|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
»
Sztuka skandalizująca jako trudny przypadek [6] Author of this text: Paweł Jankiewicz
Z kolei paternalizmem prawnym możemy określić
pogląd, wedle którego wystarczającym uzasadnieniem regulacji prawnej jest dobro
osoby, której zachowania są przedmiotem regulacji. Podejście paternalistyczne
wiąże się z narzucaniem danym osobom określonego zachowania z tego względu, że
jest to dla nich „dobre". W znaczeniu węższym paternalizm oznacza używanie prawa
do zmuszania innych do postępowania mającego służyć ich własnemu dobru lub
zapobieżeniu wyrządzeniu sobie krzywdy
[ 59 ].
Przykładem mogą być wszelkie stosunki opiekuńcze, wychowawcze, rodzinne (np.
utrudnienia rozwodowe), przepisy regulujące ruch drogowy (np. obowiązek
zapinania pasów), prawo ubezpieczeń społecznych (obowiązkowe składki), prawo
farmaceutyczne (np. leki na receptę), zakaz posiadania i obrotu narkotykami,
prawo antyalkoholowe i antynarkotykowe (obowiązek odwykowego leczenia, zakaz
sprzedaży alkoholu nieletnim)
[ 60 ].
Analizując związki między moralizmem prawnym i paternalizmem prawnym, należy wskazać, że w przypadku moralizmu uzasadnieniem
określonych obowiązków prawnych jest sama ocena etyczna danego zachowania.
Uzasadnieniem regulacji paternalistycznych są „oceny instrumentalne",
ukierunkowane na osiągnięcie jakiegoś określonego „dobra" lub uniknięcie
określonego „zła", leżące w „interesie osoby", której dotyczą regulacje prawne
(np. dobro dziecka upijającego się lub zażywającego narkotyki)
[ 61 ].
Skuteczność paternalizmu musi być oceniana również z punktu widzenia możliwych
skutków ubocznych. Iza Kowalczyk, komentując takie podejście w kontekście walki
ze sztuką skandalizującą, pisze:
„Adwersarzesztuki
krytycznej dążą przede wszystkim do ograniczenia
wolności wypowiedzi artystycznej, próbując deprecjonować
sztukę, która nie jest zgodna z ich własnym systemem
wartości (...) Prowadzi
to w gruncie rzeczydo spychania drażliwych i kontrowersyjnych
problemów społecznych w sferę milczenia i patologii. Ten sposób
podejścia do sztuki jest symptomem
ograniczania
demokratycznych praw obywateli, gdzie nie
dopuszcza się do
rozwinięcia w pełni zasad społeczeństwa
obywatelskiego, które samo
ocenia, wybiera, ma rozwiniętą świadomość polityczną oraz nie unika drażliwych i kontrowersyjnych tematów"
[ 62 ].
Gdy to samo zachowanie jest regulowane zarówno
względami paternalistycznymi, jak i moralistycznymi (np. w przypadku aborcji czy
eutanazji) mamy do czynienia z „paternalizmem moralistycznym". W tej sytuacji, w zakres pojęcia „krzywdy", jaką może sobie wyrządzić dana osoba, wchodzi również
„krzywda moralna", a określone zachowania powinny podlegać regulacji prawnej,
gdyż jednostka sama sobie może wyrządzić „krzywdę moralną". Prawne
reglamentowanie pewnych „szkodliwych" znaczeń, podkreślając jednocześnie, że
dzieje się to w imię interesu jednostki, która samorealizację może osiągnąć
jedynie w społeczeństwie — wspólnocie wartości, jest właśnie przykładem tego
zjawiska.
Tomasz Pietrzykowski
wskazuje na różne rodzaje
paternalizmu
[ 63 ].
Paternalizm „miękki" nie pozbawia prawa do
zachowania się ze szkodą dla siebie a stwarza jedynie warunki do zapoznania się z całokształtem sytuacji (np. informacje o szkodliwości produktu)
[ 64 ].
Paternalizm „bezpośredni" to podejście
zakładające, że klasa podmiotów objętych zakazem lub nakazem jest tożsama z klasą podmiotów, dla których dobra te obowiązki wprowadzono (np. obowiązek
zapinania pasów w samochodzie).
Paternalizm „pośredni" dotyczy sytuacji, gdy dla
dobra danej grupy nakłada się obowiązki lub ograniczenia mające uniemożliwić
wyrządzenie szkody sobie samemu przy pomocy innych osób (np. nakaz umieszczania
informacji o szkodliwości produktów, kierowany do producentów, a nie
konsumentów).
Paternalizm „mocny" dąży do zastąpienia
preferencji aksjologicznych jednostki odmiennymi preferencjami prawodawcy.
Paternalizm „słaby" jest ograniczony do
ingerencji w wybór najskuteczniejszego środka do ochrony dobra cenionego także
przez jednostkę (np. życie, zdrowie, własność).
Różne rodzaje paternalizmu uzasadnia się przez
argument „rzeczywistego" dobra, argument faktycznej lub hipotetycznej zgody
osób, argument z ochrony wolności jednostki, argument „krzywdy" wyrządzanej
innym. Nawet liberałowie, krytykujący hard paternalism, dopuszczają
paternalizm w pewnych granicach i pod pewnymi warunkami, zwłaszcza w poszanowaniu dla „świadomych i wolnych" decyzji jednostki.
Oczywiście „krzywdę moralną" można również
postrzegać szerzej, jako krzywdę wyrządzaną społeczeństwu, powodującą
demoralizację społeczną. Paternalizm i moralizm wiążą się z funkcją wychowawczą
prawa oraz moralnym wychowaniem społeczeństwa, jest to więc koncepcja
zdecydowanie bliższa komunitarystycznym koncepcjom prawa.
Kontrowersje związane z ingerencją dotyczyć mogą
albo niejednoznacznej i wątpliwej prawnie i moralnie metody ingerencji, albo
trudnych (merytorycznie) przypadków. Prawodawca musi uwzględniać, regulując
prawnie dany przypadek kontrowersyjny, nie tylko funkcję wychowawczą prawa, ale
przede wszystkim funkcję homeostazy, tj. ochronę interesów danych grup
społecznych oraz ochronę, zmianę lub stymulowanie określonych stosunków
społecznych. Według części doktryny funkcja homeostatyczna jest podstawową
funkcją prawa, a funkcja wychowawcza jest funkcją akcydentalną
[ 65 ].
Funkcję wychowawczą spełniać mogą i powinny rodziny, szkoły, zakłady pracy,
jednostki wychowawcze, opiekuńcze, kulturalne, organizacje społeczne, kościoły
itp. Sądy i urzędy pełnią rolę wychowawczą, za pomocą „kary", „przymusu",
„autorytetu", działają w „majestacie prawa i państwa". Prawo pełni funkcję
wychowawczą, głównie przez zasady odpowiedzialności i praworządności oraz
różnego rodzaju obowiązki nakładane na członków społeczeństwa lub przyznawane im
uprawnienia
[ 66 ]. Prawo chroni też
jednostkę przed ingerencją społeczeństwa w sferę, która powinna pozostać sferą
jej indywidualnego wyboru. Uczy więc tolerancji
[ 67 ].
Konsekwencje długofalowe (planowane) ingerencji prawa w sferę moralności mogą
polegać na zmianie świadomości społecznej czy przekonań moralnych społeczeństwa.
Konsekwencje krótkofalowe (wkalkulowane) mogą natomiast polegać na eskalacji
konfliktów społecznych na tle określonej kontrowersyjnej regulacji.
Alternatywą dla prawa szeroko i aktywnie
ingerującego w moralność społeczeństwa, jest prawo stojące na straży minimum
etycznego w społeczeństwie, tj. wspólnych i podstawowych wartości dla ludzi w danym społeczeństwie, które leżą u jego podstaw jako konstrukcja społeczna, bez
której społeczeństwo nie mogłoby przetrwać lub funkcjonować
[ 68 ].
Zgoda społeczna na minimum etyczne i właściwie egzekwowana ochrona prawna tego
minimum przez porządek prawny to dwa konieczne warunki istnienia i funkcjonowania społeczeństwa. Minimum etyczne jest zrelatywizowane historycznie,
społecznie i kulturowo, a wartości wchodzące w skład minimum etycznego mają
charakter kumulatywny. Jeśli szukamy minimum etycznego, którego ma przestrzegać
sztuka, to musimy się odnieść do godności osoby ludzkiej. Sztuka, jako właściwa
osobie ludzkiej, jest tej godności emanacją i dlatego też jest cenna i warta
ochrony. Gdybyśmy odkryli, że zwierzęta uprawiają sztukę, to z punktu widzenia
etycznego bylibyśmy tym odkryciem zobowiązani. Skoro więc warto chronić sztukę
ze względu na godność osoby ludzkiej, to minimum etycznym dla sztuki, jest by
nie sprzeciwiała się ona godności człowieka. Sztuka poniżająca człowieka,
depcząca jego godność, sama pozbawia się godności — a tym samym — odmawia sobie
prawa do ochrony. Etos sztuki jest więc już niemal całkowicie zrealizowany, gdy
działanie człowieka-artysty da się zakwalifikować jako twórcze, a wartości tym
samym wyzwolone — jako estetyczne
[ 69 ]
Nie wydaje się natomiast słuszne poszukiwanie
formuły, która pozwoliłaby zakwalifikować sztukę jako „moralną". Sztuka
usprawiedliwia swoje istnienie kategoriami znajdującymi się „poza dobrem i złem". Dorota Jarecka komentując argumenty tzw. „obrońców sztuki" pisze:
„Artyści doskonale wiedzą o tych lękach, jakie wobec obrazu żywi publiczność, i wykorzystują je w swoich pracach całkiem świadomie. Dlatego mówienie, że
współczesna sztuka nie jest prowokacją, to zły sposób jej obrony. Jeśli jej
bronić, to tylko jako prowokacji. Jako świadomie użytej przez artystę techniki, a nie jako samowolnego zła przelewającego się w przypadkowe formy"
[ 70 ].
1 2 3 4 5 6 7 8 Dalej..
Footnotes: [ 59 ] T.
Pietrzykowski, op. cit., s. 116. [ 60 ] D.
Bunikowski, op. cit. [ 62 ] I.
Kowalczyk, Ciało i władza, Sic!, Warszawa 2002, s. 99-100. [ 63 ] T.
Pietrzykowski, op. cit., s. 119-122, 124 i 126. [ 64 ] Z
podobną, jednak oddolną — społeczną, metodą mamy do czynienia obecnie — por.
zagadnienie nalepek: „STOP LPR" i "Wystawa przyjazna dzieciom" w rozdziale III.
Świadczy ona o tym, że społeczeństwo potrafi zadbać o swoje „moralne" interesy i nie zawsze potrzebuje przy tym pomocy państwa i prawa. [ 65 ] Por.
W. Lang, Prawo a moralność, Warszawa 1989, s. 296-297; J. Wróblewski,
Prawo a homeostaza, „Państwo i Prawo" 1982, nr 12; L. Seidler, Idea ładu
społecznego w systemie wartości, „Państwo i Prawo" 1975, nr 7, s. 33.; przyt.
za: D. Bunikowski, op. cit. [ 67 ] Tolerancji
uczy oczywiście prawo, z którego wewnętrzną moralnością jest to zgodne. [ 68 ] D.
Bunikowski, op. cit. [ 69 ] Chodzi o możliwie jak najszersze pojmowanie wartości estetycznej. [ 70 ] "Przywoływane przez
niektórych krytyków dla obrony Nieznalskiej pojęcia takie jak „sztuka krytyczna"
czy „sztuka radykalna" — jak sądzę — fałszują rzeczywisty sens jej działań. Są
uzasadnioną dzisiaj (trwa proces) próbą obrony praw artysty do swobodnej
wypowiedzi. Wiadomo, że jeśli coś nazwiemy i opiszemy definicją, łatwiej będzie
to obronić. Jednak to pułapka. Satyrą nie mogą być nazwane, bo satyra nie ma
dzisiaj statusu sztuki wysokiej. Nie mogą być też określone jako prowokacja. Bo w „prowokacji" też jest coś niskiego, jakiś podły chwyt, a przecież sztuka nie
powinna być podła. Nawet antyakademizm chodzi dzisiaj w akademickiej uprzęży.
Krytycy, którzy chcą dzisiaj tę zaczepną sztukę poprzeć, są w potrzasku. Robią
wszystko, by jej bronić jako dziedziny „humanistycznej", pełnej szlachetności i moralnych pouczeń. A przecież ona się nie da tak obronić — najwyżej zakłamać.
(...) Od końca XIX wieku społeczeństwo jest w sztuce lżone, obrażane, wyśmiewane.
Powiedziano już o nim najgorsze rzeczy. Jedno w tym zastanawia: dlaczego w takim
razie prowokacja ciągle jest? Jej ciągła i uporczywa obecność musi postawić pod
znakiem zapytania pewne powszechnie dzisiaj przyjęte przekonanie, że sztuka to
dialog artysty ze społeczeństwem (...) D. Jarecka, Czy sztuka musi prowokować?,
„Gazeta Wyborcza", 2002-11-29. Podobnie
wypowiada się Jan Klata: " — (R.P.) Czy uważasz, że Dorota Nieznalska, autorka
kontrowersyjnej instalacji Pasja, w której męskie genitalia zostały
zestawione z krzyżem, powinna iść do więzienia? — (R.P.) Tak. Powinna być gotowa
na poświęcenie dla sztuki, jeżeli traktuje ją poważnie. Żeby było jasne, nie
jestem zwolennikiem sadzania kogokolwiek do więzienia za poglądy. Nie jestem też
zwolennikiem tego arcydzieła. Nieznalska miała prawo do wypowiedzi artystycznej,
ale powinna mieć odwagę ponieść wszelkie konsekwencje swej działalności
artystycznej. — To znaczy, że uczestnicy niedawnego zakazanego Marszu Równości w Poznaniu też powinni iść siedzieć? — To nie jest normalne, że za manifestowanie
poglądów można trafić w Polsce do więzienia, to trzeba zmienić. Ale namawiam do
odwagi. Nie można udawać, że w ikonografii chrześcijańskiej do X wieku Chrystus
był nagi i dlatego instalacja przedstawiająca genitalia na krzyżu jest głęboko
chrześcijańska. Taka linia obrony jest śmieszna. Inna sprawa, że Dorota
Nieznalska nie nadaje się na sztandar walki o wolność słowa", R. Pawłowski Klata,
bój się Boga. Rozmowa z najgłośniejszym reżyserem polskiego teatru Janem Klatą,
„Gazeta Wyborcza", 2005-11-28 « (Published: 03-03-2010 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 7178 |
|