|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Neutrum »
O neutralności światopoglądowej państwa i o sytuacji kobiet w Polsce [2] Author of this text: Czesław Janik
Proces, który
dokonuje się w Polsce od 1989 r. stworzył katolików bardziej
nietolerancyjnych, radykalnych i szowinistycznych. Spytają
Państwo: a co z częścią społeczeństwa, która nie jest
katolicka? Otóż ta część społeczeństwa, podszyta strachem,
siedzi cicho! Jeżeli rzuca gromy na dziejące się nieprawości,
to po cichu, w zaciszu mieszkania i jedynie tylko w obecności
bardzo dobrych, sprawdzonych przyjaciół. Takie czasy w Polsce
nastały. Wypisz, wymaluj — środkowy okres stalinowskich rządów w Polsce. Najpierw, w 1990 r., religia znalazła się w gmachu
szkoły, później znalazła się w planie lekcji, jeszcze później
pojawiły się pensje dla katechetów z budżetu państwa.
Niedawno polski rząd dostał od biskupów propozycję nie do
odrzucenia — nauczanie religii katolickiej w szkole ma być
obowiązkowe, a przedmiot „religia" — przedmiotem
maturalnym. I z pewnością tak się stanie. Bo polskie
społeczeństwo, nie posiadające żadnego wsparcia, choćby
tylko moralnego od przyjaciół z zagranicy, nie sprzeciwi się
samo z siebie walcowi katolicyzmu. I jeszcze jedna informacja
dotycząca szkół publicznych. Arcykatolicki minister edukacji
narodowej wymyślił, że trzeba w Polsce powołać do życia
Narodowy Instytut Wychowania. W zamiarach rządu i partii
prawicowych instytucja ta ma pełnić rolę służącą
wszechstronnej indoktrynacji młodzieży w duchu
nacjonalistyczno-katolickim. Rząd zajął się już
przygotowywanym w MEN projektem ustawy o Instytucie, minister
finansów przedstawił propozycje sfinansowania jego
działalności. I gdy Instytut zacznie działać od stycznia 2007
r., jak zapowiada rząd, szkoła polska będzie przekazywała
tylko te treści, na które zezwolą biskupi. Między bajki
będzie można włożyć np. wprowadzenie przedmiotu „wychowanie
seksualne" do polskich szkół, a wiedzę o antykoncepcji
młodzi ludzie będą sobie przekazywali metodą szeptaną
podczas spotkań na podwórku. I o to chodzi! A tak na
marginesie, jaką państwo dadzą sobie odpowiedź na pytanie:
nauka religii to praca czy misja? Kiedy w Polsce dokonywały się zmiany w latach osiemdziesiątych
ubiegłego wieku, marzyłem, że w końcu u nas, w Polsce, również
będą rządy prawa, że Konstytucja przestanie być świstkiem
papieru, a minimalne standardy praw człowieka będą
wystarczającą zaporą dla odradzania się wszelkich „-izmów".
Myliłem się. Po czerwonym totalitaryzmie obudziłem się w czarnym, bowiem taktyka polskiego Kościoła katolickiego zdała
egzamin. Dlatego też dzisiaj świecki system polityczny zmuszony
jest zajmować się obszerną listą żądań ortodoksów kościelnych i z partii prawicowych.
Państwo
chcąc zrozumieć to, co się dzieje w Polsce, muszą zdać sobie
sprawę, że szeroko pojęta polska lewica siedziała w ciągu
ostatnich kilkunastu lat cicho, chociaż np. podział wpływów w Sejmie ostatniej kadencji odzwierciedlał — tak się
przynajmniej wydawało oddającym głos w ostatnich wyborach
parlamentarnych — wszystkie odcienie przekonań. Milczenie
lewicy w pewnych sprawach, np. dotyczących spraw
światopoglądowych, finansowania Kościoła czy choćby
dotyczących kobiet było i jest niezrozumiałe. Ale lewica
siedzi cicho! I tylko nie wiadomo, czy sama sobie narzuciła
ograniczenia ze strachu przed kościołem, czy też panuje w niej
jakaś „dyktatura proletariatu" blokująca działania?
Ostatnie
wypowiedzi działaczy partii tzw. lewicowych wskazują, że
lewica nie posiada żadnej wizji w kwestii usytuowania sfery
wyznaniowej w państwie, żadnej myśli przewodniej, żadnych
kanonów działania, które powinny stać się drogowskazem
prowadzącym do zahamowania procesów zniewalających członków — podobno po 1989 r. już wolnego — społeczeństwa we
wszystkich obszarach życia publicznego i prywatnego. Wydaje
się, że lewicę nie interesują sprawy stosunku państwa do Kościoła i pozostawia te sprawy „sumieniu" członków. To
wszystko powoduje, że często stawiam sobie pytanie: czy w Polsce mamy jeszcze lewicę, która będzie przeciwwagą prawicy?
Zastanawiam się, czy wizję państwa neutralnego
światopoglądowo mam włożyć między bajki, bo zgasł
płomień, który mógłby spowodować, że społeczeństwo
mocnym głosem powiedziałoby kościołowi i prawicy: non
possumus! Dalej nie pójdziecie, bo albo — zgodnie z minimalnymi standardami praw człowieka — każdy z nas ma
prawo, albo nikt...! Zastanawiam się, czy Polacy w swojej walce o godność i minimalne standardy praw człowieka nadal
pozostaną osamotnieni, pozostawieni przez społeczeństwa
starych demokracji samym sobie? A choćby tylko przyzwoitość
nakazuje, żeby kandydatowi na dobrego — w przyszłości -
kierowcę patrzeć na ręce, czy dobrze jedzie, więc wydaje
się, że stare demokracje czujnie winny się przyglądać temu,
co się dzieje w Polsce, czy dobrze „jedziemy", czy jedziemy w tym samym kierunku, czy nie zbaczamy z trasy. A dzisiaj Polska
ostro ruszyła nie autostradą standardów europejskich, lecz
przez pola i ścieżki na nich wydeptane przez standardy
watykańskie. Czy Europa obudzi się dopiero wówczas, kiedy w Polsce puszczą ostatnie hamulce i społeczeństwo — pomijając
tzw. procedury cywilizowanego państwa demokratycznego -
weźmie sprawy w swoje ręce, dokonując kolejnego, tym razem z pewnością nie będzie to pokojowy, przewrotu?
W Polsce, w dziewięćdziesięcioprocentowym społeczeństwie katolickim,
miesiąc w miesiąc sondaże pokazują, że ponad 1/3 respondentów
stanowią ludzie przeciwni panoszeniu się kościoła w państwie. Pomimo tego obawiam się, że procesy, o których
mówię, będą się nasilały, a na lewicy pozostaną jednostki,
lśniące jak brylanty o niespotykanej czystości, a wywodzące
się ze słabszej strony człowieka — kobiety! Kto dzisiaj w Polsce tak naprawdę wie, o co od lat walczy pani prof. Maria
Szyszkowska — polska kandydatka do Pokojowej Nagrody Nobla Anno
Domini 2005? Kto popierał panią senator K. Sienkiewicz,
kiedy walczyła z Funduszem Kościelnym i zajmowała się innymi
sprawami, również w interesie kobiet? Przez ostatnie lata,
jakby skażone trądem, były omijane przez wielu ludzi lewicy,
przez ludzi działających w organizacjach pozarządowych, którym
własne kariery przesłoniły oczy i zapomnieli o potrzebie
działań dla dobra państwa, społeczeństwa, przyszłości
narodu. Dotyczy to również organizacji kobiecych.
Zastanawiając
się nad tematem mojego wystąpienia przypomniałem sobie zdanie,
wypowiedziane w filmie Wielki Szu przez Jana Nowickiego,
odpowiadającego na pytanie, w czym tkwi tajemnica pokera. „Nie
ma tajemnicy, wszyscy ją znają". Polacy dokładnie wiedzą,
co się kryje w określeniu „państwo neutralne
światopoglądowo", lecz… No właśnie. Co się stało, że
zapominają o takim państwie?
Państwo
wiedzą, że demokracja nie jest wartością katolicką,
większość Polaków musi sobie to dopiero uświadomić. W dzisiejszej Polsce gwałci się demokratyczne swobody, ustanawia
zakaz handlu w niedzielę, gwałci swobodę aktywności
kulturalnej, wywiera presję na instytucje kulturalno-rozrywkowe.
Zamykane są wystawy, zdejmuje się przedstawienia z afisza,
wreszcie stosuje szykanę sądową.
Muszą
Państwo zdać sobie sprawę z faktu, że demokracja według
polskiego Kościoła i demokracja którą państwo znacie, to
dwie różne demokracje. Polscy biskupi twierdzą, że w żadnym
wypadku demokracja będąca nakazem dokumentów Kościoła nie
może być uważana za identyczną z demokracją w jej rozumieniu w świeckich ramach, ponieważ świecka demokracja oparta jest
przede wszystkim na suwerenności ustanowionych przez człowieka
instytucji, poddanych kompetencjom prawa. Dlatego też atak
Kościoła w Polsce skierowany jest przede wszystkim na
instytucje i prawo. Kiedy kościół mówi o demokracji, mówi o demokracji opartej na prawach boskich a nie na prawach ludzkich.
Stąd też częste ataki na rozwiązania prawne: „złego
rozwiązania nie wolno brać pod rozwagę". Istotą tych słów
jest m.in. myśl, że koncepcja „większości" nie ma sama w sobie waloru konstytutywnego. Polski katolicyzm oparty jest na
elitarystycznym przekonaniu o wyższości wiedzy wynikającej z dokumentów papieża (i to papieża-Polaka) i Soboru. Przykro,
ale podobne przekonanie było w ostatnich latach często i wyraźnie prezentowane również przez polską niby-lewicę.
Polski
Kościół działa zgodnie z zaleceniem biskupów: „Będziemy
wspierać proces demokratyczny tak długo, jak długo będzie on
stanowił prawa i porozumienia zgodne z naszym kierunkiem
myślenia, zaś sprzeciwimy mu się całkowicie, jeśli
przestanie służyć naszym zamysłom".
„Ojcze
nasz, któryś jest, święć się imię Twoje…" — w ten
sposób rozpoczęła jedno ze swoich wystąpień z trybuny
Sejmowej parlamentarzystka Ligi Polskich Rodzin — Anna Sobecka,
silnie związana z Radiem Maryja. I tylko nie wiadomo, czy
modliła się do Boga, czy też do o. Tadeusza Rydzyka, dyrektora
Radia, które dzień w dzień emituje na falach eteru treści
pełne jadu, nienawiści w stosunku do wszystkiego, co
niekatolickie. Antysemityzm, ksenofobia a nawet treści
faszystowskie — taki jest właśnie polski katolicyzm, w całej
krasie głoszony przez tę katolicką rozgłośnię. Wiedza o tym
fakcie powinna Państwu zdjąć opaskę z oczu. I z pewnością
zdają sobie Państwo sprawę z tego, jak cenna jest w moim kraju
wazelina, by łatwiejsze były stosunki z biskupami — nie mówię
tu o stosunkach seksualnych, chociaż… „Nic, co ludzkie, nie
jest mi obce" — zgodnie z tą maksymą, wszystko jest
możliwe!
Wszyscy
wiemy, że podstawowa zasada rządów prawa polega na tym, że
państwo ma obowiązek nie popierać norm ani nie ustalać takich
regulacji prawnych, które forsowałyby jakąś specyficzną
ideologię, np. katolicką. Rządy prawa chronią przed
ustanawianiem norm ideologicznych. Inaczej mówiąc, chronią
przed zapanowaniem myśli totalitarnej. Rządy prawa nie
zezwalają na wprowadzanie ustawodawstwa, które czyni chrześcijaństwo w wydaniu katolickim, jedynym „naukowym" podejściem w zakresie edukacji młodego pokolenia, albo jedyną normą,
poprzez którą mogą wyrażać się wszelkiej maści artyści. W Polsce na straży rządów prawa stoi Trybunał Konstytucyjny.
Ostatnio, w związku z kilkoma orzeczeniami, które Trybunał
wydał nie po myśli kato-prawicy, rozpoczął się zmasowany
atak na tę ostatnią ostoję demokracji w Polsce. Gdy prawica
obsadzi Trybunał Konstytucyjny swoimi ludźmi, nawet ustawy
podobne do przedwojennych niemieckich ustaw o czystości rasowej,
będą w Polsce możliwe. I co najciekawsze, podobnie jak
niemieckie ustawy rasistowskie, będą przyjmowane one w procedurach demokratycznych. A Europa milczy, nie widzi tego, co
się w Polsce dzieje!
W treści
umowy społecznej, jaką jest konstytucja, zapisaliśmy zasady,
którymi powinniśmy się kierować, aby umowa ta nie była
jedynie świstkiem papieru. Zasadę państwa prawa, równości, równouprawnienia,
bezstronności państwa w sprawach religijnych i światopoglądowych, co nie jest równoznaczne z neutralnością
światopoglądową państwa. W konstytucji nawiązaliśmy do praw
człowieka. Doświadczenia lat 1989-2006 dowodzą, że
prawodawstwo religijne doskonale przenika przez filtr
parlamentarny, a rzeczywistość roku 2006 pokazuje, że dojście
przez demokrację do katolickiego autorytaryzmu jest rzeczą
całkowicie możliwą. Zachodni świat wypracował standardy
dotyczące praw i wolności człowieka. Wiemy, że różnica
między prawami i wolnościami polega na tym, że w sferę
wolności państwo nie powinno ingerować, zaś sferę praw
państwo ma obowiązek gwarantować. Dlatego też w konwencjach
dotyczących praw człowieka i jego wolności, użyto wyrażeń:
każdy ma prawo..., nikt nie może być… Podam przykład
występującej dyskryminacji w Polsce. Dotyczy ona podziału
funduszów przeznaczonych na finansowanie przedsięwzięć
związanych z organizowaniem wypoczynku przez i dla młodzieży.
Organizacje niezwiązane (poprzez asystentów) z Kościołem, nie
mają żadnych szans na otrzymanie tego samego dofinansowania, co
organizacje kościelne, a powinno to być ich należnym
udziałem. Tak się dzieje, bo w istocie katolicyzm nie zostawia
żadnego marginesu dla tolerancji. Jego umiarkowane niekiedy
zalecenia są tylko manifestacją swoistej cierpliwości.
1 2 3 4 Dalej..
« (Published: 19-05-2006 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 4790 |
|