|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Culture »
Zachód a Indie historia wzajemnej fascynacji [2] Author of this text: Piotr Napierała
William
Hodges (1744-1794) przyjechał do Indii w 1778, gdzie był pierwszym
europejskim, profesjonalnym malarzem. Po sześcioletnim pobycie wrócił do
Anglii i publikował książki, które sam ilustrował. Był on pod wielkim wrażeniem
zbudowanego w 1631 roku w Agrze słynnego
monumentalnego mauzoleum Tadź Mahal.
Hodges twierdził, że w Europie nie ma czegoś podobnego i zachwycał się
osiągnięciami indyjskiej techniki, nie wiedział zapewne, że mauzoleum budowało
dzień i noc 22.000 robotników, a budżet był nieograniczony, podobnie jak w przypadku piramid w Egipcie czy średniowiecznego
Zakazanego Miasta w Chinach (gdzie pracowało milion robotników i tyluż żołnierzy
ich pilnowało), lub programu kosmicznego ZSRR, krótko mówiąc, że był to
jednorazowy sukces kraju o słabej gospodarce. Rabunkowa gospodarka Mogołów
tj. fakt, że każde dobra mogły być w każdej chwili skonfiskowane zniechęcało
do handlu i gromadzenia pieniędzy [ 10 ].
Wielcy Mogołowie bezskutecznie usiłowali zapobiec upadkowi swego państwa,
czego nie ułatwiały im sprawy takie wydarzenia jako łupieżczy atak Persów na
Delhi w 1739 roku.
W II
połowie XVII wieku na południu Indii powstało hinduistyczne Imperium Marathów,
które zagrażało zarówno Wielkim Mogołom, jak i europejskim kupcom, przejmując
całe południe subkontynentu, jednak afgańscy władcy (istniejącego w latach
1747-1842) państwa Durrani (którego
terytorium obejmowało duży obszar współczesnego Afganistanu oraz Pakistanu,
część wschodniego Iranu i zachodnich Indii, pokonali Mahratów w biwte pod
Panipatem (1761), potem ograbili Delhi i wycofali się do swego kraju, co umożliwiło
potem Brytyjczykom dobicie ich w 1782 i 1818 roku.
Tak
to Indie (tj. kraj podzielonych
hinduistów zjednoczonych przez chwilę przez Mahratów) przechodziły z rąk
muzułmańskich władców do rąk władców anglikańskich.
W
XVIII wieku stosunki hindusko-brytyjskie cechowała wzajemna fascynacja.
Brytyjczycy nie chcieli zrobić z Hindusów Brytyjczyków, wręcz przeciwnie
sami często ulegali częściowej hinduizacji. Urzędnicy Kompanii
Wschodnioindyjskiej poślubiali czasem hinduski z wyższych kast. Żona
niejakiego Mr. Peacocka o pochodzeniu portugalsko-indyjskim, określona została
przez hinduskiego emisariusza Mirzę Itesę Modeena (przebywał on w Anglii w latach 1765-1767) jako „czarna Portugalka". Brytyjscy wysocy urzędnicy
kolonialni dość często wybierali sobie na żony (m.in. z braku Brytyjek w Indiach, ale nie tylko) katolickie hinduski z portugalskiej strefy wpływów.
Amerykańscy podróżni w Londynie
twierdzili, że uprzedzenia londyńskie wobec dzieci z tych mieszanych małżeństw
były daleko mniejsze od amerykańskich.
Hindusi
jednak mieli zastrzeżenia do funkcjonowania EIC. Niektórzy szukali
sprawiedliwości w Londynie; byli to pierwsi Hindusi na ziemi brytyjskiej. W 1723 roku Parsi
Naorozji Rastamji, syn pracownika hinduskiej manufaktury w mieście Surat (dziś
stan Gudźarat w północno-zachodnich Indiach) przybył do
Londynu by złożyć skargę na agenta EIC działającego
Suracie. Warto podkreślić, że skargę pozytywnie rozpatrzono [ 11 ].
Odwiedzali też czasem Londyn członkowie elity muzułmańskiego państwa
Wielkiego Mogoła. W 1765 roku cesarz Shah Alam II
(pan. 1779-1806) wysłał do
Londynu swego emisariusza o nazwisku Mirza Itesa Modeen, by
uzyskać poparcie Jerzego III przeciw nadużyciom EIC. Mirza Itesa Modeen
pozostawił ciekawą relację pisaną ze swej wizyty [ 12 ],
dzięki czemu wiemy dziś jak osiemnastowieczni Hindusi
mogli postrzegać Anglię. Emisariusza uderzyła na przykład niechęć
Brytyjczyków do samochwalstwa i pochwał wygłaszanych publicznie:
„...Kasta
Anglików [ 13 ]
unika samochwalstwa, i rozmawianie o własnych wyczynach uważa za haniebne. Jeśli
jakiś oficer odznaczył się odwagą i roztropnością przynosząc krajowi
zwycięstwo, zostanie zapytany o szczegóły sprawy, przytoczy po prostu faty,
tak jak następowały one po sobie. Jeśli ktoś zacznie go publicznie wychwalać,
będzie on patrzył ze wstydem ku czubkom swych butów, a na jego czole pojawi
się pot. Generalnie Anglicy nie znajdują przyjemności w byciu chwalonym przed
ich obliczem; raczej ich to męczy i drażni… dlatego pochlebstwo publiczne
jest w Anglii rzadkością… Pochlebstwo jest w istocie głupią praktyką,
lecz wielu sipajów i oficerów w Indiach, a zwłaszcza w Delhi, uważa, że
egotyzm i pochlebstwo dodają im znaczenia; jeśli na przykład ktoś po
wielkich trudach zabije lisa, będzie opowiadał wszem i wobec iż ubił
tygrysa, podkręcając przy tym wąsa w najbardziej zadziorny sposób…".
Mamy tu więc zderzenie
ceremonialności Wschodu z praktycyzmem Zachodu w czystej postaci. Jednak jak słusznie
zauważyli redaktorzy „The Penny Magazine", którzy w 1835 roku zamieścili
artykuł o Mirzy Modeenie, niechęć do publicznych pochwał nie oznacza jeszcze
prawdziwej skromności. Mirza był pod wrażeniem słynnych higwaymen
rabusiów grasujących na traktach, często pochodzących ze zubożałych rodów
szlacheckich, śmiałych i niebezpiecznych, ale też często grzecznych, których
stać było na uprzejme gesty wobec tych, których obrabowywali. Mirza porównywał
ich do Arabów, tj. Beduinów-rozbójników, którzy obrabowawszy podróżnego z wszystkiego włącznie z ubraniem, dawali mu czasem
na odchodnym własny burnus, jako znak wspaniałomyślności. Najwięcej
pochwał Mirza wygłosił wobec brytyjskiego sposobu edukowania elit:
"...Klasy
wyższe w Anglii kształcą swe dzieci zupełnie inaczej niż w Indiach, gdzie nauczyciel trzymany jest jak zwykły służący w domu,
tak by zmniejszyć ryzyko padnięcia złego oka na dziecko. W Anglii czymś
normalnym jest wysyłanie przez elitę swych potomków do szkół położonych z dala od domu. Przede wszystkim są oni tam uczeni liter alfabetu, potem
są uczeni czytania sympatycznych opowiadań tak skompilowanych by bawiły
dzieci. Podręczniki są tak przystępne, że uczący się nie ma problemu z nabywaniem wiedzy. Od czasu wynalezienia druku,
książek przybyło tyle, że nie ma problemu, by w jednym sklepie zamówić
setki egzemplarzy danego tytułu. Książki w Bengalu kosztują 150 rupii,
podczas gdy w Europie 10-12 rupii [ 14 ]…".
Mirza zauważył też, że bardzo ważna jest dla szlacheckich synów i córek
Anglii, umiejętność tańca i muzykowania, bez których nabycia szanse córek
na znalezienie mężów maleją (znamy te kłopoty z powieści Jane Austen).
Odnotował też, że Brytyjczycy są skłonni nawet słono płacić za edukację
dzieci, podczas gdy kształcenie elit w Indiach jest darmowe. Mirza opisywał też
edukację ludzi niższych rang, tj. nawet biedaków, jeśli zebrali jakoś
potrzebne na naukę sumy. Pisał nieco zszokowany o sadystycznych nauczycielach
używających dyscypliny przy każdej błędnej odpowiedzi, lecz całą kwestię
podsumowywał dość zagadkowym powiedzeniem: „tyrania nauczyciele lepsza jest
niż miłość ojcowska" [ 15 ].
Dziwiło też hinduskiego przybysza, że Europejczycy mogą się uczyć fachu
innego niż fach ich ojca, co w Indiach było wówczas raczej niespotykane. Duże
wrażenie robiło na nim to, że Brytyjczycy z elit do ok. 30 roku życia podróżowali
dużo po Europie poszerzając horyzonty (Grand
Tour), po czym osiadali jako już żonaci w swych posiadłościach na wsi w luksusie, gdzie jednak do końca życia czytali i dowiadywali się o świecie,
„nie pozostając ani przez chwilę bezczynni" [ 16 ].
Mirza zanotował też fakt, że bogaci Brytyjczycy, nawet książęta unikali
nadmiernego zbytku i śmiali się z ceremonialności i marnotrawstwa indyjskich
radżów, którzy przemieszczali się często w towarzystwie setek jeźdźców,
wśród wybuchów rakiet paradnych i powiewających na wietrze sztandarów.
Mirza Itesa Modeen powrócił do Indii po dwóch latach pobytu w Wielkiej
Brytanii, mimo licznych namów by pozostał dłużej [ 17 ].
W 1772 roku pracownik EIC
Claud Russell przywiózł z Indii Munshi Ismaila, jako swego osobistego munshi — nauczyciela, który uczył go języka perskiego. W 1776 roku do Anglii
przybył Muhammed Husain by studiować zachodnią astronomię i anatomię.
Ismail i Husain też pozostawili po sobie pisemne relacje z wizyt w Albionie. W 1777 roku londyńska gazeta zamieściła ogłoszenie niejakiego Moonshee (przekręcone
imię: Mahomet) Saeeda, nauczyciela perskiego i arabskiego. Saeed uczył, o czym
była mowa w ogłoszeniu, wysokiego urzędnika kolonialnego Fredericka Stewarta.
Potem gdy EIC otworzyła uczelnię języków orientalnych w Hertford, nauczali
tam tacy munshis jak Mirza Khaleel.
Troszcząc
się głównie swoje zyski, EIC zaniedbała
konserwacji bengalskich kanałów nawadniających, co w okresie suszy w 1770
roku spowodowało głód, który zabił 1/3 ludności prowincji, czyli 9 milionów
Bengalczyków. W 1774 roku Londyn ustanowił radę kontrolną nad poczynaniami
EIC.
Jeśli
nawet EIC nie dbała specjalnie o systemy irygacyjne, to
trzeba przyznać, że od wyboru w 1773 roku Warrena Hastingsa (1732-1818) na
pierwszego gubernatora Indii Wschodnich, EIC zainteresowała się kulturą
hinduską, zatrudniając np. często wieku hinduskich muzyków. Jednocześnie Hastings rozbudował
władzę Kompanii, zreformował administrację i podwyższył dochody Kompanii z trzech do pięciu milionów funtów szterlingów. Jak pisze Niall Ferguson,
do czasów Hastingsa, taktyka brytyjska w Indiach sprowadzała się do
pirackiego: „bierz i uciekaj", teraz próbowali zrozumieć kim i czym rządzą
[ 18 ].
Hasting w ogóle nie przejawiał wobec ludności Indii specjalnej wyższości,
przeciwnie, mówił np. lordowi Mansfield, że
prawo muzułmańskie jest w równym stopniu oparte na rozumie i dobrze
skodyfikowane jak w większości państw europejskich [ 19 ].
Chociaż Hastings był Anglikiem urodzonym w Oxfordshire, w całej EIC już od
lata 50 XVIII wieku była wyraźna
nadreprezentacja Szkotów, tak jak Wielka Brytania była tylko w 1/10 szkocka,
tak EIC była szkocka w połowie. Szkoci mający za sobą unię z Anglią (1707)
lepiej się asymilowali z innymi kulturami, także z hinduską. Szkotów było
wielu wśród Kady zarządzającej EIC, podczas gdy Irlandczycy liczni byli na
niższych stanowiskach, EIC była zatem o wiele bardziej celtycka niż mogło by
się wydawać. Niejakiego Johna
Maxwella, syna pastora z New Machar niedaleko Aberdeen intrygował „zniewieściały
styl życia Hindusów", w którym chyba jednak nie wiedział wiele złego,
skoro miał przynajmniej troje
dzieci z Hinduskami. William Fraser, który przyjechał do Indii na
początku XIX wieku i odegrał kluczową rolę w podbiciu kraju Gurków miał 6
lub 7 żon (dzieci były muzułmanami lub hindusami zgodnie z wiarą matek),
jego kompan James Skinner miał również 7 żon i ubierał swych ludzi w purpurowe turbany pisał wspomnienia w języku perskim, ale przy tym wszystkim
był pobożnym chrześcijaninem. Te trzy przykłady pokazują jak daleka
integracja była możliwa, choć oczywiście większość pracowników EIC nie
chciała się asymilować, podziały między zdobywcami i poddanymi Hindusami
nie były jednak tak silne jak w czasach wiktoriańskich.
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 Dalej..
Footnotes: [ 10 ] F. Zakaria, Koniec hegemonii Ameryki,
s. 89-93. [ 12 ] Vide: England as described by an
eastern traveller seventy years ago,
„The Penny Magazine" (No. 229 — October 31, 1835). [ 13 ] Sic! Autor użył określenia "kasta". [ 14 ] Vide: England as described by an
eastern traveller seventy years ago [ 18 ] N.
Ferguson, Imperium. Jak Wielka
Brytania zbudowała nowoczesny świat, Sprawy Polityczne Warszawa 2007,
s. 54. « (Published: 09-08-2012 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 8246 |
|