The RationalistSkip to content


We have registered
204.985.754 visits
There are 7362 articles   written by 1064 authors. They could occupy 29015 A4 pages

Search in sites:

Advanced search..

The latest sites..
Digests archive....

 How do you like that?
This rocks!
Well done
I don't mind
This sucks
  

Casted 2992 votes.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
 Philosophy » »

Człowiek wspaniały, czyli jaki mamy pożytek z gęsi [6]
Author of this text:

W mozaice istnień i zdarzeń, w ich pozornym chaosie można dostrzec dowolne układy, w zależności od punktu widzenia, nastawienia, a często także od chęci.

Myślę, że do humanistów teoretyków, w tym także filozofów, zainteresowanych w pozbyciu się gotowych stereotypów myślenia, należałoby ukazywanie „poziomych" relacji istnień na świecie, zauważanie, że różnorodność to bogactwo — jak powiedział Wilhelm Dilthey, a „inne" to nie oznacza „gorsze" albo „lepsze", (nie mam tu na myśli odmienności o charakterze dewiacyjnym, patologicznym czy takich, których z punktu widzenia etyki nie da się zaakceptować) zaś różnorodność może funkcjonować obok siebie i uzupełniać się nawzajem. Dobrze wiedzą i czują to ci, którzy lubią poznawać inne kultury i innych ziemian w odległych krajach, przeżywając przemiany i dokonując przemyśleń w trakcie poznawania odmiennych stylów życia, a także ci którzy umieją wejść w kontakt ze zwierzętami, spędzając czas pośród jakiejś ich jednej populacji zwierząt czy ptaków, czy wielu, poznając ich życie, nagle odkrywają rzeczy, o których im wcześniej nie śniło się.

Tylko na takim światopoglądzie teoretycznym może bazować humanizm traktowany jako ruch społeczny, w swoich tendencjach równościowych i pragnieniach prowadzenia dialogu różnych opcji.

Czy to nie utopia? Agresorzy i przywódcy prowadzący na podbój nie znikną tak łatwo. Zawsze ktoś komuś będzie chciał coś zabrać i kogoś sobie podporządkować. Jednak coś ulegnie zmianie, jeśli nie będzie można tak łatwo uzasadnić tego słowami: to w końcu tylko jakiś murzyn, skośnooki, polaczek, ukrainiec, jakiś biedak bez znaczenia, to w końcu tylko ryba, pies, czy krowa — a każdy tu podstawi swoje uzasadnienia, w zależności od wyznawanej drabinki; coś ulegnie zmianie, gdy niektórym bezkompromisowym przywódcom zabraknie mas, w których światopoglądzie znajdzie gotowe podstawy do tworzenia swojej ideologii.

5

W większości klasyfikacji porządkujących i szufladkujących nasz świat pod względem gatunków, rodzajów, z punktu widzenia rozmaitych światopoglądów i priorytetów, pod względem rozmaitych systemów wartości, etc., etc., gatunkowi ludzkiemu (nie zapominając o drabince w obrębie samego gatunku) przypada szczególnie doniosłe miejsce na ziemi. Jedno w tym twierdzeniu na pewno jest prawdziwe. Otóż siłą oddziaływania, nie tylko na swoje otoczenie, ale i na rozległe obszary ziemi, (coraz większą w miarę rozwoju techniki), wielkością piętna odciskanego swą obecnością na ziemi, zwierzętach, roślinach i swoich pobratymcach człowiek nie ma sobie równych.

Przekonanie o szczególnej pośród innych stworzeń pozycji gatunku ludzkiego na ziemi było i jest interpretowane przeważnie tylko w kategoriach uprzywilejowania, nie zaś odpowiedzialności i obowiązków wynikających z przewagi.

Jak głęboko zakorzeniony jest taki pogląd w świadomości świadczy ten wspomniany już tutaj przeze mnie rodzaj myślenia, zgodnie z którym wszyscy i wszystko istnieje na świecie ma sens i prawo do życia tylko o tyle, o ile mnie, człowiekowi może do czegoś przydać się, i który opisał Marston Bates.

Od pewnego czasu uczeni, w tym nie tylko ekolodzy i przyrodnicy, ale także niektórzy filozofowie i etycy (nieliczni) zastanawiając się nad przyczynami takiego toku rozumowania. Bardzo często jego źródeł upatrują w judeochrześcijańskich tradycjach światopoglądowych. W pierwszym rozdziale Księgi Rodzaju mówi się wszak o tym, że człowiek stworzony na obraz i podobieństwo Boga otrzymał ziemię we władanie, a wraz z nią naturę. Faktem jest, że religie judeochrześcijańskie stawiają człowieka ponad przyrodą. Zwierzęta, a tym bardziej rośliny, jako nie posiadające duszy, nie mają wielkiego znaczenia, stanowiąc jedynie przejściową scenerię pozwalajacą przetrwać człowiekowi zanim nie dojdzie od do życia wiecznego. Przeciwieństwem takiego światopoglądu są na przykład niektóre religie wschodu, zgodnie z którymi istoty pozaludzkie, jako uduchowione, zasługują na szacunek.

Tego rodzaju poglądy padały z ust wielu uczonych, głosił je wyznawca buddyzmu zen Daisetz Suzuki (C.J.Glacken. Traces on the Rhodian Shore.Uniwersity of California Press. 1967, s. 494). Profesor Uniwerytetu Kalifornijskiego w Los Angeles Lyn White jr poświęcił im wykład zatytułowany: The Historycal roots of Our Ecologic Crisis, opublikowany potem w wielu czasopismach (Sciense, 1967). Niejednokrotnie także pojawiały się głosy, że pozbawione skrupułów wykorzystywanie zasobów Ziemi i stosunek do zwierząt, roślin ma swoje źródło nie tylko w naukach biblijnych. Odpowiedzialny jest za to jest także późniejszy, podporządkowany religii stan nauki dający zniekształcony obraz świata. Wspomniany już tutaj Marston Bates pisząc o przyczynach utylitarnego traktowania przez człowieka wszystkich istot i zasobów Ziemi stwierdza, że „pozostało ono w spadku po średniowieczu, gdy wszystko w niewielkim i przytulnym świecie miało na celu służenie człowiekowi (...) straciło jednak rację bytu, gdy teoria Kopernika usunęła Ziemię z centralnego położenia w Układzie Słonecznym, kiedy Newton odkrył prawa rządzące ruchem gwiazd, kiedy Hutton odkrył bezmiar czasu, który przeminął, a teoria Darwina ustawiła człowieka we właściwych proporcjach w stosunku do reszty organizmów żywych. (...) Nauka postawiła człowieka na właściwym miejscu, jest to jeden z milionów gatunków istot żywych rojących się na powierzchni niewielkiej planety dookoła mało ważnej gwiazdy. W gruncie rzeczy wcale nie jesteśmy w stanie przyjąć wszystkich wynikających stąd konsekwencji. Może tak być powinno, ja jednak myślę — pisze Marston Bates — że skromność wpływa na uszlachetnienie charakteru (...) Pozostajemy nadal ważni — i ja i ty i cała ludzkość. Ale motyl również — nie dlatego, że nadaje się do jedzenia czy wyrobu lekarstw, albo że jest szkodliwy, gdyż niszczy drzewa cytrusowe. Jest ważny sam dla siebie, jako część składowa przyrody" (Marston Bates. Człowiek i jego środowisko. Warszawa 1967 r.).

Upatrywanie w Biblii źródeł negatywnego stosunku człowieka do przyrody ma, jak wszystkie poglądy na świecie, swoich przeciwników. Posługują sie oni różnymi argumentami. Wskazują oni, między innymi, na drugi rozdział Księgi Rodzaju, w którym mówi się, że bóg umieścił na Ziemi raczej jako gospodarza aniżeli pana. Czy różnica jest aż tak istotna? Jedno i drugie ujęcie, czy jako gospodarz czy też jako pan, prowadzi do utylitarnego wykorzystywania co jest na Ziemi. Wprawdzie „gospodarskie" wykorzystywanie zasobów jest bardziej rozsądne i przezorne, ale przecież nie o ekonomiczna oszczędność tu tylko idzie.

Innym argumentem przeciwko obwinianiu tradycji judeochrześcijańskiej za zło wyrządzane całej przyrodzie i poszczególnym jej gatunkom i przedstawicielom jest stwierdzenie, że takie negatywne zjawiska jak wyniszczanie całych gatunków zwierząt, erozja ziemi, rabunkowa eksploatacja bogactw naturalnych miały miejsce w okresach i miejscach, w których o wpływach Biblii mowy być nie mogło. Profesor uniwersytetu Rockefellera w Nowym Yorku, Rene Dubois, upatruje początków zagłady wielu gatunków wielkich ssaków i ptaków w okresie sprzed dziewięciu tysięcy lat. Daje on przykład faraonów i egipskiej arystokracji urządzającej obławy na dziką zwierzynę, Asyryjczyków z zaciekłością prześladujących lwy i słonie i inne pradawne praktyki łowieckie, które przyczyniły się nie tylko do przetrzebienia pewnych gatunków zwierząt, ale i do ich wytrzebienia. Rene Dubois, zwraca także uwagę na działalność australijskich nomadów, którzy poprzez wzniecanie pożarów w warunkach tamtejszego klimatu, przyczynili się do erozji ziemi, zmiany pokrywy wegetacji i zniszczenia dużej części rodzimej fauny i flory (Rene Dubois. Pochwała różnorodności, Warszawa 1986).

Niewątpliwą prawdą jest, że traktowanie roślin i zwierząt i zasobów ziemi jako materiałów do własnego użytku nie zaczęło się od momentu rozpowszechniania Biblii. Wszystko to było prawdopodobnie od zarania dziejów. Jednak wątpię czy istniało kiedykolwiek coś, co na taką miarę stworzyło podwaliny światopoglądowe, dające uzasadnienie, usprawiedliwienie i prawo do przekonania, że „gęś istnieje tylko po to, by dać człowiekowi pierze i mięso". W końcu dlaczego też przekonaniu, że wszystko co żyje i rośnie na ziemi zostało stworzone przez Boga dla zaspokojenia potrzeb człowieka nie miałoby towarzyszyć przekonanie, że dobra zesłane dla człowieka nigdy nie wyczerpią się, a nawet gdyby, to pojawia się nowe, bo niebiosa nie pozwolą gatunkowi ludzkiemu zginąć.

Ten sam światopogląd pozwolił uwierzyć, że zwierzęta nie mają znaczenia, nie mają czucia, bo nie mają duszy. "Nawet Chrystus nie zatroszczył się o świnie Gergezeńczyków. Pierwsze argumenty przeciwko szczuciu niedźwiedzi psami, walkom kogutów i innym tego rodzaju praktykom nie były spowodowane tym, że krzywdzi się i zadaje ból zwierzętom, ale że demoralizuje to charakter ludzki ucząc hazardu i złodziejstwa — napisał Marston Bates we wspomnianej już książce.

Albert Schweitzer, lekarz i filozof, powiedział, że największym błędem wszystkich systemów etycznych jest zajmowanie się jedynie stosunkami międzyludzkimi; sam był twórcą „etyki szacunku dla życia" — wszelkiego życia, nie tylko ludzkiego. Także Marston Bates uważał, że zmiana światopoglądu z panującego na taki, zgodnie z którym ludzie są jednymi z wielu na planecie, a z ich przewagi wynikają raczej obowiązki niż prawa, jest jednym z najważniejszych zadań współczesnych filozofów, którego, niestety, unikają oni, „marnotrawiąc czas w gajach Akademosa".

Oczywiście, że pragnienie dominacji nad innymi i egoistyczna bezwzględność nie zaczęły się wraz z rozpowszechnianiem Biblii. Ale światopogląd taki, oświetlony aureolą religijnych autorytetów, otrzymał rangę prawa danego przez Boga.

Twierdzenia , że nie ma co przejmować się corridą i współczuć zwierzętom zabijanym dla uciechy gawiedzi, ponieważ byki i tak stworzone zostały by ludzie mieli, mięso, że szkoda zachodu by oszczędzić cierpień zwierzętom w rzeźni, prowadzić na zwierzętach doświadczenia bez postawienia żadnych granic, zapakować żywego karpia w plastikowa torbę i spokojnie patrzeć jak dusi się, bo święta noc wigilijna..., to wszystko jeśli nie wyrasta z opisywanego tu światopoglądu, to znajduje w nim rozgrzeszenie.

Humanizm tradycyjny utwierdził wiele takich przekonań. Bo skoro chrześcijański człowiek, choć marny i grzeszny, ale jednak pan nad wszelkim innym stworzeniem, stojącym w założeniu jeszcze niżej od niego, to tym bardziej wyjątkowy, rozumny twórca — jakim był zgodnie z renesansową i porenesansową wizją, ma prawo zapanować nad „zwierzęciem tępym i bez czucia", a zresztą nie są to tematy dla humanisty.


1 2 3 4 5 6 7 8 Dalej..
 See comments (2)..   


«    (Published: 11-06-2012 )

 Send text to e-mail address..   
Print-out version..    PDF    MS Word

Małgorzata B. Jakubiak
Doktor filozofii, autorka wielu studiów i artykułów. Autorka książki "Tadeusz Kotarbiński - filozof, nauczyciel i poeta"

 Number of texts in service: 9  Show other texts of this author
 Newest author's article: Wyjście poza krąg spraw jedynie ludzkich
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.
page 8104 
   Want more? Sign up for free!
[ Cooperation ] [ Advertise ] [ Map of the site ] [ F.A.Q. ] [ Store ] [ Sign up ] [ Contact ]
The Rationalist © Copyright 2000-2018 (English section of Polish Racjonalista.pl)
The Polish Association of Rationalists (PSR)