|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Philosophy » »
Problematyka wolności w filozofii Tadeusza Kotarbińskiego [2] Author of this text: Małgorzata B. Jakubiak
Takie
definiowanie wolności, zgodnie z którym nie jest ona przeciwstawieniem
determinizmu, lecz rezultatem odpowiedniego wykorzystania łańcuchów
przyczynowo-skutkowych, istniejących w perzyrodzie, przybliża stanowiska
Tadeusza Kotarbińskiego do stanowiska filozofów materialistów, w tym z nurtu
marksowskiego.
Takie
definiowanie wolności, zgodnie z którym nie jest ona przeciwstawieniem
determinizmu, lecz rezultatem odpowiedniego wykorzystania łańcuchów
przyczynowo-skutkowych istniejących w przyrodzie, jest zbieżne ze stanowiskiem
filozofów materialistów w tek kwestii, także z nurtem marksiowskim, również nie przeciwstawiającym sobie wolności i determinizmu praw przyrody, lecz warunkujących je wzajemnie.
Wolność,
zgodnie z założeniami przyjętymi przez Kotarbińskiego, przejawiając się między
innymi w możliwości realizacji zamierzeń ludzkich może być potęgowana przez
konkretne działania człowieka. Im więcej zamierzeń człowiek może zrealizować,
tym bardziej może czuć się swobodny.
TADEUSZ
KOTARBIŃSKI O PRAWIE
PRZYCZYNOWO-SKUTKOWYM
Zanim
przystąpię do bardziej szczegółowego omawiania etycznych i prakseologicznych
zagadnień wolności w ujęciu Kotarbińskiego warto przeanalizować jego sposób
rozumienia związku przyczynowo-skutkowego skoro umiejętne włączenie się w taki
związek ma warunkować wolność.
Czym jest
wedle Tadeusza Kotarbińskiego związek przyczynowo-skutkowy? Filozof określał to
pojęcie wielokrotnie. Na przykład w artykule zatytułowanym : „Myślenie jako
postać działania" pisał: Obieram pewna interpretację więzi
przyczynowo-skutkowej. Każde zdarzenie zajmuje fragment czasu zwany chwilą tego
zdarzenia. Na każdy wcześniejszy fragment czasu przypada jeden przynajmniej
zespół zdarzeń, który godzi się nazwać warunkiem wystarczającym owego
późniejszego zdarzenia, ze względu na jakieś prawo czasowego następstwa zdarzeń.
Niektóre zdarzenia z danego fragmentu czasu są składnikami niezbędnymi
wszelkiego takiego warunku wystarczającego z tejże chwili. Pośród nich znajdują
się zdarzenia o charakterze nacisku — i te przynajmniej zdarzenia nazywamy
przyczynami późniejszego zdarzenia 5. Podobną definicję
znajdziemy w „Traktacie o dobrej robocie", gdzie autor pisze: Wszelka (...)
przyrodzonaprawidłowość następstwa
zdarzeń wiąże jakiś układ wzajem współczesnych z jakimś zdarzeniem od nich
późniejszym. Ów układ zdarzeń wcześniejszych będziemy nazywali warunkiem
wystarczającym owego zdarzenia późniejszego ze względu na dane prawo następstwa i ze względu na odcinek czasu, który wypełniają jednako wszystkie zdarzenia
składowe tego układu (...). zdarzenie B jest skutkiem wcześniejszej odeń zmiany
A, wypełniającej chwile t, a zmiana A — przyczyną zdarzenia B, zawsze i tylko,
jeżeli zmiana A jest składnikiem istotnym warunku wystarczającego zdarzenia B ze
względu na chwilę t i ze względu na jakąś przyrodzoną prawidłowość następstwa
zdarzeń 6. Także w „Elementach…" związki przyczynowe
rozpatrywane są jako jedna z form zależności; tak przy tym rozumiemy owo
"zależy"iż to, od czego coś innego
zależy — pisze Kotarbiński — wpływa jakoś w przyczynowym sensie na to, co
zależy, tak iż w każdym razie to, od czego coś innego zależy jest wcześniejsze
od tego, co zależy 7. Autor podkreśla przy tym, że obok
następstwa czasowego występuje jeszcze jakaś rzeczowa konieczność następowania,
czyli skoro przyczyna zaszła, skutek po niej zajść musi, co tłumaczy się właśnie
owym rzeczowym związkiem między przyczyna a skutkiem.
Przytoczone powyżej definicje, aczkolwiek pochodzą z różnych prac Tadeusza
Kotarbińskiego, pisanych w sporych odstępach czasu, nie różnią się od siebie w kwestiach zasadniczych. Definiując związki przyczynowo-skutkowe podkreśla on
dwie ważne cechy tych związków: następstwo czasowe zdarzeń oraz stosunek
sprawczy zgodnie z zasadą: post hoc non est propter hoc.
Relacja
zachodząca między przyczyną a skutkiem niejednokrotnie stanowiła przedmiot
rozważań filozofów. Negowali istnienie więzi między przyczyną a skutkiem
sceptycy, negował także N. Malebranche, uważając za przyczynę każdej rzeczy z osobna — Boga; totalną krytykę pojęcia przyczynowości przeprowadził Dawid Hume.
Zagadnienie to przykuwało także uwagę Tadeusza Kotarbińskiego. Przedstawiając
własne poglądy nawiązuje on do poglądów Hume’a, Russela i Vervorna w tej
kwestii. W stosunku do poglądów Russela i Vervorna zajmuje on stanowisko
przeciwne. Zarówno Russel jak i Vervorn, niezależnie od wielu dzielących ich
różnic, zgadzają się w jednym: nie przyznają prawu przyczynowości obywatelstwa w nauce; dla Kotarbińskiego zaś pojęcie przyczyny w sensie sprawczym jest w nauce
nieodzowne. Czy w nauce jest miejsce na dociekanie, co było (jest lub będzie)
skutkiem danej przyczyny? Na pewno tak. Stwierdza się, że zalew wyspy Sebese 27.
VIII. 1883 roku był skutkiem uprzedniego wybuchy wulkanu Krakatau lub że
przyczyną danego wylewu Nilu jest uprzednie topnienie śniegów u jego źródeł
8.
Odnośnie
do poglądów Hume’a w omawianej kwestii Kotarbiński skłonny jest zgodzić się z negatywną stroną krytyki Hume’a, przybierająca postać tezy, że w związku
przyczynowo-skutkowym nie obserwuje się nic więcej ponad następstwo czasowe
zdarzeń, czyli że relacja ta nie leży w sferze bezpośredniej obserwacji.
Natomiast konstrukcja powstała w ramach pozytywnej części teorii Hume’a jest -
zdaniem Kotarbińskiego — pozbawiona racji bytu głównie dlatego, że nie
przekonywające jest twierdzenie Hume’a o nieprzepartej sile narzucania się
skojarzeń danego skutku z daną przyczyną. Z wypowiedzi Kotarbińskiego bije silne
przekonanie, że poczynione obserwacje niezbicie dowodzą, iż relacja między
przyczyną a skutkiem nie jest jedynie relacją opartą na subiektywnych
skojarzeniach umysłu, lecz ma mocne podstawy faktyczne. Na czym w takim razie
polega ta relacja? Kotarbiński zauważa, że w znanej literaturze tematu to co
mocne, sprowadza się bodaj wyłącznie do krytyki niedojrzałych poglądów (...).
Zagadkowy — wedle niego — pozostaje zwłaszcza ów rys konieczności, który
protestuje przeciwko upatrywaniu w związku między skutkiem a przyczyną wyłącznie
jakiegoś następstwa czasowego 9.
Autor wysuwa zatem własną propozycję wyjaśnienia relacji między przyczyna a skutkiem, propozycję interesującą, aczkolwiek wyrażoną tylko w dwóch zdaniach:
Może więc (...) ten dany tok zdarzeń jest konsekwencją własności dynamicznych
wchodzących w grę przedmiotów. I może wszelkie zatem przyrodzone prawa
współbytności i następstwa zdarzeń są to właśnie zastosowania do warunków
specjalnych — jakiejś prawidłowości powszechnej, będącej konsekwencją tych
dynamicznych właśnie przedmiotów 10 . Trudno byłoby tu pokusić
się o szczegółową analizę tego stwierdzenia, a raczej przypuszczenia. Można
tylko odnotować, że takie widzenie sprawy mieściłoby się w ramach przyjętego
przez Kotarbińskiego sposobu rozumienia więzi przyczynowo-skutkowej, a mianowicie nie przeczyłaby twierdzeniu, że relacja między przyczyną a skutkiem
nie jest postrzegana bezpośrednio, a z drugiej strony zgodna byłaby z twierdzeniem, że jednak między przyczyną a skutkiem jest związek faktyczny, że
jest wpływ jednego zdarzenia na drugie, nie zaś tylko następstwo czasowe.
Sam wpływ
przyczyny na skutek jest dla Kotarbińskiego bezsporny, ale stopnie
bezpośredniości kontaktów przyczyny i skutku mogą być różne. Otóż niekiedy
między przyczyną a skutkiem zachodzi bezpośredni kontakt fizyczny. Ma to miejsce
chociażby wtedy (wykorzystuję przykład podany przez Kotarbinskiego), gdy
strumień wody powoduje przesunięcie kamienia młyńskiego. Jest to bezpośrednie
przeniesienie nacisku fizycznego. Bywa jednak, że między przyczyną a skutkiem
nie ma żadnego, nawet pośredniego, łańcuchowego fizycznego kontaktu. Kotarbiński
podał tu jako przykład fakt zejścia przeszkody z drogi światła, czego szczególną
postacią jest odsłonięcie źródła światła, które to światło oświetli potem dany
obiekt, albo przegrodzenie drogi światła, czego szczególną postacią jest
zaćmienie.
Tadeusz
Kotarbiński rozróżnia zatem dwie kategorie sposobów powiązania przyczyny i skutku: z udziałem fizycznego nacisku oraz bez takiego udziału. Rozróżnienie to
pochodzi z okresu późniejszego niż sama hipoteza dynamicznego przenoszenia
przyczyny na skutek. Rozwinięcia tej hipotezy nigdy nie dokonał, powtórzył ją
jedynie w wiele lat później w „Traktacie o dobrej robocie". Czy hipoteza
dynamicznego przenoszenia przyczyny na skutek ma zastosowanie w każdym
przypadku? Należy sądzić, że w przypadku bezpośredniego, fizycznego kontaktu
przyczyny ze skutkiem mamy wyraźne potwierdzenie dynamicznego ujęcia, gdyż — jak
pisze Kotarbiński — występuje tu przeniesienie fizycznego nacisku, trudno
natomiast stwierdzić, czy aktualna pozostaje hipoteza dynamicznego związku
przyczyny ze skutkiem w przypadku takich relacji przyczynowo-skutkowych, w których brak fizycznego kontaktu.
Trzeba
zaznaczyć, że Kotarbiński, zwykle skrupulatny w wyjaśnianiu używanych przez
siebie pojęć, nie sprecyzował swego sposobu rozumienia pojęcia „kontakt
fizyczny". Nie wiadomo, czy rozumie je jedynie w wąskim, potocznym znaczeniu,
jako bezpośrednie zetknięcie się osób lub rzeczy, czy też w znaczeniu szerszym,
tak jak na przykład między stacją nadawczą a odbiornikiem; w znaczeniu wąskim
nie ma tu kontaktu fizycznego, bo nie stykają się one bezpośrednio, w znaczeniu
jednak szerszym kontakt taki istnieje przez fale radiowe, będące wszak
zjawiskiem fizycznym. Przytoczone przez Kotarbińskiego przykłady z wodą i kamieniem młyńskim, z iskrą, łatwopalnym materiałem i pożarem wskazują raczej na
to, że brał pod uwagę jedynie takie kontakty fizyczne, które polegają na
bezpośrednim zetknięciu się osób i rzeczy.
Dokładniejsza lektura tekstów późniejszych niż „Elementy…", gdzie po raz
pierwszy była omawiana owa hipoteza przyczynowości oparta na dynamizmie
przedmiotów wskazuje na wyciągnięcie przez Kotarbińskiego wniosku, iż dynamiczne
wyjaśnianie wpływu przyczyny na skutek może mieć zastosowanie tylko w niektórych
przypadkach. Są bowiem takie kategorie zdarzeń, w których nie ma żadnych
fizycznych kontaktów — ani w wąskim ani w szerokim rozumieniu. W „Traktacie o dobrej robocie" znajduje się następujące sformułowanie: bywają jednak czyny,
przy których między sprawcą a tworzywem nie ma żadnego — ani bezpośredniego ani
pośredniego dynamicznego kontaktu, w tym sensie, że sprawca nie naciska ani
tworzywa ani przedmiotu itd.11. Autor chcąc zobrazować
taki przypadek posługuje się następującym, zasygnalizowanym już wcześniej
przykładem: otóż odsuwając kotarę w oknie sprawiamy, że promienie słoneczne
padną na przeciwległą ścianę. Nie ma w tym przypadku dynamicznego wpływu na to,
że podsunięcie kotary daje wolną drogę promieniom słonecznym wdzierającym się do
pokoju. Zastanówmy się jednakże, czy Kotarbiński w podanym przykładzie z kotarą i słońcem nie zalicza aby do tego samego łańcucha przyczynowo-skutkowego
zjawisk, które są wynikiem splotu dwóch, a nawet więcej łańcuchów przyczynowych.
Podejście do okna, szarpnięcie zasłony, odsunięcie jej jest innym ciągiem
przyczynowym aniżeli ciąg, w którym mieści się emanacja promieni słonecznych,
jej przyczyn oraz skutków. Mamy tu raczej do czynienia ze skrzyżowaniem
łańcuchów przyczynowych i ich wzajemnym, przez jakiś czas, blokowaniem się.
Posługując się w dalszym ciągu przykładem z zasłoną i słońcem, można
przypuszczać, że odsłonięcie zasłony jest krokiem naprzód w jednym łańcuchu, co
powoduje zwolnienie miejsca i przesuniecie w drugim zablokowanym do tej poru
łańcuchu przyczynowym.
1 2 3 4 5 6 Dalej..
« (Published: 26-06-2014 Last change: 27-06-2014)
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 9685 |
|