpowiednio 4% i 10% [ 54 ].
W
tym miejscu znów, w formie komentarza, przywołać można metaforę
pańszczyźnianego chłopa. Tym razem cytując wypowiedź
prawicowego publicysty Rafała A. Ziemkiewicza, lubującego się w operowaniu „pańszczyźnianym" słownictwem, notabene autora książki Polactwo
[ 55 ].
„Polska — pisze on — to dla większości jej mieszkańców folwark, władza — każda władza — to dziedzice ze swoją świtą karbowych, ekonomów i innych nadzorców, a oni sami — fornale z czworaków" [ 56 ].
„Państwo, dziedzice mają za nich myśleć, ubrać, opłacić, dać żreć.
Wyznaczyć robotę i pilnować, by została wykonana. Bywa, że czasem jaśnie
pan się zezłości, huknie na Walusia albo strzeli go w mordę — trudno, tak
już jest. Za to Waluś ma święte prawo pana kiwać. Gdy się coś uda ukraść,
to kraść. Gdy ekonom nie patrzy, walnąć się w bruzdę i przekimać. To z kolei jego prawo, oczywiste i niepodważalne, i gdyby ktoś zaczął nagle
parobkom klarować, że powinni wspólnie zatroszczyć się o los majątku, że
od każdego z nich zależy, by nie popadł on w długi, nie zmarniał, nie
przepadł — to by się wariatowi popukali w głowę. Co stelmacha albo
stajennego obchodzi, czy gospodarstwo przynosi dziedzicowi dochody i czy się
unowocześnia, czy podupada? Pan jest dobry, gdy się zanadto nie sroży. Jeśli
jest zły, nie daje żreć i zanadto pędzi, narasta przeciwko niemu złość"
[ 57 ].
Komentarz
to tendencyjny i krzywdzący, posiada on jednak sporą wartość poznawczą.
Pokazuje bowiem — nawet jeśli przejaskrawioną — swoistą prawdę o tym, co w istocie polska elita oraz inteligencja myśli o „masach" oraz jak polska władza
traktuje i co sądzi o swoich obywatelach.
1 2 3 4
Footnotes: [ 55 ] R.A. Ziemkiewicz, Polactwo, Lublin 2004, s. 83. « (Published: 11-04-2006 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 4702 |
|