|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Philosophy » »
Człowiek wspaniały, czyli jaki mamy pożytek z gęsi [1] Author of this text: Małgorzata B. Jakubiak
Dogmaty i dylematy humanizmu
Część I — Dziedzictwo
1
Było
to we Florencji, w roku 1446. Młody włoski myśliciel, Pico della Mirandola,
przygotowywał się do mającego odbyć się wkrótce wielkiego zjazdu
filozoficznego. Sformułował 900 tez, które zamierzał poddać pod dyskusję
przybyłym uczonym. Napisał też przemówienie na inaugurację spotkania. Nadał
mu tytuł: O godności człowieka, a zawarł w nim, między innymi, następujące
słowa: „Nic nie wydaje mi się bardziej godne podziwu od człowieka (...),
wielkim cudem jest człowiek". Słowa, które dziś nie robią wielkiego wrażenia,
brzmią może nawet nieco egzaltowanie, były w owym czasie wyrazem wielkiej
rewolucji w sposobie myślenia.
Rządzący
jednak nie lubią rewolucji. Toteż za sprawą ówczesnego papieża, Innocentego
VIII, zjazd filozofów nie odbył się, tezy zostały potępione, Pico della
Mirandola ratował się ucieczką do Francji, gdzie i tak został uwięziony.
Lecz słowa, wyrażające zachwyt nad istotą ludzką, przetrwały, stanowiąc
kwintesencję światopoglądu nazwanego „humanizmem renesansowym".
Wyjątkowe,
szczególne zainteresowanie filozofów tego nurtu człowiekiem i co
charakterystyczne, rozpatrywanie ludzkich spraw i problemów w ich ziemskim,
doczesnym, świeckim wymiarze, sprawiło, że okres, w którym on zaistniał,
zwany Odrodzeniem bądź Renesansem, określany bywa też „epoką
humanizmu". Francuski historyk, Jules Michelet (1798 -1874) nazwał je
„epoką, która odkryła świat i człowieka". Okres ten nazywany jest także
„epoką optymizmu". Pisarze renesansowi, nie unikali wyrażania emocji, toteż
na stronicach ich pism znajdujemy nie tylko optymizm, ale nawet euforyczny
zachwyt istotą ludzką. Wyrażają go już tytuły dzieł ówczesnych myślicieli,
często podobne do siebie nawzajem. Pico napisał: O godności człowieka,
inny filozof renesansowy, Gianozzo Manetti (1369 — 1459) O godności i wspaniałości człowieka, a kilkanaście lat wcześniej, Bartolomeo Fazio
napisał O doskonałości i wspaniałości człowieka.
Jakież
to zalety ludzkie budziły taki zachwyt? Przede wszystkim zdolności umysłu i ręki, a świadectwem tego, zdaniem uczonych Odrodzenia, były osiągnięcia nauki,
dzieła sztuki, majstersztyki techniki, a także możność — niestety,
niezbyt często wykorzystywana — kształtowania swego charakteru i kierowania
swoim życiem.
„Nasze,
to znaczy ludzkie, bo uczynione przez ludzi, są te wszystkie dzieła, które
widzimy, wszystkie domy, wszystkie osiedla i miasta, wszystkie budowle (...),
nasze są sztuki, nasze nauki, nasza jest mądrość — bez względu na to, czy
to podoba się akademikom, czy nie, tym akademikom, którzy sądzili, że człowiek
nie może niczego innego poznać jak własną niewiedzę" — napisał
Gianozzo Manetti. Ci akademicy, to teologowie chrześcijańscy, którzy
nauczali, że człowiek, jako skażony grzechem pierworodnym, jest słaby i marny, niezdolny do niczego innego, jeśli nie oświetli go łaska boska.
Renesansowy
wizerunek człowieka kreślony był w polemice ze światopoglądem religijnym.
Nawet tytuły prac humanistów Odrodzenia, te „o godności i doskonałości człowieka…"
były wyraźnym sprzeciwem wobec dzieł tego typu, co napisane przez papieża
Innocentego III (pontyfikat w latach 1198 — 1216) i zatytułowane O marności
życia ludzkiego, w którym zgodnie z naukami kościoła katolickiego,
przeciwstawiał nędzę życia ludzkiego doskonałości bożej.
2
Przyjmując,
że humanizm rodził się w opozycji do religijnego sposobu myślenia, trzeba
jednak pamiętać, że to, co obejmuje się wspólnym mianem „chrześcijaństwo",
kształtowane było setki lat przez różnych interpretatorów Biblii, teologów i myślicieli chrześcijańskich. Poglądy oficjalnie przyjęte przez kościół
katolicki jako obowiązujące, oparte są na wybranych nurtach myśli chrześcijańskiej z równoczesnym brakiem akceptacji dla innych, również chrześcijańskich poglądów. I tak, w ogromnej mierze oparte były i są na doktrynie św. Augustyna, zgodnie z którą człowiek jest marny i zły, a jedynie łaska boża (predestynacja),
na którą nie jest nawet zdolny zasłużyć, może uczynić go zdolnym do
tworzenia pozytywnych wartości.
Lecz
jest przecież w chrześcijaństwie nurt zgoła odmienny, w którym człowiek
postrzegany jest, na modłę humanistyczną, jako istota samodzielna i odpowiedzialna, twórcza i realizująca dobre zamierzenia. W taki właśnie sposób
odczytywali nauki chrystusowe i takie poglądy głosili: mnich Pelagiusz z Brytanii (IV wiek) i rzymski prawnik Celestiusz. Optymistyczne, i śmiało można
rzec, humanistyczne chrześcijaństwo głosił też Francois de Sales
(Franciszek Salezy), żyjący na przełomie wieków szesnastego i siedemnastego.
Przeciwnik rygorystycznej religii, a wraz z nią: pokuty, ascezy, gloryfikowania
cierpienia, ukazywał możliwość pięknego i dobrego życia, w którym powinno
się nie tylko szukać radości, sensu i wartości, ale również starać się
pomnażać to co dobre i wartościowe, i to nie poprzez modły i spędzanie
czasu w kościele, ale poprzez codzienne i aktywne życie. Ale takie chrześcijaństwo, w którym pozytywne wartości i realizowanie dobra, możliwe są dla człowieka
tu i teraz, zostało zepchnięte poza nawias oficjalnego, „kościelnego"
chrześcijaństwa. Poglądy Pelagiusza i Celestiusza potępiły dwa synody:
kartagiński i jerozolimski w 415 roku, a decyzje te potwierdził papież
Innocenty. Tak zatem pelagianizm i pogodna wizja człowieka zostały wyparte
przez ponurą doktrynę Augustyna, który w późniejszych latach, już jako
biskup Hippony (miasta Hippo Regius w północnej Afryce) zwalczał pelagianizm
jako herezję, a gorliwość z jaką tępił wszelkie odstępstwa od ściśle
zakreślonych przez instytucje kościoła poglądów i zachowań sprawiła, że
przezwano go: „młot na czarownice".
Lecz
zawsze w końcu przychodzi moment, w którym stara forma pęka, by mogły ujawnić
się nowe treści i nowe kształty. A dotyczy to także światopoglądu. Nie
tworzą się one z dnia na dzień, lecz formują się i dojrzewają przez wiele
lat, by potem, w sprzyjających warunkach móc ujawnić się i spróbować wnieść
nowe spojrzenie na świat. Na ogół nie bez walki z poplecznikami starych
dogmatów.
Jakie
warunki zaistniały, by mogła ujawnić się ta pełna sprzeciwu reakcja wobec
obowiązującego w średniowieczu światopoglądu? Może przemiany gospodarcze i polityczne tego okresu, odkrycia geograficzne, rozkwit sztuk i nauk — Kolumb,
Magellan, Kopernik i Galileusz — i wiele odkryć i wynalazków, zmieniających
życie codzienne, może one dały impuls do większej śmiałości w ocenie
ludzkich możliwości. A może odwrotnie — rodzący się duch, niepokorny i śmiały
popchnął ludzi do tych wszystkich odkryć i działań?
Jakkolwiek
próbowalibyśmy to wytłumaczyć, faktem jest, że augustyńska koncepcja świata i człowieka, przestała odpowiadać co światlejszym umysłom. Poglądy, które
zaczęto wtedy wyrażać były świadectwem ogromnego przewrotu w świadomości
ludzkiej i zarazem sprzeniewierzeniem się obowiązującej ideologii. Przewrót
ten, polegał nie tylko na tym, że z mizernej, nędznej istoty człowiek zaczął
stawać się w swej samoocenie zdolnym i inteligentnym twórcą, stojącym w centrum świata, będącym centrum zainteresowania i centrum działania. Wielkim
przewrotem było także to, że nie negując wprawdzie istnienia boga, myśliciele
renesansowi zaprzeczali poglądowi o nieustannym wpływie boga na każdy moment
ludzkiego istnienia, że postrzegali człowieka jako zdolnego do samodzielności i odpowiedzialności. Posuwali się do twierdzenia, że „człowiek jest twórcą
samego siebie", bowiem od niego samego, od jego pracy nad sobą zależy kim
stanie się i jaki poziom osiągnie.
Na
potwierdzenie przytoczę słowa, które wypowiedział Pico della Mirandola, słowa
wielkiej wiary w możność stanowienia człowieka o sobie samym, które w literackim zabiegu włożył w usta stwórcy:
„Nie
wyznaczam ci, Adamie, ani określonej siedziby, ani własnego oblicza, ani też
nie daję ci żadnej swoistej funkcji, ażebyś jakiejkolwiek siedziby,
jakiegokolwiek oblicza lub jakiejkolwiek funkcji zapragniesz, wszystko to
posiadał zgodnie ze swoim życzeniem i swoją wolą. Natura wszystkich innych
istot została określona i zawiera się w granicach przez nas ustanowionych.
Ciebie zaś, nieskrępowanego żadnymi ograniczeniami, oddaję w twoje własne ręce,
abyś swą naturę sam sobie określił, zgodnie ze swą wolą. Umieściłem cię
pośrodku świata, abyś tym łatwiej mógł obserwować wszystko, co dzieje się
na świecie. Nie uczyniłem cię istotą niebiańską, ani ziemską, ani śmiertelną,
ani nieśmiertelną, abyś jako swobodny i godny siebie twórca i rzeźbiarz sam
sobie nadał kształt, jaki zechcesz. Będziesz mógł degenerować się i staczać do rzędu zwierząt i będziesz mógł odradzać się i z mocą swego
ducha wznosić się do rzędu istot boskich."
Jest w tych słowach, podobna antycznej, wiara w możliwość kierowania własnym
rozwojem, w kształtowanie charakteru ludzkiego, wiara w siłę woli i rozumu, w niczym nieograniczoną możność nadawania sobie dowolnego kształtu i przeobrażania
swego charakteru.
Odnosi
się wrażenie, że w dzisiejszym humanizmie, który stracił już dawno swój
rewolucyjny charakter, nie ma już tego optymizmu, ani tej wiary w możliwości
panowania człowieka nad sobą samym. Wprost przeciwnie, o ile kiedyś akcentowało
się wolność osobowości w pracy nad sobą, o tyle obecnie obserwuje się skłonność
do wyszukiwaniu wszelkiej maści determinizmów, ograniczających możliwość
pracy człowieka nad swoim charakterem i postępowaniem oraz podkreślaniem
ograniczeń, a to genetycznych, a to środowiskowych, a to czynników
chorobowych. Jest to wprawdzie temat na inny artykuł, ale zwróćmy tylko uwagę
na fakt, jak często człowiek oddaje się do „remontu" w ręce specjalistów
od naprawiania jego ciała, duszy, lęków, braku woli, a jak rzadko próbuje,
chociażby trochę, wspomóc te działania własnym wysiłkiem. Rzadko kiedy ma
miejsce odwoływanie się do wewnętrznej siły woli, niezbędnej w pokonywaniu
własnych słabości, nie akcentuje się już znaczenia pracy nad sobą samym,
akceptuje się po cichu, że człowiek jest słaby, coraz bardziej uzależniony
od wielu czynników, akceptuje sie, także w wychowaniu, prawo do ulegania
wszelkim słabościom, chwilowym „widzimisię."
Pisarze
renesansowi sięgali do tradycji antycznej, do tego co niegdyś głosili
Sokrates i Arystoteles, Filon i Plotyn, do poglądów o konieczności kształtowania
swego charakteru i panowania nad swymi uczynkami, o konieczności wyrabiania w dziecku, a potem już samodzielnie w sobie samym przez człowieka dorosłego tak
zwanych „cnót", czyli zalet charakteru, najogólniej rozumianych jako
dzielność, siła woli i zdolność panowania nad sobą i swoimi słabościami,
pokonywanie lęków, tężyzna życiowa, męstwo. Człowiek, który umie kształtować
siebie i swój charakter jest zarazem wspaniałym twórcą maszyn i dzieł
sztuki, czyniących życie lepszym, piękniejszym i wygodniejszym.
1 2 3 4 5 6 7 8 Dalej..
« (Published: 11-06-2012 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 8104 |
|