|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Philosophy Złota Księga moich spotkań z filozofią [10] Author of this text: Andrzej Rusław Nowicki
„Wziąłem"
od Witwickiego tak wiele, że bardzo trudno wybrać to, co najważniejsze.
Na
pierwszym miejscu postawię to, że
Witwicki działał na mnie całą swoją osobowością jako wzór osobowy.
Kiedy mając 20 lat, wyobrażałem
sobie siebie o 40 lat starszego, to widziałem
siebie nie w postaci Tatarkiewicza, Kotarbińskiego, Dobrowolskiego czy Czapińskiego,
ale właśnie w postaci Witwickiego.
Chciałem WIEDZIEĆ WSZYSTKO to, co On wie, a nawet więcej, i POTRAFIĆ TO, CO
ON POTRAFI. Na przykład mieć
jakiegoś swojego „własnego Platona", kochać go i pracować nad nim czterdzieści lat — i to właśnie udało mi się zrealizować. Giordano Bruno i Giulio Cesare Vanini stali się „moimi
Platonami". Witwicki potrafił żyć równocześnie w kilku różnych
światach, „znikać w świecie dialogów Platona" i mnie również udało się "żyć prawdziwym życiem w świecie dzieł Bruna i Vaniniego".
W
późniejszych latach zacząłem odczuwać coraz silniejszą potrzebę, żeby -
tak jak Platon budował swoimi „miasto obecności Sokratesa" w kulturze, a Witwicki swoimi przekładami, objaśnieniami i rysunkami — „miasto obecności
Platona w kulturze polskiej" - wiedzieć o Witwickim wszystko i zbudować
swoimi pracami „miasto Witwickiego" z pomnikiem Olbrzyma równego
podziwianym przeze mnie olbrzymom wloskiego Renesansu.
Z myśli Witwickiego najbardziej fascynowało mnie pięć „myślozbiorów" (słowo utworzone w tej
chwili, 26.7.2000 godz. 17):
- zbiór myśli o „wyglądach",
- zbiór myśli bliskich mojej ergantropii,
- zbiór myśli o tym, że "można istnieć
bardziej" lub mniej,
- zbiór myśli o aktywności tworzywa,
-
odkrycie wielu strumieni różnych
wyglądów, obrazów,
myśli, obaw, nadziei, pragnień równocześnie przepływających przez nasz umysł.
Witwicki był przede wszystkim
malarzem. Jego najsilniejszym uczuciem był
zachwyt nieskończoną różnorodnością cudownych „wyglądów" i pragnienie ich utrwalenia własnymi rysunkami (i słowami!). Przytoczę charakterystyczny tekst:
"Wysokie sosny i dęby, srebrne pnie grabów, krzaki leszczyny, pod
nimi kwiaty, jagody, grzyby, w gałęziach ptaki, wiewiórki, kuna, w krzakach
zając i sarna, na liściach motyle, chrząszcze i liszki, w powietrzu pszczoły,
na ziemi mrówki. Wielki, różnorodny, bogaty świat. Jest na co patrzeć (...)
Mają
swój wygląd nie tylko bramy, ale i ludzie, i zwierzęta, i rośliny, i gmachy, i sytuacje, i zdarzenia (...) Żeby
sobie zdać sprawę z wyglądu jakiegoś przedmiotu, potrzeba się na nim skupić,
zatrzymać się i zająć się tym, jak się dany przedmiot przedstawia, co
przypomina, do czego jest podobny , a czym się od innych różni (...)
Są przedmioty, które do takiego uważnego oglądania i odczucia zmuszają i sprawiają przy tym żywą przyjemność. Chętnie człowiek do nich powraca i oddaje się oglądaniu (...) Tak
robią z nami maki i bławatki w życie, i żółte motyle nad łąką w słońcu, i charty, i konie arabskie, i zimorodki, i sójki na gałęziach, i paw na płocie, i świerki w śnieżnych kiściach, i chmury odbite w lekko zmarszczonej wodzie. Na wołowej skórze nie spisałby tego, co nieraz oczy człowieka zwiąże,
zatrzyma go (...)
Istotą sztuki było dla Witwickiego
eksterioryzowanie własnych stanów wewnętrznych. W pierwszym „szkicu z psychologii sztuki", opublikowanym 5.1.1900
roku Witwicki pisze, że „na tym właśnie działalność artystyczna
polega, że twórca pewien swój stan wewnętrzny znakiem plastycznym, lub w ogóle
na zmysły działającym wyraża i znak ten czyni trwałym. Znak ten, to dzieło
sztuki". W II tomie
„Psychologii" Witwicki wyjaśnia, że „wypowiadanie się w dziele" (...) „polega zawsze na tym, że stan wewnętrzny staje się przyczyną oznak dostrzegalnych z zewnątrz". Najwięcej mówią nam o ludziach ich wytwory. Myśl, że najważniejszą
metodą poznawania świata wewnętrznego ludzi jest badanie ich wytworów -
to najcenniejszy, oryginalny wkład Witwickiego do psychologii. W wygłaszanych w 1939 roku przez radio „Przechadzkach ateńskich"
[te pogadanki radiowe to było jedno z najważniejszych wydarzeń kulturalnych
międzywojennego dwudziestolecia!]
Witwicki wyjaśniał, że dla psychologa sztuki bryły formowane przez architektów i rzeźbiarzy nie są zwykłymi
bryłami, ale "marmurowymi wyrazami
duszy ludzkiej". To
samo dotyczy listów. "Zawsze to mówię — pisał Witwicki
27.12.1934 — że pismo to przedłużenie
naszego ciała (...)
Pismo to nawet lepsze ciało, bo trwalsze". W liście z 1.5.1943: "Duch w literach i książkach nieczytanych śpi a wstaje z martwych, kiedy je ktoś czyta". W liście z 20.3.1939: „Śmiesznie i niesamowicie! Bo mam przed sobą list (...) żadnego obrazu nie umiem z tym powiązać
(...) a jednak ktoś tu jest koło mnie przy biurku, ktoś, kto mnie zna, mówi
do mnie, słyszy mnie — nawet mnie zna, bo spędził ze mną niejedną godzinę, o czym ja nic nie wiedziałem — byłem tam w postaci książki w rękach i na
stole (...) moje tętno było wyczute przez papier i druk (...)
Pani ma we mnie starego znajomego a ja w Pani przezroczyste powietrze i jakieś
połyski uśmiechu w listach".
W takich kontekstach rodzą się interesujące myśli Witwickiego o tym, że
„można istnieć bardziej" lub mniej. Na przykład jeżeli rysuję, jeżeli
piszę książki i listy, jeżeli jestem czytany, jeśli oglądają moje rysunki,
jeżeli o mnie myślą, mówią, piszą — to jest mnie jakoś więcej.
Odkrywczy
charakter mają myśli Witwickiego o aktywności tworzywa. O tym, że glina,
drzewo, marmur pobudzają do rzeźbienia, podsuwają pomysły, wpływają w sposób współtwórczy na kształt dzieła.
Wielkim
odkryciem Witwickiego, z którego doniosłości nie zdawał sobie sam sprawy,
jest opis „stanu uczuciowego przykrego zakłopotania u osoby bardzo nieśmiałej i bardzo ambitnej, kiedy w interesie własnym
wchodzi do gabinetu przełożonego prosić go o coś,
niepewna, jak wypadnie odpowiedź" („Psychologia", tom 2, wyd. 1963, s. 52-53). Przytoczę kilka zdań z tego opisu, który należy do
szczytowych osiągnięć Witwickiego jako psychologa:
"Wszystko, co w momencie, kiedy nas ogarnęło uczucie,
znajdujemy na obwodzie świadomości,
wiąże się jakoś z sytuacją daną w centrum. Będą to jej odmiany,
przyczyny, skutki, analogie, obrazy powiększone, pomniejszone, odkształcone, zależnie
od naszej postawy psychicznej, będą tam nadzieje, obawy, podejrzenia,
ewentualności, przypomnienia, pragnienia (...) Niech nam powierzchnia kwadratu
przedstawia pole jej świadomości, a koło na jego środku wyraźne ognisko
uwagi (...) Świetliste koło uwagi jakby
drgało. Przenosi się skacząc z elementu na element obwodowy". Tych elementów podaje Witwicki osiemnaście w postaci zdań (podaję dla przykładu cztery): „1. On spojrzy na mnie,
jak na natręta. Wyśmieje mnie. To poniżające." (...) „7. Jeszcze
przed chwilą mogłem tego uniknąć. Klamka zapadła. Jestem w pułapce"."8.
Można jeszcze uciec pod błahym pozorem. To wstyd, ale wyjście jedyne",
10. Oby już wyjść jak najprędzej. Powietrza!" (...) „13. A może jednak się zgodzi". Zdania
te — wyjaśnia Witwicki — "wyglądają na (...) rozwlekły opis
tego, co się przeżyło w momencie i jakby we mgle".
Szkoda, że nie ma więcej takich opisów i wyciągnięcia wniosku, że tak
właśnie wygląda nasze życie psychiczne. William James pisał o „strumieniu świadomości", a Witwicki zauważył (lecz nie zauważył
tego, że zauważył!) przepływ wielu różnych strumieni wyobrażeniowych, myślowych i uczuciowych płynących równocześnie przez różne pola (centrum, obwody i nieświadome głębie) naszej
Psyche.
Z mnóstwa prac, które
napisałem o Witwickim, podam tylko kilka najważniejszych:
„Sokrates na rysunkach Witwickiego" („Meander". 1977, nr 7-8, s. 289-306), „Kratokles wśród fosforów" („Meander"
1978, nr 11-12, s. 513-523), „Listy Władysława Witwickiego [do A. Nowickiego] z lat 1939-1947 (inedita)" ("Euhemer" 1978, nr 2,
s. 3-21), „Portrety filozofów" (1978, s. 168-198),
„Nauczyciele" (1981, s. 10, 19, 22-24, 32, 53, 110, 130, 147, 149,
152-153, 155, 184, 189, 202-242, 245, 253, 258, 271, 293-294, 307, 311-314,
324), „Witwicki" (1982, s. 1-304), „Uczeń Twardowskiego. Władysław
Witwicki" (1983, s. 1-364), „Od Achillesa i Afrodyty do Uranii i Zenona z Elei czyli antyk w wyobraźni plastycznej Władysława Witwickiego. Katalog
postaci historycznych, literackich i mitologicznych" („Meander",
1983, nr 12, s. 521-536), „Filozofia muzyki. "Słyszące oczy" Władysława
Witwickiego" („Ruch Muzyczny"
nr 9 z 28.4.1985 ), „Muzyka w listach Władysława Witwickiego"
(„Ruch Muzyczny" , nr 15 z 21.7.1985), „Wkład Witwickiego do
psychologii sztuki" („Przegląd Humanistyczny" 1988, nr 10, s.
1-11), „Filozofia Władysława Witwickiego" („Euhemer" 1989.
nr 1, s. 59-84).
CZARNOWSKI, Stefan 1879-1937.
Szkoda, że nie znałem pism Czarnowskiego, kiedy pisałem pracę doktorską o bohaterstwie. Straciłem w ten sposób możliwość pogłębienia własnej pracy
rozważaniami o społecznej potrzebie posiadania bohaterów a także wcześniejszego
zrozumienia istoty własnego Kultu Wielkich Ludzi. Zbiorowe, pięciotomowe
wydanie jego dzieł ukazało się dopiero w roku 1956. Natychmiast je kupiłem,
ale przestudiowałem „Kult
bohaterów i jego podłoże społeczne", „Kulturę" i prace
religioznawcze. Później kilkakrotnie wracałem do tych lektur.
Wziąłem z tych lektur (w latach 1956-1958) jedną
jedyną myśl, którą w roku 1965 streściłem w czterech wybranych zdaniach:
„Doskonałość bohatera polega
na reprezentowaniu w pełni jakiejś wartości" (t. 4, s. 15),
„bohaterowie są zatem wcieleniem nadziei czy ideału zbiorowości" (s.
16), „bohater wciela wartość i jednocześnie daje dowód jej istnienia" (s.17), bohaterowie stanowią jedną z konkretnych form, „w której
ukazują się podstawowe wartości społeczne" (s. 11).
W latach 1956-1958 myśl
Czarnowskiego stała się jednym z fundamentów mojej metody badań w dziedzinie
historii religii i ateizmu. Ujmując religie i systemy filozoficzne w kategoriach „formy" i „treści", szukałem w religiach , w krytyce religii, w dziełach sztuki przede wszystkim „treści
aksjologicznych". Prawdopodobnie bez pism Czarnowskiego nie zauważyłbym,
że już w starożytnej Grecji zarys
„aksjologicznej teorii religii" stworzył Prodikos. Łącząc
wypowiedzi Prodikosa, Euhemera i Czarnowskiego doszedłem
do następujących wniosków:
-
bogowie, boginie, święci różnych religii są często
personifikacjami określonych wartości; ateistyczna krytyka religii powinna
znaleźć te wartości,
akceptować je i włączyć do kultury świeckiej,
-
czytając dzieła krytyków religii, trzeba zwracać uwagę przede
wszystkim na pozycje aksjologiczne, z jakich religia była podawana krytyce, a więc
odtwarzać systemy naczelnych wartości uznawanych przez krytyków,
-
podobne badania przeprowadzić nad dziełami malarzy i rzeźbiarzy,
-
przeprowadzić krytyczną analizę mojego własnego „kultu
Wielkich Ludzi" dla sprawdzenia, co jest rdzeniem mojej własnej
aksjologii.
*
Fragmenty tekstu pisanego w roku 2000 — wybrane do przedruku w internecie.
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10
« Philosophy (Published: 02-11-2007 Last change: 04-11-2007)
Andrzej Rusław NowickiUr. 1919. Filozof kultury, historyk filozofii i ateizmu, italianista, religioznawca, twórca ergantropijno-inkontrologicznego systemu „filozofii spotkań w rzeczach". Profesor emerytowany, związany dawniej z UW, UWr i UMCS. Współzałożyciel i prezes Stowarzyszenia Ateistów i Wolnomyślicieli oraz Polskiego Towarzystwa Religioznawczego. Założyciel i redaktor naczelny pisma "Euhemer". Następnie związany z wolnomularstwem (w latach 1997-2001 był Wielkim Mistrzem Wielkiego Wschodu Polski, obecnie Honorowy Wielki Mistrz). Jego prace obejmują ponad 1200 pozycji, w tym w języku polskim przeszło 1000, włoskim 142, reszta w 10 innych językach. Napisał ok. 50 książek. Specjalizacje: filozofia Bruna, Vaniniego i Trentowskiego; Witwicki oraz Łyszczyński. Zainteresowania: sny, Chiny, muzyka, portrety. Private site
Number of texts in service: 52 Show other texts of this author Newest author's article: W chiński akwen... Wolność w Hongloumeng | All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 5613 |
|